Reklama

Wojna na Ukrainie

Dziesięć wniosków z wojny na Ukrainie [OPINIA]

Autor. M.Ordon/Defence24

Atak Rosji na Ukrainę pokazał, że żadne gwarancje i zależności gospodarcze nie są w stanie zapobiec konwencjonalnej wojnie, która niestety będzie długa, nieprzewidywalna, brudna i brutalna.

Po trzech latach wojny na Ukrainie oraz amerykańskiej lekcji, jak diametralnie mogą się zmieniać poglądy polityczne rządzących i uwarunkowania sojusznicze, wyszczególniłem dziesięć wniosków, pomagających w przewidzeniu: jak będzie wyglądała przyszła wojna i co zrobić by się do niej najlepiej przygotować. Przy czym to czytelnikom pozostawiłem ocenę, które z tych wniosków są już uwzględnione i wdrażane w polskich Siłach Zbrojnych, a które są całkowicie ignorowane.

1. Odstraszanie nuklearne, zależności gospodarcze oraz zdobycze cywilizacyjne nie zapobiegają wojnie;

2. Wojna będzie długa i rozpocznie się wiele miesięcy przed jej oficjalnym rozpoczęciem;

3. Wojna będzie nieprzewidywalna;

4. Wojna będzie brudna i brutalna, a działania informacyjne równie ważne jak działania bojowe;

5. W przyszłej wojnie nowoczesność będzie określeniem krótkotrwałym;

6. Groźna jest nie tylko nowa technologia. Trzeba więc brać pod uwagę koszt-efekt działań;

7. „Dronizacja” operacji bojowych jest już zjawiskiem stałym;

8. Systemy walki radioelektronicznej, cyberataki i broń energetyczna najtańszym sposobem prowadzenia walki;

9. Świadomość sytuacyjna – rozpoznanie w czasie rzeczywistym kluczem do sukcesu.

10. Amunicja precyzyjna – mniejszy koszt prowadzenia operacji i sprzątania po wojnie;

Reklama

1. Odstraszanie nuklearne, zależności gospodarcze oraz zdobycze cywilizacyjne nie zapobiegają wojnie

Jeszcze do niedawna uważano, że takie czynniki jak: odstraszanie nuklearne czy też zależności gospodarcze są w zupełności wystarczające, by zapobiegać wybuchom konfliktów zbrojnych. Wojna na Ukrainie pokazała, że dla takich krajów jak Federacja Rosyjska oraz takich narodów jak Rosjanie, czynniki te przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Posiadanie broni jądrowej nie tylko bowiem nie zniechęca do rozpoczęcia wojny, ale wprost odwrotnie – daje poczucie zupełnej bezkarności – szczególnie w odniesieniu do państw, które nie mają własnego arsenału nuklearnego.

Ofiarą tego stała się Ukraina, która nie dość, że została napadnięta, to jest jeszcze cały czas straszona przez Putina możliwością ataku atomowego, za każdym razem, gdy na froncie sytuacja zmienia się na niekorzyść Rosjan. W ten sposób wojna wywołana przez Rosję oraz obecna polityka prowadzona przez prezydenta USA Donalda Trumpa, złamała ważną zasadę współistnienia wszystkich państw, zakładającą nierozszerzanie grona krajów posiadających broń atomową.

Teraz okazało się bowiem, że tylko państwo posiadające arsenał jądrowy jest zabezpieczone przed atakiem z zewnątrz. W ten sposób Amerykanie sami utrącili sobie argument wykorzystywany wcześniej w odniesieniu np. do Iranu. W pełni uzasadnia to również z pozoru niedorzeczne rozważania Ukrainy nad ponownym wyposażeniem swoich sił zbrojnych w broń atomową.

Broń atomowa przestała być gwarantem pokoju, ale wprost zachęca do agresywnych żądań w odniesieniu do innych państw posiadających jedynie armię konwencjonalną
Broń atomowa przestała być gwarantem pokoju, ale wprost zachęca do agresywnych żądań w odniesieniu do innych państw posiadających jedynie armię konwencjonalną
Autor. mil.ru

W pełnoskalowym konflikcie zbrojnym okazało się bowiem, że to kraje wyposażone w broń nuklearną dyktują warunki prowadzenia wojny. Pomoc udzielana Ukrainie przez kraje zachodnie była więc możliwa tylko dlatego, że wśród nich były Wielka Brytania, Francja no i oczywiście Stany Zjednoczone. Dlatego pomimo gróźb składanych co jakiś czas przez Putina, ta pomoc była realizowana w sposób praktycznie ciągły i to w coraz szerszym zakresie (z czasem z włączeniem w nią np. systemów przeciwlotniczych, czołgów , rakiet manewrujących, a nawet samolotów).

Przeszkodą w wywołaniu wojny nie okazały się również współzależności gospodarcze oraz groźba sankcji. Owszem, podnoszą one koszty prowadzenia wojny, ale działają również przeciwko stronie zaatakowanej. W ten sposób Rosjanie ponosząc konsekwencje ataku na Ukrainę (chociażby przez sankcje i utratę stałych rynków zbytu dla swoich surowców naturalnych), pocieszają się tym, że kraje nakładające te sankcje utraciły rosyjski rynek do eksportu i muszą importować surowce z innych – najczęściej droższych źródeł.

Zwiększa to, oczywiście, obciążenie rosyjskiego społeczeństwa, jednak po prowadzonych od kilkudziesięciu lat propagandowych działaniach Kremla, jakiekolwiek decyzje Putina są w tym społeczeństwie generalnie akceptowane. Wojna stała się w ten sposób dla Rosjan jedynym sposobem na poczucie się „wielkim narodem”, jak również na poprawę swojej sytuacji ekonomicznej (stąd nadal duża rzesza młodych ludzi zgłasza się do wojska, by walczyć na Ukrainie).

    Z kolei dla władz kremlowskich konflikty zbrojne stały się doskonałym sposobem na tłumaczenie trudnej sytuacji materialnej, w jakiej żyje rosyjskie społeczeństwo oraz problemów gospodarczych. Wojna stała się więc dla Rosji niezbędnym elementem konsolidacji państwa, które w rzeczywistości nie jest zagrożone jakąkolwiek interwencją z zewnątrz.

    Federacja Rosyjska udowodniała również to, jak groźne jest uzależnienie się gospodarczo od jakiegoś kraju. Zawsze istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że ta współzależność w pewnym momencie będzie wykorzystana najpierw do szantażu, a później jako broń. Niestety ostatnie decyzje gospodarcze prezydenta USA Donalda Trumpa pokazują, że tego rodzaju polityka jest zaraźliwa i to nawet dla sojuszników.

    Trzeba przy tym zaznaczyć, że o ile groźba nałożenia sankcji nie zapobiega wojnie o tyle może pomóc i to w dwóch sprawach. Po pierwsze: sankcje są przydatne: w odstraszaniu innych państw przed wzięciem udziału w konflikcie i w wyznaczaniu pewnych granic wsparcia. Dobrym przykładem tego są Chiny, które mogłyby zarobić ogromne pieniądze na sprzedaży Rosji uzbrojenia, jednak ograniczyły się jedynie do eksportu technologii podwójnego zastosowania.

    Po drugie sankcje przyśpieszają wyczerpanie się agresora, chociaż trzeba pamiętać, że mają one opóźnione działanie. Tak więc to, co zostało wprowadzone dzisiaj stanie się problemem dla przeciwnika w najlepszym przypadku za kilka miesięcy. I dlatego ograniczenia powinny być planowane z dużym wyprzedzeniem.

    Oczywiście cały czas dyskutuje się nad skutecznością sankcji – szczególnie w odniesieniu do takiego mocarstwa jak Federacja Rosyjska. Z badań opublikowanych przez Economics Obserwatory 19 lutego 2025 roku w artykule „Sanctions effectiveness: what lessons three years into the war on Ukraine?” wynika jednak, że „po trzech latach wojny rosyjski PKB jest obecnie o 10-12% niższy niż przed inwazją, a osobisty dochód rozporządzalny jest o 20-25% niższy niż gdyby nie było wojny”.

