Geopolityka
Optymizm na Bliskim Wschodzie wzmacnia się lotniskowcami [OPINIA]
Amerykanie pracują nad deeskalacją sytuacji na Bliskim Wschodzie, ale jednocześnie wysyłają klarowny sygnał, że będą wspierali izraelskiego sojusznika i bronili swoich własnych zasobów wojskowych. Co więcej, nadal sygnalizowany jest swoisty pokaz sił, wraz z pojawieniem się nowego okrętu podwodnego w na obszarze odpowiedzialności Dowództwa Centralnego USA.
Amerykanie w gotowości do działania na Bliskim Wschodzie
Pentagon podkreśla, że amerykańskie siły zbrojne pozostają w gotowości na Bliskim Wschodzie, na wypadek, gdyby nastąpił atak na Izrael lub amerykańskich żołnierzy i bazy w regionie. To mocne, oficjalne stanowisko jest skierowane do Iranu, ale także kooperujących z tym państwem podmiotów niepaństwowych (przede wszystkim Hezbollah oraz Huti, ale zapewne również struktur z Iraku). Cały czas mowa jest bowiem o możliwości kolejnych ataków, przede wszystkim ze strony Hezbollahu, rezydującego w Libanie tuż przy granicy z Izraelem. Szczególnie, że Izrael poraził cele w Libanie, podkreślając, iż było to uderzenie wyprzedzające, które miało doprowadzić do eliminacji realnych przygotowań Hezbollahu do dużego uderzenia na Izrael. Co więcej, nadal pytaniem otwartym pozostaje czy strona irańska wykona jakieś duże uderzenie, w odpowiedzi na eliminację Isma’ila Abd as-Salam Ahmada Hanijji w Teheranie, co przypisano aktywności Izraela.
Czytaj też
Sekretarz prasowy Pentagonu gen. Pat Ryder (US Air Force) miał zauważyć, że Dowództwo Centralne (US CENTCOM) dokładnie monitoruje sytuację w regionie, a znajdujące się w obrębie obszaru odpowiedzialności (AoR) siły są gotowe do działania. Można z tego wyczytać, że nie tylko wojsko, ale i wspólnota wywiadowcza USA działa na zwiększonych obrotach na kierunku bliskowschodnim. Przez co, potencjalne uderzenia mogą być dokładnie śledzone, jeszcze na etapie przygotowania lub budowania zaplecza do tego rodzaju działań wymierzonych w Izrael i(lub) USA. Zauważając, że nadal w regionie są obecne dwie grupy lotniskowcowe, na czele z lotniskowcami USS Theodore Roosevelt oraz USS Abraham Lincoln. Co więcej, do dyspozycji dowódców jest eskadra wyposażona w maszyny F-22 Raptor, która trafiła tam w ramach szybkiego wzmocnienia zdolności bojowych. Pentagon podkreśla także, że do obszaru odpowiedzialności Dowództwa Centralnego zmierza okręt podwodny USS Georgia, dysponujący możliwością rażenia celów pociskami manewrującymi.
USA-Izrael - polityczno-wojskowe rozmowy na najwyższym szczeblu
Według słów gen. Rydera, zgodnie z oficjalnym komunikatem, na razie nie określono czasu przebywania wysłanych tam wzmocnień. Strona amerykańska dąży do uzyskania deeskalacji napięć w regionie, a także zakończenia działań zbrojnych w Gazie. Amerykanie zauważają też, że sekretarz obrony Llyod J. Austin prowadził w obecnym tygodniu konsultacje z izraelskim ministrem obronnym zapewniając go o wsparciu ze strony USA na wypadek kryzysu. Kolegium Połączonych Szefów Sztabów (JSC) USA poinformowało również, że „Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Charles Q. Brown Jr. spotkał się w Tel Awiwie z ministrem obrony Yoavem Gallantem i szefem Sztabu Generalnego Izraela gen. por. Herzi Halevi”. Podkreślając, że „uczestnicy spotkań potwierdzili znaczenie strategicznego partnerstwa USA-Izrael, omawiając również najnowsze zaangażowanie na granicy izraelsko-libańskiej i potrzebę deeskalacji napięć w celu uniknięcia szerszego konfliktu”. Dodając, że „gen. Brown wziął udział w rozmowach o sytuacji operacyjnej oraz dyskusjach panelowych z wyższymi rangą przywódcami Sił Obronnych Izraela (Cahal) oraz odwiedził kwaterę główną Dowództwa Północnego Sił Obronnych Izraela”. Oprócz tego omawiane miały być również aspekty sprzętowe oraz technologiczne, jak i dostawy pomocy humanitarnej do strefy walk w Gazie.
