Reklama

Jak przebiegało zawieszenie ognia? „Ataki dronów na światłowodzie”

Operatorzy rosyjskich dronów FPV
Operatorzy rosyjskich dronów FPV
Autor. Rosyjskie MO

Ogłoszone przez Władimira Putina wielkanocne zawieszenie ognia trwało krótko i przestało już obowiązywać. Co prawda pozwoliło na wysłanie delegacji z białymi flagami, aby zabrać ciała poległych, ale wyłącznie ograniczyło walki, a nie zawiesiło wymiany ognia.

Reklama

W pokojowym planie Donalda Trumpa okres Świąt Wielkiej Nocy miał być terminem zawarcia rozejmu w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Kalendarz nowej amerykańskiej administracji się zdezaktualizował, ponieważ Kreml nie zawarł trwałego rozejmu, a misja specjalnego wysłannika Steve’a Witkoffa była celowo opóźniana.

Trump zaczął coraz ostrzej wypowiadać się o Rosji, więc groźba zerwania negocjacji pokojowych stała się realna, a w toku tych negocjacji Rosja próbuje wyrwać się z międzynarodowej izolacji. Obecny układ, przeciągających się negocjacji, jest dla Rosji korzystny.

Nie oferując choćby pozorów pokoju, uzyskują wyjście z pozycji państw-pariasów takich jak np. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna. Ale ten układ się kończy, bo cierpliwość Amerykanów nie jest wieczna. Kreml zaproponował zatem międzynarodowej opinii publicznej pozorowany rozejm, czyli jednostronne zawieszenie ognia na Wielkanoc. Do zawieszenie ognia dołączył Kijów, chociaż Kreml tego z Ukrainą nie ustalał, nie było zatem tutaj żadnych negocjacji o rozejmie. Jak przebiegał?

    „Na pierwszej linii frontu kontynuowano jednak ataki dronów kamikaze, zwłaszcza na transport na drogach. Ale, jak potwierdziło wojsko po obu stronach, intensywność i te uderzenia znacznie spadły w porównaniu do zwykłych dni” – donosi serwis dziennikarzy śledczych „Meduza”. Jak informują ukraińskie źródła w Wielkanoc „raszyści zaatakowali dronami FPV pojazd ewakuacyjny misji humanitarnej „Proliska” (…) Jewhen Tkaczew z „Proliski” ewakuował parę mieszkańców wsi Zoria, położonej w rejonie konstantynowskim. Za jego samochodem jechały dwa inne auta z cywilami, którzy również zgodzili się na ewakuację. Samochód Jewgienija został zaatakowany przez drona z amunicją odłamkową, po czym dwa drony próbowały uderzyć w ludzi. W wyniku tych działań Jewhen i cywilny mieszkaniec zostali ranni. Kobieta i jej (…) mąż znajdują się w szpitalu” – czytamy w komunikacie.

    Ograniczenie ognia, a nie zawieszenie ognia

    Popularny na Telegramie ukraiński kanał „Supernova” raportuje, że pod Pokrowskiem przy pomocy drona na światłowodzie zaatakowano pick-upa, prawdopodobnie używanego przez Siły Zbrojne Ukrainy. Podobną relację opublikował Jurij Butusow, korespondent wojenny. „Ukraińskiemu kierowcy w ostatniej chwili udaje się uciec przed rosyjskim dronem FPV na światłowodzie w obwodzie donieckim. Niesamowita reakcja!” – pisał 20 kwietnia na swoich mediach społecznościowych. Zawieszenie ognia było wolne od pojedynczych ataków dronowych, ale faktycznie ucichła artyleria i bombardowania lotnicze.

      „Jednostki w terenie wykorzystały rozejm do naprawy pozycji i komunikacji. A także do zabrania ciał zmarłych, które przed tym były niemożliwe do ewakuacji z powodu ciągłych ataków dronów. Na froncie, nawet po raz pierwszy, pojawiły się ekipy ewakuacyjne z białymi flagami” – raportuje „Meduza”. Kanał „Informator Wojskowy” na Telegramie raportuje: „W niektórych rejonach frontu zauważono grupy ukraińskich i rosyjskich sił zbrojnych z białymi flagami. Doniesiono, że nie skierowano w ich stronę żadnego ostrzału”. 21 kwietnia wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Kijów odnotował prawie trzy tysiące ataków od strony rosyjskich pozycji oraz z powietrza.

      WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie
      Reklama

      Komentarze

        Reklama