Reklama

Wojna na Ukrainie

„Dron wleciał, noga nie. Odcięli ją w szpitalu”. W Rosji brak protez

zdjęcie ilustracyjne/kremlin.ru
zdjęcie ilustracyjne/kremlin.ru
Autor. mil.ru

Dziennikarze śledczy przeniknęli do jednej z rosyjskich klinik, gdzie leczy się ciężko rannych żołnierzy. Brak protez, ośrodek za drutem kolczastym, który lekarz porównuje do „obozu w Auschwitz”, brak wind dla amputantów, skargi żołnierzy na personel, rosyjskie absurdy spotęgowane do kwadratu.

„Ukryłem się w krzakach. Dron wleciał, noga nie. Odcięli mi ją w szpitalu, chociaż dron jej nie urwał, była do odratowania” – mówi informatorom serwisu „Verstka” snajper z Rostowa nad Donem, Stepan. Wspomniany żołnierz jest jednym z czekających na protezę Rosjan, który trafił do moskiewskiej kliniki – niegdyś Moskiewskiego Centrum Chorób Zakaźnych – które przekształcono w zakład wojennej chirurgii. „To taki obóz, ale nie dla dzieci, raczej takie Auschwitz” – mówi lekarz Aleksiej informatorowi „Verstki”. Kolejka czekających na protezę jest długa, protez po prostu nie ma. „Winda nie działa od początku. Trzeba wchodzić po schodach” – mówi jeden z rannych Rosjan.

    Reklama

    To nie są biedne babcie

    Choć Kreml obiecywał, że każdy żołnierz uczestniczący w tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej jest ubezpieczony i w razie ran będzie rzetelnie opatrywany, to z moskiewskiej kliniki wyciekają do mediów skargi żołnierzy. Pacjenci piszą także do rosyjskich instytucji, skarżąc się na personel, który traktuje ich podle. „Nie jesteśmy dla nich bohaterami, jak to mówi telewizja” – utyskuje jeden z rannych. „To nie są biedne babcie” – skarży się na żołnierzy lekarz. „Za ciężkie rany dostają 3 miliony rubli” – zaznacza. Informator „Verstki” zapytał rannego Rosjanina o co toczy się wojna? „Nie wiem, nasz prezydent chce zdobyć kawałek ziemi”. Z rozrzewnieniem wspomina marsz Prigożyna, którego uważał za „uczciwego”.  „W Syrii wszystko było jasne bo walczyliśmy z terrorystami, a tutaj?” – dodaje. Pomimo tego żołnierze wróciliby na front „gdyby nie noga, a pieniądze się nie liczą”. Po stracie nóg, rąk, oczu i krytyce obecnej sytuacji wciąż wykazują się fanatyzmem.

    Do końca 2023 r. ponad 466 tys. niepełnosprawnych Rosjan zgłosiło się po wózki inwalidzkie lub protezy. Problem jest z tymi drugimi. Jak zweryfikowała „Verstka” – rosyjski Fundusz Społeczno-Emerytalny określa obecne statystyki jako „rekord”. W 2023 roku liczba niepełnosprawnych Rosjan wzrosła o 108 tys. Żołnierzy z ciężkimi urazami kończyn w ukraińskich okopach szacuje się właśnie na ok. 100 tys. „Jutro będzie sześć protez!” – słyszą żołnierze. „Tylko sześć, a co z resztą?” – pytają żony rannych. W teorii każdy z ciężko rannych żołnierz otrzymuje indywidualne konsultacje lekarskie i pod okiem specjalisty jest mierzony tak, aby wykonać dla niego protezę, następnie ma mieć zapewnioną rehabilitację. Wykonana proteza ma być opisana nazwiskiem żołnierza, co skutkuje tym, że resort obrony tłumaczy się „zgubieniem imiennej protezy w transporcie”. „Ja mam tymczasową protezę, ale ktoś inny czeka na nią trzy miesiące” – mówi jeden z żołnierzy.

      Rosyjskie wojsko zachęca inwalidów do powrotu do służby

      Lekarz zajmujący się rehabilitacją opowiada o swoich pacjentach. „Wszyscy oni mówią, że mają tutaj jak w więzieniu. Przecież oni się dopiero wydostali z więzienia. Są oszołomieni. Nie mają protez. Chcą szybko uciec i zajrzeć do kieliszka”. Nie ćwiczą. Konsekwencja? Atrofia mięśni, depresja, zniekształcony chód. Formalnie wciąż mają kontrakty z rosyjskim resortem obrony. Wojsko proponuje, by zgłaszali się do pracy wojskowej w kraju, do wojenkomatów, archiwów, czy grup poszukujących dezerterów i dekowników. Dopiero co media ujawniły, że Rosjanie do szturmów wysyłają nawet inwalidów o kulach, więc taki angaż jest bardzo ryzykowny.

