Reklama

Wojna na Ukrainie

Rakieta na Polską. Rosja działa z poczuciem bezkarności [OPINIA]

Autor. M.Dura

Wszystkie środki, które dotąd przedsięwzięto w związku z rosyjskimi rakietami manewrującymi pojawiającymi się nad Polską, okazały się nieskuteczne. Rakiety te bowiem jak latały, tak latają, a Rosjanie pozostają z poczuciem pełnej bezkarności.

Kiedy rano 24 marca 2024 roku kolejna już rosyjska rakieta manewrując naruszyła polską (i NATO-wską) przestrzeń powietrzną, teoretycznie wszystko zadziałało prawidłowo. Po pierwsze, wiedzieliśmy o nadlatującym pocisku. Po drugie, byliśmy przygotowani na jego przyjęcie. Po trzecie, nikt w Ministerstwie Obrony Narodowej nie ukrywał, że do takiego zdarzenia doszło.

Reklama

Wskazuje to na bardzo dobrze działającą komunikację pomiędzy Polską i Ukrainą, dzięki której jesteśmy zawczasu informowani o tym, że samoloty bombowe startują nad Rosją, że może dojść do ataku rakietowego, a także (prawdopodobnie) jaka jest trajektoria wystrzelonych w kierunku zachodnim rakiet. Nie widząc jeszcze nadlatujących pocisków swoimi stacjami radiolokacyjnymi, nasza obrona przeciwlotnicza wiedziała więc w przybliżeniu, z którego kierunku i kiedy nadlecą wrogie środki napadu powietrznego.

Czytaj też

Trzeba bowiem pamiętać, że polskie radary NUR-12M, rozwinięte m.in. wzdłuż wschodniej granicy, ze względu na horyzont radiolokacyjny mogą wykryć rakietę manewrującą lecącą na wysokości 400 m w odległości około 100 km. Bez informacji ze strony Ukrainy nie bylibyśmy więc w stanie odpowiednio wcześnie zareagować.

Ten dodatkowy czas pomógł polskim wojskowym ośrodkom decyzyjnym, które zawczasu mogły podnieść gotowość naszych sił, w tym nakazując startować samolotom myśliwskim w celu przechwycenia zbliżających się rakiet manewrujących. O całym zdarzeniu dowiedzieli się zresztą od razu najważniejsi polscy politycy, jak również społeczeństwo, poinformowane po fakcie serią komunikatów wygenerowanych przez Siły Zbrojne RP (w tym Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych).

Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz nie popełnił więc błędów swojego poprzednika, który ukrywał i bagatelizował całą sprawę, twierdząc, że nasze niebo jest bezpieczne dzięki polskiej obronie przeciwlotniczej, co nawet dzisiaj nie jest prawdą. Czy jednak to, co zrobiono 24 marca 2024 r., załatwiło sprawę? Niestety nie.

Wystarczy tylko zastanowić się, dlaczego Rosjanie wystrzelili rakietę w taki sposób, by na 39 sekund weszła w polską przestrzeń powietrzną, przelatując tam około 6-7 km. Dopiero po określeniu tych powodów można ocenić, czy działaliśmy prawidłowo, czy też nie.

Reklama

Zestrzelić, czy nie zestrzelić?

Podejmując decyzję, by nie zestrzelić rakiety wlatującej w polskie terytorium, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych wzięło pod uwagę trzy czynniki, w tym dwa oficjalne. Po pierwsze, szacowana trajektoria lotu pocisku wskazywała rzeczywiście, że opuści on terytorium Polski, a więc nie stanowi ona zagrożenia dla obiektów ważnych z naszego strategicznego punktu widzenia. Można więc było „odwrócić głowę” i udawać, że nic się nie stało.

Czytaj też

Na taką, a nie inną decyzję DO RSZ niewątpliwy wpływ miało też niebezpieczeństwo, że szczątki rosyjskiego pocisku z Rosji i naszej rakiety, która go zestrzeliła, mogłyby rzeczywiście spowodować szkody na polskim terytorium. I tych szkód naszą „bezczynnością” udało się uniknąć. I trzecia rzecz, do której wojsko się najprawdopodobniej nie przyzna, to brak praktyki w neutralizacji tego rodzaju intruzów nad polską przestrzenią powietrzną. Mogło więc zdarzyć się tak, że pomimo wydania decyzji, by zestrzelić, rakieta i tak poleciałaby dalej, a szczątki polskich pocisków przeciwlotniczych spadłyby na ziemię.