    Skutki sankcji są jednak o wiele głębsze, chociaż trudno je wyrazić cyframi. W w.w badaniach wskazuje się np., że „w obliczu inflacji i krajowych stóp procentowych w Rosji, które obecnie przekraczają 20% – a także utraty rezerw walutowych, rosnącej liczby bankructw w krajowych przedsiębiorstwach i nieruchomościach oraz rosnących trudności w transakcjach międzybankowych i bankowych – gospodarka Rosji wydaje się coraz słabsza. Wszystko to dzieje się na tle szybkiej ekspansji rosyjskiej gospodarki wojennej kosztem wydatków sektora prywatnego i innych działań sektora publicznego”.

    Te negatywne skutki byłyby jeszcze większe, gdyby sankcje były nakładane rzeczywiście skutecznie (bez możliwości ich omijania), jak również gdyby były adaptacyjnie zmieniane w momencie dostosowania się „ukaranego” do nałożonych ograniczeń.

    2. Wojna będzie długa i toczyła się wiele miesięcy przed jej oficjalnym rozpoczęciem.

    Już od dawna wiadomo, że wojny mają tendencję do przedłużania się. W przypadku konfliktu zbrojnego z takim krajem, jak Federacja Rosyjska ta tendencja przeradza się w pewność. Wojna z Rosją będzie więc długa i już teraz trzeba do tego przygotować: zarówno siły zbrojne jak i zasoby, gospodarkę oraz społeczeństwo. Tylko w ten bowiem sposób przejście na tryb wojenny nie wpłynie od razu katastrofalnie na kondycję całego państwa.

    Przekonali się o tym zresztą sami Rosjanie, którzy zakładając pokonanie Ukrainy w kilka dni, nie przygotowali odpowiednich sił na kontynuowanie ataku i uzupełnienie gwałtownie zwiększających się strat. Efektem tego była utrata części ukraińskiego terytorium, które zdobyto na początku wojny i to dodatkowo stosunkowo małym kosztem. Natomiast za obecne postępy terenowe Rosjanie muszą płacić ogromną cenę - tracąc duże ilości sprzętu oraz ludzi.

    Wojna przewlekła oznacza również, że koszty jej prowadzenia będą nieuchronnie wyższe niż zakładano w momencie jej rozpoczęcia. Co więcej te koszty będą obciążały nie tylko walczące strony, ale również kraje teoretycznie nie prowadzące działań zbrojnych. Przy obecnej globalizacji dążenie do utrzymywania pokoju powinno więc być zadaniem wszystkich państw zainteresowanych rozwojem, a nie atakowaniem sąsiadów. Odczuły to kraje zachodnie, które z powodu wojny wywołanej przez Rosję już musiały poświęcić na nią kilkaset miliardów dolarów.

    Z drugiej jednak strony Ukraina wyraźnie pokazała, jak ważne są wiarygodne sojusze. To dzięki nim można bowiem liczyć na uzupełnienie własnych sił, jak również na wsparcie polityczne, ekonomiczne i militarne. Pielęgnowanie tych relacji z sojusznikami może być związane z koniecznością podporządkowania się pewnym regułom (np. w odniesieniu do kompatybilności systemów uzbrojenia), jednak tylko w ten sposób uzyska się dostęp do ogromnych, europejskich zasobów logistycznych.

      Dużym problemem przy przedłużającej się wojnie mogą być jednak zewnętrzne procesy, które niewątpliwie będą się w międzyczasie pojawiały w innych regionach świata. Świat ten się bowiem nie zatrzyma i będzie generował inne problemy, które mogą odwracać uwagę od naszego konfliktu zbrojnego. Dobrym przykładem takiej sytuacji jest atak Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku, który doprowadził do wojny z Palestyną – szczególnie w Strefie Gazy. Oczywiście nikt nie zarzucił Rosji, że to ona sprowokowała konflikt izraelsko-palestyński, jednak nikt nie ma wątpliwości, że to Rosja na tym konflikcie najwięcej zyskała.

      Reklama

      Widać to po późniejszych działaniach Stanów Zjednoczonych, które udzieliły szerokiej pomocy Izraelowi, a która teoretycznie mogłaby pójść na Ukrainę. Kraje planujące napaść na swoich sąsiadów mogą więc specjalnie przygotować wcześniej plan odwracania uwagi od ich agresji, poprzez szereg działań, i to na długo przed rozpoczęciem właściwego konfliktu.

      Trzeba więc zakładać, że działania „wojenne” takich państw ja Federacja Rosyjska zaczną się na długo przed fizycznym atakiem przeprowadzonym przez wojsko. W pierwszej kolejności rozpocznie się ofensywa polityczna, której celem głównym będzie rozbicie jedności sojuszniczej, destabilizowanie sytuacji politycznej wewnątrz państw NATO i Unii Europejskiej oraz zniechęcenie poszczególnych narodów do uczestniczenia we wspólnym systemie obronnym. Najnowszym przykładem takiej operacji jest niewątpliwy wpływ propagandy Kremla na działanie prezydenta USA Donalda Trumpa, który powtarza dokładnie to, co mu podsuwają rosyjscy propagandyści.

      W ten sposób to czego nie udało się w ciągu trzech lat zrobić Rosjanom, teraz próbuje zrobić za nich administracja Trumpa. Amerykańskie władze starają się bowiem coraz bardziej jawnie osłabić jedność Europejczyków: adorując „antyeuropejskich” i prorosyjskich polityków (jak np. Orbana), ośmieszając i nawet obrażając polityków odpornych na rosyjską propagandę, wprowadzając sztuczne podziały (wmawiając np. Polsce, że jest bezpieczniejsza ponieważ płaci na wojsko najwięcej i kupuje sprzęt w USA) lub dzieląc kraje Europy na ważniejsze i mniej ważne (np. dobierając państwa, które będą informowane o wynikach „pseudonegocjacji pokojowych” z Rosjanami).

      Trzeba się uodpornić na tego rodzaju operacje polityczne, podobnie zresztą jak podprogowe operacje militarne, bo i takie będą miały na pewno miejsce. Nie bez powodu Rosja testuje na Bałtyku i oceanach, w Afryce i Białorusi różnego rodzaju scenariusze, sprawdzając rodzaj i szybkość reakcji oraz oceniając uzyskany skutek przy zaangażowaniu konkretnych środków. Wszystko to ma spowodować zamieszanie a nawet chaos, utrudniający przygotowanie się do faktycznej obrony, generujący niekiedy ogromne koszty, jak również prowadzący do destabilizacji.

      Stojący w Gdyni rosyjski statek „Khatanga” może być eksperymentem, w którym Rosjanie uczą się jak destabilizować pracę portów zagranicznych
      Stojący w Gdyni rosyjski statek „Khatanga” może być eksperymentem, w którym Rosjanie uczą się jak destabilizować pracę portów zagranicznych
      Autor. M.Dura

      Przykładem takich rosyjskich testów są ataki na infrastrukturę podwodną we wschodniej części Bałtyku. Cztery wydarzenia tego rodzaju w ciągu jednego roku wywołane przez statki płynące z Rosji nie mogą być przypadkiem, tym bardziej, że za każdym razem celem tych ataków było coś innego: kabel energetyczny, gazociąg oraz różnego rodzaju kable telekomunikacyjne. W międzyczasie rosyjskie okręty szpiegowskie pod przykrywką badań oceanograficznych rozpoznawały położenie instalacji podwodnych koło Wielkiej Brytanii, Irlandii i w Zatoce Meksykańskiej.

      Rosjanie są więc technicznie przygotowani, by zaatakować w czasie pokoju i to nie tylko na Bałtyku. Co więcej zrobią to na długo przed rozpoczęciem faktycznej wojny, ponieważ już wiedzą, że są przy tym praktycznie całkowicie bezkarni. Takich sposobów wcześniejszego atakowania wypróbowano zresztą o wiele więcej. Wśród nich już można wyróżnić: zakłócanie systemów GPS jednostek pływających i samolotów, rozstawianie po portach handlowych statków z niebezpiecznym ładunkiem (tak jak stojący w gdyńskim porcie statek „Khatanga”), wysyłanie dronów nad lotniska, pożary składów chemicznych, zderzenia jednostek handlowych z amerykańskimi okrętami (nawet z lotniskowcem USS „Harry S. Truman”), opłacanie ataków terrorystycznych, fale uchodźców na granicach, stare miny na morskich szlakach komunikacyjnych, itd.

