Reklama

Wojna na Ukrainie

Ofensywa charkowska GW „Siewier”. cz I. Cele, siły, infiltracja granicy

wojna na ukrainie inwazja Rosji wojsko
Wojna na Ukrainie: ukraińskie wojsko na froncie.
Autor. Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa)/X

Niewątpliwie ofensywa charkowska, czyli akcja zaczepna Grupy Wojsk „Siewier”, mimo że w pewnym sensie oczekiwana, stała się jednym z głównych kryzysowych wydarzeń na froncie w połowie maja i być może będzie miała swoje skutki w przyszłości. W analizie postaramy się przybliżyć prawdopodobne rzeczywiste cele operacji, zastosowane siły i środki obu stron, wreszcie elementy taktyki infiltracji granicy. W kolejnej analizie opiszemy stan fortyfikacji granicznych i ukraińskie próby stabilizacji frontu w pierwszych dniach ofensywy.

Cel i założenia ofensyw

O świcie 10 maja siły niedawno utworzonej GW „Siewier” przystąpiły do działań zaczepnych na północy obwodu charkowskiego. Przystępujące do natarcia siły były zbyt małe, żeby zagrozić Charkowowi, nie takie były też cele majowej ofensywy.

Uderzenie, zwane potocznie ofensywą charkowską, związane było z kilkoma celami natury taktycznej i taktyczno-operacyjnej, nie można też abstrahować od korzyści w infosferze i chęci wywołania kryzysu polityczno-społecznego na Ukrainie.

Reklama

Wstępna faza ofensywy zakładała prawdopodobnie następujące cele:

  • odepchnięcie sił ukraińskich od granicy obwodu biełgorodzkiego i ustanowienie tym samym obszaru buforowego, swego rodzaju „strefy bezpieczeństwa”, utrudniającej ostrzał rakietowy Biełgorodu, operacje dronów-kamikadze FPV itp.;
  • podejście sił własnych do Charkowa na odległość zasięgu artylerii lufowej (np. 15-20 km), co pozwoliłoby zwiększyć presję ogniową na samo miasto i cele militarne w obwodzie charkowskim;
  • niszczenie sił i zasobów ukraińskich, zwłaszcza artylerii, w głębi operacyjnej i taktycznej, w trakcie przemarszów operacyjnych, przy masowym zastosowaniu wszelkiego rodzaju dronów, artylerii i przede wszystkim amunicji krążącej „Lancet”;
  • zajęcie miasta Wowczańsk, a atakując wzdłuż Siewierskiego Dońca na południe, wyjście na tyły zgrupowania kupiańskiego;
  • oddziaływanie w infosferze na wielu płaszczyznach, np. prezentując skuteczność zgrupowania „Siewier”, wzbudzając lokalną panikę, oddziaływając na morale społeczeństwa i armii, wyolbrzymiając propagandowo sukcesy (np. zajęcie dużych obszarów terenu, zajęcie miasta Wowczańsk itp.);
  • wymuszenie przerzucania na nowy odcinek frontu resztek ukraińskich rezerw operacyjnych, a nawet strategicznych.

Czytaj też

Możliwe, że „zużywanie” ukraińskich rezerw i niszczenie zasobów ogniowych stanowiło główny cel ofensywy, gdyż rozciągnięcie frontu „rozrzedzało” i tak już stosunkowo płytkie siły na innych odcinkach, np. w Donbasie.

Reklama

Jak się okazało było to słuszne założenie, bowiem o braku rezerw operacyjnych mówiono już od pewnego czasu, tak się stało pod Awdijiwką, czy Czasiw Jarem, gdzie musiano sięgać po jednostki bojowe HUR, tak też było pod Charkowem – ściągano tu w trybie alarmowym, nie tylko jednostki HUR pełniące ostatnio rolę „straży pożarnej”, ale też jednostki wyciągane z frontu, nierzadko dosłownie pojedyncze bataliony brygad SZU i GN.

