Reklama

Siły zbrojne

USA: Lotnicze działo laserowe coraz bliżej

Fot. USAF
Fot. USAF

Amerykanie rozpoczęli program, którego celem jest wprowadzenie uzbrojenia laserowego na wyposażenie statków powietrznych.

Dyrektor Agencji Obrony Antyrakietowej MDA (Missile Defense Agency) wiceadmirał J.D. Syring poinformował, że rozpoczęły się już pierwsze prace koncepcyjne i badawcze nad lotniczym działem laserowym. W programie uczestniczą obecnie różne instytuty badawcze, ośrodki uniwersyteckie oraz przemysłowe.

Amerykanie podkreślają, że nie chodzi im o kontynuację zarzuconego wcześniej programu ABL. W jego trakcie zbudowano laser chemiczny dużej mocy, zamontowany na samolocie Boeing 747, który miał niszczyć rakiety balistycznej w początkowej fazie lotu, jeszcze przed odłączeniem się poszczególnych członów napędowych.

Wtedy okazało się, że system nie jest skuteczny, między innymi z powodu braku możliwości uzyskania odpowiedniej stabilności promieniowania laserowego, szczególnie w locie na dużych wysokościach. Dodatkowo systemy tej klasy muszą działać poza zasięgiem systemu obrony przeciwlotniczej przeciwnika – a więc z dużej odległości.

Obecny program ma za zadanie opracowanie działka laserowego, które nadawałoby się do instalowania na mniejszych statkach powietrznych – w tym na dronach. Wyposażone w nie bezzałogowce miałyby dysponować bardzo długim czasem przebywania w powietrzu (nawet przez kilka dni) i zdolnością do lotu na dużych wysokościach (powyżej 20000 m).

Jest to duże wyzwanie techniczne, ponieważ w systemie ABL potrzeba było urządzeń o masie 55 kg, by zapewnić 1 kW mocy lasera. Teraz zakłada się dojście do stosunku 5 kg na 1 kW mocy. Pomimo tego szacuje się, że pierwszy demonstrator lotniczego działka laserowego ma być już gotowy w latach 2020 - 2021.

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. MW80

    Przypomnę tylko, że podczas testów w 2010 r. zestrzelono dwie rakiety balistyczne używając systemu COIL. Fakt im atmosfera gęstsza, tym większe problemy ze skutecznością lasera (rozpraszanie, jonizacja). Dlatego skasowano projekt YAL-1. Na wysokościach na których operował (ok 40 tys stóp) moc lasera nie była wystarczająca do skutecznego rażenia celów na wymaganym dystansie (kilkaset kilometrów). A wzrost mocy lasera nie był rozwiązaniem (jonizacja). Ponadto system byłby bardzo drogi i kłopotliwy w eksploatacji (jeden samolot był w stanie oddać ok 20 strzałów, później musiałby lądować a i ochrona samych B-747 byłaby zapewne koszmarem). Najlepsze efekty dałoby oczywiście umieszczenie broni laserowej na orbicie ale tu na przeszkodzie stoją traktaty międzynarodowe. Dlatego wykombinowano żeby laser o porównywalnej lub (póki co) mniejszej mocy umieścić w bezzałogowym "dronie" latającym na wysokości powyżej 65 tyś stóp co ma zapewnić wystarczającą skuteczność wiązki. Teoretycznie powinno zadziałać. Tym bardziej, że obecnie uzyskuje się coraz większe moce przy coraz mniejszej masie układu lasera.

  2. fizyk

    Zróbmy skok technologiczny i kupny lub wyprodukujmy w kooperacji tarczę laserową. Do 2026r i tak nic nie dostaniemy a za 10 lat rakiety będą odchodzić w zapomnienie. Wiem, że trudne ale nie niemożliwe. Amerykanie twierdzą, że jeden strzał kosztuje tyle ile galon paliwa czyli 1.65$ a jedna rakieta kilkaset tysięcy dolarów.

    1. Szczery

      Po co? Lepiej sprzedać za kilkanaście miliardów $ przestarzały system Patriot.

  3. Przemo

    Chińczycy też mają lasery: www.thelatestnews.com/chinese-army-uses-laser-guns/

    1. bender

      Przeczytalem. Uzywaja laserow jako wskaznikow celow (jak kazdy) i zauwazyli, ze laser moze oslepic. Kombinuja tez, ze jakby odpowiednio zwiekszyc sile wiazki to moze psulo by to elektronike w glowicy rakiety czy pocisku. To tak jakby porownac Google glass z okularami wyposazonymi w kamere.

  4. Afgan

    Dlaczego brnie się do tworzenia laserów zwalczających rakiety balistyczne instalowanych na samolotach lub dronach, które z końcu muszą wylądować. Nie prościej było by umieścić kilka satelitów na orbicie geostacjonarnej (tej samej co satelity GPS) aby swym zasięgiem obejmowały cały obszar Rosji, Chin, Indii, KRLD i Bliskiego Wschodu. Zasięg lasera w próżni kosmosu jest nieograniczony, bo atmosfera nie rozprasza wiązki, zatem najwydajniej było by chyba zwalczać pociski balistyczne kiedy znajdują się one ponad gęstymi warstwami atmosfery. Źródłem zasilania były by panele słoneczne lub mini reaktory umieszczone we wnętrzu takiego satelity. Możliwe jest też że źródło zasilania mogło by być na Ziemi a na orbicie geostacjonarnej było by tylko zwierciadło, które kierowało by na nadlatujący pocisk wiązkę wygenerowaną na przez działo na lądzie, to znacznie zwiększyło by możliwości co do mocy takiej wiązki. Może system taki jest bardziej zaawansowany technicznie, ale byłby tańszy bo zamiast kilkudziesięciu samolotów czy dronów wystarczyło by tylko kilka satelitów lub zwierciadeł orbitalnych aby kontrolować ten sam obszar.

