Technologie
Chińczycy zwodowali wielki śmigłowcowiec-dronowiec
W chińskiej stoczni Hudong-Zhonghua odbyła się ceremonia wodowania nowego typu śmigłowcowca desantowego. Okręt jest znacznie większy niż dotychczasowe jednostki typu 75.
Nowa jednostka należy do nowego typu 76 i jest pierwsza, choć nie jest jasne ile egzemplarzy ChRL zamierza jeszcze wybudować. Wcześniej planowano wybudowanie nawet do ośmiu śmigłowcowców desantowych Typu 75, ale dotychczas wiadomo o czterech: Hainan, Guangcy, Anhui i Jangcy. Trzy pierwsze z tych jednostek są gotowe, a czwarta w trakcie wyposażania. Wypierają między 35 a 40 tys. ton. Obecnie zwodowany (na sucho, ale prawdziwe wodowanie powinno się odbyć wkrótce biorąc pod uwagę stan zaawansowania prac) okręt nosi nazwę Syczuan i jego szacowana wyporność może sięgnąć 50 tys. ton.
Jednostka ma długość 252 m i szerokość 45 metrów, co sprawia, że jest większy nawet od amerykańskiego lekkiego lotniskowca typu America (257 m długości i tylko 32 metry szerokości, wyporność 45,7 tys. ton) i niewiele tylko ustępuje gabarytami pierwszemu chińskiemu lotniskowcowi Liaoning.
Na dostępnych materiałach widać, że okręt ma dwie nadbudówki – prawdopodobnie jedną do koordynowania operacji lotniczych i drugą do operacji morskich. Podobne rozwiązanie zastosowano na europejskich okrętach lotniczych – brytyjskich lotniskowcach typu Queen Elizabeth i nowym włoskim śmigłowcowcu desantowym Trieste.
Czytaj też
Na tle innych okrętów podobnej klasy Syczuan jest prawdziwym olbrzymem. Posiada też pewne specyficzne cechy, które każą się zastanawiać jaką rolę miałby wypełniać w ewentualnym konflikcie.
Komentatorzy zwracają uwagę na to, że okręt ma katapultę elektromagnetyczną, a także bardzo silne uzbrojenie defensywne. Składają się na niego minimum trzy rakietowe systemy samoobrony krótkiego zasięgu HQ-10, co najmniej trzy 30 mm zestawy lufowe Type 1130 i prawdopodobnie cztery 32-prowadnicowe wyrzutnie uniwersalne. Te ostatnie służą do wystrzeliwania różnego typu efektorów, takich jak wabiki czy torpedy do zwalczania okrętów podwodnych.
Gabaryty, katapulta elektromagnetyczna i silne systemy samoobrony mogą wskazywać na zastosowania Type 76 jako bazy dla dronów bojowych i rozpoznawczych, która może podejść stosunkowo blisko przeciwnika (zgrupowań floty, bądź wysp) i stamtąd prowadzić operacje lotnicze przy pomocy dużych odrzutowych dronów bojowych. Tego rodzaju obecność może odciążyć z zadań nieliczne (na razie) chińskie grupy lotniskowcowe, które dzięki temu będą mogły być angażowane wyłącznie do ważnych zadań.
Czytaj też
W ten sposób chińska marynarka wojenna coraz mniej przypomina liczną, lecz składającą się z niewielkich jednostek przybrzeżną marynarkę wojenną, a coraz bardziej staje się formacją globalną, zdolną do rzucenia wyzwania U.S. Navy. Chińczykom pozostał jednak jeszcze duży dystans do nadrobienia. Stany Zjednoczone posiadają w służbie 11 wielkich lotniskowców atomowych i 9 śmigłowcowców. Te ostatnie mogą wykorzystywać samoloty krótkiego startu i pionowego lądowania F-35B Lightning II, co daje im przewagę nad chińskimi odpowiednikami. Wiele jednak wskazuje na to, że ChRL chce obejść ten problem stosując zamiast takich załogowych maszyn lżejsze od nich drony bojowe.
Na dzisiaj nie jest jasne, czy Typ 76 będzie jednocześnie okrętem desantowym czy też jednostką wyłącznie lotniczą, ani ile takich okrętów Bejing planuje jeszcze wybudować. Wydaje się jednak, że nie jest to jego ostatnie słowo, a jednostki tej klasy znacznie łatwiej powstają w Chinach niż wielkie lotniskowce.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Katapulta EM wskazuje, że będą to drony ciężkie - zapewne odrzutowe. To zmienia zasadniczo działania lotniskowców - bo drony można posłać w misję dowolnego ryzyka kalkulowanego jedynie wg koszt/efekt. No i skrajnie można posłać je w jedną stronę 2 krotnie zwiększając zasięg uderzenia. W sumie taka jednostka może operować jako dronowiec uderzeniowy czy eskortowy dla grupy zadaniowej - lub jako śmigłowcowy desantowiec.
Whippoorwill
A gdyby tak Tadeusz został hetmanem wielkim koronnym... Ech, rozmarzył się człowiek.
GB
Jasne... Kolejnego Mikołaja Potockiego nam nie potrzeba.