Ukraińskie drony zmniejszają produkcję rosyjskich rafinerii

Autor. Brygada Rubiż
Według ukraińskich szacunków zniszczenia spowodowane przez ukraińskie drony kamikaze w rosyjskich rafineriach i instalacjach paliwowych ograniczyły przetwórstwo ropy w Rosji o 15%, co zmniejszyło przychody o około 21 miliardów dolarów i podniosło ceny paliw w całym kraju o ponad 20%. Tak więc to Rosjanom bardziej zależy na przerwaniu ataków na „instalacje energetyczne” niż Ukraińcom i Amerykanie powinni to wziąć pod uwagę w tzw. negocjacjach z Putinem.
Wbrew pozorom brak rozejmu w atakowaniu instalacji energetycznych bardziej pomaga Ukraińcom niż Rosjanom. O ile bowiem Rosjanie „rozrzutnie” rozdzielają cele dla swoich środków napadu powietrznego, atakując np. domy mieszkalne niemające znaczenia w bezpośredniej wojnie, to Ukraińcy bardzo uważnie wybierają obiekty ataku, tak by jak najbardziej utrudnić działanie rosyjskich sił zbrojnych.
Ukraińskie drony są więc wysyłane zarówno na ważne obiekty wojskowe (np. magazyny amunicji i lotniska), jak i na rosyjską infrastrukturę paliwową. W tym przypadku sprawa jest o tyle łatwa, że nie trzeba prowadzić rozpoznania szukając zakamuflowanych składów logistycznych, ale uderza się w obiekty o dokładnie znanej pozycji. Skuteczność uderzenia zależy więc tak naprawdę tylko od skuteczności rosyjskiej obrony przeciwlotniczej. A ta niestety dla Rosjan nie jest nigdy stuprocentowa.
Dodatkowo Ukraińcy często powtarzają ataki – i to wielokrotnie -wybierając nie tylko najważniejsze, silnie chronione cele (jak rafinerie), ale również mniejsze obiekty: magazyny, przepompownie i składy paliwowe. Praktycznie każde z tych uderzeń, nawet bez trafienia, przynosi jakiś skutek, jak chociażby duże obciążenie rosyjskiej obrony przeciwlotniczej czy też ciągłe poczucie zagrożenia u pracowników, którzy wcześniej traktowali niszczenie Ukrainy jako coś, co ich nie dotyczy. Przykładem może być rafineria w Riazaniu, która w ciągu ostatnich 15 miesięcy była nękana nalotami ponad dziewięciokrotnie.
Rosyjscy blogerzy szacują, że w sumie ponad 30 dużych zakładów przetwórstwa ropy w Rosji zostało skutecznie zaatakowanych przez Ukraińców. Według magazynu „Forbes” tylko w jednym nalocie w styczniu 2025 roku ukraińskim siłom zbrojnym udało się zmniejszyć rosyjskie moce produkcyjne o 5%. Tym bardziej, że atakowano również zakłady oddalone ponad 800 km od linii frontu, jak np. rafinerię w Niżnym Nowogrodzie w środkowej Rosji.
W ukraińskim portalu RBU News oszacowano, że przez tego rodzaju ataki dzienna zdolność do rafinacji ropy naftowej zmniejszyła się w całej Rosji nawet o 15% (o 600 do 900 tysięcy baryłek dziennie). Taki spadek produkcji miał spowodować niespotykany w Rosji wzrost cen benzyny na stacjach paliw - do połowy marca 2025 roku od 20 do 30%. Rosyjski rząd został więc zmuszony do zablokowania eksportu paliw na sześć miesięcy – od marca 2025 roku, aby ustabilizować sytuację na krajowym rynku.
To jednak nie rozwiązuje problemu, ponieważ Rosjanie mają duże trudności z odbudową tego, co im Ukraińcy zniszczyli. By to zrobić, potrzebne są bowiem duże pieniądze, czas, jak również dostęp do technologii zachodnich, który Rosja utraciła w wyniku sankcjim, jakimi została objęta za napaść na Ukrainę. To właśnie brak możliwości zakupu za granicą części do instalacji naftowych zaczyna być największym problemem rosyjskiego przemysłu.
Trzeba bowiem pamiętać, że część tych instalacji, a nawet całe rafinerie były budowane przez firmy zachodnie. Teraz te starzejące się i zużywające instalacje zaczynają sprawiać problemy techniczne i wymagają coraz częstszych napraw, co oznacza przestoje, których powodem są już nie tyko ataki ukraińskich dronów. Rosjanie oczywiście twierdzą, że zaczynają powoli uzyskiwać samodzielność, zastępując rodzimymi produktami to, co wcześniej importowali z krajów zachodnich. Jednak są technologie, których na pewno nie odtworzyli, i teraz ich brak zaczyna przynosić straty.
Oszacowanie tych strat jest jednak bardzo trudne i możliwe tak naprawdę jedynie w odniesieniu do tego, co Ukraińcom udało się „osiągnąć” za pomocą dronów kamikaze i pocisków rakietowych. Według obliczeń ukraińskich sił zbrojnych od września 2024 roku do lutego 2025 roku ataki tych środków napadu powietrznego na infrastrukturę energetyczną miały kosztować Rosjan około 658 milionów dolarów.
