Reklama

Wojna na Ukrainie

Jak Ukraina wybiera rosyjskie okręty do zniszczenia?

Gaszony okręt desantowy „Nowoczerkask” w porcie Teodozja, a właściwie to co z niego pozostało. Fot. @ukrainian_front
Gaszony okręt desantowy „Nowoczerkask” w porcie Teodozja, a właściwie to co z niego pozostało. Fot. @ukrainian_front
Autor. @ukrainian_front

Okręt desantowy Nowoczerkask nie wyleciał w powietrze w tymczasowo okupowanej Teodozji, ponieważ pojawił się w zasięgu ukraińskich rakiet manewrujących. Zaatakowano go tylko dlatego, że w owym momencie był on zagrożeniem dla Ukrainy, przewożąc na swoim pokładzie irańskie uzbrojenie, w tym najprawdopodobniej drony-kamikaze Szachid-131/136.

Reklama

W skład rosyjskiej Floty Czarnomorskiej wchodzi sześć stosunkowo dużych, bojowych okrętów nawodnych, a w tym: dwa niszczyciele projektu 1135 typu Buriewiestnik o wyporności 3190 ton, trzy fregaty projektu 11356R o wyporności 4035 ton oraz jedna korweta projektu 20380 typu Strierieguszczyj o wyporności 2250 ton. Jednak ukraińskimi pociskami manewrującymi Storm Shadow/SCALP-EG atakowane są nie te, ale inne, niekiedy mniejsze jednostki pływające, jak np. mały okręt rakietowy Askold projektu 22800 typu Karakurt o wyporności 860 ton.

Reklama

Nie jest to wynikiem przypadku, ale czystej kalkulacji ze strony Ukraińców. Wykorzystują oni swoje pociski manewrujące jedynie w odniesieniu do najważniejszych celów, a takimi nie są dla nich największe rosyjskie okręty nawodne na Morzu Czarnym. Po wprowadzeniu rakietowych baterii nadbrzeżnych i pokazie, jaki zgotowały na krążowniku Moskwa, nie ma bowiem możliwości, by rosyjskie niszczyciele, fregaty i korwety podpłynęły na tyle blisko ukraińskiego brzegu, by zaatakować cele lądowe.

Czytaj też

Chyba że przenosiłyby rakiety manewrujące. I to właśnie takie jednostki pływające są atakowane w pierwszej kolejności precyzyjnymi pociskami Storm Shadow/SCALP-EG przekazanymi przez Wielką Brytanię i Francję. Okręt podwodny Rostow na Donu wybrano więc jako cel dla ukraińskich rakiet nie dlatego, że jest to okręt podwodny, ale dlatego, że można z jego wyrzutni odpalać pociski manewrujące 3M14 systemu Kalibr o deklarowanym zasięgu pond 2000 km. Podobnie było z małym okrętem rakietowym Askold. Został on zaatakowany, ponieważ on również może odpalać Kalibry ze swoich ośmiu silosów startowych.

Reklama

Celami ukraińskich rakiet manewrujących były także dwa duże okręty desantowe projektu 775 (według NATO typu Ropucha): najpierw Mińsk (13 września 2023 r. w stoczni w Sewastopolu), a później Nowoczerkask (26 września 2023 r. w porcie w Teodozji). Jednostki te nie zostały wybrane jako cel ze względu na groźbę przeprowadzenia z ich wykorzystaniem desantu na wschodnie wybrzeże Ukrainy, bo to jest po prostu niemożliwe.

Czytaj też

Dla Ukraińców o wiele ważniejsze było to, że Rosjanie wykorzystują Ropuchy do transportu zaopatrzenia wojskowego na Krym. Jeżeli Ukrainie udałoby się wyeliminować tego rodzaju jednostki pływające, to jedynym połączeniem Półwyspu Krymskiego  z Federacją Rosyjską pozostałby Most Kerczeński. A ten, jak Ukraińcy już kilkakrotnie udowodnili, można przerwać. Dlatego Ropuchy stały się na tyle ważne, by poświęcić dla nich cenne zachodnie pociski manewrujące.

Ukraińcy robią przy tym wszystko, by wykorzystać je jak najbardziej efektywnie, nie tylko dobierając wyjątkowe cele, ale również w odpowiedni sposób organizując nalot. Pomagają w tym zarówno konstrukcja pocisków Storm Shadow/SCALP-EG (są one wykonane w technologii stealth), jak i sami Rosjanie. Już wielokrotnie okazało się, że rosyjska obrona przeciwlotnicza jest nieskuteczna, a dodatkowo mało podatna na zmiany.