Te czynniki w jakiś sposób tłumaczyłyby przyjęty sposób postępowania w tej sprawie, gdyby nie rzeczywiste intencje Rosjan.

Reklama

Dlaczego rosyjskie rakiety latają nad Polską?

W tym wszystkim należy przede wszystkim pamiętać, że rakieta manewrująca przeleciała nad Polską nie przez przypadek, ale dlatego, że została specjalnie w ten sposób zaprogramowana przez Rosjan.

Rosjanie wybrali taką trajektorię z pięciu powodów. Po pierwsze, znaleźli w ten sposób bezpieczną drogę dla swoich pocisków, by te mogły uderzać w określone obiekty na zachodniej Ukrainie bez przeciwdziałania ze strony ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. A takie przeciwdziałanie niewątpliwie zaistniałoby, gdyby rakieta leciała przez całą czas nad ukraińskim terytorium.

Ukraińskie wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych S-300.
Ukraińskie wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych S-300.
Autor. Ministerstwo Obrony Ukrainy

Po drugie, Rosjanie specjalnie wybierają pas przygraniczny. Chcą zmusić ukraińską obronę przeciwlotniczą do strzelania na zachód, w kierunku Polski, a nie na wschód lub północ. W ten sposób może bowiem zdarzyć się, że wystrzelone przez SZU pociski przeciwlotnicze znów przelecą przez polską granicę i spowodują taką katastrofę, do której doszło w Przewodowie 15 listopada 2022 r. (gdzie od fragmentów ukraińskiej rakiety systemu S-300 zginęło dwóch Polaków). To mogłoby wywołać nastroje antyukraińskie w polskim społeczeństwie, a na tym przecież władzom na Kremlu bardzo zależy.

Po trzecie, Rosjanie chcą zmusić Ukraińców, by ci przesunęli swoje systemy przeciwlotnicze jak najdalej od linii frontu, do ochrony większych miast. Automatycznie ułatwiłoby to działanie ich lotnictwu frontowemu, które będzie wtedy mogło zwiększyć intensywność nalotów na ukraiński system obronny utworzony na linii styczności wojsk i ułatwi rosyjskim wojskom lądowym utworzenie wyłomu. By tego uniknąć, Ukraińcy nie mogą ustawić swoich systemów dokładnie na granicy z Polską, by strzelać w kierunku wschodnim, ale muszą je postawić dalej, w razie konieczności strzelając w kierunku zachodnim.

Po czwarte, Rosjanie chcą wzbudzić nastroje antypolskie wśród Ukraińców. Nieświadomie pomagają im w tym niektórzy polscy wojskowi oraz politycy, twierdząc, że rosyjska rakieta nie stanowiła dla nas zagrożenia, dlatego pozwolono jej polecieć dalej. Tymczasem Ukraińcy doskonale wiedzą, że taki pocisk nie leciał bez celu, ale mówiąc brutalnie, by zabić. Zastanówmy się więc, co by było, gdyby przepuszczony nad Polską pocisk trafił w szpital położniczy we Lwowie? Jaka wtedy byłaby reakcja ukraińskiego społeczeństwa i tłumaczenie polskich polityków?

Czytaj też

Ukraińcy są więc zainteresowani w niszczeniu nadlatujących rosyjskich pocisków, ponieważ chcą się chronić. Z kolei my powinniśmy być zainteresowani ich zestrzeleniem, by Rosjanom w tym nie pomagać. Niestety jak na razie właśnie to robimy.

Piątym czynnikiem jest wydźwięk propagandowy w Federacji Rosyjskiej. Przy braku sukcesów na froncie nagle pokazuje się, że Polska i całe NATO są „bezsilne” wobec pocisków wystrzelonych z Rosji. I nikt nie tłumaczy Rosjanom, jakie czynniki były brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o przepuszczeniu rakiety przez przestrzeń powietrzną NATO. Dla Rosjan liczy się sam fakt jej „przepuszczenia”. I są z niego naprawdę dumni.

Czy można było zrobić więcej?

Pamiętając o tym, co już zrobiono, trzeba jeszcze pamiętać o tym, czego nie zrobiono, a co można zrobić. Po pierwsze, nie powiadomiono ludności polskiej na trasie rakiety, by się schroniła. Tymczasem takie ostrzeżenie otrzymali mieszkający kilka kilometrów Ukraińcy. Tym, którzy są przeciwni takim komunikatom, należy przypomnieć o braku stuprocentowej pewności, że lecąca nad głowami rakieta nagle się nie zepsuje i spadnie na ziemię (np. w czasie tych 39 sekund nad Polską).

