Rosja: czołgi i BMP w ogniu krytyki po wojnie [ANALIZA]

Autor. Vitaly V. Kuzmin/Wikipedia
Wojna na Ukrainie stanowi nie tylko źródło cennych danych i doświadczeń dla Kijowa oraz wspierających go krajów Zachodu. Również Rosjanie wyciągają z niej wnioski — choć zapewne nieprędko zostaną one ujawnione szerszemu gronu odbiorców, zarówno w kraju, jak i za granicą. Dlatego każda krytyczna uwaga pochodząca z tej drugiej strony jest warta uwagi, a być może także dogłębnej analizy.
W rosyjskim przekazie oficjalnym na temat wojny dominuje optymizm dotyczący działań własnych sił zbrojnych oraz obraz Ukrainy i jej armii jako znajdujących się w złej kondycji. Inny ton pojawia się w wypowiedziach niektórych blogerów i ekspertów — choć zazwyczaj prorosyjskich — którzy nie stronią od krytycznych uwag dotyczących prowadzonych operacji, stanu wyszkolenia czy wyposażenia rosyjskich wojsk. Mimo to wciąż przeważa przekonanie o ostatecznym, korzystnym dla Moskwy wyniku wojny oraz o stopniowym wzmacnianiu własnych zdolności dzięki zdobywanemu doświadczeniu.

Autor. . Vitaly V. Kuzmin/Wikipedia
Rosyjscy przywódcy i Ministerstwo Obrony z pewnością dysponują dokładnymi danymi na temat strat, błędów w taktyce i dowodzeniu, jednak informacje te nie są udostępniane szerokiej opinii publicznej. Możliwe, że z czasem część z nich zostanie ujawniona, ale stanie się to zapewne pod pewnymi warunkami i nieprędko.
Zdarzają się jednak wyjątki od tej reguły — pojawiają się krytyczne publikacje autorstwa osób powiązanych z władzą lub wojskiem. Przykładem jest analiza użycia wozów bojowych w początkowej fazie wojny, napisana przez ppłk. Siergieja Tiszyna, starszego wykładowcę omskiego oddziału Wojskowej Akademii Logistyki, opublikowana jesienią ub.r. w specjalistycznym piśmie Ministerstwa Obrony- Zabezpieczenie materiałowo-techniczne Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Błędy i niedociągnięcia
Na wstępie warto podkreślić, że ppłk Siergiej Tiszyn skoncentrował się w swojej analizie na pierwszych miesiącach wojny, kiedy to wozy bojowe wykorzystywano w sposób klasyczny. To właśnie w tym okresie taktyka ta okazała się szczególnie kosztowna, głównie z powodu intensywnego użycia przez stronę ukraińską różnego rodzaju broni przeciwpancernej oraz bezzałogowych statków powietrznych. Jego opracowanie opiera się na odtajnionej części wewnętrznych dokumentów resortowych, których treść – według autora – nie narusza interesów państwowych.
Współczesna dyskusja na temat wykorzystania czołgów i bojowych wozów piechoty w walkach na Ukrainie skupia się przede wszystkim na ich konstrukcyjnych mankamentach. Podnoszone są m.in. zarzuty dotyczące zbyt słabego opancerzenia (zwłaszcza BWP), niewłaściwego rozmieszczenia amunicji wewnątrz pojazdów, jej braku separacji od załogi i desantu, a także niskiego „komfortu pracy” żołnierzy znajdujących się w transporterach opancerzonych.
Według ppłk. Tiszyna część wozów bojowych dotarła w rejon działań w złym stanie technicznym i z niepełnym wyposażeniem (autor nie podaje jednak konkretnych liczb ani przykładów). Przywrócenie ich do pełnej sprawności bojowej wymagało przeprowadzenia remontów i doposażenia już w warunkach polowych. Prace te obejmowały przede wszystkim instalacje elektryczne i systemy przeciwpożarowe. Wiele czołgów nie posiadało również kompletnych zestawów dodatkowych osłon balistycznych, a ich uzupełnianie napotykało na trudności logistyczne, m.in. ze względu na eksploatację różnych typów pancerza reaktywnego i innych osłon w SZ FR.