      Jednym z najbardziej skutecznych sposobów reagowania na tego rodzaju ataki jest skuteczny system reagowania i odstraszania, którego główną bronią w czasie pokoju będzie nieuchronność kary. Dzięki niemu: osoby i firmy odpowiedzialne za wypadki powinny być szybko zatrzymywane, pociągane do odpowiedzialności oraz obciążane ewentualnymi kosztami napraw tego, co zostało zepsute. W przypadku ataków na infrastrukturę podwodną na Bałtyku takiego systemu niestety nie udało się jeszcze stworzyć.

      3. Wojna będzie nieprzewidywalna.

      Teza, że „trzeba się przygotowywać do wojny, której jeszcze nie było” stała się aksjomatem, a więc nie trzeba jej już udowadniać. Jeżeli więc wcześniej nie było można kopiować rozwiązań amerykańskich z Iraku i Afganistanu, tak i teraz nie można wprost kopiować rozwiązań stosowanych przez obie strony na Ukrainie. W przyszłym konflikcie zbrojnym przewagę uzyska więc ten kraj, który z jednej strony zaskoczy przeciwnika, a z drugiej strony lepiej przewidzi jego sposób przygotowania się do walki.

      To zaskoczenie może dotyczyć zarówno wykorzystywanego sprzętu, jak i zastosowanej taktyki działania. W tym drugim przypadku dobrym przykładem jest niemiecka koncepcja prowadzenia błyskawicznych operacji wojskowych Blitzkrieg. Sprawdziła się ona jeszcze w czasie izraelsko-arabskiej „wojny sześciodniowej” w 1967 roku, ale okazała się nieprzydatna na Ukrainie w lutym 2022 roku koło Kijowa. Wtedy zaskoczeniem był opór Ukraińców jak również sprzęt przez nich wykorzystywany.

        I to innowacyjny sprzęt oraz nowa, nieznana taktyka jego wykorzystania może być tym, co od razu da przewagę nad przeciwnikiem na polu walki. Dobrym przykładem takiego zaskoczenia może być umiejętne użycie lotnictwa przez Izrael w dolinie Bekaa w 1982 roku, gdy Izraelczykom w ciągu dwóch godzin udało się zniszczyć dziewiętnaście syryjskich baterii przeciwlotniczych, a później zestrzelić kilkadziesiąt samolotów MiG-21 i MiG-23 przy minimalnych stratach własnych.

        Innowacyjna taktyka i przewaga technologiczna pozwoliły izraelskiemu lotnictwu w 1982 roku bez problemu wyeliminować zagrożenie ze strony teoretycznie nowoczesnych samolotów MiG-23
        Innowacyjna taktyka i przewaga technologiczna pozwoliły izraelskiemu lotnictwu w 1982 roku bez problemu wyeliminować zagrożenie ze strony teoretycznie nowoczesnych samolotów MiG-23
        Autor. M.Dura

        Podobnym zaskoczeniem, tym razem dla Armenii, było użycie na dużą skalę amunicji krążącej i dronów przez Azerbejdżan w wojnie w Górskim Karabachu w 2020 roku. „Pokaz” jaki tam miał miejsce był zresztą później inspiracją dla Ukrainy, która w podobny sposób zaczęła likwidować przewagą, jaką miała nad nią Federacja Rosyjska. Rosjanie dopiero po pewnym czasie i zwiększających się stratach zaczęli ochraniać swoje pojazdy wojskowe specjalnymi klatkami, jak również montować na nich niewielkie nadajniki zakłóceń radioelektronicznych.

        Trzeba mieć jednak przy tym świadomość, że nawet zupełnie nowy i skuteczny sposób prowadzenia wojny, będzie aktualny tylko na jej początku. Później trzeba być przygotowanym na wprowadzanie bardzo szybkich zmian, w reakcji na nieprzewidziane czynniki i zaskakujące poczynania nieprzyjaciela. Wojna na jej początku będzie się więc diametralnie różniła od wojny w jej trakcie i na jej końcu.

        Jeżeli więc drony Bayraktar TB2 doskonale sprawdziły się w ofensywie kijowskiej na początku wojny, to później musiały zmienić taktykę działania z powodu strat wywołanych coraz bardziej rozbudowywaną rosyjską obronę przeciwlotniczą. Podobnie było z początkowymi sukcesami Ukraińców, którzy umiejętnie wyszukiwali rosyjskie stanowiska dowodzenia i niszczyli je zabijając przy tym kilku generałów. Rosjanie przenieśli więc te stanowiska daleko za linię frontu i ten sposób działania ukraińskich sił zbrojnych przestał przynosić już tak spektakularne sukcesy jak wcześniej.

        System SPART zakłócający działanie sterowanych radiem improwizowanych ładunków bojowych został szybko opracowany, by zabezpieczyć działanie małych pododdziałów
        System SPART zakłócający działanie sterowanych radiem improwizowanych ładunków bojowych został szybko opracowany, by zabezpieczyć działanie małych pododdziałów
        Autor. M.Dura

        Historia pokazuje także, że można przewidywać ruchy przeciwnika, czego przykładem jest przeciwdziałanie atakom ze strony improwizowanych ładunków wybuchowych IED (Improvised Expolsive Device) w Iraku i Afganistanie. W Departamencie Obrony USA powstała nawet specjalna organizacja JIEDDO (Joint IED Defeat Organization), która nieustannie starała się wyprzedzać o krok terrorystów i bojowników wprowadzając nowe rozwiązania techniczne oraz zmieniając taktykę działania. 

        W tym wszystkim ważna jest wstępna analiza sytuacji, a więc dobra i uczciwa ocena sił własnych oraz nieprzyjaciela. Przeszacowanie swoich możliwości i lekceważenie wroga może bowiem doprowadzić do katastrofy, o czym przekonali się Rosjanie na początku pełnoskalowej wojny na Ukrainie w lutym i marcu 2022 roku. Rosja uważała bowiem, że jest w stanie w kilka dni zająć Kijów, jak również prowadzić działania w kierunku Sewastopola wzdłuż brzegu Morza Czarnego. Efektem tego była utrata przez Rosjan: najpierw całego, zajętego terytorium pomiędzy ukraińską stolicą i Białorusią, a później wszystkich, okupowanych terenów na zachód od Dniepru w obwodzie Chersońskim.

        Sukces jest możliwy tylko przy uczciwej i trafnej ocenie siły własnej i siły wojsk przeciwnika
        Sukces jest możliwy tylko przy uczciwej i trafnej ocenie siły własnej i siły wojsk przeciwnika
        Autor. Siły Zbrojne Ukrainy/82. Brygada powietrzno-szturmowa

        Tak było również w przypadku krajów zachodnich, które w większości przeceniało „poziom ucywilizowania” społeczeństwa rosyjskiego. Nikt nawet nie przypuszczał, że w XXI wieku można systemowo tolerować zbrodnie wojenne, tortury, gwałty, rabunek, atakowanie obiektów cywilnych (w tym szpitali dziecięcych i położniczych oraz elektrowni atomowych), itd.

        Zaskoczeniem było również to, że Rosjanie mają niespotykaną i niezrozumiałą jak na współczesne czasy, tolerancję strat. Śmierć i rany już niedługo miliona żołnierzy nie robi więc na nich żadnego wrażenia, podobnie jak upadek gospodarki i wizerunku praktycznie w całym, demokratycznym świecie. Mając zupełnie różne podejście do wojny nie można więc z góry przewidzieć, czy wprowadzane obecnie środki bezpieczeństwa – w tym „Tarcza Wschód” wpłyną odstraszająco na Rosjan, podobnie jak świadomość nieuchronnej odpowiedzi ze strony NATO.

        Na szczęście stroną najwolniej reagującą na zmieniającą się sytuację na Ukrainie jest Rosja i w przyszłości można to wykorzystać. Rosjanie wiedzieli np. o istnieniu ukraińskich rakiet przeciwokrętowych na brzegu, a pomimo tego wysłali w ich zasięg flagowy okręt Floty Czarnomorskiej – krążownik „Moskwa”, pozbawiony odpowiedniej obrony przeciwlotniczej.

        Podobnie zlekceważono również zagrożenie ze strony ukraińskich dronów nawodnych, wysyłając w ich kierunku jednostki pływające bez skutecznych procedur przeciwdziałania takiemu zagrożeniu. W efekcie tego utracono m.in. okręt rakietowy „Iwanowiec” projektu 12411 i okręt „Cezar Kunikow” projektu 775 (według NATO typu Ropucha). Później oczywiście zmieniono taktykę działania Floty Czarnomorskiej, jednak nie zrobiono tego w wyniku wcześniej analizy, ale z powodu kosztownych strat.

