Reklama

Siły zbrojne

MON: po zaginięciu min przegląd procedur i kontrole

Fot. PKP
Fot. PKP

Przyczyną zagubienia transportowanych koleją min przeciwpancernych były ludzki błąd i nieprawidłowości; trwa przegląd procedur, do maja mają zostać skontrolowane składy środków bojowych – informowali przedstawiciele MON sejmową komisję obrony.

Wiceminister Paweł Bejda przytaczał dane o utracie broni i amunicji za rządów PiS, posłowie tego ugrupowania mówili o obecnym rozprzężeniu w armii.

W styczniu Onet opisał sprawę zagubienia w lipcu 2024 min, których odnalezienie w wagonie przy fabryce Ikei w Koszkach w gminie Orla zgłosiła wojsku PKP Cargo. Po ujawnieniu sprawy minister obrony odwołał szefa Inspektoratu Wsparcia SZ gen. dyw. Artura Kępczyńskiego.

Reklama

Przewóz 240 min przeciwpancernych odbywał się między regionalnymi bazami logistycznymi w Hajnówce i Mostach (woj. podlaskie). Transportowane miny były nieuzbrojone – zapalniki przewożono osobno, co – jak podkreślił Bejda – oznacza, że ryzyko związane z transportem było minimalne. Transport wyruszył 3 lipca, dzień później przybył do składu Mosty. 5 lipca rozładowano wagony, dzień później przekazano puste wagony przewoźnikowi – PKP Cargo. 15 lipca kierownik składu Hajnówka zameldował zakończenie transportu. W Mostach brak min zauważono 12 lipca, osoby odpowiedzialne za rozładunek min i wpisanie ich do ewidencji nie zameldowały o tym przełożonym. Od 12 do 16 lipca poszukiwały min na własną rękę. Po znalezieniu wagonu, w którym przewożono miny, kierownik składu w Hajnówce zorganizował transport zguby do swojej bazy. 24 lipca Centrum Operacyjne MON poinformowało o znalezisku szefa Inspektoratu Wsparcia SZ.

    Jak powiedział Bejda, ocena wydarzenia wskazała, że przyczyną nieprawidłowości były ludzki błąd i zaniedbania osób odpowiedzialnych za przeliczenie mienia. Komendanci obu RBLog podjęli kroki dyscyplinarne, ukarano po kilku pracowników cywilnych i żołnierzy zawodowych w obu składach. O sprawie poinformowano żandarmerię i SKW. Sprawdzono wszystkie środki bojowe przekazywane między obu składami, stwierdzając, że stan ewidencyjny odpowiada faktycznemu, „nie stwierdzono utraty mienia”.

    Przeprowadzono także szkolenia dla osób zajmujących się wydaniem, transportem i przejęciem środków bojowych, takie szkolenia polecono organizować w raz w roku. Uszczegółowiono procedury i nakazano bezwzględnie się do nich stosować.

    Szef Inspektoratu Wsparcia SZ gen. bryg. Dariusz Mendrala odpowiadając na pytania komisji zapewnił, że przy wyznaczaniu na stanowiska służbowe związane z magazynowaniem i transportem sprawdza się kompetencje, przygotowanie i wiedzę osób, które mają wypełnia te zadania. Dodał, że obowiązuje także system kontroli na etapie przyjęcia-przekazania środków, ale w tym przypadku mechanizmy nie zadziałały, nie dokonano weryfikacji zdawanych środków bojowych, nie sprawdzono ewidencji składu zdającego i przyjmującego. „Jest to błąd ludzki. Nawet najbardziej doskonała instrukcja jeśli nie zostanie odpowiednio zastosowana, może zawieść” – przyznał generał.

    Poinformował, że sprawa jest nadal badana, a w inwentaryzacji w bazie w Mostach wzięli udział eksperci z innych regionalnych baz logistycznych. Zapowiedział kontrole w 20 składach środków bojowych w 22 lokalizacjach. Kontrole mają się odbyć do maja, z możliwością przedłużenia w razie potrzeby.

    Trwa przegląd procedur, będziemy je udoskonalać uszczegóławiać” – powiedział. Na polecenie ministra obrony i szefa SGWP zarządzono szkolenie całego personel zajmującego się transportem środków bojowych, który – zaznaczył szef Inspektoratu Wsparcia - w obecnych okolicznościach „jest codziennością” w działalności sił zbrojnych.