Podobne problemy dotyczyły układów napędowych. Autor wskazuje na istnienie aż ośmiu typów silników stosowanych w głównych kategoriach pojazdów: trzech w czołgach, dwóch w bojowych wozach piechoty, dwóch w transporterach opancerzonych oraz jednego w MTLB. Lista ta wydłuża się wraz z wprowadzaniem starszych modeli pojazdów w celu uzupełniania strat. Dodatkowo w oddziałach powietrznodesantowych wykorzystywane są pojazdy BMD-4 z silnikiem 2W-06-2 oraz starsze BMD-2 z jednostką 5D20. Różnorodność napędów dotyczy także licznych typów samobieżnej artylerii oraz pojazdów wsparcia i zabezpieczenia.
Kolejnym problemem, na który zwraca uwagę ppłk Tiszyn, są systemy kierowania ogniem, których w eksploatowanych czołgach rodziny T-64, T-72 i T-80 funkcjonuje kilkanaście różnych typów. Również sprzęt łączności wykorzystywany w tych pojazdach – podobnie jak w pozostałych wozach bojowych – obejmuje wiele modeli radiostacji, różniących się trybami pracy i zasięgiem, często ze sobą niekompatybilnych.
Z dostępnych danych wynika, że wspomniane problemy znacząco obniżały wskaźniki gotowości bojowej oraz tempo prowadzonych remontów – nawet trzykrotnie lub pięciokrotnie w porównaniu do wartości przewidzianych w regulaminach i instrukcjach.
W związku z tym ppłk Tiszyn postuluje skrócenie czasu potrzebnego na opanowanie obsługi oraz naprawy sprzętu o co najmniej 15–20%. Miałoby to przyspieszyć proces uzupełniania strat i zwiększyć dostępność poszczególnych typów uzbrojenia na polu walki.
Problematyczne pozostaje także mocowanie dodatkowych modułów pancerza. W ocenie autora nie zostało ono dostatecznie przemyślane konstrukcyjnie. Wozy bojowe działające w terenie zurbanizowanym lub zalesionym często tracą elementy pancerza dodatkowego, co czyni je łatwiejszymi celami do zniszczenia. Ponadto wiele maszyn zostało utraconych lub unieruchomionych nie wskutek penetracji pancerza i śmierci załogi, lecz z powodu uszkodzeń takich elementów jak stabilizatory uzbrojenia, zautomatyzowane układy zasilania w amunicję czy celowniki – a więc kluczowych systemów bojowych, których „czasowa eliminacja” uniemożliwiała dalsze działanie.
Zbyt słabe opancerzenie bojowych wozów piechoty i transporterów opancerzonych sprawiało natomiast, że mogły być one skutecznie zwalczane nawet za pomocą przestarzałych typów broni przeciwpancernej, takich jak RPG-7. Często już sam pobliski wybuch pocisku artyleryjskiego lub miny wystarczał, by wyeliminować je z walki.
Według autora, w przypadku BMP (bojowych wozów piechoty) eksplozja przewożonej wewnątrz amunicji potrafiła wyrwać wieżę pojazdu i odrzucić ją na odległość 5–7 metrów.
Dość krytyczna jest również ocena użycia kołowych transporterów opancerzonych – szczególnie starszych modeli BTR-70, które, zdaniem autora, w ogóle nie powinny być wykorzystywane. Rosyjskie transportery są słabo opancerzone, słabo uzbrojone i nie zapewniają odpowiedniego poziomu komfortu ani ochrony dla załogi oraz przewożonego desantu.

Autor. . Zinnsoldat/CC BY-SA 4.0
Jedną z zasadniczych wad wozów bojowych jest brak panoramicznych przyrządów obserwacyjnych dla dowódcy w znacznej części pojazdów. To szczególnie istotne w warunkach walki w terenie zurbanizowanym, gdzie zagrożenie może nadejść z dowolnego kierunku. Dodatkowo, same celowniki są słabo chronione – już ostrzał z broni strzeleckiej piechoty może je poważnie uszkodzić.
Krytyczne uwagi pojawiają się również pod adresem powszechnie stosowanego wielokanałowego celownika Sosna-U. Czas narastania sygnału w kanale termowizyjnym wynosi nawet do 11 minut, co w warunkach bojowych jest często nieakceptowalne. Zgodnie z instrukcją obsługi, przełączniki kamery termowizyjnej dla działonowego i dowódcy nie mogą być aktywowane jednocześnie – naruszenie tej zasady prowadzi do awarii całego kanału termowizyjnego. Jeśli działonowy z jakiegoś powodu nie jest w stanie oddać strzału, dowódca musi złamać tę zasadę, aby móc kontynuować ogień, co naraża sprzęt na uszkodzenie.