        4. Wojna będzie brudna i brutalna, a działania informacyjne równie ważne jak działania bojowe

        Zachowanie się Rosjan w czasie wojny na Ukrainie dowodzi, że w przyszłej wojnie dojdzie do konfrontacji pomiędzy zachodnią koncepcją „zero strat”, a rosyjskimi atakami „mięsnymi” i taktyką metalowego walca pozostawiającą za sobą jedynie spaloną ziemię. Dlatego kraje zachodnie muszą sobie bardzo mocno uświadomić, że wojna oznacza przemoc i zniszczenie. Muszą też pamiętać, że każde miejsce zdobyte przez Rosjan zostanie ograbione, zniszczone i skażone. Zostanie dodatkowo zaminowane, ponieważ miny przeciwpancerne oraz przeciwpiechotne, i to zastosowane w tysiącach sztuk, stały się nieodłącznym elementem rosyjskich pozycji obronnych.

        Ogromne koszty przywrócenia takich „ziem odzyskanych” do życia poniesie to państwo, które wcześniej te ziemie utraciło. Dlatego z założenia trzeba ograniczyć zdobycze terenowe przeciwnika. Nie może więc być tak, że siły zbrojne będą wchodziły do walki etapami, ponieważ reakcja na agresję powinna od razu przebiegać z maksymalną intensywnością.

          Przykładowe i dobre rozwiązania tego problemu znalazło się w programie „Tarcza Wschód” Wskazano tam bowiem, że celem tego przedsięwzięcia mają być:

          • wzmocnienie zdolności przeciwzaskoczeniowych Polski;
          • ograniczenie mobilności przeciwnika;
          • zapewnienie mobilności dla wojsk własnych;
          • oraz zwiększenie bezpieczeństwa wojsk i ochrony ludności cywilnej.

          Dokładając do tego zdolność do precyzyjnego niszczenia przeciwnika, w jak największej odległości i jak najmniejszym kosztem (za pomocą dronów i amunicji precyzyjnej, dodatkowo produkowanej masowo w Polsce) można rzeczywiście próbować zatrzymać przeciwnika przed zajęciem przez niego jakiegokolwiek terenu.

          Pomimo tego założenia, możliwość przerwania przez Rosjan w jakimś miejscu linii obrony, zawsze istnieje. Dlatego trzeba przygotować własne wojska do walki z przeciwnikiem pozbawionym jakiejkolwiek etyki i moralności, który ma dodatkowo odgórne przyzwolenie na działanie poza prawem wojennym w tym na terroryzowanie i mordowanie ludności cywilnej kraju, który została zaatakowany.

          Stąd tak ważne jest ewakuowanie ludności cywilnej ze strefy walk, jak również zapewnienie im przez długi czas stałego zakwaterowania oraz pomocy humanitarnej. Należy dodatkowo pamiętać, że ta ewakuacja może być zorganizowana, ale również może się rozpocząć oddolnie, bez kontroli – nawet po prowokacji wyreżyserowanej specjalnie przez przeciwnika. Trzeba więc być przygotowanym np. na blokowanie dróg potrzebnych na przerzut wojska tuż przed rozpoczęciem konfliktu, pogłębione atakami na infrastrukturę drogową i energetyczną.

          Dużym niebezpieczeństwem jest przejęcie przez własne wojska brutalnego sposobu działania przeciwnika, szczególnie w sytuacji, gdy znajdą się one w jakiś sposób na obcym terytorium. Dobrze to było widać w zaatakowanym przez Ukraińców obwodzie kurskim, gdzie prawidłowa współpraca z ludnością rosyjską pozostawioną za linią frontu była równie ważna jak walki.

          Żołnierze i dowódcy powinni być więc przygotowani, jak reagować: zarówno na zbrodnie wojenne popełnione przez przeciwnika, jak i przez własne siły. To pierwsze jest ważne nie tylko dlatego, żeby udokumentować te czyny i później doprowadzić do ukarania zbrodniarzy, ale również jako ważny element wojny informacyjnej. Umiejętne pokazywanie zbrodni wojennych i okrucieństw popełnionych przez przeciwników jest bowiem jednym z najważniejszych, informacyjnych sposobów na uzyskanie przewagi dyplomatycznej i militarnej – szczególnie w odniesieniu do państw, które mają status neutralny w toczącym się konflikcie.

            Z tego też powodu tak ważna jest kontrola własnych wojsk, ponieważ taka wojna informacyjna może też działać w drugą stronę, nadwyrężając nasze sojusze i obniżając wiarygodność własnych działań. Sprawa wcale nie jest łatwa, ponieważ granica pomiędzy działaniem mającym chronić prawo, a nadgorliwością krępującą działanie żołnierzy jest bardzo wąska. Dlatego Amerykanie wskazują na potrzebę uwzględnienia w działaniach planistycznych wszystkich szczebli możliwości pojawienia się oskarżeń o zbrodnie wojenne w celu obniżenia wiarygodności Stanów Zjednoczonych.

            O ile więc Wietnam był „informacyjną katastrofą”, doprowadzając ostatecznie do wymuszonego przerwania wojny, to w Iraku i Afganistanie przypadków, które można by było podciągnąć pod zbrodnie wojenne było już o wiele mniej. Lekcję tą odrobili szczególnie dobrze Ukraińcy, którzy starają się nie atakować cywilów w Rosji, by tego później nie wykorzystali Rosjanie. Z kolei zbrodnie rosyjskie są dobrze udokumentowane, a do ich badania są zapraszani inspektorzy międzynarodowi. Przykładem mogą być zdjęcia zaatakowanego przez Rosjan 9 lipca 2024 roku największego szpitala dziecięcego w Ukrainie, Ochmatdyt. Na wiele miesięcy stały się one symbolem brutalności Rosjan i tego obrazu „sukcesów armii rosyjskiej nic już nie wymaże z pamięci”.

            Zdjęcie symbol – mali pacjencie szpitala dziecięcego w Kijowie po ataku rosyjskiej rakietowym przeprowadzonym przez Rosjan 9 lipca 2024 roku
            Zdjęcie symbol – mali pacjencie szpitala dziecięcego w Kijowie po ataku rosyjskiej rakietowym przeprowadzonym przez Rosjan 9 lipca 2024 roku
            Autor. x.com/AndrijJermak

            To właśnie ze względu na popełniane przez siebie zbrodnie wojenne Rosjanie przegrywają wojnę informacyjną i mają problemy ze znalezieniem sojuszników. Toporna propaganda sprawdzająca się w odniesieniu do własnego społeczeństwa zupełnie nie sprawdziła się w odniesieniu do większości krajów „zachodnich”, które praktycznie bez wyjątków zaczęły wspierać Ukrainę.

            Rosjanie nie mają nic, co mogliby przeciwstawić obrazom z wojny, pokazującym jak grabią i niszczą sąsiedni kraj, zabijają jej mieszkańców, atakują szpitale, wywożą dzieci i mordują jeńców wojennych. To właśnie tego rodzaju przekazy ukraińskie zadecydowały m.in. o zmianie podejścia Szwedów i Finów do swojej neutralności. Wstąpienie Finlandii i Szwecji do NATO są ostatecznym dowodem, że Rosjanie przegrali wojnę informacyjną. Podobnym efektem tej przegranej jest zmiana postawy większości krajów zachodnich, które nie tylko zwiększyły pomoc wojskową dla Ukrainy, ale również same podniosły wydatki na obronność, chroniąc się przed coraz bardziej realną groźbą ataku ze strony Federacji Rosyjskiej.

            To właśnie m.in. z tego powodu, szkolenie na temat zgodnego z prawem i etycznego prowadzenia działań wojennych powinny być stałym elementem wojskowej edukacji. Zagadnienia te powinny być również uwzględniane podczas ćwiczeń wojskowych, ucząc np. jak walczące pododdziały mają reagować na potencjalne akty bezprawnej przemocy: i to nie tylko przeciwnika, ale również sił własnych.

