Reklama

Na opublikowanym na Youtube nagraniu Aleksandr Zacharczenko, nowy „szef rządu” samozwańczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej stwierdził, że jego oddziały otrzymują stałą pomoc z Rosji. Poinformował o otrzymaniu wsparcia, w tym 1200 bojowników po czteromiesięcznym szkoleniu za ukraińsko-rosyjską granicą. Siły rebeliantów miało także wzmocnić 30 czołgów i 120 transporterów opancerzonych. Zacharczenko nie sprecyzował kiedy nadeszła pomoc, lecz stwierdził iż był to „najbardziej odpowiedni moment”.  

Zważywszy na ostatnie informacje o sytuacji na wschodniej Ukrainie, pomoc Moskwy może być jednak spóźniona lub niewystarczająca (z punktu widzenia prorosyjskich bojowników). Pewne jednak jest to, iż mimo zaprzeczeń ze strony Kremla, wsparcie jest coraz bardziej jawne i trudno jest zachować nawet pozory samodzielności tzw. separatystów. Kolumny rosyjskiego sprzętu, żołnierzy i pojazdów wojskowych przekraczające granice, są już rejestrowane przez zachodnich dziennikarzy. Donoszą oni też o grupach transporterów i nieoznakowanych ciężarówek mijających „biały konwój” w drodze ku granicom Ukrainy. Na zdjęciu załączonym przez Steve Rosenberga widać m.in. bojowy wóz piechoty BMD, wykorzystywany w wojskach powietrzno-desantowych.

Kolejny typowy wpis na Twitterze - "Normalna historia na południu Rosji - wojskowy Kamaz bez numerów (rejestracyjnych) pędzi z przyzwoitą prędkością" - fot. Paweł Aksenow/Twitter

Na granicy ukraińsko-rosyjskiej są nie tylko rejony zryte kołami i gąsienicami przekraczających ją w jednym kierunku czołgów, transporterów oraz ciężarówek. W odległości kilku-kilkunastu kilometrów znajdują się również obozy w których szkoleni są ochotnicy, chcący wesprzeć separatystów. W tym rejonie Rosji nikogo już też nie dziwią kilometrowe kolumny wojskowego sprzętu czy ciężarówek bez tablic rejestracyjnych i znaków rozpoznawczych. Mimo to oficjalnie Rosja nie wspiera tzw. separatystów. Sytuacja byłaby kuriozalna, gdyby nie dotyczyła wojny.

W tej sytuacji oficjalne przyznanie się przywódcy rebeliantów do pomocy Rosji to prawdopodobnie sygnał dla Moskwy - rodzaj prośby o bezpośrednią pomoc i jednocześnie próba szantażu. Wiele wskazuje na to, iż pomimo stałego napływu sprzętu oraz ludzi tzw. separatyści zaczynają wierzyć iż tylko z bezpośrednim wsparciem rosyjskiej armii zdołają powstrzymać siły ukraińskie, które starają się przeciąć linie komunikacyjne i sukcesywnie eliminować odseparowane, okrążone oddziały. Kreml jest „wywoływany do tablicy”. Trudno orzec, czy odpowiedzią będzie oficjalne wkroczenie „sił pokojowych” lub innego typu wsparcie zbrojne, czy też bardziej polityczno-dyplomatyczna próba wyjścia z tej niezręcznej sytuacji z twarzą.  

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. bubu

    a dlaczego nie piszecie że, Prawy Sektor grozi władzom marszem na Kijów ? "Zwracamy się do prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki z apelem o wprowadzenie porządku w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, wyrzucenia z niego przedstawicieli antyukraińskich sił i wszczęcia śledztwa w sprawie ich przestępczej działalności - głosi oświadczenie." W przypadku niewypełnienia naszych żądań będziemy zmuszeni w ciągu 48 godzin wycofać wszystkie nasze pododdziały z linii frontu, ogłosić mobilizację rezerwowych batalionów i rozpocząć marsz na Kijów w celu przeprowadzenia "szybkich reform" w MSW - napisał w oświadczeniu Prawy Sektor. się porobiło ....

  2. Przemo

    No i wreszcie artykuł do, którego nie mam najmniejszych uwag. Szczególnie trafny jest ostatni akapit. Dobra robota defence24 i Juliusz Sabek.

  3. 11

    A to ci niespodzianka...

  4. Masha Gessen

    Próba wyjścia z tej niezręcznej sytuacji z twarzą? Pobożne życzenia! Od dawna wiadomo, że Putin to człowiek bez twarzy...