Czytaj też

Po drugie, nie zmieniono przepisów i nadal do zestrzelenia rakiety wysyła się samoloty. Tymczasem na granicy jest rozwinięta dosyć duża liczba naziemnych środków przeciwlotniczych, które mogłyby zrobić to samo, mniejszym kosztem i z mniejszym zaangażowaniem sił. Jednak trzeba byłoby zrezygnować z procedury „identyfikacji wzrokowej”, która istnieje w czasie pokoju dla nieznanych statków powietrznych podejrzanych o działania niebezpieczne (RENEGADE). Takie swoiste złagodzenie przepisów jest możliwe, ponieważ mówimy o obiektach nadlatujących znad Ukrainy, w charakterystyczny dla rakiet manewrujących sposób, z przewidywalną prędkością, pułapem i kierunkiem.

Jednostka ogniowa (wyrzutnia) przeciwlotniczego systemu rakietowego Mała Narew.
Jednostka ogniowego przeciwlotniczego zestawu rakietowego Mała Narew na podwoziu Jelcz 882 strzela pociskiem CAMM z wyrzutni MBDA iLauncher na poligonie w Ustce.
Autor. plut. Aleksander Perz / 18 Dywizja Zmechanizowana

Po trzecie nie wykorzystano „bezczelności” Rosjan i nie stworzono wraz z innymi krajami NATO strefy buforowej nad Ukrainą, w której obiekty niebezpieczne byłyby zestrzeliwane przez zachodnie systemy przeciwlotnicze. Nie byłoby przy tym formalnego bezpośredniego zaangażowania w wojnę rosyjsko-ukraińską, ponieważ strzelające baterie znajdowałyby się na terytorium Polski. Dodatkowo byłaby to obrona wymuszona bezczynnością Rosjan, którzy zostaliby ostrzeżeni o podjęcie takich decyzji w przypadku powtórzenia się incydentu z Oserdowa.

Bez tych kroków, kiedy dojdzie do ponownego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej, pozostanie nam nadal tylko się modlić, że rakieta po drodze nie spadnie na nasze terytorium, nie skręci na zachód lub nie uderzy skutecznie na Ukrainie, zabijając tam wiele osób. Bo ten ostatni przypadek również trafi na nasze „konto”.

Reklama
Reklama

Komentarze (21)

  1. SAS

    Oczywiście co to za rakieta i skąd została wystrzelona nic nie wiadomo., bo na Północ wzdłuż polskiej granicy nie ma Rosji.

    1. KtośTaki

      Ciekawe, a kto inny posiada ruskie bombowce przenoszące ruskie rakiety manewrujące, które potem trafiają w ukraińskie miasta? Marsjanie?

  2. Wojtekus

    Rosja gra i stara sie nas sprawdzic. Brak odpowiedzi z naszej strony oznacza to trzy mozliwosci: 1. Tajna doktryna Prezydenta Dudy zabraniajaca zestrzelenia byc moze podjeta w ramach konsultacji z NATO oraz Bialym Domem. 2. Brak mozliwosci zestrzelenia. 3. Unikanie uruchomienia systemow OPL aby wrog nie dostal potrzebnych mu informacji. Wszystkie inne wypowiedzi uzasadniajace brakow podjecia decyzji o obronie sa metoda odwrocenia uwagi od faktow.

    1. Anty 50 C-cali

      i TY znasz tajne doktryny?! A co z doktryną Komandora - rozstawić te Poprady!!! Co Ruski się dowie, dzięki swojej super rakiecie cruise (!), O o ....śladzie węglowym z wzmożonej obecności spalin diesla silników?

    2. Wojtekus

      @Anty 50 C-cali Poprady doskonaly pomysl. Niestety nie da sie nimi calej granicy uszczelinic. Odnosnie "tajnej" doktryny Dudy, to przeciez prezydent nie powie otwarcie do mediow ze zabrania strzelania do zblizajacych sie lub nadlatujacych rakiet. Jego wizja napewno byla przedstawiona na zebraniach BBN.

