Reklama

Okazją do przećwiczenia nowej taktyki operacyjnego wykorzystania dronów na tyłach przeciwnika przez rosyjskie wojska powietrzno-desantowe (WDW) były ćwiczenia w Kraju Nadmorskim w Dalekowschodnim Okręgu Federalnym. Pododdziały bezzałogowych aparatów latających i rozpoznania specjalnego otrzymały rozkaz działania w warunkach stosowania przez przeciwnika środków walki radioelektronicznej i uzbrojenia precyzyjnego.

Fot. mil.ru

W celu wykonania zadania pododdziały desantowo-szturmowe wykorzystywały drony latające: „Tachion”, „Orłan”, „Elieron” i „Zastawa”. Informacje z bezzałogowców zbierały grupy rozpoznawcze, zrzucane na tyłach umownego przeciwnika z wykorzystaniem systemu spadochronowego „Arbaliet-2”.

Czytaj też: Rosja - drony przeciwko dronom

Zorganizowany został dodatkowo specjalny system łączności, pozwalający na przekazywanie w czasie rzeczywistym pozyskiwanych informacji bezpośrednio z miejsca działania poszczególnych pododdziałów desantowo-szturmowych.

Dla zabezpieczenia ćwiczenia Wojska Powietrzno Kosmiczne wydzieliły aż pietnascie samolotów transportowych Ił-76, które zostały przerzucone z centralnej Rosji do Kraju Nadmorskiego. Aktywna faza manewrów realizowana była w okresie od 19 do 20 października. Wydzielone pododdziały miały wtedy działać na tyłach przeciwnika i sprawdzać wcześniej ustaloną taktykę działania. W sumie w ćwiczeniu wzięło udział ponad 2000 żołnierzy i ponad 400 egzemplarzy sprzętu wojskowego. O randze tych manewrów może świadczyć fakt, że dowodził nimi bezpośrednio zastępca dowódcy WDW generał Andriej Chołzakow.

Czytaj też: Rosja - rakiety "Smiercz" przeniosą drony

Rosjanie na razie nie poinformowali, w jaki sposób ich spadochroniarze mieli transportować drony do miejsca działań zachowując skrytość przemieszczania się na terytorium przeciwnika. O ile w przypadku małych bezzałogowców „Tachion” i „Elieron” sprawa jest w miarę prosta (wystarczą odpowiednie plecaki transportowe), o tyle drony „Orłan” są już stosunkowo duże i powinny być transportowane za pomocą pojazdów. Prawdopodobnie w ćwiczeniu brały więc udział mobilne zespoły desantowo–szturmowe, poruszające się samochodami terenowymi – być może bez oznaczeń wojskowych.

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. polak mały

    Ogólnie - w dzisiejszych czasach, w wojnie pełnoskalowej możliwość użycia oddziałów na tyłach przeciwnika jest mocno problematyczna. To już nie te czasy, co jeszcze 15-20 lat temu. Jak dostarczyć na tyły, 5-10o. oddział? Z powietrza - mało realne. Lądem - bardziej, ale ile taki oddział niezauważony może przejść - 10km, 20? W praktyce mówimy o działaniu w strefie przyfrontowej, która z definicji jest mocno nasycona wojskami przeciwnika. Nie za bardzo rozumiem sens użycia dronów o większych rozmiarach przez oddziały które znajdą się w takiej sytuacji. Przecież one powinny działać bardzo skrycie. Jeżeli wypełniają zadania zwiadowcze, tym bardziej, a jeśli mają zadanie dywersyjne, no to wiadomo, że to najczęściej będzie pierwsze i ostatnie zadanie, jakie wykonują, bo w razie W nasycenie terenu przeciwnika środkami przeciwdziałania będzie tak duże, że szansa na przeżycie ew. starcia jest niewielka. Pozostają małe, plecakowe drony. P.S. Może to mało aktualny przekaz, ale Soworow opisał taktykę Specnazu z okresu zimnej wojny. Towarzysze wysyłali kilka - kilkanaście grup z tym samym zadaniem, zdając sobie sprawę, że większość z nich zwyczajnie zostanie rozstrzelana. Przemieszczanie się - pieszo. Przypuszczam, że niewiele się zmieniło, no może poza ilością dostępnych dywersantów.

  2. dim

    Jak przenieść na teren przeciwnika ? Oczywiście drony będą tam czekać już wcześniej. W cywilnych firmach i nieruchomościach, jeszcze znacznie wcześniej założonych tam czy nabytych. Ludzie, przecież to widać co i po co Rosjanie robią teraz, w czasie pokoju !

    1. ansuz

      W Rosji i w ISIS nie ma cywilów tylko sami żołnierze w rożnym stopniu zmobilizowania. Właśnie dlatego nie można ich cywilów traktować tak samo jak traktuje się cywilów w innych państwach. (Zauważyli to już Niemcy podczas IIWŚ)