Czytaj też

Najlepiej widać to w ostatnim ataku na Teodozję 26 grudnia 2023 r., w którym Rosjanie nawet nie uruchomili alarmu przeciwlotniczego. „Pomogli” w tym sami Ukraińcy, którzy najprawdopodobniej przeprowadzili w tym samym czasie pozorowany atak dronów na Sewastopol. Jednak głównym elementem uderzenia były cztery rakiety Storm Shadow/SCALP-EG wystrzelone z zachodniej strony Dniepru przez ukraińskie samoloty Suchoj Su-24.

Te cztery pociski przedefilowały w poprzek Krymu niezauważone przez rosyjską obronę, co nie wystawia o niej najlepszej oceny. Niektórzy komentatorzy uważają, że ukraińscy planiści wojskowi w czasie poprzednich ataków znaleźli po prostu korytarz powietrzny, który nie był zabezpieczony systemami obserwacji technicznej, wiec tam skierowali swoje rakiety. O ile w jakiś sposób może to tłumaczyć niezauważony przelot rakiet w centralnej części Krymu, to na pewno nie wyjaśnia to, dlaczego nikt ich nie zauważył podczas przekraczania linii frontu. A ona na pewno powinna być zabezpieczona na każdej wysokości.

Pocisk SCALP-EG podwieszony pod ukraińskim samolotem Su-24M. Ten typ uzbrojenia prawdopodobnie wykorzystano w ataku na korwetę Askold w Kerczu.
Pocisk SCALP-EG podwieszony pod ukraińskim samolotem Su-24M. Ten typ uzbrojenia prawdopodobnie wykorzystano w ataku na korwetę Askold w Kerczu.
Autor. Zbrojne Siły Ukrainy / X

Zatem Ukraińcy nie tylko zniszczyli całkowicie okręt desantowy Nowoczerkask z ładunkiem irańskiej amunicji, ale również ponownie obnażyli słabość rosyjskich systemów przeciwlotniczych.

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Vixa

    Albo balistyki z Iranu. @Davien, jeżeli weźmiesz pod uwagę wagomiar głowicy Szahida - może i tak, ale rozmiary płatowca nie pozwalają na "upakowanie" mocy wybuchu. Chyba, że głowice szahidów były transportowane oddzielone od płatowców (w pudłach). Ta piękna eksplozja wskazuje na większą koncentrację materiału wybuchowego, TAK MI SIĘ WYDAJE😏

    1. Davien3

      @Vixa pewnie tak było bo nawet Rosjanie nie sa tak głupi by ryzykowac że jakis Shaheed im odpali i posle okret na tamten swiat.

  2. rwd

    To Amerykanie i Brytyjczycy wskazują Ukraińcom cele do zniszczenia. W tym właśnie celu latają w pobliżu Krymu i śledzą sytuację z kosmosu. Tylko oni są w stanie wyznaczyć i zaprogramować trasę lotu rakiet i opracować taktykę ataku. Za bardzo przeceniamy zdolności Ukraińców, bez pomocy USA i UK nie osiągnęliby takich sukcesów. Rola Kijowa jest raczej drugorzędna.

    1. user_1049685

      A co mają niby napisać. Wiadomo że to obsługują siły "zewnętrzne" w tym konflikcie. Tak jak w 2014.samolot z Holandii nie zestrzelili żądni rebelianci tylko Rosjanie bo dla rebeliantów z Doniecka BUK to zbyt skomplikowany system.

    2. Ralf_S

      Częściowo masz rację, bo trasy podejścia do ataku i sam dolot Storm Shadow/SCALP zapewne koordynują/proponują/zalecają "doradcy" z NATO. Jednak wybór celów to raczej domena Ukraińców. Bo bez wywiadu białkowego (czyli ludzkiego) nikt nie jest w stanie ustalić co jest w ładowniach okrętów. A Ukraina jak widać ma na Krymie rozwiniętą i zorganizowaną siatkę wywiadowczą. Przydybać załadowaną Ropuchę w porcie, przycumowaną do nabrzeża, to nie taka prosta sprawa - to są godziny na zorganizowanie i wykonanie ataku, a nie tygodnie czy dni. Dlatego Ukraińcom należą się słowa uznania za czas reakcji i zorganizowanie całej akcji.

  3. Anonymous

    Ropucha transportowała amunicję artyleryjską i rakietową a nie drony.

    1. Rusmongol

      A skąd wiesz?

    2. Anonymous

      Siła eksplozji która na to wskazuje. Oczywiście bez potwierdzenia ze strony poszkodowanego:)

    3. Davien3

      Makar pojedyńczy Shaheed 131 to 15 kg materiałów wybuchowych a Shaheed 136 to 5o kg więc spokojnie mogły to byc te drony