      To, czego nie pisze „Verstka” a co jest warte odnotowania, to że pacjenci w Moskwie uciekli śmierci spod kosy w dwójnasób. Nie tylko, że przeżyli ostrzał, choć ciężko ranni, to uniknęli rygorystycznych zmian rozkazów w szeregach tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej, które wprowadzano na przełomie 2024 roku i 2025 roku. Obecnie wojskowe komisje lekarskie mają nakaz odsyłania rannych na front, po krótkiej hospitalizacji. Małe rany i kontuzje nie są odnotowywane, cięższe rany kończyn, urwane palce, przestrzelona szczęka, to wszystko nie zwalnia ze służby frontowej. W 2022 roku terminowe kontrakty były korzystniejsze i kto przeżył walki na Ukrainie, faktycznie wracał do kraju. Tyczyło się to nawet kryminalistów.

      W 2023 roku zaczęto zmieniać kontrakty „zekom”, czyli więźniom. Następnie wszystkim kontraktowym żołnierzom. Przełom 2023 roku i 2024 roku przyniósł w Rosji tzw. zapis o uczestnictwie „do końca operacji”, co oznacza, że kontrakty są przedłużane w nieskończoność. Wynika to z dwóch kwestii: Rosji brakuje żołnierzy liniowych oraz weterani SWO stwarzają w Federacji Rosyjskiej kłopoty, uciekając w narkomanię, alkoholizm, co kończy się licznymi aktami przemocy. Dlatego też jest rozróżnienie między „Szturmem Z”, a „Szturmem V”, czyli na kontraktowców z terminem ważności i tych bezterminowych. Radykalizacja postępuje i przełom 2024 i 2025 roku przyniósł w zasadzie brak możliwości długotrwałej hospitalizacji oraz zakaz powrotu do kraju. Kreml wyraźnie zaostrzył rozkazy (i tak bardzo ostre) i obecnie jedyną szansą na zakończenie udziału w tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej jest śmierć w walce. Są od tej zasady wyjątki, które dotyczą uprzywilejowanej część Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, ale rosyjskie kompanie szturmowe już zapewne wpisano w ewidencję jako wyeliminowane.

      Reklama

      WIDEO: Czekając na Trumpa - Wielkie odliczanie

      Reklama

      Komentarze (5)

      1. Damian44

        A kogo na kremlu obchodzą ranni ? Jak już nie moze walczyć to staje się po prostu bezużyteczny dla elit kremlowskich. Oni by pewnie woleli by zginął bez wieści. Bo wtedy nie trzeba wypłacać "premii" za urwane nogi, ręce czy inne rany.

        1. Davien3

          Gorzej , ranny wymaga by sie nim opiekować i leczyć.

      2. Davien3

        No to mamy powtórkę z historii. Tyle ze tym razem nie maja wsparcja Zachodu.

        1. Ależ

          Ale może za to dojadą im te protezy z Chin ?

        2. user_1050711

          @Ależ. Dojadą. Pod warunkiem, że zamawiane indywidualnie, za środki własne.

      3. szczebelek

        Stan umysłu...

      4. Ma_XX

        a po co im nogi skoro mają zdjęcie cara na ścianie :D, po wojnie będzie jak za stalina - usuną z ulic wszystkich bez kończyn bo będą psuli wygląd ulic i pozorów komunistycznego dobrobytu

      5. Wania

        Jest parę nieścisłości. Z reportażu wynika, że drugi raz by się zdecydowali na udział w wojnie bo zarobili pieniądze. Brak ręki czy nogi jest nieważny są pieniądze na ładę a może na prowincji to nawet na mieszkanie. Oni nie żałują, bo zarobili - ot rosyjska romantyczna dusza. To czekanie na protezy to akurat jest dobra wiadomość, bo co prawda po roku czy dwóch dostaną ale jaką... Pani minister w rodziny wodza powiedziała, że będą grać na pianinie. Nawet jeśli wcześniej nie grali. No i jak mawiał wódz - będą w radach nadzorczych spółek. Ale chyba żartował.

      Reklama