Czytaj też
Wracając do Pentagonu, to gen. Ryder wskazał także, że „rozmieszczenie amerykańskiego potencjału wojskowego w regionie wysłało jasny komunikat odstraszający z myślą o zapobiegnięciu szerszemu konfliktowi regionalnemu”. Dodając również, że „w tej chwili nadal oceniamy, że konflikt między Izraelem a Hamasem ogranicza się do Gazy”. Jak również, zauważając, że są widoczne „(…) transgraniczne ataki między Izraelem a libańskim Hezbollahem od 8 października. To, co widzieliście w weekend (mowa o 24-25 sierpnia 2024), oczywiście, było (na) znacznie większą skalę niż to, co widzieliśmy wcześniej, ale naszym zdaniem nie jest to szerszy konflikt regionalny na tym etapie, więc nadal będziemy bardzo skupieni na deeskalacji napięć w regionie”.
Praca nad deeskalacją
Zauważmy, że strona amerykańska cały czas prowadzi rozległe działania dyplomatyczne, aby obecne napięcie lub raczej szereg napięć nie spowodowały przekroczenia niebezpiecznego progu konwencjonalnej wojny. Mając w tym zakresie również regionalnych sojuszników, szczególnie Katar, a także Egipt oraz Jordanię, którym również nie zależy na eskalacji. I najprawdopodobniej odnosi w tym zakresie duże sukcesy, choć nadal są one niewidoczne w pełnej skali (z racji delikatnej materii) w odczuciu zewnętrznych obserwatorów. Przy czym, wspomniana duża manifestacja ze strony sił zbrojnych jest działaniem prewencyjnym, ale też wbrew pozorom wysoce konstruktywnym, jeśli chodzi o standardy bliskowschodnie. Pozwala Izraelczykom zmniejszyć napięcie wokół potencjalnych ataków z zewnątrz i ograniczyć ryzyko uruchomienia scenariuszy (istniejących i doskonalonych) w sferze uderzeń prewencyjnych o większej skali niż te na Hezbollah w Libanie. Pamiętając, że izraelskie siły powietrzne i cały Cahal od dłuższego czasu działają w przestrzeni operacji psychologicznych względem Iranu. Czego dobitnym przykładem było wykorzystanie np. uderzeń na Huti, ale też obrazy odtajnione w toku niedawnej operacji powietrznej nad Libanem (nie bez przyczyny tak mocno wskazywano na sprawę tankowania w powietrzu).
Tak samo, jeśli chodzi o zapewnienie poparcia, afiszowanego spotkaniami na najwyższym szczeblu polityczno-wojskowym. Zaś strona irańska ma pewność, że nie będzie uzyskane zaskoczenie Amerykanów, gdyby jednak miało dojść do eskalacji. Co zmniejsza możliwość popełnienia błędu w ocenie stanu relacji amerykańsko-izraelskich, szczególnie w dobie mocnej polaryzacji postaw w USA w kontekście kampanii wyborczej. Zaś w wymiarze operacyjnym, dowódcy z Dowództwa Centralnego (US CENTCOM) uzyskują nie tylko nowe możliwości działania, ale także narzędzia do wykonywania chociażby lokalnie pokazów siły i tym samym deeskalowania oraz schładzania napięć. Wykazują również wolę USA do posiadania niezbędnych aktywów wojskowych do obrony własnych interesów, oczywiście na czele z infrastrukturą wojskową. Na wypadek, gdyby jakiś podmiot niepaństwowy lub jakieś państwo chciało porazić w sposób zmasowany np. bazy w Iraku oraz Syrii.
Czytaj też
Konkludując, należy ostrożnie podchodzić do budowanych w ostatnich tygodniach, czy nawet miesiącach, bezalternatywnych wizjach nadciągającej wojny pełnoskalowej. Co więcej mogącej rozlać się po całym Bliskim Wschodzie i szerzej względem świata. Zauważając, że sytuacja na Bliskim Wschodzie jest napięta w związku z licznymi polami sporów, w tym z użyciem sił zbrojnych oraz struktur paramilitarnych, ale jednocześnie region posiada szereg wypracowanych przez lata kanałów i narzędzi służących do deeskalacji. Oczywiście, scenariusze wojenne są rozwijane przez planistów i strategów, gdyż żadne z państw nie może ich wykluczyć. Lecz rola negocjatorów oraz dyplomacji oficjalnej i zakulisowej dziś powoduje, że w trudnych czasach możemy, jednakże mówić o pewnej dozie optymizmu. Zaś ten optymizm, jak widać po zapewnieniach Pentagonu jest wzmacniany argumentami również z katalogu działań wojskowych (pokaz siły, zaakcentowanie zwiększenia zdolności wywiadowczych, obserwacji i nadzoru nad obszarem odpowiedzialności).