  3. Anty 50 C-cali

    Czy - komunikacja, tak niezawodna ostatnio, nie pozwala z ...Kosowa wydać rozkazu uszczelnienia wszystkimi "na chodzie" Popradami granicy woj. lubelskiego z Ukrainą? Czy dobrze zidentyfikowałem kierunek zagrożenia? Czy trzeba kogo z akademii Sztuki. Wojennej

  4. user_1062430

    Strefa buforowa może być tylko wprowadzona z powodu konkretnych incydentów, które się wydarzyły, a nie z powodu incydentów, które się dopiero co mogą wydarzyć, Dlatego NATO czeka, aż uzbiera się masa krytyczna incydentów, dzięki której opinia publiczna w krajach NATO będzie uważać, że wprowadzenie strefy buforowej to krok wymuszony przez Rosję. Inaczej opinia publiczna w krajach NATO uważała by, że to krok w stronę wciągnięcia NATO w wojnę i w konsekwencji wywołanie III WŚ. Takie są koszty demokracji.

    1. Adam S.

      Dwa tysiące rakiet, które rosja wystrzeliła na Ukrainę to nie są wystarczające "incydenty"? Przecież strefa buforowa byłaby w przestrzeni powietrznej Ukrainy, i tylko Ukrainę trzeba pytać o zgodę. A oni od dwóch lat proszą: "zamknijcie niebo". To zamknijmy dla rosyjskich rakiet chociaż pas przygraniczny o szerokości 50 km. Dla strachliwych natowskich sojuszników to i tak dużo. Strzelanie w rosyjskie obiekty w tej strefie nie jest działaniem "antyrosyjskim", bo to nie jest rosyjska przestrzeń powietrzna.

  5. Prezes Polski

    Postępowanie służb w tej sprawie uważam za optymalne. Nie widzę uzasadnienia do użycia pocisku wartego kilkaset tys. żeby zestrzelić obiektu który za chwilę wyleci za granicę. Gdyby była to sytuacja podobna do tej pierwszej, czyli pocisk leci wgłąb kraju, w dodatku w kierunku ważnego dla obrony obszaru, ok. strzelamy. Druga kwestia to możliwości zestrzelenia, których w tym przypadku wg mnie nie było. Trudni żebyśmy ustawili do kilometr ekipę z piorunem wzdłuż całej granicy, bo tak trzeba byłoby to zrobić, żeby być gotowym na podobne przypadki. Nawoływanie do strzelania i potrząsania szabelką jest niepoważne. Natomiast strefa buforowa nad Ukrainą to pomysł kuszący. Tylko, że nie powinniśmy robić tego sami jako polska, nie robi to NATO. I tu jest pole do popisu dla KK i Tuska. Niech to załatwią.

    1. Rusmongol

      Nie widzisz uzasadnienia w zestrzeleniu rakiety która leci żeby na przykład zabić dzieci ? Serio?

    2. Anty 50 C-cali

      Odezwa! Skoro Miecio G, generał, w stanie spoczynku ex-szef Sztabu Gen, jest generalnie doradcą K-K - I ZDEFINIOWAŁ KIERUNEK ZAGROŻENIA ( na Fotum !) TO ROZSTAWIĆ POPRADY NA GRANICY LUBELSKIEGO. Województwa znaczy, od strony Ukrainy.

  6. Ein

    Dobrze wypunktowane. Brak reakcji to też narażanie cywilów np. we Lwowie, że ta rakieta uderzy i zabije. Tym różnimy się od ruskiej barbarii, że nam nie jest i nie powinno nigdy być wszystko jedno. Oni nas testują - to jasne - my musimy na to odpowiedzieć. A dlaczego musimy (sensowny pomysł ze strefą buforową) pokazać putlerowi sprawczość i SIŁĘ. Bo tylko siłę rozumie barbaria i ceni, jak nie zrobimy tego, to będą ponawiać i co więcej mogą faktycznie "niby z powodów technicznych" zrobić nam krzywdę. A po to jest wojsko, by temu zapobiec.

  7. Jan z Krakowa

    Myślę, że decyzja o niezestrzeliwaniu -- przynajmniej do tej pory--była słuszna -- uzasadnienia tej decyzji są rozsądne. Tym bardziej, że taka jest także opinia NATO ( na przykład wg info polskiego radia 25. iii. 24 o godz. 12:30). Z drugiej strony argumentacja eksperta tj. Autora artykułu mnie przekonała, dlatego napisałem powyżej >>do tej pory<<. Powstaje natomiast inne pytanie, ale nie do p. Kosiniaka, tylko poprzedniego ministra. Otóż ukraińska strona 24tv.ua podaje, że w Przewodowie była rakieta rosyjska. Rzecz w tym, że nie domagano się śledztwa, ani przeprosin i odszkodowania od Ukrainy. Nie wiadomo dlaczego. Ponieważ poprzedni rząd miał również obowiazek troszczyć się o życie i mienie polskich obywateli. Z kolei jestem p-ko wciąganiu RP do wojny z Rosją. Trzymajmy się uzgodnionego stanowiska NATO w tej sprawie.