Warto zauważyć, że uderzenie na obu kierunkach odbywało się – i nadal trwa – wzdłuż cieków wodnych:

  • na zachodniej flance jest to rzeczka Charkiw i trawiański zbiornik wodny, które osłaniają w naturalny sposób zgrupowania atakujące na południe, na Łypcie;
  • na wschodniej flance jest to Siwerski Doniec, który osłaniał w naturalny sposób zgrupowania atakujące Wowczańsk od zachodu;
  • utworzony później nowy kierunek, na Buhrowatka-Starycia, czyli po drugiej stronie rzeki Doniec, a więc z rzeką i własnymi jednostkami na wschodniej flance, był wynikiem niskiego tempa natarcia na miasto i próbą przecięcia drogi do Wowczańska od zachodu, co związane było m.in. z szybkim przerzutem do Wowczańska, w trybie alarmowym, jednostek wzmocnienia (jednostek HUR) i silniejszym oporem w mieście niż się spodziewano.

Czytaj też

Oceniając efekty ofensywy, nie można abstrahować od już zdobytego obszaru. W odbiorze społecznym nie są istotne szczegóły natury wojskowej (militarnej), ale efekt medialny, a ten jest taki, że utracono znaczące na ten czas tereny, a to paliwo do kryzysów polityczno-społecznych. Można do nich zaliczyć np. problem (skandal) z umocnieniami czy ich brakiem, z aferami korupcyjno-kryminalnymi w tle podważa zaufanie do władz cywilnych i wojskowych, do armii, do kompetencji najwyższych czynników państwowych itd.

Reklama

OdB GW „Siewier” w pasie natarcia

Wstępne uderzenie w obwodzie charkowskim przeprowadziło byłe zgrupowanie osłony granicy „Biełgorod”, którego trzon stanowi 18 DZ z 11 KA wraz z jednostkami wzmocnienia. W maju w skład GW „Siewier” zaczęły spływać siły i zasoby niedawno sformowanego w Leningradzkim OW 44 KA (elementy 72 DZ), co znacząco zwiększyło jego potencjał bojowy.

Zidentyfikowane siły GW „Siewier” w pasie natarcia w fazie I ofensywy:

Elementy 11 KA (Królewiec):

  • 18 DZ (79, 275, 280 pz, 11 pcz);
  • 7 pz.

Elementy 44 KA (Karelia):

  • 72 DZ (30 i 41 pz);
  • 128 BZ

Elementy 6 A:

  • 138 BZ;
  • 25 BZ.

Samodzielne oddziały:

  • do 14 słabych liczebnie batalionów strzeleckich;
  • 2 oddziały specjalnego przeznaczenia;
  • 3 oddziały szturmowe.

Już w pierwszym dniu ofensywy, zajęto kilka miejscowości na kierunku Łypci i na kierunku Wowczańskim. Natarcie wyprowadzono na dwóch kierunkach, na szerokim froncie ok. 30 km, z włamaniem w szarą strefę na ok. 3-5 km. Okazało się przy okazji, że nie ma w pasie nadgranicznym przygotowanych fortyfikacji stałych, a nawet pól minowych, co odbiło się na Ukrainie głośnym echem.

12 maja, kiedy zaczęły się walki o Wowczańsk, szacowano utracony teren na 100 km2, jednak częściowo niebroniony. Tężała ukraińska obrona i spadało tempo natarcia, jednakże siły agresora wciąż posuwały się do przodu. Obie strony wprowadzały do boju nowe siły (rezerwy), w tym przerzucane z innych odcinków frontu.