ObłąkanyRusmongoł
Tak amerykany wprowadzają demokracje. Bombami i lotniskowcami. No bo chyba żaden z forumowych znafców nie powie, że lotniskowiec to broń defensywna. Można powiedzieć tylko, że bardzo dobrze, że są po naszej stronie.
sprawiedliwy
Amerykanie nie sa po naszej stronie, tak jak nie byli po stronie Kurdow (A ich wykzrstali) czy np Tajwanczkow (gdy wyzicili ich z ONZ by wlaozyc tam Chiny ludowe) Co tez nie znaczy ze byli wtedy po stronie CHRLD. Poprsoru maja swoja politke, I teraz nie sa po stronei Ukrainu - bo ona jest niszczona - tylko uzwaja Ukrainy w wojnie Proxy. Mam nadzije ze nasz rzad wie ze USa czesto tak robi i mamy swidmosc z czym sie to wierze. Ze mamy troche realstow politcznych a mneij ideolgow ktrzy wierza w ameryke i ze oni beda za nas ginac. Nie beda.
Rusmongol
@nez reklam. Dziwne. Czyli jednak Trump to bardzo zły polityk? Bo tak go zachwalasz a to on porzucił Kurdów. Zresztą USA z Kurdami nie mieli żadnych umów a z Turcja i owszem. Są razem w NATO. Wcześniej Kurdów Turcji, swemu wrogowi, Rosja wystawiła w Afrin. Tego nie pamiętasz? Ty dziwnie pamiętasz najmniejsze przewinienia USA, a nawet o wielkich zbrodniach Chin czy Rosji jakoś dziwnie zapominasz.
sprawiedliwy
Z obecnych 3 Kandydatow - najlepszy byl Keneddy, Trump jest troche lepszy (ale ma wady tez - wsiera ludobujstwa w Gazie i chce wojny z Irane) Ale ma tez plusy - dba o Amerykanska granice i jest za zwczajnymi amerkanami (takze bualmymi) No wad ma sporo lekko mniej niz Biden
ObłąkanyRusmongoł
rusmongoł, wzruszyła mnie twoja historia. Skoro ci Amerykanie tacy dobrzy, że pojechali na drugi koniec świata bronić Korei i Wietnamu, to dlaczego nie bronią teraz twojej ukrainy? Ba, nawet nie pozwalają swoja bronią atakować celów w głębi rosji?
ObłąkanyRusmongoł
rusmongoł, a kto pisał, że USA napadło Koreę i Wietnam? Padło proste pytanie, czego oni tam szukali. I nie, nie bronili oni Wietnamczyków ani Koreańczyków. Bronili tam strefy wpływów bo obawiali się, że komuniści opanują całą Azję. W KOREI WALCZYŁY WOJSKA POD EGIDĄ ONZ. DOUCZ SIĘ!!!
ObłąkanyRusmongoł
rusmongoł, to ty poczytaj sobie podręczniki do historii. USA wplątało się do wojny w Wietnamie bo bali się, że komuniści opanują całą Azję. Czyli chodziło im tylko o strefę wpływów, a nie obronę Wietnamczyków.
ObłąkanyRusmongoł
rusmongoł, celem sprostowania to TY NAPISAŁEŚ TAK: "Jestem pewny że Wietnam i Korea jest bliżej USA niż Alaska Moskwy. Czego więc kacapy szukały na Alasce?". rusmongoł, nie wiesz nawet że z Moskwy jest bliżej doi alaski niż z USA do Wietnamu czy Korei? Z Moskwy do Alaski jest 6700 kilometrów, z USA do Wietnamu to 8144 mile, a dystans z USA do Korei to z kolei 6218 mil. A wiesz, że rosję od Alaski dzieli tylko Cieśnina Beringa?
ObłąkanyRusmongoł
rusmongoł, to ty poczytaj sobie podręczniki do historii. USA wplątało się do wojny w Wietnamie bo bali się, że komuniści opanują całą Azję. Czyli chodziło im tylko o strefę wpływów, a nie obronę Wietnamczyków.
ObłąkanyRusmongoł
rusmongpł, ale dlaczego piszesz oczywisty fakt, że Alaska jest bliżej Moskwy niż Korea czy Wietnam USA? Przecież to oczywiste. Ale z pewnością Alaska jest bliżej rosji niż Wietnam i Korei od USA. I dlaczego przemilczałeś kwestię Iraku i Panamy? I ja nie sugerowałem, że USA napadło Wietnam. Zadałem proste pytani co oni tam robili?