  8. Extern.

    Boję się że prawda jest niestety taka że my po prostu nie jesteśmy w stanie zestrzelić takiego pocisku. Jest za mało czas na jego dogonienie identyfikację i zestrzelenie. To że w naszą stronę znad Białorusi coś leci nie jest przecież wskazaniem że na pewno wleci to w naszą przestrzeń bo większość tych pocisków zakręca na południe jeszcze nad Białorusią. Tak naprawdę zestrzelić to powinni Białorusini. Może w ramach politycznego Trollingu powinniśmy ich poprosić o taką przysługę.

    1. Rusmongol

      Taki pocisk może zestrzelić nawet manpads, Poprad, Pilica. Tylko trzeba by je ustawić pod granicą.

    2. Chyżwar

      @Rusmongol A wiesz jak długa jest ta granica? Dodaj sobie do niej jeszcze granicę z Białorusią i Obwodem Kaliningradzkim

    3. Rusmongol

      @chyzwar. Przecież są chyba pewno logiczne trasy przelotu tych rakiet. Niby z Kaliningradu lecą rakiety na UA? No nie bardzo. Nie dramatyzujmy więc tylko zabezpieczmy najbardziej newralgiczne miejsca.

  9. radziomb

    pomyślmy co się stanie jak zestrzelimy ruską rakietę. A co się stało jak Turcja zestrzeliła ruskiego SU parę lat temu? Ruscy przestali wlatywać do Turcji a później nabrali szacunku i Putin.. chetnie spostykał się z Erdoganem. Widziałem nawet jak czekał potulnie 2 minuty sam na Erdogana... Ukraińcy zestrzelili już 2 tysiące ! takich rakiet, to naprawde nic trudnego zestrzelić chociac 1, Choc założe sie że jak tego wreszcie dokonamy to będzie iście święto nardowe, a Piloci lub obsługa OPL dostaną Ordery i Prezydent ich zaprosi na śniadanie.

    1. Komi

      Zestrzeliwanie rakiety, po której locie widać, że nie poleci dalej jest bez sensu - nie wiadomo, gdzie spadnie zestrzelona rakieta, gdzie spadną resztki rakiet, które ją zestrzeliły. Ukraińcy mają wojnę, więc są w innej sytuacji a Turcja to kraj, w którym władze nie przejmują się, gdzie co spadnie.

    2. Rusmongol

      @k9mi zestrzelona rakieta spada mniej więcej w dół. A gdzie leci ta nie zestrzelona to Bóg jeden wie.

  10. Patryk.

    Chyba bym był spokojniejszy co do naszych możliwości zwalczania celów powietrznych, gdyby taką rakietę jednak udało się zestrzelić.

  11. DBA

    Strefa buforowa nad zachodnią Ukrainą to rozsądne rozwiązanie. Ale jak to zrobić, aby sojusznicy z NATO nie umarli ze strachu?

  12. leiter84

    Dobrze opisane, takie rakiety powinniśmy zestrzeliwywać nad terytorium Ukrainy. Wtedy ewentualne szczątki też tam spadają. W ten sposób naprawdę bronimy swojej infrastruktury i ludności, a jednocześnie wspieramy i odciążamy ukraińską opl. Wszystkie kraje NATO powinny postępować podobnie.

  13. Zam Bruder

    Oni tylko czekają na reakcję naszej OPL aby sobie wypełnić biblioteki sygnatur. A Jedynym na ten moment zdolnym do tego (czyli zestrzału....w określonych warunkach) orężem jest F16 (uwaga ; casus arcytrudnego przechwycenia chińskiego balonu szpiegowskiego nad USA!) tyle że od chwili otrzymania ostrzeżenia do wykrycia obiektu przez NURy i jeszcze poinformowania osoby decyzyjnej (czyli d-cy operacyjnego - Art.18b Dz.U.) mija tylko kilkanaście minut a zatem czasu do opuszczenia polskiej przestrzeni powietrznej taki obiekt ma aż nadto (z hakiem!) i co co mu zrobisz i....czym? Stawiam orzechy przeciwko rubelkom, że czeka nas powtórka z rozrywki i to jeszcze nie raz.