            Reklama

            Niestety, działania informacyjne nie zawsze prowadzą do zamierzonych efektów. Wszystko bowiem zależy od nastawienia osoby, która otrzymuje dane o toczącym się konflikcie i która wcale nie musi ich oceniać zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Dobrym przykładem takiej postawy jest Donald Trump, który pomimo wiarygodnych dowodów uważa że to Ukraińcy są odpowiedzialni za atak Rosji na ich kraj i za nie zawarcie pokoju z atakującym cały czas agresorem.

            5. W przyszłej wojnie nowoczesność będzie określeniem krótkotrwałym;

            Już od czasu I wojny światowej można było zauważyć, że wojny zaczynają i kończą zupełnie inne armie, a przewagę uzyskuje ta strona, która szybciej reaguje na zmiany. Faktyczne działania wojenne weryfikują bowiem wcześniejsze założenia taktyczno-techniczne sprzętu i bardzo szybko wskazują na konieczne do wprowadzenia zmiany. Wojna na Ukrainie po raz kolejny więc udowodniła, że nie ma „cudownych i wiecznych” rozwiązań, i nawet jeżeli jakieś uzbrojenie zmieni w pewnym momencie bieg wojny (tak jak systemy HIMARS w operacji odbicia obwodu Chersońskiego na zachód od Dniepru), to przeciwnik bardzo szybko się do niego dostosuje (np. odsuwając swoje siły lub je odpowiednio maskując).

            Dlatego już przy tworzeniu systemów uzbrojenia trzeba myśleć o konieczności jego adaptowania w przyszłości do nowych uwarunkowań. By to ułatwić i przyśpieszyć, sprzęt wojskowy, wykorzystywany na początku działań musi być podatny na modyfikację, podobnie jak producenci muszą być gotowi na ich szybkie wprowadzenie. Przy tej okazji trzeba również przygotować procedury pozwalające na przeprowadzenie tego rodzaju zmian nawet w kilkadziesiąt dni.

              Podczas wojny na Ukrainie przykładów zmian wprowadzanych na bieżąco można znaleźć bardzo dużo i to po obu stronach. Najlepiej widać to w swoistej rewolucji w dziedzinie dronów i systemów antydronowych, jaka cały czas ma miejsce na Ukrainie. Kiedy więc Rosjanie zaczęli mieć problemy w przebiciem się przez zaporę ukraińskich systemów walki radioelektronicznej, to zaczęli stosować drony naprowadzane światłowodem, które nie korzystają z łączności radiowej. Z kolei ukraińską odpowiedzią na tą zmianę było swoiste polowanie na operatorów takich dronów, korzystając z leżących na ziemi światłowodów, które często „świecą” w słońcu.

              Te szybkie zmiany dotyczą zresztą nie tylko samego sprzętu, ale również taktyki działania. Odpowiedzią na pokrywanie rosyjskich pojazdów różnego rodzaju siatkami i osłonami są np. ukraińskie ataki grupami dronów na jeden cel. Zdarzają się więc sytuacje, gdy do zniszczenia pojedynczego czołgu potrzeba nawet więcej niż pięć dronów. Stosuje się dodatkowo różne ładunki bojowe: np. najpierw termiczne do spalenia osłon, a później kumulacyjne – do przebicia się przez pancerz.

              Takie zmiany u Rosjan widać było np. w przypadku dronów Szahid, które w reakcji na ukraińskie przeciwdziałanie wyposażano w nowsze systemy nawigacji i łączności, zamontowano w nich silniejsze głowice bojowe (dochodząc do wagi 90 kg), jak również zmieniano malowanie, by utrudnić ich wykrywanie wzrokowe, szczególnie w warunkach nocnych.

              W tym wszystkim najważniejsze jest to, by modyfikacje sprzętu wymuszane wnioskami z pola walki były wprowadzane bardzo szybko. W tym przypadku nie można już stosować klasycznych procedur zakładających: najpierw definiowanie potrzeb operacyjnych, później ogłaszanie konkursów, prowadzenie badań i w końcu wdrażanie opracowanych rozwiązań. Problem ten dostrzegają nawet Rosjanie o czym świadczą wytyczne, jakie postawił sobie „Kulibin-Klub” z Frontu Ludowego, dostarczający do rosyjskiej armii m.in. drony FPV. Ludzie pracujący tam nad bezzałogowcami uznali bowiem, że „pomimo rosnącej złożoności procesów, ważne jest, aby zespoły projektowe zachowały dwumiesięczny okres od ustalenia specyfikacji technicznych do zbudowania prototypu”.

              Podobnie szybko reagują na potrzeby Ukraińcy. Jeżeli więc ich drony zaczynały być zakłócane, to szybko nauczyli się zmieniać częstotliwość pracy systemów kontroli. Zmieniono też sposób szkolenia operatorów, którzy nauczyli się atakować przeciwnika, nawet gdy w ostatniej fazie ataku utracili obraz z powodu zakłóceń. Ukraińcy szybko przejęli także od Rosjan pomysł wykorzystania światłowodów do naprowadzania dronów i sami zaczęli je wprowadzać do swoich systemów bezzałogowych.

              Wszystkie te zmiany byłyby szybsze i skuteczniejsze, gdyby już na poziomie organizacyjnym sił zbrojnych założyć tworzenie w ich strukturze komórek uczących się jak korzystać z najnowszych osiągnięć. Byłyby one odpowiedzialne: za zbieranie i analizę danych o zdolnościach sił własnych i przeciwnika, za generowanie odpowiednich zmian oraz za proces tworzenia odpowiednich środków przeciwdziałania. Przykładem takiego ośrodka jest utworzone już 1 kwietnia 2023 roku francuskie Dowództwo Przyszłych Wojen CCF (Commandement du Combat Futur).

              6. Groźna jest nie tylko nowa technologia. Trzeba więc brać pod uwagę koszt-efekt działań

              Rosjanie ponoszący ogromne straty sprzętowe na Ukrainie, pokazali, że stara broń może być również wykorzystana i to w dużej ilości. Rosja udowodniła więc to, na co już od kilku lat wskazywali analitycy, że stara i nowa broń się wzajemnie uzupełniają. Dlatego trzeba mieć zarówno wyrafinowane środki na niszczenie nowoczesnych systemów uzbrojenia (w tym wsparte sztuczną inteligencją), jak również tanie efektory do likwidowania zagrożenia ze strony „topornych” systemów walki. Dotyczy to praktycznie każdej dziedziny.

              Opracowany w Polsce przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat może być doskonałym uzupełnieniem Javelinów w odniesieniu do mniej wyrafinowanego sprzętu wojskowego
              Opracowany w Polsce przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat może być doskonałym uzupełnieniem Javelinów w odniesieniu do mniej wyrafinowanego sprzętu wojskowego
              Autor. M.Dura

              Przeciwnik będzie więc wykorzystywał nowoczesne czołgi z aktywnymi i reaktywnymi systemami ochrony, na które trzeba wykorzystywać tak nowoczesne środki przeciwpancerne jak Javelin, Spike czy Hellfire. Ale pojawią się też czołgi i transportery opancerzone posowieckie, które jeszcze pozostały w rosyjskich magazynach. W ich przypadku trzeba mieć uzbrojenie tańsze, za to wyprodukowane w dużej ilości – i co najważniejsze, wyprodukowane w Polsce. Stąd tak ważne jest np. zrealizowanie programu Pustelnik i dokończenie takich programów jak Pirat, czy Moskit.

              YouTube cover video

              Podobny problem dotyczy systemów obrony powietrznej. W jednej linii z tak zaawansowanymi środkami napadu powietrznego jak rakiety hipersoniczne, manewrujące i balistyczne będą bowiem leciały w dużych ilościach, tanie drony kamikaze dalekiego zasięgu (takie jak Szachid). Trzeba więc mieć pociski zdolne do zwalczania wyrafinowanego zagrożenia – takie jak np. PAC-3 MSE czy CAMM. Ale trzeba również znaleźć sposoby na zwalczania takich zagrożeń jak drony.

              Dotyczy to nawet uzbrojenia zabieranego przez samoloty. Potrzebne są więc wyrafinowane rakiety „powietrze-powietrze” do walki z obcymi, załogowymi statkami powietrznymi, ale również tanie pociski do precyzyjnego zwalczania dronów. To właśnie z tego powodu Ukraińcy zaproponowali zastosowanie na samolotach F-16 naprowadzanych laserowo pocisków rakietowych APWKS kalibru 70 mm, przerobionych z rakietowej amunicji niekierowanej.

