Siły zbrojne
Turcja krytykuję Norwegię za azyl udzielony żołnierzom
Rząd Turcji potępił decyzję rządu Norwegii o udzielenie azylu pięciu tureckim wojskowym, podejrzanym o przynależność do organizacji FETÖ. Organizacja ta miała stać za zorganizowaniem próby zamachu stanu w lipcu 2016 r. Rząd w Ankarze działa bardzo ostro, ponieważ z podobnymi wnioskami byli tureccy żołnierze wystąpili m.in. w Grecji i w Niemczech.
Prośby o azyl złożyło w sumie pięciu tureckich wojskowych – w tym attaché obrony w Norwegii. Zostali oni posądzeni przez obecne władze w Turcji o rzekomą przynależność do organizacji FETÖ (Fethullahist Terror Organization), która według oficjalnych komunikatów zorganizowała lipcowy zamach stanu z 2016 r. Ostatecznie rząd w Norwegii postanowił przychylić się do wniosków złożonych przez tureckich wojskowych, co spotkało się z ostrą krytyką Ankary.
Wicepremier tureckiego rządu Numan Kurtulmuş stwierdził m.in., że „Nie można tego zaakceptować. To jest złe. Oznacza to ochronę i obronę bandy znanej jako FETÖ. Mówimy, że my tego nie akceptujemy”. Tak ostra reakcja wynika z obaw, że tak samo jak Norwegia mogą również postąpić inne państwa – w tym Grecja i Niemcy. Dlatego Kurtulmuş zagroził, że od decyzji w tego rodzaju sprawach będą zależały przyszłe stosunki z rządem w Ankarze.
Natychmiastowa ekstradycja tych bandytów z FETÖ, którzy są poszukiwani i będą ubiegać się o azyl w krajach europejskich jest warunkiem koniecznym dla podtrzymywania przyjaznych stosunki między Turcją a tymi krajami.
Ten „polityczny szantaż” jest o tyle zrozumiały, że w wielu państwach w Europie bardzo negatywnie ocenia się działanie rządu tureckiego po próbie zamachu stanu, jaka oficjalnie miała miejsce w lipcu 2016 r. Wskazuje się często, że być może był to pucz zorganizowany specjalnie w celu przeprowadzenia czystki w siłach zbrojnych Turcji. Turkom zarzuca się m.in. brutalne traktowanie swoich obywateli, jak również działanie często poza prawem – np. poprzez grożenie zawieszoną obecnie karą śmierci tym, którzy już zostali aresztowani. W tym przypadku prawo zadziałałoby więc wstecz.
To właśnie dlatego duża liczba tureckich dyplomatów i wojskowych, z obawy o swoje życie i los swoich rodzin, postanowiła poprosić o azyl w krajach, w których pełnili służbę w lipcu 2016 r. Tak było również w Norwegii, która stanęła przed decyzją, co zrobić z pięcioma tureckimi wojskowymi. Ostatecznie norweski prawnik wynajęty przez Turków potwierdził, że Urząd Imigracyjny Norwegii zaakceptował ich wniosek o azyl.
Zwrócono przy tym uwagę, że tureccy wojskowi wcześniej zaprzeczyli, by uczestniczyli w próbie zamachu stanu. Pomimo tego zostali oni przez swój rząd zwolnieni przed czasem z zajmowanego stanowiska, co automatycznie wzbudza podejrzenie, że postawiono im konkretne zarzuty. Dlatego wyrażono zgodę na ich zamieszkanie w Norwegii, a nawet na podjęcie tam pracy.
Sprawa stała się od razu bardzo głośna, ponieważ oba państwa są oficjalnie sojusznikami w NATO. A to oznacza bardzo bliską współpracę wojskową, dostęp do tajemnic decydujących o bezpieczeństwie, a więc również konieczność dbania o wzajemne zaufanie. Tymczasem Norwegia udzielając azylu oficjalnie wyraziła wątpliwość, co do wiarygodności tureckiego wymiaru sprawiedliwości.
Jak duże zastrzeżenia do działania Ankary mają Norwedzy może świadczyć fakt, że tureccy wojskowi wraz z rodzinami zostali jak na razie umieszczeni w ukrytym miejscu. Prawdopodobnie uznano, że może im coś grozić ze strony tureckich sił specjalnych, z którymi przecież nadal się współpracuje - m.in. w ramach Paktu Północnoatlantyckiego.
Norwedzy nie będą w tej sprawie prawdopodobnie osamotnieni. W styczniu br. rząd Grecji odrzucił wniosek o ekstradycję do Turcji ośmiu byłych, tureckich żołnierzy, którzy uciekli z kraju po 15 lipca 2016 roku porywając helikopter wojskowy. Grecy uwzględnili przy tym argument, że wojskowi mogą nie mieć sprawiedliwego procesu w Turcji, a więc ich życie może być zagrożone. W tym przypadku wniosek o azyl jest nadal rozpatrywany, podobnie zresztą jak wnioski złożone przez tureckich żołnierzy w Niemczech. Tam również Turcy powoływali się na obawę utraty życia po powrocie do kraju.