Reklama

Geopolityka

"Misja pokojowa" Trumpa. We wtorek spotkanie z Kimem

Fot. DoD, U.S. Army Sgt. James K. McCann
Fot. DoD, U.S. Army Sgt. James K. McCann

Myślę, że szczyt z przywódcą Korei Płn. Kim Dzong Unem może się udać – powiedział prezydent USA Donald Trump, dziękując w poniedziałek premierowi Singapuru Lee Hsien Loongowi za organizację historycznego spotkania zaplanowanego na wtorek rano.

Lee przyjął Trumpa w singapurskim pałacu prezydenckim, gdzie dzień wcześniej gościł Kim Dzong Un. Amerykański prezydent wyraził wdzięczność za gościnę, profesjonalizm i przyjazne nastawienie, jakie strona singapurska wykazała przy organizacji szczytu.

"Mamy bardzo interesujące spotkanie szczególnie jutro i myślę, że sprawy mogą się dobrze udać" - ocenił Trump, odnosząc się do wtorkowego spotkania z Kimem. Ma ono się odbyć w luksusowym hotelu Capella na wyspie Sentosa w południowej części państwa-miasta.

Po spotkaniu w pałacu prezydenckim przedstawiciele rządu Singapuru i członkowie amerykańskiej delegacji zjedli razem lunch, przy okazji którego wspólnie uczcili również urodziny Trumpa, który w czwartek kończy 72 lata. Minister spraw zagranicznych Singapuru Vivian Balakrishnan opublikował na Twitterze zdjęcie Trumpa z tortem urodzinowym, opatrzone podpisem: "Świętowanie urodzin, trochę wcześniej".

Trump przybył do Singapuru w niedzielę wieczorem czasu lokalnego prosto ze szczytu G7 w Kanadzie. Kim Dzong Un wylądował na singapurskim lotnisku kilka godzin wcześniej.

Amerykański prezydent określał swoją podróż do Singapuru jako "misję pokojową" i zaznaczał, że on i Kim będą mieli "jednorazową okazję" na osiągnięcie przełomu. Kim powiedział w niedzielę na spotkaniu z singapurskim premierem, że "cały świat przygląda się" szczytowi.

W poniedziałek w Singapurze amerykańska delegacja z ambasadorem USA na Filipinach Sung Kimem na czele prowadziła jeszcze ostatnie robocze rozmowy z przedstawicielami Pjongjangu przed wyczekiwanym szczytem. Pierwsze w historii spotkanie przywódców USA i Korei Płn. wzbudza olbrzymie nadzieje na zakończenie wrogości między krajami i denuklearyzację komunistycznego reżimu, ale nie brakuje również głosów sceptycznych. Eksperci mają wątpliwości, czy Kim zrezygnuje z arsenału jądrowego, nad którym jego rodzina pracowała od dziesięcioleci.

USA żądają całkowitej i nieodwracalnej denuklearyzacji Korei Północnej, która w ubiegłym roku ogłosiła się mocarstwem atomowym zdolnym do ataku na całe kontynentalne terytorium Stanów Zjednoczonych. Kim może w zamian żądać zniesienia części sankcji gospodarczych nałożonych na reżim przez społeczność międzynarodową po jego próbach jądrowych i balistycznych.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Davien

    Jeśli ktoś ma nadzieję na trwały pokój na półwyspie Koreańskim / powinien mieć w tyle podpis Palestyny /Izraela/USA , czy Gorbaczow /Regan , oraz Libia USA , czy rozbrojenie Ukrainy :) Co z tych porozumien zostało zrealizowane i komu służyły :))

  2. Tak myślę

    Gdyby obie Kore połączyły się w jedno państwo, to Korea mogłaby być państwem atomowym...Zarządana wolą demokratycznie wybranym parlamentem.

    1. nierealne

      I to ich całe sztuczne społeczeństwo zindoktrynowane w każdym detalu niby będzie chciało żeby nimi rządził ktoś inny niż otyły król-bóg? Mordercy z północnego aparatu władzy dobrowolnie ustąpią? Może jeszcze grzecznie sami się zamkną na dożywocie za swoje \"zasługi\"?

  3. pkpka

    To jest jedyna w historii szansa na to, żeby w Korei Płn. wreszcie nastąpiła erekcja pokoju.