Dzięki zdjęciom satelitarnym skutki tych nalotów można najlepiej zaobserwować w przypadku dużych zbiorników ropy. Ze zdjęć tych wynika, że Ukraińcom udało się zniszczyć całkowicie ponad 50 takich zbiorników, a kolejnych 48 uszkodzić. Najcięższe straty Rosjanie ponieśli w Teodozji na okupowanym Krymie. To właśnie tam w czasie tylko jednego dnia (7 października 2024 roku) ukraińskie drony i rakiety zniszczyły jedenaście dużych zbiorników o łącznej pojemności ponad 69 tysięcy metrów sześciennych powodując szkody szacowane na 37,5 miliona USD (część źródeł wskazuje na trafienie 12 zbiorników i zniszczenie całkowite ośmiu z nich).
Trzeba też pamiętać, że ataki na rosyjską infrastrukturę paliwową i energetyczną zaczęły się o wiele wcześniej i trwają od momentu, gdy Ukraińcy opanowali technologię nalotów dronami dalekiego zasięgu. Zapowiedzą problemów dla Rosjan był przede wszystkim marzec 2024 roku, gdy ukraińskie siły zbrojne uderzyły na rafinerie w Riazaniu, Kujbyszewie, Słowiańsku, Kiriszy i NORSI w Niżnym Nowogrodzie (zmniejszając w NORSI produkcję o połowę). Miesiąc później uderzono na rafinerię Taneko (o przerobie 18 milionów ton ropy rocznie) znajdującą się aż 1700 km od linii frontu, a w maju na rafinerię w Tuapse i Wołgogrodzie. Ataki te powtarzano zresztą później, czego przykładem jest Taneko – trafiona w styczniu 2025 roku.
Pierwsze miesiące 2025 roku były zresztą szczególne intensywne jeżeli chodzi o ukraińskie działania. Przykładem może być luty 2025 roku, kiedy skutecznie uderzono np. w rafinerie:
- w Wołgogradzie (około 500 km od linii frontu), a w obwodzie astrachańskim;
- w Saratowie (ponad 700 km od linii frontu), której roczną wydajność szacuje się na około 7 mln ton paliwa;
- w Ilskim (około 500 km od linii frontu), której roczną wydajność szacuje się na około 6,6 mln ton paliwa;
- Afipską w Krsnodarze (około 500 km od linii frontu), której roczną wydajność szacuje się na około 6,25 mln ton paliwa;
- w Syzraniu (ponad 1000 km od linii frontu), której roczną wydajność szacuje się aż na 8,9 mln ton ropy (a która spadła w 2024 roku do 4,3 mln ton w 2024 r.).
W marcu 2025 roku z kolei trafiono w rafinerię Tuapse w Kraju Krasnodarskim (niszcząc tam jeden z dużych zbiorników z benzyną i wywołując pożar o powierzchni ponad 1000 metrów kwadratowych) i po raz kolejny rafinerię w Kriszy w obwodzie leningradzkim (przerabiającą rocznie blisko 18 milionów ton ropy).
⚡️The russian oil refinery TANEKO is on fire in Tatarstan, – according to russian media.
— BLYSKAVKA (@blyskavka_ua) January 11, 2025
An air raid alarm was sounded, and workers were evacuated from the plant.
Meanwhile, the airport in Nizhnekamsk has been put on alert, and there is a threat of a UAV attack.
Current… pic.twitter.com/OPMCcJsPf7
Skutki ataków są oczywiście różne, ale zawsze wiążą się z długotrwałymi przestojami. Zaatakowana w lutym 2024 roku rafineria w Astrachaniu ma np. zgodnie z planem odzyskać swoje zdolności produkcyjne za pół roku. Są jednak miejsca, gdzie takiego terminu w ogóle nie próbuje się wskazywać. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że brakuje na to odpowiednich technologii i środków finansowych, ale również z powodu niemalejącego zagrożenia ze strony ukraińskich dronów i rakiet.
Rosjanie zdają sobie bowiem sprawę z nieskuteczności swojej obrony przeciwlotniczej i z tego, że nie mają zamiaru długo utrzymywać zawieszenia broni. Wiedzą także, że Ukraińcy systematycznie powtarzają ataki na to samo miejsce w momencie, gdy proces napraw zniszczeń jest już na ukończeniu. Tak było np. w przepompowni ropy w porcie Kawkaz, gdzie z kolejnym uderzeniem czekano spokojnie, aż zakończy się gaszenie pożarów i usuwanie skutków ataku.
Rosjanie nie tylko więc nie mogą zwiększyć swojej produkcji, ale nawet osiągnąć poziomu produkcji sprzed 24 lutego 2022 roku. Ukraińcy szacują, że spowodowane tym braki w zakładanych dochodach mogą sięgnąć nawet 105 miliardów dolarów. Jest to o tyle bolesne, że po spadku zamówień na broń, ropa i gaz stały się najważniejszym źródłem zagranicznych pieniędzy dla Rosji. Dzięki Trumpowi i jego sposobowi prowadzenia „negocjacji” z Putinem, Rosjanie dostali szansę, by powoli odzyskiwać swoje możliwości i od nowa zacząć pozyskiwać pieniądze na prowadzenie wojny z Ukrainą.
WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie