Reklama

Wojna na Ukrainie

Defence24 Days: „Wojna na Ukrainie to klepsydra pełna ludzi zamiast piasku”

Na zdjęciu od lewej: gen. dyw. w st. sp. Leon Komornicki, dr Leva Gajauskaite, ambasador Robert Pszczel
Na zdjęciu od lewej: gen. dyw. w st. sp. Leon Komornicki, dr Leva Gajauskaite, ambasador Robert Pszczel
Autor. fot. redakcja Defence24

Jak przebiegają walki na Ukrainie, co przyniesie przyszłość w okopach i jakie są perspektywy pomocy dla Kijowa? – między innymi na te zagadnienia debatowano podczas ostatniego panelu dyskusyjnego konferencji Defence24 Days. Ostatnia debata, niczym klamrą, zamknęła merytoryczne spotkania tego wydarzenia. We wszystkich dyskusjach pojawiały się wszelako słowa o zagrożeniu ze strony Rosji, więc temat ostatnich wystąpień był tego logicznym podsumowaniem. Debatę poprowadził redaktor Mateusz Grzeszczuk z serwisu „Podróże bez paszportu”.

Debata „Agresja Rosji na Ukrainę. Perspektywy wojny” miała charakter międzynarodowy. Uczestnikami dyskusji byli: Ramon Loik z Estonian Academy of Security Sciences, dr Leva Gajauskaite reprezentująca Research Group of Global Politics, a także Mychaiło Liuksikow z portalu Militarnyi. Polskim głosem w dyskusji byli: gen. dyw. w st. sp. Leon Komornicki, obecnie wojskowy analityk, ambasador Robert Pszczel reprezentujący Ośrodek Studiów Wschodnich oraz Damian Duda, prezes Fundacji „W Międzyczasie”.

„Perspektywa Litwy jest taka, że Rosja i Białoruś szykują się do operacji hybrydowej przeciwko państwom bałtyckim. Oczywiście przyglądamy się temu co dzieje się, zwłaszcza, na Białorusi, chociażby przykładem takich agresywnych działań jest ulokowanie rosyjskiej broni atomowej na Białorusi. Oczywiście obawiamy się tych działań. Obawiamy się tych działań zwłaszcza po 24 lutym 2022 roku, gdy doszło do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Życzymy Ukrainie zwycięstwa, czekamy na zwycięską ukraińską kontrofensywę. Naczelną kwestią jest to czy jesteśmy spóźnieni w naszym działaniu?” – zaznaczyła dr Leva Gajauskaite.

Mychaiło Liuksikow z portalu Militarnyi
Mychaiło Liuksikow z portalu Militarnyi
Autor. fot. redakcja Defence24

Perspektywa państw bałtyckich powracała jeszcze w tej dyskusji, ponieważ to Litwę, Łotwę i Estonię wskazuje się na ewentualne kolejne cele Kremla. Zanim perspektywę Estonii zaprezentował kolejny z panelistów, wnioski z ukraińskich okopów przedstawił przedstawiciel organizacji humanitarnej działającej na wschodniej Ukrainie.  

Reklama

„My jako medycy pola walki mamy punkt widzenia taktyczny. Bardzo daleki od strategicznego. Ponieważ my jesteśmy w okopach. Pracujemy na zerówce, pracujemy z żołnierzami. Dla nas ta cała polityka nie ma znaczenia, do momentu, kiedy ona nie wpływa na nasze działania. Czy żołnierze na froncie zareagowali entuzjastycznie, kiedy dowiedzieli się, że został przegłosowany pakiet pomocy w USA? Nie, jestem pewien, że tego entuzjazmu nie było i nie będzie do momentu ,kiedy oni nie dostaną tej broni do rąk. Póki fizycznie ta broń nie pomoże zmienić sytuacji, która jest ciężką sytuacją. Niech Państwo sobie wyobrażą, że mamy do czynienia z klepsydrą, która odlicza czas do możliwości skutecznej obroni Ukrainy. W tej klepsydrze nie ma piasku, w tej klepsydrze są ludzie. Czy będą ludzie, czy będzie materiał do obsługi tej broni. Mimo wszystko ze współczesnego pola walki nie jesteśmy w stanie człowieka wyeliminować. My jeździmy do okopów, do ludzi, którzy mają rany nie tylko typowe dla walk jak postrzały, ale także jeździmy do zawałów serca, pracujemy z ludźmi, których średnia wieku leci powyżej 45 lat. Ktoś może powiedzieć – ja mam 45 lat, jestem w sile wieku. Każdy dzień na linii frontu eksploatuje człowiek dwa, trzy razy bardziej niż zwykłe życie. Dzień w okopach to czasem jak rok w normalnym życiu. Perspektywa pola walki jest różna od tej, która klaruje się w sztabach” – podkreślił Damian Duda, ratownik medyczny z Fundacji „W Międzyczasie”.

