Reklama

Geopolityka

Hokeje przyleciały

Startujący w Afganistanie śmigłowiec szturmowy Mi-24 - fot. Dominika Karasek
Startujący w Afganistanie śmigłowiec szturmowy Mi-24 - fot. Dominika Karasek

Dwa Mi-24 wyremontowane w Polsce i przetestowane w 1. Brygadzie Lotnictwa Wojsk Lądowych zasiliły polską eskadrę w Afganistanie.



Popularnie nazywane krokodylami, lub hokejami - Mi-24 to ciężkie śmigłowce bojowe. Na wyposażeniu Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie znajduje się obecnie sześć takich maszyn. Z uwagi na zbliżający się okres międzyremontowy już wkrótce dwa z nich w ramach planowanej rotacji zostaną przetransportowane do kraju, gdzie czeka je generalny przegląd i remont. Dlatego już teraz, aby nie zmniejszyć zdolności bojowej PKW do bazy w Ghazni przyleciały dwa kolejne.
Załogi z klucza Mi-24 codziennie pełnią dyżury QRF (Siły Szybkiego Reagowania) i w razie potrzeby zapewniają wsparcie z powietrza wojskom operującym na ziemi. Prowadzą zadania ogniowe, osłony wojsk, konwojów i transportu powietrznego. Biorą również udział w operacjach wojsk specjalnych. Wykorzystują do tego wyposażenie śmigłowców w trzy typy uzbrojenia: karabin maszynowy JakB-12.7 zamontowany na dziobie, dwulufowe działka GSz-2-30 podwieszone na gondolach z boku śmigłowca i wyrzutnie rakiet niekierowanych. Oprócz zadań związanych ze wsparciem z powietrza, wykonywane są dodatkowe loty testowe i kontrolne. To konieczność, bo hokeje zawsze muszą być sprawne i gotowe do akcji.
Każdy statek powietrzny w warunkach afgańskich ma ograniczone parametry lotne. Start z bazy w Ghazni położonej na wysokości ponad 2,2 tys. m n.p.m., gdzie gęstość powietrza jest mniejsza wymaga od pilotów umiejętności startowania z rozpędu na przednim kole. Ten efektowny manewr, który w Polsce obserwować można zazwyczaj na ćwiczeniach, sprawdza się na płytach lotnisk Afganistanu. Jak tłumaczy dowódca klucza Mi-24 kpt. pil. Michał Gęślowski, nie są to pokazy umiejętności polskich pilotów, ale wybór optymalnego dla tych warunków sposobu startu. Ważne jest również racjonalne gospodarowanie masą, czyli odpowiedni dobór ilości paliwa do warunków pogodowych.
Nawet doświadczeni piloci, którzy przed wyjazdem na misję zaliczyli dziesiątki godzin lotów w polskich górach w dzień i z noktowizją nocą, muszą mieć na uwadze, że śmigłowce nie będą tak zwrotne i szybkie jak w kraju: „Tutaj pewne rzeczy można zrobić w ograniczonym zakresie. Nie da się w pełni zastosować niektórych figur pilotażu.” – dodaje kpt pil. Gęślowski. I chociaż przed startem temperatura w kabinie może sięgać 50 st. C, Mi-24 ma wśród pilotów PKW wiernych fanów: „Ja jestem w nim osobiście zakochany. Uwielbiam nim latać. Nie wyobrażam sobie służby na innym.” – przekonuje kpt. pil. Gęślowski.

(Dominika Karasek, Dowództwo Operacyjne)
Reklama
Reklama

Komentarze