Reklama

Czołg lekki nadal za ciężki?

Autor. Mark Schauer US Army

Amerykańska piechota powietrznodesantowa, wyraziła pewne obawy związane z nowym wozem wsparcia ogniowego M10 Booker. O sprawie pisze Defense One.

Na samym wstępie należy zaznaczyć że z czołgiem lekkim/wozem wsparcia ogniowego M10 Booker nie było problemów czysto technicznych. W zasadzie pojazd uznawany jest za dobrze zaprojektowany. Pojawiły się natomiast wątpliwości natury doktrynalnej oraz związanej z wymaganiami taktyczno-technicznymi.

Czołg lekki M10 Booker w trakcie testów na poligonie Yuma Proving Grounds.
Czołg lekki M10 Booker w trakcie testów na poligonie Yuma Proving Grounds.
Autor. Mark Schauer US Army

Największe wątpliwości związane są z masą pojazdu. M10 waży w konfiguracji podstawowej 38,1 ton metrycznych, a więc pojazd jest nadal stosunkowo lekki. Dowódcy 101. Dywizji Powietrznodesantowej mają wątpliwości, ponieważ 8 z 11 mostów znajdujących się w Fort Campbell ulega uszkodzeniu ze względu na masę wozu.

Reklama

Kolejne wątpliwości budzi zdolność do przerzutu drogą powietrzną. Na dość wczesnym etapie zrezygnowano z możliwości zrzucania pojazdu na spadochronie. Obecne przepisy bezpieczeństwa US Air Force oznaczają, że na pokładzie samolotów transportowych C-17A przewożony może być tylko jeden M10 a nie dwa wozy jak to planowano początkowo.

M10 wyposażony jest w system wieżowy, bazujący na tym zastosowanym w czołgu podstawowym M1A2SEPv3, upraszcza to szkolenie i logistykę.
M10 wyposażony jest w system wieżowy, bazujący na tym zastosowanym w czołgu podstawowym M1A2SEPv3, upraszcza to szkolenie i logistykę.
Autor. Mark Schauer US Army

Z jednej strony budzi to wątpliwości. Pojazd został jednak zaprojektowany zgodnie z wymaganiami US Army. M10, zaprojektowany przez General Dynamics Land Systems, został uznany za lepszą konstrukcję niż XM1302 zaprojektowany przez BAE Systems. Pod uwagę brano przeżywalność, ergonomię i ogólne charakterystyki.

Należy zatem zadać pytanie o zasadność wątpliwości prezentowanych przez oficerów 101. Dywizji Powietrznodesantowej, skoro pojazd został zaprojektowany zgodnie z wymogami. Ewentualnie powinny zostać zaadaptowane inne rozwiązania. Poniżej znajduje się kilka opcji:

  • Zakup jednocześnie dwóch różnych konstrukcji, M10 dla standardowych brygad lekkiej piechoty, oraz M1302 dla brygad i dywizji powietrznodesantowych.
  • Zakup lżejszego M1302, godząc się z faktem że ma niższą przeżywalność oraz gorszą ergonomię.
  • Zaakceptowanie faktu, że masa wybranego pojazdu wynika z takich, a nie innych założeń taktyczno-technicznych.

Poza tym pojawia się tutaj kolejny problem. Chodzi o przechodzenie ze skrajności w skrajność, czyli nadmierne dążenie do redukcji masy. Oczywiście, niska masa ma swoje zalety, ale trzeba pamiętać że niesie za sobą także problemy. Lżejszy pojazd jest gorzej opancerzony, a przez to ma niższą przeżywalność na polu walki.

Prototyp XM1302 od BAE Systems.
Prototyp XM1302 od BAE Systems.
Autor. Schierbecker/CC BY-SA 4.0

Boleśnie przekonali się o tym Rosjanie, których lekkie bojowe wozy desantu BMD-4M, zaprojektowane dla wojsk powietrznodesantowych mają bardzo niską przeżywalność i mogą być skuteczne porażone nawet ogniem karabinów maszynowych strzelających amunicją przeciwpancerną.

Reklama
Wozy bojowe de facto czołgi średnie M10 Booker.
Wozy bojowe de facto czołgi średnie M10 Booker.
Autor. PEO Ground Combat Systems

Mówiąc wprost, praw fizyki nie da się pokonać. Dlatego też krytyka dobrze zaprojektowanego pojazdu wydaje się być nieuzasadniona. Jeśli już to należałoby się zastanowić nad tym, dla jakich jednostek ten pojazd zaprojektowano i czy wojska powietrznodesantowe w ogóle powinny posiadać tego typu pojazdy?

Z drugiej strony, w US Army pojawiają się głosy, że lekkie czołgi czy też wozy wsparcia ogniowego nie są potrzebne, ponieważ trwają prace nad czołgiem podstawowym nowej generacji, czyli przyszłym M1A3. Wóz ma być o około 9-10 ton lżejszy od obecnej generacji czołgów M1. Będzie więc ważył około 56-57 ton, tym samym możliwy byłby zakup większej liczby nowych czołgów, nie tylko dla dywizji pancernych/zmechanizowanych ale również dla brygad i dywizji lekkiej piechoty.

Makieta jednej z koncepcji czołgu nowej generacji, prawdopodobnie łącząca się z programem czołgu podstawowego nowej generacji M1E3/M1A3. Fotografia została opublikowana na profilu Central Michigan Army Reserve Officer Training Corps na portalu Facebook.
Makieta jednej z koncepcji czołgu nowej generacji, prawdopodobnie łącząca się z programem czołgu podstawowego nowej generacji M1E3/M1A3. Fotografia została opublikowana na profilu Central Michigan Army Reserve Officer Training Corps na portalu Facebook.
Autor. Central Michigan Army ROTC/https://www.facebook.com/CMUROTC/

Można powiedzieć że to by oznaczało niejako powrót do koncepcji samodzielnych batalionów czołgów z okresu drugiej wojny światowej. W tym okresie dywizje pancerne posiadały własne brygady, pułki i bataliony pancerne, natomiast dywizje piechoty wspierane były przez przydzielane do nich bataliony czołgów.

Czas pokaże, jakie ostatecznie rozwiązanie zostanie wybrane przez US Army. Jest to jednak przestroga, aby nie popadać w skrajności, jeśli chodzi o dążenie do redukcji masy pojazdów. Dla typów związków taktycznych jak brygady i dywizje lekkiej piechoty pojazd o stosunkowo niewielkiej masie 38 ton nadal może być uznawany za zbyt ciężki.

Reklama
WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie
Reklama

Komentarze (3)

  1. szczebelek

    Dochodzimy do sporego absurdu, bo wojskowi mieli wpływ na wybór zwycięzcy wiedząc jakie ma zdolności, parametry techniczne i wagę. Po przygotowaniu pojazdu do produkcji robią fochy xd

  2. Dr. Pavl Kopetzky

    T34!?

  3. Tani2

    A nie pisałem,to jest pasza dla teciaka a nie czołg ,ruscy mają jeszcze lepszy nazywa się Sprut to co robi z tym pojazdem jego działo to strach się bać. Będzie Abrams 3 czyli nasz K2.

Reklama