    1. QDark

      Chyba mówisz o przyszłości. Póki co mają wiele problemów do rozwiązania a póki co samoloty/drony są łatwiejszymi i tańszymi nośnikami. Kiedyś być może...

    2. geopolityk

      Co za "błyskotliwa" myśl! Że też Amerykanie i Rosjanie na to nie wpadli! A przecież wystarczy tylko unieważnić traktat o zakazie umieszczania broni w Kosmosie, co jest drobiazgiem, bo USA ma w d... traktaty, ale pozostaje jeszcze pikuś: jak uchronić satelity przed zestrzeleniem... Czekam na jakiś Twój błyskotliwy pomysł w tym zakresie, Afgan. :-D Do wojny w Kosmosie wymyślono wahadłowce (w tym i Burana): mogą wystartować, wejść na dowolną orbitę i po jednym okrążeniu (1 okrążenie - przeciwnik określa orbitę, 2 okrążenie - przeciwnik niszczy cel orbitalny...) wylądować. Ale w ten sposób nie da się dyżurować na wrogim terytorium. Satelita ma tą wadę, że jego pozycja jest przewidywalna. I do zniszczenia takich satelitów nie potrzeba broni nuklearnej (EMP w Kosmosie działa świetnie a eksplozja np. 400km nad ziemią nie powoduje opadu radioaktywnego), dział laserowych bądź wysokoenergetycznych wiązek mikrofal lub cząstek na ziemi do niszczenia satelitów i podobnych wypasionych broni, choć do zwalczania satelitów są bardzo dobre i wszystkie mocarstwa takie mają. Wystarczy znać orbitę takich satelitów, mieć poziom techniki kosmicznej na poziomie Korei Północnej czy Iranu i jakimś podrasowanym klonem V-2 wynieść worek śrucin na tą samą orbitę, tylko w przeciwnym kierunku i je zdetonować. Resztę załatwi przekraczająca 22km/s (railgun, którym tu się zachwycają, ma 11x mniej) wzajemna prędkość zbliżania się śrucin i satelity. No ale Afgan pewnie masz jakiegoś pomysła na to? :-D Owszem, USA, Izrael i Gruzja zablokowały w ONZ traktat o zakazie militaryzacji Kosmosu (tylko te 3 państwa były przeciw tej rezolucji) i USA marzy się sfera amerykańskich satelitów wiszących nad nami z bronią wymierzoną w Ziemię, ale tego nie robią, bo do tego jest niezbędna drugą rezolucja, którą forsują USA, Izrael i Gruzja, ale żadne inne państwo tego nie popiera: o zakazie broni anty satelitarnej. USA marzy się bowiem sytuacja, gdy im będzie wolno umieścić w Kosmosie satelity z bronią wymierzoną w Ziemię a na Ziemi będzie zakaz broni antysatelitarnej. Niestety dla USA poza Gruzją i Izraelem, nie ma na Ziemi idiotów, którzy by na to przystali i amerykańska dyplomacja nie ma na to pomysłu, choć to zagadnienie uważa za jedno z kluczowych do przeforsowania przez USA.

    3. Ariel

      Może dlatego że nie wolno w kosmos wynosić broni!

  5. sokole oko

    Prawa fizyki do 2020 się nie zmienią. Jak tu trafić ?

    1. Fizyk

      Zdecydowanie łatwiej trafić światłem poruszającym się z prędkością... światła, niż czymkolwiek innym poruszającym się z prędkością rzuconego kamienia w stosunku do prędkości fali elektromagnetycznej. Skoro radar daje radę nadążać za obiektem to i laser da.

    2. dst

      Przecież radar naprowadza wiązkę światła na cel więc to chyba prostsze niż naprowadzić rakietę. Co łatwiej podświetlić latarką muchę na ścianie czy trafić w nią śrutem.

    3. Mano

      alez nie zmieniają - poprzedni projekt zakładał niszczenie rakiet z 300 - 500 km aby byc poza zasięgiem np Irańskiej obrony plot (taki boeing to krowa nie do ukrycia) Tutaj mają wykorzystywac drony w technologi stealth które będa sobie wisiały gdzie chciały i jak długo chciały. Pierwszy demonstrator będzie prawdopodobnie na konwencjonalnym dronie ale to tylko dla sprawdzenia skuteczności działka w odnienieniu do broni rakietowej. Taki laser może mieć i ze 100 ładowań a moze i więcej (technologia sie rozwija) więc może strącac nie tylko rakiety balistyczne , czy cruise ale i przeciwlotnicze wystrzelone przeciw niemu. I żadne s-400 czy S-500 nie pomoga bo to bedzie technologia kamienia łupanego takie noworoczne fajerwerki i nic wiecej

  6. Ftp

    Ciekawe jak uda im się rozwiązać problem zasilania i celowania. Mam nadzieję, że do 2020 coś wymyślą.