Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Białoruś: Zatrzymania protestujących w Mińsku

Fot.Спадар Бурак(CC BY-SA 4.0)
Fot.Спадар Бурак(CC BY-SA 4.0)

Co najmniej 100 osób zatrzymano we wtorek w Mińsku podczas spontanicznych akcji protestu po niezarejestrowaniu w wyborach kandydatów opozycyjnych. Wśród zatrzymanych są dziennikarze, którzy na żywo relacjonowali przebieg akcji solidarności.

Monitoring zatrzymań w Mińsku i innych miastach Białorusi prowadzi centrum praw człowieka Wiasna. Jednak, jak zastrzegli aktywiści, lista, która po godz. 23 (22 czasu polskiego) w stolicy liczyła ponad sto osób, jest daleka od stanu faktycznego. Zatrzymania w różnych miejscach stolicy były przypadkowe – w wielu wypadkach ustalenie dokładnych danych będzie wymagało czasu.

Z nagrań i zdjęć opublikowanych w mediach niezależnych, m.in. na portalu TUT.by, wynika, że milicyjne oddziały specjalne OMON oraz funkcjonariusze w cywilu zachowywali się brutalnie, wyłapując z tłumu przypadkowe osoby. Co najmniej w kilku miejscach, gdzie ludzie próbowali przeciwstawiać się zatrzymaniom, doszło do przepychanek i bójek z funkcjonariuszami.

Relacjonujący na żywo przebieg protestów reporterzy Euroradia, Biełsatu, a nawet BBC – zostali zatrzymani. Po godz. 23 pojawiła się informacja o zwolnieniu dziennikarzy Euroradia i Radia Swaboda (białoruska sekcja RWE/RS).

W reakcji na zbieranie się ludzi na ulicach, władze ograniczyły wjazd do centrum Mińska, a także zamknęły część stacji metra. W paru dzielnicach zawyły syreny alarmowe. W końcu na głównej ulicy Mińska, Prospekcie Niepodległości, wyłączono światło. Po mieście kursowały milicyjne ciężarówki oraz nieoznaczone busy z funkcjonariuszami w cywilu.

Jak poinformowała gazeta internetowa „Nasza Niwa”, w pewnym momencie do OMON-u dołączyli żołnierze wojsk wewnętrznych (podlegających MSW). Brali oni m.in. udział w zatrzymaniach w sercu miasta, na ulicy Niemiha.

Oprócz Mińska do zatrzymań doszło m.in. w Brześciu i w Homlu.

Mieszkańcy białoruskiej stolicy oraz innych miast zaczęli we wtorek wychodzić na ulice w ramach protestu przeciwko niezarejestrowaniu opozycyjnych kandydatów w wyborach prezydenckich. Obywatele próbowali tworzyć żywe łańcuchy lub po prostu stali na chodnikach.

Wezwania do wyjścia na akcje pojawiły się wcześniej w sieciach społecznościowych, w tym w krytycznych wobec władz kanałach komunikatora Telegram.

Białoruskie MSW ostrzegło obywateli przed udziałem w tych „nielegalnych akcjach”, do których „wezwały portale i użytkownicy znajdujący się poza granicami Białorusi”.

Zapowiedziano, że funkcjonariusze podejmą „wszelkie działania na rzecz zachowania porządku publicznego i powstrzymania nielegalnych działań”. „Prosimy o przejawienie rozsądku i mądrości. Nie ulegajcie prowokacjom, przestrzegajcie prawa” – wezwano.

Wcześniej we wtorek Centralna Komisja Wyborcza odmówiła zarejestrowania do startu w wyborach opozycyjnych kandydatów - Wiktara Babaryki i Walera Capkały.

Na decyzję CKW zareagowała Unia Europejska. Według oświadczenia wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa odmowa rejestracji oponentów władzy ogranicza możliwość wyrażenia swojej woli przez społeczeństwo i „podważa demokratyczność wyborów”, a władze nie zdołały zapewnić konkurencyjnego procesu wyborczego.

Do udziału w wyborach zostali zarejestrowani: urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka oraz jeszcze cztery osoby - Swiatłana Cichanouska, Siarhiej Czeraczań, Hanna Kanapacka i Andrej Dzmitryjeu. Wybory prezydenckie odbędą się 9 sierpnia.

Według oświadczenia białoruskich obrońców praw człowieka z poniedziałku od początku kampanii wyborczej (8 maja) zatrzymano na Białorusi z powodów politycznych co najmniej 703 osoby.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Orthodox

    Wbrew pozorom Baćka jest bardzo pewny swego. I te działania służb wybitnie o tym świadczą. Standardowa procedura, zdusić protesty w zarodku i spokój. Tym bardziej, że nie mają one jakiegoś masowego charakteru. Miasta zachodniej Białorusi, których mieszkańcy mogli wychylić nos za granicę i zobaczyć różnicę. No i oczywiście stolica. Emigracja zarobkowa nie jest jeszcze na tyle duża, by świadomość społeczna stanu państwa pozwoliła na większą skalę niezadowolenia. Oczywiście reżim i propaganda w głównej mierze temu nie sprzyja.

    1. carl fath

      " Emigracja zarobkowa nie jest jeszcze na tyle duża, by świadomość społeczna stanu państwa pozwoliła na większą skalę niezadowolenia." U nas jest kilkaset tysięcy osób z Białorusi. Im jest dobrze tak jak jest, czego nie rozumiesz ?

  2. Hanys

    Niech Białoruś zlikwiduje ambasadę USA, to nie będzie miała "spontanicznych protestów" pomnożonych przez amerykańskie media w Europie razy 10 jeszcze :)

    1. Power

      Ruski troll.

    2. Fanklub FR

      Akurat Łukaszenko zakupił sporą partie amerykańskiej Ropy, więc albo jest idiotą i finansuje swoich wrogów albo ty jesteś politrukiem Putina.

    3. Roket

      Mieszkam 16 km od Białorusi i często tam bywam bo mam tam rodzinę. I te protesty nie są mnozone ale wręcz mało o nich słyszymy bo nas Polaków to nie obchodzi. I to nie usa odpowiada za protesty na Białorusi. Wystarczy że pojedziesz i porozmawiasz z Białorusinami. Oni chcą do zachodu. Chcą żyć jak w Polsce. Tak jak my za praca jeździmy na zachód UE tak Białorusini przyjeżdżają tysiącami do pracy do Polski. Wielu utknelo teraz przez pandemie.

  3. jarema

    Ja życzę Białorusi aby obalili Lukaszenke, trzymajcie się, bądźcie dzielni.