Czytaj też

Pisząc o OdB przeciwnika, oddzielnie należy wspomnieć o pododdziałach uzbrojonych w amunicję-krążącą Lancet, które miały ogromny wpływ na niszczenie zasobów ukraińskich jeszcze przed ofensywą, i oczywiście w czasie jej trwania. Jeszcze kilka dni przed uderzeniem bezzałogowce rozpoznawcze, nieustannie wiszące na niebie, wykrywały wartościowe cele, a zespoły Lancetów atakowały je. Jako element walki kontrbateryjnej rażono Lancetami zwłaszcza artyleryjskie środki ogniowe w głębi przeciwnika (nawet do 30-40 km) jak artylerię lufową i rakietową, a ogniem artylerii wykryte dronami pozycje moździerzy w głębi taktycznej, zamaskowane pozycje itp.

Atakowane były często m.in. pozycje 15 Oddziału Straży Granicznej w rejonie m. Hatyszcze pod Wowczańskiem i w rejonie samego miasta.

ukraina wojna inwazja Rosji czołg
Wojna na Ukrainie
Autor. Генеральний штаб ЗСУ (@GeneralStaffUA)/X

OdB Sił Obrony Ukrainy w pasie obrony

Ukraińskie siły osłony granicy były bardzo słabe. Osłonę granicy w rejonie pasa natarcia zabezpieczały 7 i 15 Oddziały (Zagony) Straży Granicznej oraz rozciągnięta na wiele kilometrów wzdłuż granicy 125 Brygada Obrony Terytorialnej (Lwowska).

Mimo że spodziewano się aktywizacji przeciwnika na kierunku charkowskim, siły te nie zostały znacząco wzmocnione, o czym przeciwnik doskonale wiedział. Granica obserwowana była nieustannie przez drony przeciwnika, pozycje ukraińskie były pod stałym ogniem artylerii npla, co uniemożliwiało budowę fortyfikacji, pozycje ukraińskie musiały zostać doskonale rozpoznane. Niewiele zmieniło się w układzie sił nawet wówczas, gdy już meldowano o koncentracji sił przeciwnika po drugiej stronie granicy. Przykładowo meldunki takie były wysyłane do dowództwa 125 BOT, ale były jakoby ignorowane, a ogień artylerii często niecelny. W pierwszych dniach maja przy granicy odnotowano koncentrację piechoty i sprzętu, zaczęły się aktywne działania przeciwnika. Przykładowo pierwszy bój kontaktowy miał miejsce w rejonie Pylne już 8 maja – w efekcie utracono punkt obserwacyjny, zginęło dwóch ukraińskich żołnierzy.

Kierunek Łypci (zachodnia flanka)

125 BOT (Lwowska)

Nie wiadomo jakimi siłami broniła się na granicy 125 BOT (może trzema batalionami?), są wzmianki, że część 125 BOT była na charkowszczyźnie, ale część na doniecczyźnie. Pas odpowiedzialności rozciągał się jakoby na ok. 40 km, prawdopodobnie od Striłeczy na lewej flance, przez Pylne, do Zełene na prawej (może dalej).

125 BOT był to największy związek taktyczny na granicy, z którym wynikły od razu pewne kłopoty, bowiem pojawiły się plotki o opuszczeniu przez jakieś oddziały brygady swoich pozycji, oraz kłopoty w koordynacji dowodzenia. Część brygady broniła się na swoich pozycjach, wycofując się pod naporem przeciwnika, część nie była w stanie tego zrobić.

Trzeba podkreślić, że brygada miała braki kadrowe, uzupełnienia stanowili głównie emeryci i przewlekle chorzy, którzy nie powinni znaleźć się na pierwszej linii frontu, mimo tego walczyli.

Taki batalion strzelecki, określany nawet mianem „czterechsetnego” (od „gruz czterysta”, czyli żołnierze niezdolni do walki, np. starzy, chorzy, traumowani), bronił się w rejonie Striłeczy i opuścił pozycje pod groźbą okrążenia i przy przewadze liczebnej przeciwnika. Inny batalion brygady skutecznie bronił się w rejonie Zełene, mimo że wówczas uważano, że wieś utracono. Tak więc Rosjanie uzyskali pierwszego dnia przełamanie na lewej ukraińskiej flance, w rejonie wsi Striłecza, ale brygada z kolei obroniła pozycje w miejscowości Zełene na prawej, jednakże pojawiła się informacja o opuszczeniu przez 125 BOT swoich pozycji.