    Reklama

    Zastępczyni komendanta głównego Żandarmerii Wojskowej ppłk Edyta Korolczuk przypomniała, że w sierpniu prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie utraty środków bojowych i próby ukrycia tego faktu. Dotychczas zarzuty przedstawione 10 osobom (Jak podawano w styczniu, chodzi m.in. o niedopełnienie obowiązków służbowych, za co grozi do pięciu lat więzienia). Poinformowała, że postępowanie w sprawie samobójczej śmierci żołnierza, które media wiązały z zaginięcia min, umorzono, nie stwierdzając związku ze sprawą.

    Bejda przypomniał także sprawę rosyjskiego pocisku manewrującego, który wleciał na terytorium Polski w grudniu 2022 i został przypadkowo znaleziony w kwietniu następnego roku w lesie pod Bydgoszczą. „Minister obrony nie raczył się nawet zapoznać z meldunkiem w tej sprawie i nie podjął żadnych decyzji” – mówił Bejda, dodając, że państwo nie zrobiło nic, do czasu przypadkowego znalezienia szczątków pocisku przez osobę cywilną. „To jest kłamstwo” – odpowiadał Mariusz Błaszczak (PiS), który był wtedy szefem MON.

    Bejda dodał, że w latach 2016-23 Żandarmeria Wojskowa wszczęła 287 postępowań dotyczących utraty broni, amunicji, materiałów wybuchowymi i innymi środkami walki lub ich utraty. Podał niektóre z tych przypadków: W lipcu 2022 z wojskowego transportu w okolicy Hrubieszowa zginęło 170 sztuk amunicji przeciwpancernej 12,7 mm; postępowanie umorzono z powodu niewykrycia sprawców. Amunicję przewożono wagonami, w których podłodze „stwierdzono liczne ubytki wystarczającej wielkości, by mogły przez nie wypaść skrzynie z amunicją”, drzwi nie były plombowane, w niektórych wagonach w ogóle nie dawało się ich zamknąć. W styczniu 2023 cywilny pracownik składu materiałowego w Potoku skradł 65 sztuk amunicji 57 mm do armaty przeciwlotniczej S-60, w marcu 2016 r szukano zagubionego drona jednostki specjalnej Nil, w październiku 2018 żołnierz 1. Podlaskiej Brygady OT zgubił na poligonie pistolet, w czerwcu 2020 inny żołnierz WOT także utracił pistolet, w lipcu 2022 z magazynu uzbrojenia jednego z batalionów lekkiej piechoty zaginął pistolet Vis, we wrześniu 2022 żołnierz utracił karabinek Beryl. Dwa miesiące później Vis zaginął na terenie Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu.

    „Błędy się zdarzają, ale rysuje się obraz cywilnego nadzoru nad armią, który jest słaby” – ocenił Piotr Kaleta (PiS). Zdaniem Bartosza Kownackiego z tego samego klubu widać „gigantyczne rozprzężenie w polskiej armii”, które nastąpiło  po serii śmiertelnych wypadków niespotykanej od kilkudziesięciu lat. Kownacki alarmował też że dochodzą informacje o powracającym procederze fali, który wydawał się skutecznie zwalczony.

    Przewodniczący komisji Andrzej Grzyb (PSL-TD), zwrócił uwagę, że Polska – nie licząc innych sojuszników – do lata ub. r. przekazała Ukrainie sprzęt i inne środki wartości 4 mld zł, które wymagały transportu na wielką skalę. „Nie należy lekceważyć tego, co się wydarzyło, ale nie możemy obciążać całych sił zbrojnych. Powinniśmy zachować odpowiednią miarę” – powiedział.

      Reklama

      CBWP. Realna potrzeba czy kosztowna fanaberia? | Czołgiem!

      Reklama

      Komentarze (3)

      1. Essex

        zawodowa armia, poraząjace przypadki bezmyslności, wrzucali ammo do wagonów z dzirawa podłogą?????? no ludzie....to państwo w Europie ?????

      2. Essex

        szkoda ze FA50 nie zagineły

      3. AdSumus

        Szybkość działania jest porażająca.

      Reklama