Reklama

Wzrost wydatków na zabezpieczenie szczytu NATO. Impulsem zamachy w Belgii

  • Fot. www.policja.pl
    Fot. www.policja.pl

Po zamachach terrorystycznych w Belgii MON zdecydowało się na pozyskanie dodatkowych urządzeń do monitorowania, by wzmocnić bezpieczeństwo szczytu NATO, a także Światowych Dni Młodzieży; jest to wydatek rzędu kilkunastu milionów zł – poinformował wiceminister Tomasz Szatkowski. 

"Bardzo poważnie podchodzimy do bezpieczeństwa szczytu, mimo że nie wszystkie kwestie z tym związane podlegają bezpośrednio pod MON" – podkreślił Szatkowski. W zabezpieczenie szczytu zaangażowane są m.in. Żandarmeria Wojskowa, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.

"Sprowadzamy nowe środki, także z zagranicy, systemy należące do światowej czołówki po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo szczytowi NATO, ale też myślimy, żeby wspomóc organizację Światowych Dni Młodzieży" – poinformował wiceminister. Ze względów bezpieczeństwa nie chciał mówić o szczegółach, dopytywany powiedział jedynie, że chodzi o urządzenia służące do monitorowania i zwiększenia świadomości sytuacyjnej.

Szatkowski przyznał, że impulsem do dodatkowych inwestycji w zabezpieczenie szczytu NATO były marcowe zamachy terrorystyczne w Belgii, w których zginęły 32 osoby. "Pewnie trochę więcej pieniędzy wydamy w związku z tym, że chcemy, żeby było bezpieczniej. To są pieniądze rzędu kilkunastu milionów złotych" – powiedział wiceminister.

Zdaniem Szatkowskiego stan przygotowań na niecałe 40 dni przed szczytem jest bardzo dobry. "Co prawda zaczęliśmy z punktu, w którym byliśmy mocno zapóźnieni. Na szczęście mamy energicznych ludzi, którzy wykonali masę pracy" – powiedział.

"Od przedstawicieli kwatery głównej NATO słyszymy, że organizacyjnie jesteśmy dalej, niż byli Brytyjczycy w analogicznym czasie przed szczytem w Walii w 2014 r." – dodał wiceszef MON.

NATO wciąż nie ogłosiło programu wydarzeń podczas szczytu w Warszawie. Według Szatkowskiego agenda jest ambitna, a punkty istotne dla Polski są na właściwym miejscu i na właściwym poziomie.

Jak powiedział wiceminister, pierwsza robocza sesja szczytu ma się rozpocząć po południu 8 lipca na Stadionie Narodowym. Pierwszy dzień zakończą kolacje wydane na różnych poziomach - przywódcy delegacji spotkają się w Pałacu Prezydenckim w sali, gdzie w 1955 r. podpisano Układ Warszawski, szefowie dyplomacji - w Teatrze Wielkim, a ministrowie obrony - w Pałacu Prymasowskim. Premier Beata Szydło ma natomiast przyjąć przedstawicieli państw partnerskich NATO.

Agenda drugiego dnia szczytu, 9 lipca, przewiduje kilka sesji i - zdaniem wiceszefa MON - jest bogata.

Według Szatkowskiego polityczne decyzje związane z odstraszaniem i obroną, wysuniętą obecnością NATO na wschodniej flance, czyli także i w Polsce, oraz sytuacją na południe od państw członkowskich powinny być domknięte na spotkaniu ministrów obrony Sojuszu w połowie czerwca w Brukseli.

"Do negocjacji przystąpiliśmy najlepiej, jak mogliśmy, przedstawiając nasze propozycje. Stanowisko dowódców wojskowych w Sojuszu w dużej mierze uwzględniło nasze postulaty. Jest debata między państwami. Widać pewną polaryzację w wielu miejscach, choć w zasadniczych kwestiach będących naszym interesem jesteśmy bliscy satysfakcjonujących osiągnięć. Materia jest jednak ważna i złożona, więc można się spodziewać negocjacji prawie do spotkania ministrów obrony. Decyzja o wysuniętej obecności na Wschodzie co do zasady zapadła, ale szczegóły jej implementacji będą bardzo ważne" – powiedział wiceszef MON.

Pod koniec maja przy okazji wizyty sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga w Warszawie szef MON Antoni Macierewicz poinformował, że dyskutowane są szczegóły w sprawie rotacyjnego rozmieszczenia w Polsce i trzech krajach bałtyckich po jednej batalionowej grupie bojowej (co odpowiada samodzielnemu, wzmocnionemu batalionowi, liczącemu kilkuset żołnierzy).

Jak napisał w środę "New York Times", na dowodzenie trzema batalionami zgodziły się Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a jednym z wyzwań, przed jakimi stoi NATO przed szczytem w Warszawie, jest znalezienie kraju, który obejmie dowodzenie czwartym batalionem. Ambasador USA przy NATO Douglas E. Lute podkreślił, że w przypadku jego kraju w grę wchodzi tylko jeden batalion. A inne duże kraje odmawiają - wskazuje "NYT", wymieniając Włochy i Francję.

Skład batalionów ma być międzynarodowy. MON zadeklarowało już, że Polska wyśle do państw bałtyckich kompanię zmechanizowaną.

Osobną kwestią – według szefa MON – są rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie rozmieszczenia ciężkiej brygady pancernej w naszym regionie. W lutym USA zapowiedziały, że w 2017 r. przeznaczą 3,4 mld dolarów na wzmocnienie wojskowej obecności w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak donosiła prasa, ma to doprowadzić do tego, że USA będą utrzymywały w regionie siły stanowiące ekwiwalent brygady pancernej.

"Na pewno nie można założyć, że obecność amerykańska wyczerpuje obecność NATO na wschodniej flance. Negocjacje się toczą. Rozmawiamy o istotnych siłach wystawionych przez pozostałych sojuszników, które byłyby jeszcze obok tej amerykańskiej brygady" – wyjaśnił Szatkowski.

Jak dodał, różne państwa zapowiedziały już, że wyślą do naszego regionu swoje oddziały. "Są takie państwa, które już się wstępnie deklarują i są takie, które są mniej zainteresowane, choć kiedyś liczyły na pomoc innych" – powiedział wiceminister. Dodał, że dyskusja dotyczy głównie sił lądowych. "Wskazujemy na pewne dodatkowe elementy, które wykraczają poza wojska lądowe, np. dowodzenia i rozpoznania" – powiedział.

Szatkowski podkreślił, że Polska ma do zaoferowania sojusznikom swoje zaangażowanie na innych kierunkach, nie tylko na Wschodzie. "Uważamy, że solidarność działa w dwie strony i staramy się to przeświadczenie wcielać w życie. Nie wszyscy wiedzą, że np. mamy obecnie więcej żołnierzy we Francji niż Francja w Polsce" – powiedział.

PAP - mini

WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie
Reklama

Komentarze (1)

  1. qwertty

    "Polska wyśle do państw bałtyckich kompanię zmechanizowaną." Przyślą do nas batalion, my wyślemy kompanię, to wyjdzie niemal na zero.

Reklama