Rusmongol
@obpakany. Zalecam poczytać książki do historii. Tylko nie te moskiewskie. Przecież ani Korei ani Wietnamu USA nie napadło. Korea pd została napadnięta przez Koreę płn i Chiny a władze Korei pd poprosiły USA o pomoc co uczynili. Wietnam południowy też był podgryzany przez północ. Choć tam akurat formalnie była inna historia bo z tego co pamiętam miały być wybory. Z tym że jakie wybory jak południe inwigilowały uzbrojone oddziały z północy. Nie zmienia to faktu że 90% działań wojennych odbywało się na terenie południa. I była to wojna obronna południa i USA atakowanego przez północ wraz z Chinami i wspieranymi przez ZSRR. A ty swoim wpisem sugerujesz że USA napadli Koreę i Wietnam 😁. Tendencyjne ściemy dla dzieci lub naiwnych.
Rusmongol
Wbrew pozorom to USA wywołuje raczej niewiele wojen. No ale na listach wklejanych można znaleźć im zaliczone choćby wojnę koreańska czy w Wietnamie. Obu tych wojen nie wywołali Amerykanie. Brali w nich udział lub przyłożyli tekę do wybuchu, ale nie oni byli strona atakująca. Ale w ten sposób właśnie tworzy się mit USA które nic nie robią tylko wywołują wojny.
sprawiedliwy
Najpierw wybili indian - setki narodow (zawierali z nimi umowy "ta Ziemia bedzie wasza po wsze czasy w Imieniu Ojca z Whasgtonu") Potem ich zabijali (W Tym czasie Rosja dawala jakitom, Buritom Inguszom autonomie) Potem USa mialo wojny z Meksykiem (50% kraju zabrali) Kanda, Francja, UK. Raz zajeli np Kanal Panamski, W Wietnamie zabili bronia chemiczna (NAPALM) ok 4 milnow ludzi - wiekszosc cywili, W Japoni atmowkami - tylko miasta cywilne zadne cele wojskwe. W Iraku - falszwe dane i smierc 655 tys cywili (np na Ukrainie Rosjanie 11 tys) Natmiast USA ma duza lepsza proagadne. Czyli gdy ZSRR wchdzi do Afgastanu to zle - gdy USa to dobre:) hehe To samo z wybicie Indian - dla ich dobra
Rusmongol
Co ty nie powiesz. 😁. Po pierwsze w Wietnamie wszystkich ofiar bylo może 4 mln. Cywilnych było ok 2 mln licząc obie strony. Już kłamiesz. Amerykanie mieli wojny z Meksykiem i zabrali im połowę kraju. Oczywiście przy okazji USA umorzyło długi Meksyku w większej kwocie niż zapłacili kacapom za Alaskę i kupili też Luizjanę. Teraz przypomnij od kogo Rosja kupiła swoje 17 mln im² ziem? A za ZSRR było to 24 mln.. USA wybiło indian...po pierwsze to nie USA podbijało Amerykę północną, po drugie indian Ameryki płn wszystkich było ok 7-12 mln. A wracając do kacapów to samych ofiar komunizmu było 30-40 mln. Zagłodzonych Ukraińców 4-7 mln, Czerkiesów wypędzonych i prześladowanych zagłodzonych 1-1.5 mln. Polaków zabitych przez Rosjan kilkaset tysięcy. Każdy naród był przez moskwian mordowany i przefladowany. Tatarzy, w Afganistanie podczas interwencji ZSRR zginęło 2 mln ludzi. Skończ więc...
ObłąkanyRusmongoł
rusmongoł, a czego Amerykanie szukali w Korei i Wietnamie? Tak daleko od domu. Chyba te dwa kraje im nie zagrażały. A co powiesz o broni masowego rażenia, której nigdy nie znaleziono a która była głównym pretekstem do ataku na Irak w 2003 roku. A co powiesz na atak na Panamę? Przecie tam chodziło o kontrolę nad kanałem panamski. Jeżeli jaki rząd im nie pasował, to go obalali za pomocą walizek z dolarami a jak nie zadziałało, to bombami.
sprawiedliwy
Na krótka mete moze i to pomoze ostudzic kogos. Ale na dłuzsza mete to nie lotniskwiec da pokoj tylko np rozwiazanie 2 panstwe w Palestynie, Wolnosc lub autonomia dla Huti. Pomoglo by tez jesli by USa ptrzestrzegalao zawartych porozumiem np z Iranem (ICOPA) A nie jednostrnie olewalo. JAkos wiec w role stablizacyja USa na tym kietnku malo wierze.