  14. Robs

    Ta argumentacją o braku zagrożenia i przepuszczaniu rakiety jest słaba. Jak by doszło do zestrzelenia i przypadkowych ofiar NATO miało by solidne podstawy by wzmocnić wschodnią flankę i tym samym wywierać większą presję na Rosji.

  15. Ghost

    Szczelić by się chciało tylko nie ma,czym...

  16. rwd

    Putin przetestował tych ludzi w Smoleńsku i doskonale wie z kim ma do czynienia więc nie musi obawiać się żadnej niespodzianki ze strony Tuska i jego kamratów. Nie zdziwiłbym się, gdyby to Tusk zabronił jakiejkolwiek reakcji na naruszanie granicy przez ruskie rakiety.

  17. Wojt

    Nie jestem pewien czy próba zestrzeliwania pocisków w tak bliskim sąsiedztwie granicy to dobry pomysł- trzeba liczyć sie z tym że któraś z rakiet odpalonych np przez polskie myśliwce przeleci na drugą strone granicy co rosjanie wykorzystają propagandowo, zwłaszcza jeśli ktoś by zginął. Podobnie pocisk po zestrzeleniu równie dobrze może spaść po 2 stronie granicy więc j.w.. Niestety również Ukraińcy mogą później liczyć że Polacy się pociskami zajmą nie próbując ich zneutralizować wcześniej. co może oznaczać więcej takich pocisków nad Polską.

  18. Zbyszek

    Bardo trafny komentarz Autora. Celowe działanie Rosji może też wpisywać się w ostatnie wypowiedzi prez. Macrona - bezczynność NATO w takich przypadkach obnaża (propagandowo) rozdźwięk między twardymi słowami polityków zachodnich a rzeczywistymi działaniami.

  19. Granat

    Ani jednego żołnierza z Piorunem gotowym do zestrzelenia rakiety manewrującej. Wszyscy na zwolnieniach L4. Paraliż powszechny, może trzeba wysłać pismo do Brukseli, takie podanie o zgodę na obronę naszej przestrzeni powietrznej. Czy Orbán zrobi veto, a może Olaf?

  20. Al.S.

    Zgadzam się z opinią Komandora, choć pewnych komentarzy mógłby sobie darować. Nie zgadzam się całkowicie z opinią niejakiego Wolskiego, który sążniście uzasadniał polską bierność w sprawie pocisku. Całkowitym absurdem w tej argumentacji było stwierdzenie jakoby nie należało ujawniać trybów radaru z F16. Halo, tu Ziemia! Radar APG-68(V9) to technologia sprzed ponad ćwierć wieku. Rosjanie z pewnością mieli dostęp jego danych, a największym podejrzanym jest Pakistan, który całe amerykańskie uzbrojenie dał przetestować Chińczykom, którzy umieją handlować. Innym kandydatem jest Indonezja, która jakiś czas temu miała duże zbliżenie z Rosją. Wracając do sprawy, to należało uprzedzić Ukraińców, że będziemy strzelać i strzelić. Obszar nadgraniczny w tamtej okolicy to pola i lasy, z pewnością dało się wyliczyć punkt przechwycenia tak, aby szczątki nikomu nie zrobiły krzywdy. Jak nie zaczniemy strzelać, ruskie zaczną rutynowo tamtędy latać. Czas ustawić na granicy Poprady i zacząć reagować siłą.

  21. ŚniętyMikołaj

    Niezrozumiałe dla mnie było oświadczenie naszego Tygryska, że rakieta nie była zagrożeniem i nie wyrządziła by strat. Ale ta rakieta spadła na obiekty cywilne albo infrastrukturę krytyczną Ukrainy i tam wyrzadziła szkody. Spadając na np. elektrownię spowoduje jej uszkodzenie i wstrzymanie produkcji elektrycznej w obwodzie lwowskim, a później Ukraina będzie nas później prosiła o dostawy prądu. I my będziemy za to płacić. Czyli jednak odczujemy ten atak. Mniej niż ukraińscy cywile, ale jednak. Dlatego powinniśmy zestrzeliwać KAŻDĄ ruską rakietę, która zbliży się na 5km do naszej granicy. Nawet jak będzie ona jeszcze na białorusi czy już na Ukrainie.