Ramon Loik z Estonian Academy of Security Sciences
Ramon Loik z Estonian Academy of Security Sciences
Autor. fot. redakcja Defence24

Czytaj też

Czy Estonia obawia się wojny okopowej na wzór tej z Ukrainy? Jak bardzo Tallin definiuje Rosję jako zagrożenie?

„Mamy podobną perspektywę jak Litwa. Obrona Ukrainy jest game-changerem dla Europy Środkowej. Pomoc pakietów NATO dla Ukrainy jest konieczna. Ukrainie potrzebne jest wsparcie długofalowe. Putin przygotował starcie z Zachodem w długiej perspektywie czasowej. To zagrożenie dla Estonii oraz Polski. Pytanie ile mamy czasu? Co najważniejsze, Estonia wspiera Ukrainę nie tylko militarnie, ale także cywilnie. To, co ważne, musimy wspierać także eksport Ukrainy, Estonia ma 1,3 mln populacji, ale aktywnie wspieramy Kijów. Przez najbliższe cztery lata Estonia będzie przekazywała Ukrainie 0,25% PKB. Przez kilka najbliższych lat Tallin będzie również przeznaczał 14 mln euro na odbudowę zniszczonej wojną Ukrainy. Nasza postawa jest proaktywna, inni partnerzy również muszą taką wykazywać. Warto także wspomnieć o nuklearnym zagrożeniu ze strony Rosji. Trzeba to podkreślić – żyjemy w czasach wielkiego kryzysu. Obawiamy się, że Putin przekroczy kolejną granicę. Widzimy, że jest wspierany przez Chiny. Wpływu na decydentów w NATO, wpływu w NATO, nie mogą osiągnąć nasi wrogowie” – zaznaczył Ramon Loik.

dr Leva Gajauskaite reprezentująca Research Group of Global Politics
dr Leva Gajauskaite reprezentująca Research Group of Global Politics
Autor. fot. redakcja Defence24

Prowadzący spotkanie redaktor Mateusz Grzeszczuk zapytał generała Komornickiego czy nie okazało się zatem, że to on miał rację w swoich analizach wojny na Ukrainie. Jak sprawy nad Dnieprem – a nawet szerzej, globalnie - ocenia doświadczony wojskowy?

„Stało się to, co jest efektem prowadzenia wojny wbrew sztuce wojennej. Politycy i wojskowi na wszystkich szczeblach dowodzenia muszą być zgrani, tutaj tego nie widzimy. Nie jest to tylko wojna przeciwko Ukrainie. Walki toczą się w Ukrainie, ale to element wielkiej gry Rosji przeciwko NATO. Powinniśmy w naszej syntezie uwzględnić czynniki globalne, które mają miejsce, popatrzmy dzisiaj jaki jest układ sił na świecie, jakie toczą rywalizację. Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja, oraz Indie. Dzisiaj mamy taki układ sił, który możemy nazwać 2+2, czyli mamy dwa supermocarstwa – USA utraciły pozycję hegemona, Chiny walczą o przejęcie prymatu, ale są także dwa mocarstwa, którymi są Indie i Rosja. Gra idzie o względy tych mocarstw. Chinom potrzeba tego, co ma Rosja. To pierwsza rzecz, którą trzeba mieć na uwadze. Druga sprawa to cele polityczne, jakie są stawiane w tej wojnie. Kto jest narzędziem realizacji w tej polityki? Armia ukraińska. Jeżeli popatrzymy teraz czy ukraińska armia otrzymała to wszystko aby zrealizować cele polityczne? Odpowiedź jest negatywna. Ukraińska armia nie ma na tyle siły, by cele, które przed nią stoją wykonać. Politycy mają to do siebie, że zawłaszczają strategię militarną. W tej przestrzeni, zgodnie z doktryną wojenną, powinna obowiązywać równowaga między polityką a strategią militarną. Wzajemne zdrowe relacje. Ukraińska armia jest w 100 proc. uzależniona od tego, co ma Zachód. Narzędzia, które dostała ukraińska armia, aby realizować cele polityczne, dostała z opóźnieniem co najmniej pół roku” – podkreślił w pełnej ekspresji wypowiedzi gen. Leon Komornicki.

