Siły zbrojne
Vershbow: Cztery bataliony na wschodniej flance wystarczą, ale ze wsparciem
Cztery bataliony w Europie, o których postanowiono na szczycie w Warszawie, odstraszają Rosję wystarczająco” - powiedział były zastępca sekretarza generalnego NATO Alexander Vershbow. Dodał jednak, że potrzebne jest jeszcze dodatkowe wsparcie tych batalionów, bo pozostawione same sobie nie wygrają w prawdziwej konfrontacji z Rosją.
Donald Trump 25 maja po raz pierwszy uczestniczył w szczycie państw NATO. Prezydent USA uchodzi za polityka kontrowersyjnego. Podczas wizyty na szczycie w Brukseli kontrowersji także nie uniknął. Owoce spotkania przywódców państw sojuszu ocenił Alexander Vershbow - zastępca sekretarza generalnego NATO w latach 2012-2016, a obecnie członek think tanku Atlantic Council.
Nie był to najlepszy szczyt, ale myślę, że jego ostateczny efekt jest pozytywny.
W jego opinii nie należy doszukiwać się drugiego dna w fakcie, że Trump w przemówieniu nie podkreślił przywiązania do art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, zobowiązującego do solidarnej obrony. "Jeśli przeczytamy całe jego przemówienie, w którym przypominał moment, kiedy NATO użyło art. 5, by bronić Stanów Zjednoczonych, było to dość jasne, że miał na myśli nieporzucanie tych, którzy wsparli USA po 11 września" - stwierdził.
Były zastępca sekretarza generalnego NATO zwrócił jednak uwagę na konfrontacyjny ton uwag prezydenta USA na temat wydatków obronnych innych krajów. "Kiedy mówił o 2 proc. PKB wydatkowanych na obronność, brzmiało to niemal obsesyjnie. W praktyce sojusznicy zmierzają we właściwym kierunku, jeśli chodzi o wydatki wojskowe" - ocenił. Zwiększanie wydatków na obronność do 2 proc. PKB stanowiło zobowiązanie państw członkowskich na szczycie NATO w Walii w 2014 roku.
Vershbow przyznał, że ton prezydenckich pouczeń mógł wskazywać na to, że skierowane są raczej do amerykańskich odbiorców, a nie do liderów państw NATO, ale: "z drugiej strony najwyraźniej Trump powtarzał to samo podczas spotkań prywatnych. Ewidentnie przejmuje się tym, że sojusznicy nie biorą na siebie wystarczających obciążeń" - zauważył.
Dobrą wiadomością - zdaniem Alexandra Vershbowa - jest to, że administracja Trumpa potwierdza chęć utrzymania obecności militarnej w Europie - w tym w Polsce - i nawet zwiększyła wydatki na ten program.
Uważam, że cztery bataliony, o których postanowiono na szczycie w Warszawie, odstraszają Rosję wystarczająco. (...) Potrzebne jest jeszcze dodatkowe wsparcie tych batalionów, bo pozostawione same sobie nie wygrają w wypadku prawdziwej konfrontacji z Rosją.
Zdaniem byłego zastępcy sekretarza generalnego NATO bataliony muszą mieć zapewnione uzupełnienia z oddziałów pozostających w gotowości. Jednostki muszą bowiem mieć zapewnione posiłki w razie kryzysu.
Alexander Vershbow przyznał, że był nieco zawiedziony, że na szczycie nie poświęcono więcej uwagi przyszłości NATO i stojącymi przed nim wzywaniami. "Uwaga była skupiona na dwóch procentach i walce z terroryzmem" - powiedział. Tymczasem jego zdaniem prawdziwym wyzwaniem dla NATO jest ustalenie, jak radzić sobie z Rosją. "Nie tylko pod względem militarnym, ale w szerszym kontekście. Także jeśli chodzi o zagrożenie, jakie Rosja stanowi dla naszych społeczeństw" - stwierdził.
Kolejnym obszarem zainteresowania NATO, zdaniem dawnego zastępcy sekretarza generalnego sojuszu, powinien być Bliski Wschód. "Szczyt tak na prawdę niewiele wniósł ponad symboliczny gest – NATO stało się członkiem koalicji przeciw ISIS" - zauważył Vershbow. Jego zdaniem potrzebne są większe zasoby, by NATO zadziałało w celu stabilizacji niektórych krajów Bliskiego Wschodu i północnej Afryki. "Jak dotąd sojusznicy nie kwapią się, by powierzyć NATO istotną rolę na tym obszarze" - podsumował.