Reklama

Geopolityka

Turcja osłabia NATO. Coraz bliższa współpraca z Szanghajską Organizacją Współpracy

Turcja ratyfikowała umowę z Szanghajską Organizacją Współpracy i stała się jej „partnerem dialogu”. To pierwszy członek Paktu Północnoatlantyckiego, który zdecydował się na utworzenie takiej relacji z „azjatyckim NATO”. 



Szanghajska Organizacja Współpracy (SOW) ma status obserwatora w ONZ, to forum współpracy azjatyckiej w dziedzinie bezpieczeństwa i gospodarki. Jest strukturą, która umożliwiła Rosji, Chinom i "stanom" Azji Środkowej wzmocnienie wzajemnego zaufania, przeprowadzenie delimitacji granic, wspólną walkę z terroryzmem, separatyzmem i handlem narkotykami. Aktualnie podejmowane są próby uczynienia z SOW "azjatyckiego NATO", czy niezależnej od Zachodu regionalnej architektury finansowej.

Turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoğlu stwierdził we wczorajszym wywiadzie przeprowadzonym przez agencję Anadolu, że "Turcja, która stała się partnerem dialogu SOW jest pierwszym członkiem NATO, który zdecydował się na utworzenie takiej relacji." Wypowiedź miała związek z ratyfikowaniem umowy zawartej w tej sprawie przez Ankarę. Podanie tureckich władz zostało pozytywnie rozpatrzone w ubiegłym roku o czym poinformowano podczas szczytu w Pekinie.

Przeczytaj także: „Chiński model” stosunków rosyjsko- tureckich?

Wypowiedź Davutoğlu wskazująca na precedens jakiego dokonała Turcja - członek NATO - jest niepokojąca. Nie bez powodu rosyjski politolog Stanisław Tarasow na łamach portalu internetowego państwowej rozgłośni "Głos Rosji" stwierdził, że "mamy do czynienia z kształtowaniem się jednego z ośrodków siły w nowym wielobiegunowym świecie". A komentując przyznanie statusu partnera dialogu SOW dla Ankary dodał: " rozszerzanie się Szanghajskiej Organizacji Współpracy jest jedną z oznak tego.”

Zobacz również: „Pokój i rozwój”- kilka słów o relacjach rosyjsko- chińskich

Oczywiście stoicy stwierdzą, że Turcja, wschodzące mocarstwo regionalne", po prostu dywersyfikuje swoją politykę, stawia na wielowektorowość. Że to także sygnał dla Unii Europejskiej, dla której zdaniem premiera Erdogana SOW może być alternatywą. I będą mieli rację. Częściowo...

Jeżeli Zachód nie znajdzie sposobu na osadzenie wzrastających azjatyckich potęg w wykreowanych w czasach zimnej wojny strukturach politycznych i gospodarczych to stworzą one ich własne odpowiedniki. Wtedy rozwój SOW będzie jeszcze szybszy, jego przyciąganie potężniejsze. W końcu może to być alternatywa- militarna, gospodarcza i kulturowa, wymagająca od państw takich jak Turcja samookreślenia.

Piotr A. Maciążek
Reklama
Reklama

Komentarze