42 BZ

W kwietniu brygada biła się pod Czasiw Jar, na kierunku bachmuckim. Część brygady była na poligonie, część prawdopodobnie przerzucona do obwodu charkowskiego, jednak nie wiadomo, czy miało to miejsce przed 10 maja, czy już w trakcie ofensywy.

Jako pierwsze spod Czasiw Jar do obwodu charkowskiego, na kierunek Łypci, przerzucono m.in. brygadową kompanię dronów uderzeniowych RUBAK „Perun” (РУБпАК „Перун”). Miało to miejsce albo 10 maja, albo już nieco wcześniej. Po raz pierwszy RUBAK „Perun” wszedł do boju 10 maja, kiedy atakowano kolumnę npla w rejonie Pylne. Potem codziennie drony FPV kompanii atakowały przeciwnika w rejonie Hłybokie-Pylne-Łukiańcy.

Omega 2

2 Oddział (Zagon) Centrum Specjalnego Przeznaczenia GN „Omega” (Omega-Charków).

Jeden z kluczowych na tym odcinku frontu oddziałów, dysponujący pododdziałem dronów uderzeniowych „Hostri Kartuzy” i grupą snajperów. Co ważne jednostka działała na tym odcinku frontu od dawna, świetnie znała teren. Już 10 maja Omega 2 miała zniszczyć 1 BMP-1, 6 BMP-2 i 12 żołnierzy. Jednostka specjalizuje się w atakach dronów-kamikadze FPV i dronach bombowych (skidach).

Kierunek Wowczańsk (wschodnia flanka)

57 BZmot

Trzonem obrony Wowczańska 10 maja były elementy 57 Brygady Motopiechoty (BZmot). Nie wiadomo jakimi siłami dysponowała brygada, ale wiarygodne w tej kwestii źródło uważa, że były to 4 niepełne bataliony, zmęczone wcześniejszymi walkami pod Kupiańskiem, skąd zostały przerzucone do obwodu charkowskiego, głównie pod Wowczańsk.

Wowczańsk (przed wojną do 20 tys. mieszkańców) jest miastem przygranicznym, w okolicy nie było zatem solidnych fortyfikacji. W obliczu rosyjskich przygotowań do akcji zaczepnej część 57 Brygady przeniesiono pod Wowczańsk jeszcze na początku maja. Przygotowane były pewne umocnienia polowe, część należało jednak zbudować samodzielnie. Przykładowo żołnierze baterii artylerii, eks-polskich samobieżnych haubic 2S1 Goździk, musieli sami ściąć bale i wybudować okopy z pomocą cywilnego traktora. Co ważne brygadowa bateria artylerii miała znaczne zapasy amunicji, przez pierwsze dni rosyjskiej ofensywy każda z samobieżnych 2S1 Goździk w ciągu doby oddawała rzekomo po 50-60 strzałów.

9 maja aerorozwidka 1 batalionu strzeleckiego brygady obserwowała jak MT-LB podwożą na granicę piechotę, co najmniej kilka razy ją spieszając. Było to przygotowanie do ataku – pojazdy opancerzone podwoziły piechotę, która jednakże dalej atakowała pieszo, bez wsparcia wozów pancernych, zapewne przede wszystkim w obawie przed dronami FPV.

Taktyka infiltracji

Szczególną uwagę należy zwrócić na taktykę sił agresora, która sprowadzała się do działań małymi grupami piechoty, maksymalnie do plutonu, z niewielkim wsparciem broni pancernej. Podobna taktyka może zostać wykorzystana np. w obwodzie sumskim, jeśli Rosjanie zechcą nadal „rozciągać” front.

Szara strefa, dobre rozpoznanie sił przeciwnika i jego słabość, w tym w dronach, ułatwiały natarcie pierwszego dnia i przyniosły spore sukcesy. Małe grupy piechoty, określane często jako rozpoznawczo-dywersyjne (jak się przypuszcza również z jednostek sił specjalnych) przenikały przez pozycje ukraińskie, wnikając w głąb, lub likwidując mniejsze punkty oporu, np. punkty obserwacyjne. Większe punkty oporu były atakowane z przewagą piechoty, przy wsparciu ognia artylerii i lotnictwa z bombami z UMPK.

W wstępnym ataku 10 maja wzięły udział siły szacowane na kilka batalionów. Działania rozpoznawczo-dywersyjne rozpoczęła się już kilka dni wcześniej.

Czytaj też

Pojazdy opancerzone podwoziły piechotę do granicy, ale w infiltracji nie brały udziału, zapewne z obawy przed dronami i artylerią. Piechota npla wykorzystywała zielony teren, z lasami i zaroślami, do skrytego przemieszczania się, w tym unikając obserwacji z dronów. Szukając słabych miejsc w obronie, piechota przenikała na tyły już w pierwszym dniu pokonując bez większych przeszkód i strat szarą strefę, czyli słabo broniony pas ziemi niczyjej.

Niedawno pojawiły się jeszcze dodatkowe informacje, rzucające nowe światło na szybkie postępy przeciwnika, bowiem pierwszego dnia ofensywy zastosowanie środków WRE przez przeciwnika, skutkowało zagłuszeniem dronów, padł Starlink i łączność. Inna sprawa, że jednostki osłony granicy miały prawdopodobnie niewielkie zasoby dronów. Dopiero w czasie kolejnych dni, gdy na front charkowski przerzucono wiele jednostek dronów uderzeniowych. Do tego też ogłoszono zbiórki na drony-kamikadze FPV i kwadrokoptery w trybie alarmowym przekazywane tym jednostkom. Dopiero wtedy nasycenie dronami wzrosło i spadło tempo natarcia przeciwnika. Jednocześnie zaczęły nadchodzić pierwsze wzmocnienia, m.in. jednostki HUR.

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. Tani2

    Ciekawostka ,ukr sfotografowali dronem Malwę 152mm w akcji. Czyli pierwsze udokumentowane użycie kół na kierunku charkowskim.

  2. Tani2

    Ja bym to napisał tak . Ruscy siłami jednej Dywizji wiążą 7-8 ukr Brygad. Czyli 8 tyś ludzi daje robotę 21-24 tysięcy ludzi. Po prostu Bingo. Plus Lancety nad Charkowem jako dodatkowy bonus..

    1. Herring

      taaak, wszystko idzie zgooodnieee z plaaaneeem :DDD...

    2. GB

      Haha.... 2 ruskie dywizje, 3 Brygady (ekwiwalent dywizji) i kilkanaście samodzielnych batalionów plus jednostki wsparcia to jest minimum 40.000 żołnierzy. A przeciwko kilka ukraińskich brygad ( w tym OT). Ruscy marnują siły i środki ponosząc gigantyczne straty.

    3. Rusmongol

      No to rollercoaster się rozpędza hle hle 🥱

  3. KD

    Rosja może prowadzić wojnę conajwyżej ze słabymi, posowieckimi krajami typu Ukraina.. Gdyby napadła jakieś zachodnie państwo, wyposażone w nowoczesne lotnictwo, to po trzech dniach musiałaby się wycofać z powodu gigantycznych strat.

  4. sprawiedliwy

    Chyba pierwszt raz Rosjanie zastawli nowa taktyke - male grupu kilku osobowe, ponoc przeszkolne , z duzym wspaciem dronow.

  5. Prezes Polski

    Wychodzi na to, że drony, w dużej mierze pogardzane przez naszych asów cywilne, wiązane dak tejpem, po raz kolejny uratowały sytuację.