              Przerobione z rakietowej amunicji niekierowanej kalibru 70 mm, naprowadzane laserowo pociski APWKS, mogą być w niektórych przypadkach tańszym odpowiednikiem drogich rakiet przeciwlotniczych
              Przerobione z rakietowej amunicji niekierowanej kalibru 70 mm, naprowadzane laserowo pociski APWKS, mogą być w niektórych przypadkach tańszym odpowiednikiem drogich rakiet przeciwlotniczych
              Autor. M.Dura

              Aktualnym rekordem ukraińskiego pilota jest zestrzelenie sześciu rakiet manewrujących w jednym locie bojowym. Po zastosowaniu wieloprowadnicowych wyrzutni pocisków APWKS takich celów można by zwalczyć nawet około 30.

              Taka różnorodność powinna dotyczyć także uzbrojenie „powietrze-ziemia”. W przypadku ataku na obszar z silną obroną przeciwlotniczą i w odniesieniu do celów strategicznych oraz umocnionych trzeba mieć więc wyrafinowane rakiety dalekiego zasięgu lub specjalistyczne bomby kierowane. W normalnych działaniach, wspierających bezpośrednio oddziały walczące na froncie, wystarczają już „prymitywne” bomby lub rakiety niekierowane, którym doda się jedynie pakiet zdalnego naprowadzania.

                Coraz większe znaczenie w tej walce o zmniejszenie kosztów wojny, mają obecnie drony. Mogą być one bowiem wykorzystywane jako systemy ofensywne (do atakowania przeciwnika), ale również jako obronne (zwalczające środki napadu powietrznego). W ten sposób już pojawiła się nowa klasa dronów przechwytujących, których jednym z głównych zadań jest właśnie zwalczanie bezzałogowych systemów powietrznych przeciwnika. Co ważne, jak na razie, jest to jedyny środek, poza aktywną obroną, do zwalczania dronów naprowadzanych przez światłowód, gdzie nieskuteczne okazują się tradycyjne systemy zakłócające.

                YouTube cover video

                  Ale drony to przede wszystkim najtańszy środek do wykonywania precyzyjnych uderzeń na siły lądowe przeciwnika. Rozwiązują one problem niszczenia środków, na które nie opłaca się lub nie można stosować klasycznych systemów uzbrojenia, nawet jeżeli byłoby to uzbrojenie naprowadzane. Przykładem może być zwalczanie przeciwnika w ukryciach zrobionych doraźnie w zniszczonych pojazdach opancerzonych. Przy dużych stratach rosyjskich, a więc dużej ilości wraków jest to problem, którego nie da się załatwić kosztownym uzbrojeniem przeciwpancernym.

                  Jego rozwiązaniem stały się właśnie drony, które potrafią wlatywać nawet do niewielkich przepustów drogowych, trafiać przeciwnika niewidocznego za ukryciem, jak również korzystającego z piwnic i schronów. Drony stały się także najlepszym środkiem na zwalczanie siły żywej przeciwnika, w tym nawet pojedynczych żołnierzy próbujących się ukryć (np. w domach lub piwnicach). To wszystko osiąga się przy stosunkowo niskich kosztach (ponieważ przy masowej produkcji cena jednego drona FPV może spaść poniżej 500 dolarów) oraz przy zachowaniu dużego bezpieczeństwa dla operatora prowadzącego atak.

                  7. „Dronizacja” operacji bojowych jest już zjawiskiem stałym;

                  Powszechne wprowadzanie systemów bezzałogowych nie wynika jednak tylko z niskich kosztów takich systemów, ale przede wszystkim z ich właściwości bojowych. Dlatego jest prawie pewne, że drony staną się tak samo ważnym wyposażeniem żołnierza jak karabin, czy hełm. Nadal oczywiście będzie istniała grupa wyrafinowanych, bezzałogowych systemów powietrznych (takich jak MQ-9 Reaper i Skyguardian), które będą zapewniały wojsku świadomość sytuacyjną na wszystkich szczeblach. Ale równie ważne stają się drony bojowe: kamikaze (które stanowią ulepszoną wersję amunicji precyzyjnej) oraz skidy (które stały się miniaturowymi substytutami lotnictwa szturmowego i bombowego).

                  Z punktu widzenia krajów przygotowujących się do obrony (takich jak Polska czy kraje bałtyckie) jest to szczególnie ważne, ponieważ tego rodzaju systemy bezzałogowe są idealne w walce z atakującym przeciwnikiem, który nie ma rozwiniętych w strefie natarcia systemów przeciwlotniczych oraz systemów walki radioelektronicznej. To właśnie drony staną się więc w przyszłości nowoczesnym zamiennikiem butelek z „koktajlem Mołotowa”, które stały się symbolem obrony powszechnej w Kijowie. Teraz pojawił się środek, który zrobi to samo, ale skuteczniej i z bezpiecznej dla operatora odległości.

                  Wyposażenie do sterowania wojskowymi dronami FPV nie różni się praktycznie niczym od tego, co wykorzystują cywile
                  Wyposażenie do sterowania wojskowymi dronami FPV nie różni się praktycznie niczym od tego, co wykorzystują cywile
                  Autor. M.Dura

                  Co więcej, wprowadzona na uzbrojenie duża ilość dronów może zostać przekazana do użytkowania również cywilnym operatorom, których np. w Polsce jest około 300 tysięcy. Wszystkie te osoby mogą zostać wykorzystane w walce, po przeprowadzeniu krótkotrwałego szkolenia z wykorzystania dronów bojowych. Jest to tym prostsze, że sprzęt do sterowania tego rodzaju bezzałogowcami nie różni się niczym od tego, co ci operatorzy wykorzystują podczas swojej cywilnej pracy.

                    O znaczeniu dronów mogą świadczyć ukraińskie raporty dotyczące masowości ich użycia przeciwko Rosjanom. Według danych ujawnionych przez ukraińską, 3. Brygadę Szturmową, są miejsca na froncie, gdzie pomimo rosyjskiego przeciwdziałania radioelektronicznego ukraińskie drony FPV odpowiadają za zniszczenie 70-80% pojazdów wojskowych. Dane dotyczące całego frontu przekazał z kolei głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych generał Ołeksandr Syrski. Poinformował on bowiem, że styczniu 2025 roku drony odpowiadają za zniszczenie 66% straconego, rosyjskiego sprzętu wojskowego i że jest to wzrost o 7% w porównaniu do grudnia 2024 roku. Co więcej w 49% przypadkach straty te wynikają z użycia tanich dronów FPV.

                    Drony przechwytujące będą w przyszłości ważnym elementem systemu obrony przeciwlotniczej
                    Drony przechwytujące będą w przyszłości ważnym elementem systemu obrony przeciwlotniczej
                    Autor. M.Dura

                    Takiej skuteczności nie powinno się ignorować i małe bezzałogowce pojawią się w wojsku prędzej czy później, dodatkowo w setkach tysięcy sztuk. Tym bardziej, że z miesiąca na miesiąc są one na ukraińskiej wojnie wykorzystywane do coraz to nowych zadań:

                    -       do skrytego minowania dróg logistycznych przeciwnika kilka kilometrów za linią frontu;

                    -       do likwidowania na odległość pól minowych;

                    -       do dostarczania zapasów odciętym żołnierzom -       -       do zabierania cennego sprzętu z pola walk na terenie zajętym przez przeciwnika;

                    -       do niszczenia stanowisk oporu w schronach lub doraźnych ukryciach;

                    -       do atakowania motocykli i lekkich pojazdów logistycznych, na które szkoda przeciwpancernych pocisków kierowanych;

                    -       do atakowania pojedynczych żołnierzy daleko od linii frontu;

                    -       do podpalania – jako latający miotacz ognia;

                    -       do osłony przeciwlotniczej;

                    -       do działania w rojach.

                    Ten ostatni punkt jest szczególnie ważny, ponieważ roje dronów to może być to, co w następnym konflikcie da przewagę jednej ze stron. Nie ma bowiem obecnie skutecznego środka przeciwdziałania na pojawienie się jednocześnie setek dronów, które nie dość, że nadlecą z różnych kierunków i wysokości to jeszcze będą ze sobą współpracowały (np. dzieląc się celami, które wcześniej same zidentyfikują – np. po charakterystycznych szczegółach umundurowania).