Kolejną wadą konstrukcyjną rosyjskich czołgów jest brak standardowych przestrzeni do przechowywania rzeczy osobistych załogi. W praktyce zmuszało to żołnierzy do umieszczania swoich rzeczy na zewnątrz pojazdu, co nie tylko groziło ich utratą, ale także zwiększało ryzyko zapalenia się czołgu lub utrudniało jego gaszenie.
Proponowane zmiany
Ppłk. Tiszyn zwrócił uwagę na potrzebę wyposażania pojazdów bojowych w systemy alarmowe umożliwiające szybką lokalizację powstałych uszkodzeń i usterek. Takie rozwiązania mogłyby znacząco skrócić czas reakcji technicznej oraz zwiększyć szanse na szybkie przywrócenie sprawności bojowej pojazdu.
Jego zdaniem, czołgi, bojowe wozy piechoty oraz transportery opancerzone powinny być również wyposażone w awaryjne systemy stawiania zasłony dymnej, uruchamiające się automatycznie w momencie trafienia. Tego typu rozwiązanie mogłoby zapewnić dodatkową osłonę dla załogi podczas ewakuacji, a jednocześnie stanowić prosty sposób identyfikacji uszkodzonego pojazdu – choć jednocześnie przyciągałoby uwagę zarówno własnych sił, jak i przeciwnika.
Dodatkowo autor postuluje, aby w nowo produkowanych lub dopiero projektowanych wozach bojowych instalować bardziej zaawansowane systemy obserwacyjne i kierowania ogniem, a także podnosić poziom ochrony balistycznej. Nowoczesne konstrukcje powinny być ponadto standardowo wyposażane w aktywne systemy obrony przed zagrożeniami przeciwpancernymi, co pozwoliłoby zwiększyć ich przeżywalność na współczesnym polu walki.

Podsumowanie
Trzeba przyznać, że artykuł ppłk. Tiszyna należy do nielicznych oficjalnie udostępnionych opracowań, które w sposób krytyczny odnoszą się – przynajmniej częściowo – do wybranych aspektów rosyjskich działań wojennych na Ukrainie. Należy jednak założyć, że przedstawione wnioski nie wyczerpują pełnego obrazu sytuacji, a jedynie prezentują tę ich część, którą uznano za możliwą do ujawnienia szerszemu gronu odbiorców spoza resortu obrony.
Wiele zawartych w opracowaniu uwag pokrywa się z obserwacjami znanymi zarówno w Polsce, jak i w państwach zachodnich. Dotyczy to zwłaszcza słabego poziomu ochrony balistycznej bojowych wozów piechoty i transporterów opancerzonych, wad konstrukcyjnych związanych z rozmieszczeniem amunicji i brakiem jej separacji od załogi oraz przewożonego desantu, a także spartańskich warunków, w jakich funkcjonują żołnierze. Z perspektywy analitycznej nie są to nowe spostrzeżenia.
Na uwagę zasługuje jednak poruszenie kwestii logistycznego wsparcia wojsk oraz jego nadmiernego obciążenia – wynikającego w dużej mierze z nieprzemyślanych decyzji organizacyjnych. Choć temat ten nie jest całkowicie nowy, często bywa pomijany lub niedostatecznie analizowany zarówno przez specjalistów w kraju, jak i za granicą.
Podczas gdy wiele uwagi poświęca się analizie poszczególnych typów uzbrojenia czy skuteczności szkolenia wojsk, kwestie zabezpieczenia logistycznego pozostają w cieniu. Tymczasem to właśnie logistyka okazuje się „piętą achillesową” rosyjskiej armii. Autor słusznie wskazuje na niewydolność systemu zaopatrzenia w paliwo i amunicję, długie terminy remontów oraz przywracania sprzętu do służby, a także na niedobory części zamiennych oraz brak sprawnego systemu ewakuacji i dostarczania pojazdów w rejon działań bojowych.
Sytuację dodatkowo komplikuje znaczna liczba wykorzystywanych typów pojazdów, których kolejne modyfikacje często różnią się kluczowymi podzespołami i systemami operacyjnymi. Co więcej, jak wynika z artykułu, do strefy walk trafiały wozy bojowe w złym stanie technicznym lub niekompletnie wyposażone. Obecna tendencja do wprowadzania starszych modeli uzbrojenia, wyciąganych z magazynów celem uzupełniania strat, prawdopodobnie nie usprawni logistyki – przeciwnie, może jedynie pogłębić istniejące problemy.
WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie