Wojna na Ukrainie
Obóz Trumpa wywiera presję, by stworzyć strefę zdemilitaryzowaną na Ukrainie
Doradcy prezydenta elekta Donalda Trumpa wywierają presję, aby „zamrozić” konflikt ukraińsko-rosyjski i stworzyć ponad 1200-kilometrową strefę zdemilitaryzowaną – podał w środę amerykański „Newsweek”. Według „Wall Street Journal” strefę miałyby nadzorować europejskie siły, w tym polskie.
„Newsweek” przypomniał deklarację Trumpa, który wielokrotnie zapewniał, że jest w stanie zakończyć wojnę w Ukrainie w ciągu jednego dnia, ale nie wyjaśnił, w jaki sposób miałby to zrobić.
Jak podał na początku listopada „WSJ”, trampowski obóz zakłada utrzymanie rosyjskiej kontroli nad 20 proc. terytorium Ukrainy, ustanowienie ponad 1200-kilometrowej strefy zdemilitaryzowanej oraz zablokowanie na 20 lat starań Ukrainy o wejście do NATO. Według „Newsweeka” doniesienia te potwierdził prezydent Czech Petr Pavel, który powiedział 9 listopada, że za ochronę wschodniej flanki i strefy zdemilitaryzowanej ma odpowiadać Europa.
„Nie wysyłamy amerykańskich mężczyzn i kobiet, aby podtrzymywali pokój na Ukrainie. I nie płacimy za to. Niech zrobią to Polacy, Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi” – powiedział cytowany przez „WSJ” członek zespołu Trumpa, zachowując anonimowość. „Możemy zapewnić szkolenie i inne wsparcie, ale lufa pistoletu będzie europejska” – dodał.
Czytaj też
„Newsweek” przytacza słowa wiceprezydenta elekta J.D. Vance’a, według którego „pokojowe rozwiązanie” oznacza, że „obecna linia demarkacyjna między Rosją a Ukrainą stanie się czymś w rodzaju strefy zdemilitaryzowanej”.
Amerykański strateg i były doradca naczelnego dowódcy ukraińskiej armii Dan Rice, powiedział w rozmowie z tygodnikiem, że „Kijów raczej nie zaakceptuje krótkoterminowego zawieszenia broni, ale potrzebne są znaczne siły europejskie wzdłuż granicy rosyjsko-ukraińskiej, aby powstrzymać Rosję przed próbą zajęcia terytorium”.
Analityczka z amerykańskiego think tanku Ośrodka Studiów nad Wojną (ISW) Karolina Hird powiedział „Newsweekowi”, że strefa zdemilitaryzowana, zostanie „wykorzystana (przez Putina – PAP) jako linia frontu do następnej inwazji na Ukrainę za 5, 10, 15 lat - po tym, gdy jego armia odpocznie, wzmocni się i przeanalizuje lekcję, jaką dostała podczas ostatnich walk”.
W opinii Hird, strefa „prawie zalegalizowałaby okupację” części Ukrainy i umocniła kontrolę Kremla nad Ukraińcami mieszkającymi na tych terytoriach. „Strefa zdemilitaryzowana nie zakończyłaby wojny na niczyich warunkach, poza warunkami Rosji” – podkreśliła ekspertka ISW
Zam Bruder
Czy nam się to podoba czy nie - tym właśnie zakończy się na jakiś czas wojna na Ukrainie ; Krym i pozostałe zaanektowane terytoria Ukrainy wpadną w ręce Rosji. Co dalej? Aby w ogóle Kreml na dzisiaj podjął jakiekolwiek rozmowy (ale...pamiętajmy, oni też są już "zmęczeni" wojną którą rozpętali w imię trwania imperium) Zachód m u s i na teraz na tyle wzmocnić potencjał Ukrainy, aby mieć jakiekolwiek karty w ręku, bo na to "dzisiaj" mamy puste ręce. Co będzie dalej? Nikt tego nie wie, oprócz tego że nie będzie to trwały "pokój".
Zima
Utworzenie strefy zdemilitaryzowanej i powierzenie nadzoru nad nią państwom Europy, czyli faktycznie wojskom NATO doprowadziłoby do tego, że wojska NATO stanęłyby na granicy z Rosją, dlatego oceniam ten pomysł jako nierealny. Uważam, że w strefie granicznej mogłyby być siły zbrojne z państw, które zostałyby zaakceptowane przez obie strony. Kolejną sprawą, którą należałoby rozwiązać to określenie wielkości kontyngentu i jego dyslokacji na granicy o długości około 1200 km, a do tej pory chyba nie było tak długiej linii demarkacyjnej.
Felix
A teraz sobie przypomnijmy, że jedyny raz kiedy uruchomiono art. 5 to Europa pomagała USA. Głupio będzie jak kolejny raz to właśnie USA będą potrzebowały pomocy., o czym Biden pamiętał. UE to znakomita maszynka do pieniędzy na finansowanie wojen w tym jesteśmy równie silni jak USA. Warto o tym pamiętać bo następny konflikt to może być między USA a Chinami o wpływy na świecie.