                    Kompaktowe, tanie drony uderzeniowe to element niezbędny do tworzenia i wykorzystania roju dronów
                    Kompaktowe, tanie drony uderzeniowe to element niezbędny do tworzenia i wykorzystania roju dronów
                    Autor. M.Dura

                    Przełomem mogą więc stać się kompaktowe, tanie drony uderzeniowe, które dzięki wieloprowadnicowym wyrzutniom będą w stanie bardzo szybko wznieść się w powietrze, stworzyć rój i uderzyć na przeciwnika, przeciążając samą ilością jego obronę przeciwlotniczą. Niestety wszystko wskazuje na to, że pierwszym krajem który wykorzysta roje dronów do uzyskania przewagi mogą być Chiny.

                    Rewolucję w działaniach lądowych sygnalizują także roboty naziemne. Zdalnie sterowane pojazdy są bowiem idealnym rozwiązaniem do prowadzenia operacji w terenie niebezpiecznym, służąc zarówno jako wsparcie logistyczne (do transportu zaopatrzenia lub rannych), jak i wsparcie bojowe. Na tego rodzaju dronach montuje się więc różnego rodzaju wyposażenie i uzbrojenie, pozwalające nawet na zwalczanie celów powietrznych.

                    Użycie dronów naziemnych może zmniejszyć własne straty ludzki, przy zachowaniu takiej samej skuteczności, jak przy stosowaniu systemów załogowych
                    Użycie dronów naziemnych może zmniejszyć własne straty ludzki, przy zachowaniu takiej samej skuteczności, jak przy stosowaniu systemów załogowych
                    Autor. M.Dura

                    Ukraińcy i Rosjanie powrócili także do koncepcji dronów lądowych kamikaze, których dobrym przykładem z II wojny światowej był niemiecki nosiciel ładunków wybuchowych Goliath (zbudowany zresztą na bazie pomysłu francuskiego inżyniera Adolfa Kégresse). To właśnie tego rodzaju roboty są bardzo często wykorzystywane do niszczenia umocnień przeciwnika, tym bardziej, że obecnie można nimi sterować bez konieczności stosowania specjalnej kabloliny.

                    Sama koncepcja wykorzystania dronów lądowych w walce nie została jeszcze szczegółowo opracowana, a ich potencjał nie został jeszcze dobrze wykorzystany. Ten który to uczyni jako pierwszy, może uzyskać zarówno dodatkowy atut w operacjach ofensywnych, jak i zwiększyć skuteczność swoich działań obronnych.

                    Użycie dronów naziemnych może zmniejszyć własne straty ludzki, przy zachowaniu takiej samej skuteczności, jak przy stosowaniu systemów załogowych
                    Użycie dronów naziemnych może zmniejszyć własne straty ludzki, przy zachowaniu takiej samej skuteczności, jak przy stosowaniu systemów załogowych
                    Autor. M.Dura

                    Największą niewiadomą jest jednak przyszłość dronów nawodnych. Ich skuteczne wykorzystanie przez Ukrainę było bowiem głównie wynikiem słabego wyszkolenia i wyposażenia rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. W przypadku wprowadzenia systemów przeciwdziałania i odpowiedniej taktyki, skuteczność bezzałogowych łodzi nawodnych wyraźnie spada. Podobnie jest zresztą z autonomicznymi pojazdami podwodnymi, które oczywiście są o wiele trudniejsze do wykrycia i zneutralizowania, jednak mają wyraźne ograniczenia jeżeli chodzi o zasięg, utrzymywanie łączności i celność (przy braku kontaktu z powierzchnią).

                    Reklama

                    8. Systemy walki radioelektronicznej, cyberataki i broń energetyczna najtańszym sposobem prowadzenia walki;

                    Tym, co niewątpliwie będzie coraz bardziej obecne na polu walki jest broń niekinetyczna. Jak na razie można do niej zaliczyć: zarówno znane od dawna aktywne systemy walki radioelektronicznej WRE, jak i „wirtualne” cyberataki, wykorzystywane coraz powszechniej i to również w czasie pokoju. Już niedługo dołączy do nich różnego rodzaju uzbrojenie energetyczne (z których będzie emitowana wiązka elektromagnetyczna służąca: nie do zakłócania, ale do niszczenia obiektów przeciwnika).

                    Na Ukrainie systemy WRE przeszły swoiste odrodzenie. Przestano już bowiem mówić głównie o specjalistycznych kompleksach, często zainstalowanych na kilku pojazdach, ale o zestawach przeznaczonych nawet do bezpośredniego zabezpieczenie pojedynczego transportera lub niewielkiego pododdziału piechoty. Jest to szczególnie ważne w dobie permanentnego zagrożenia ze strony dronów, przeciwko którym nadal najskuteczniejszym środkiem okazują się jak na razie systemy zakłócające. Nie mówi się więc już obecnie o wprowadzaniu kilkudziesięciu systemów WRE na uzbrojenie sił zbrojnych rocznie, ale o tysiącach i to przeznaczonych nawet do bezpośredniej ochrony pojedynczych żołnierzy.

                      Co ciekawe takiej rewolucji jak na razie nie odnotowano w przypadku cyberbroni. Oczywiście Rosjanie już od początku konfliktu działali aktywnie w ukraińskiej cyberprzestrzeni, jednak skutki tej operacji były dalekie od zakładanych. Trzeba przy tym podkreślić, że dużą pomocą dla Ukrainy w cyberobronie była dobrowolna interwencja takich dużych firm technologicznych jak np.: Amazon, SpaceX, Google i Microsoft. Dzięki temu wspólnemu wysiłkowi, Rosjanom nie udało się zakłócić na stałe np. ukraińskiej sieci energetycznej, telekomunikacyjnej i transportowej. Dodatkowo Ukraińcy mieli możliwość bardzo szybkiego zareagowania, czego przykładem jest powszechne komunikowanie się za pomocą sieci małych satelitów Starlink, a nie poprzez podatną na zakłócenia sieć Viasat.

                      Zupełną rewolucję w działaniach bojowych przyszłości spowoduje jednak dopiero szerokie wprowadzenie broni elektromagnetycznej. W pierwszej kolejności będą to niewątpliwie działka laserowe, ale bardzo szybko zostaną one uzupełnione przez generatory silnych, kierunkowych impulsów elektromagnetycznych, które będą niszczyły przede wszystkim podzespoły elektroniczne uzbrojenia przeciwnika.

                      Laserowy system zwalczania dronów Drone Dome
                      Laserowy system zwalczania dronów Drone Dome
                      Autor. M.Dura

                      Oczywiście cały czas podkreśla się, że broń kinetyczna zapewnia dowódcom większą terminowość, precyzję i ocenę uszkodzeń niż broń elektromagnetyczna. W odniesieniu do systemów bezzałogowych nie ma to jednak większego znaczenia. Jak na razie nie znaleziono bowiem lepszego środka na zwalczanie dronów niż broń niekinetyczna.

                      Ale są również inne cechy broni elektromagnetycznej, które niewątpliwie przyśpieszą jej wprowadzenie. I wcale nie chodzi tu o celność tego rodzaju uzbrojenia, ale przede wszystkim o zmniejszenie kosztów strzelania, które w przypadku lasera ograniczają się jedynie do ceny energii elektrycznej potrzebnej do jego zasilania. Argument ten nabiera szczególnego znaczenia, gdy weźmie się pod uwagę koszt współczesnej rakiety przeciwlotniczej. Co więcej działko elektromagnetyczne może strzelać praktycznie bez ograniczeń jeżeli chodzi o posiadany zasób amunicji, bo jej po prostu nie potrzebuje.

                      Równie ważnym argumentem „za”, jest szybkość reagowania. Wiązka elektromagnetyczna porusza się z prędkością światła, a więc każdy obiekt może być trafiony prawie natychmiast po wykryciu. Daje to możliwość jego zwalczania z większej odległości i praktycznie eliminuje możliwość wykonania przez cel manewru „uniku” lub ukrycia się np. poniżej horyzontu. Przeciwnik ma również ograniczone możliwości przeciwdziałania „elektronicznego”, ponieważ system naprowadzania nie znajduje się na efektorze lecącym w kierunku obiektu, ale na zestawie „strzelającym”.