Czytaj też

Reklama

W panelu uczestniczył także przedstawiciel ukraińskich mediów. Serwis „Militarnyi” zajmuje się kwestiami bezpieczeństwa, więc, co oczywiste, jego dziennikarze na bieżąco przyglądają się sytuacji frontowej i dysponują relacjami z tzw. pierwszej ręki.

„Niestety dzisiaj Rosja może rozpocząć ofensywę. Rosja nigdy nie liczyła się z życiem żołnierzy. Wcześniej puszczała ich na bezsensowne szturmy i robi to nadal, ale obecnie ma także zaplecze techniczne. Była tutaj też mowa o różnicach społecznych. Na Ukrainie giną najlepsi, z Rosji giną więźniowie. Skutek jest taki, że państwo nie musi utrzymywać takiego więźnia” – zaznaczył Mychaiło Liuksikow. Pytany o nową ustawę o mobilizacji dodał, iż: „wzrasta temperatura mobilizacji, na początku zmobilizowano żołnierzy, którzy mieli doświadczenie bojowe. Zwyciężają nie osoby, a system, wyszkolenie. Rosja na początku działań formowała 150, 200 tys. żołnierzy sił lądowych. Rozumiemy, że oni polegli, garstka została. Rosja pomimo tego, nadal jest w ofensywie. Więc cały czas mobilizuje, jej system działa, ma kontrakty. Naszą odpowiedzią jest myślenie z wyprzedzeniem. W pewnych sprawach jest potrzebna pomoc Zachodu” – zakończył ekspert z ukraińskiego serwisu „Militarnyi”.

Ambasador Robert Pszczel, były dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie, przedstawił perspektywę Sojuszu Północnoatlantyckiego na wojnę.

„Zaznaczmy, to nie kolektywny Zachód jest w stanie wojny. Rosja poszła na konfrontację z Ukrainą. Zaatakowała ją po raz kolejny. Rozpoczęła długofalową konfrontację, której przejawy będziemy widzieli coraz częściej. I to w sposób jaskrawy. Te ataki hybrydowe, cybernetyczne, na różne miejsca, w różnych krajach, tego będzie więcej. Jeżeli mówimy o wojnie zdefiniowanej klasycznie, to nie można mierzyć odpowiedzi świata zachodniego tą miarą, po prostu i zwyczajnie, bo Zachód nie przystąpił do tej wojny. Ukraina podjęła od pierwszego dnia obronę w sposób heroiczny i kreatywny. Nie można też powiedzieć, że Zachód nie położył nic na szali. Położył swoją renomę i pomagał od pierwszych dni. Pomoc przyszła natychmiast np. z Polski. Zostały włączone pewne mechanizmy, bez których Ukraina nie dałaby rady stawiać czoła Rosja, z uwagi na nierównowagę sił. Można wiele mówić, że pomoc nie nadeszła, ale najważniejsze jest pytanie, co robić dalej – to jest podejście, gdzie każdy ma coś do zrobienia. NATO powinno przejąć odpowiedzialność za pełną koordynację pomocy dla Ukrainy oraz szkolenie” – podkreślił ambasador Robert Pszczel.

Czytaj też

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Sebseb

    Komornicki to chyba za to co co mówi jest na „ cenzurowanym” - wśród komentujących tutaj na pewno. No ale cóż jego ocena sytuacji sprawdziła się bardziej niż tych, którzy komentowali ten konflikt patrząc na niego przez przysłowiowe „różowe okulary”

    1. Rusmongol

      Dwa lata tej wojny to różowe okulary były wymieniane kilka razy. Każdy w 2022 dawał UA maks miesiąc. Ale przyznam że jestem zdumiony jakie rossijanie mają parcie na mordowanie i okradanie. Jestem w szoku. To są ludzie pokroju Isis, fanatycy. Będą ginac ale muszą się nakrasc, defilować i napawać strachem innych. Straszny naród.