                      Wykorzystanie skupionej energii eliminuje teżw większości problem szczątków rakiet przeciwlotniczych, które po trafieniu w cel opadają na ziemię. Jest to szczególnie odczuwalne w miastach, gdzie odłamki powodują zawsze straty – i to dobrze, jeżeli tylko materialne. W przypadku np. działka laserowego, na ziemię opadają bowiem jedynie szczątki zniszczonego celu.

                      9. Świadomość sytuacyjna – rozpoznanie w czasie rzeczywistym kluczem do sukcesu.

                      Drugim elementem nierozłącznie związanym z „dronizacją” pola walki jest zwiększająca się świadomość sytuacyjna. Przyszła wojna będzie więc miejscem, w którym dzięki dronom obie strony będą miały na bieżąco przekazywaną informację o położeniu własnym i przeciwnika. Konieczne więc będzie jeszcze szersze stosowanie różnego rodzaju sposobów maskowania, a w przypadku gdy to nie będzie możliwe (np. podczas przerzutu wojsk), konieczne będzie zbudowanie swoistego parasola ochronnego z rożnego rodzaju systemów przeciwlotniczych i antydronowych.

                      Trzeba także doprowadzić do sytuacji, w której wszelkie dane z prowadzonego rozpoznania będą przekazywane nawet do pojedynczego żołnierza. W ten sposób będzie on dobrze wiedział, gdzie ukrywa się jego przeciwnik (nawet znajdujący się w sąsiednim okopie), jak również będzie miał możliwość skierowania w jego kierunku precyzyjnego uzbrojenia, samemu pozostając w bezpiecznym ukryciu.

                      Doskonały i niewykorzystany przez Siły Zbrojne RP przykład polskiego rozwiązania zwiększającego świadomość sytuacyjną - BMS JAŚMIN – prezentowany m.in. ma MSPO w Kielcach w 2018 roku
                      Doskonały i niewykorzystany przez Siły Zbrojne RP przykład polskiego rozwiązania zwiększającego świadomość sytuacyjną - BMS JAŚMIN – prezentowany m.in. ma MSPO w Kielcach w 2018 roku
                      Autor. M.Dura

                      Takie możliwości dają ogromną przewagę w działaniu o czym przekonali się bojownicy Hamasu w Strefie Gazy. Izraelczycy często zdobywali bowiem poszczególne ulice najpierw wykrywając przeciwnika za pomocą miniaturowych dronów rozpoznawczych, a później go eliminowali za pomocą dronów bombowych, bez wchodzenia w bezpośredni kontakt.

                      Co ważne informacje wykorzystywane w tworzeniu świadomości sytuacyjnej wcale nie muszą pochodzić jedynie ze źródeł wojskowych. Wojna na Ukrainie pokazała bowiem, że pojawił się swoisty „ekosystem komercyjnych usług wywiadowczych”, z którego mogą korzystać państwa nie posiadające własnych satelitów rozpoznawczych lub też mają ich zbyt mało. W analizie tego rodzaju informacji pomoże niewątpliwe sztuczna inteligencja: pomagająca w zarządzaniu danymi, w identyfikowaniu celów (w tym nawet poprzez rozpoznawanie twarzy i głosu), wykrywaniu anomalii, prowadzeniu działań autonomicznych, itd.

                      Ostateczne kierunki, w jakich powinno się rozwijać: zarówno szeroko pojęte rozpoznanie, jak i ochrona sił własnych, będą jednak znane dopiero po gruntownej analizie sposobów, w jaki Ukraińcy i częściowo Rosjanie próbują ukrywać swoje zamiary w czasie pełnoskalowego konfliktu zbrojnego. A to będzie możliwe dopiero po jego zakończeniu.

                      10. Amunicja precyzyjna – mniejszy koszt prowadzenia operacji i sprzątania po wojnie;

                      Świadomość sytuacyjna to element, który jest nierozłącznie związany z amunicją precyzyjnego rażenia (APR). Wiedząc bowiem dokładnie, gdzie znajduje się przeciwnik warto mieć również środek bojowy, który z tej informacji pozwoli skorzystać. I temu właśnie służy amunicja precyzyjnego rażenia, pozwalająca na jak najszybsze zniszczenie wskazanego obiektu, jak najmniejszym kosztem i przy jak najbardziej ograniczonych stratach ubocznych (warunek koniczny podczas działań prowadzonych na własnym terenie - szczególnie w rejonie zurbanizowanym). Pociski, bomby i rakiety, naprowadzane w różny sposób, staną się więc już stałym elementem wyposażenia wojsk i jedyną barierą ograniczającą ich użycie jest wysoki koszt jednostkowy.

                      Jest to jednak przeszkoda pozorna, ponieważ stosunkowo wysoką cenę APR w porównaniu do standardowej amunicji rekompensuje z nawiązką większa celność. Przykładowo analizy wykazały, że 16 pocisków precyzyjnego rażenia pozwala na uzyskanie takiego samego efektu jak 800 nowoczesnych, standardowych pocisków kalibru 155 mm. Automatycznie daje to możliwość ponad dziesięciokrotnego skrócenie czasu wykonania zadania, dzięki czemu po zakończeniu prowadzenia ognia, zestawy rakietowo-artyleryjskie mogą szybciej opuścić stanowisko ogniowe, uciekając przed kontrostrzałem.

                      Mniejsze zużycie amunicji to również mniejsze koszty zabezpieczenia logistycznego (związane np. z przechowywaniem pocisków i ich dostarczaniem do walczących baterii) oraz mniejsze straty uboczne po stronie przeciwnika (co ma szczególnie istotne znaczenie podczas misji ekspedycyjnych i działań obronnych na własnym terytorium). Amunicja precyzyjna jest przy tym wielokrotnie tańsza w działaniu od precyzyjnego uzbrojenia rakietowego lub „ataku lotniczego” i z tego powodu może być powszechnie wprowadzana i wykorzystywana nawet do wspierania działań najmniejszych pododdziałów. Dodatkowo jest trudniejsza w zwalczaniu.

                        To właśnie dzięki tym cechom, amunicja precyzyjna jest często uznawana za taktyczną broń odstraszania. Przeciwnik mający świadomość obecności pocisków naprowadzanych laserowo lub na GPS musi bowiem działać ostrożniej i wolniej, a to daje więcej czasu na zorganizowanie skutecznej obrony. Jak na razie cena stanowi jednak w wielu przypadkach zaporę nie do przebycia.

                        I to właśnie dlatego na Ukrainie swoistym substytutem amunicji precyzyjnej stały się drony. Działają one oczywiście wolniej niż pocisk jednak do końca pozwalają zachować kontrolę nad użytym systemem uzbrojenia i co więcej dają możliwość identyfikacji celu oraz potwierdzenia skuteczności ataku (szczególnie w przypadku skidów).

                        Podsumowanie

                        Wyszczególnione przeze mnie i przedstawione powyżej wnioski to nie wszystkie konkluzje, jakie pojawiają się w podobnych analizach, przygotowywanych na całym świecie. Chcąc ograniczyć się do „dziesiątki”, w moich rozważaniach pomiąłem chociażby:

                        -       powrót do rozwiązań wcześniej sztucznie wycofywanych z uzbrojenia (miny przeciwpiechotne i amunicja kasetowa);

                        -       wzrost znaczenia sztucznej inteligencji;

                        -       powrót do szeroko pojętego maskowania (nie polegającego na wpinaniu w hełmy zerwanych liści, ale m.in. na stosowanie siatek i pokryć maskujących oraz wabików i na minimalizowaniu sygnatury elektronicznej pododdziałów);

                        -       szersze użycie wojsk złożonych z najemników i kryminalistów;

                        -       wprowadzenie bezzałogowych, autonomicznych systemów zabijających (które bez ingerencji operatora będą samodzielnie wyszukiwały cel i go niszczyły).

                        Nie oceniłem też polski Sił Zbrojnych w tym względzie, chociaż wyróżniając dwie dziedziny, w których wyraźnie odstajemy z tyłu, wskazałbym na drony i broń niekinetyczną (w tym na systemy WRE).

                        Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, by reakcja na zmiany była jak najszybsza. Bo jak na razie zachodnie siły zbrojne są na nie odporne, reagując w pierwszej kolejności poprzez tworzenie nowych etatów, w mnożących się dowództwach, wojskach i departamentach.

                        Reklama

                        CBWP. Realna potrzeba czy kosztowna fanaberia? | Czołgiem!

                        Reklama

                        Komentarze

                          Reklama