Siły zbrojne

Roje dronów – zagrożenie dla Abramsów, Borsuków i Krabów [DEFENCE24TV]

W Polsce budujemy warte miliardy dolarów systemy obrony przeciwko samolotom, śmigłowcom i rakietom. Ignoruje się przy tym jednak fakt, że śmiertelnym zagrożeniem mogą być również minidrony, produkowane na masową skalę i warte kilkaset razy mniej niż rakiety przeciwlotnicze.

Reklama

Nowoczesna obrona przeciwlotnicza powinna być przygotowana: nie tylko na zwalczanie samolotów, śmigłowców i rakiet, ale również pocisków artyleryjskich, bomb oraz dronów – i to również tych najgroźniejszych – działających w roju. Już teraz trzeba być bowiem przygotowanym na pojawienie się nad naszymi, walczącymi pododdziałami setek małych bezzałogowców, zdolnych do grupowego i skoordynowanego atakowania wyznaczonych obiektów.

Reklama

I nawet jeżeli pojedynczo, te niewielkie statki powietrzne nie są w stanie spowodować dużych szkód, to przy ich masowym i precyzyjnym wykorzystaniu, straty mogą być ogromne i trudne do odtworzenia.

W Polsce roje dronów są jednak jak na razie zagrożeniem całkowicie ignorowanym, pomimo że coraz więcej państw zaczyna produkować i wprowadzać ten rodzaj uzbrojenia. Na szczęście nie należy do nich obecnie Federacja Rosyjska, chociaż kraj ten ma pieniądze, by bardzo szybko nadrobić zaległości: poprzez zakupy lub transfer technologii – np. z Iranu lub Chin. Dlatego trzeba zidentyfikować to zagrożenie, znaleźć na nie odpowiedni środek przeciwdziałania oraz jak najszybciej wprowadzić go do polskiego wojska.

Reklama
Polski dron kamikaze Dragon Fly
Polski dron kamikaze Dragon Fly
Autor. M.Dura

Przy określaniu niebezpieczeństw należy pamiętać, że prace nad bojowym wykorzystaniem roju dronów przebiegają dwutorowo. Z jednej strony zwiększa się możliwości pojedynczych bezzałogowców, z drugiej zaś strony pracuje się nad ich jednoczesnym wykorzystaniem w dużej ilości, kumulując w ten sposób zdolności poszczególnych aparatów latających.

Jedno jest pewne. Minęły już czasy, gdy zadaniem dronu było tylko samodzielne przemieszczenie się z punktu A do punktu B w oparciu o GPS lub w locie kontrolowanym w sposób ciągły przez operatora. Obecnie bezzałogowce są przygotowywane do działania samodzielnego, w stosunku do konkretnego, wyznaczonego celu i to dodatkowo poruszając się w jego kierunku bez sygnałów zewnętrznych – w tym z GPS.

Najnowsze drony mają bowiem dodawaną możliwość analizy terenu, z rozpoznawaniem jego charakterystycznych punktów znajdujących się poniżej: i to analizy zarówno prowadzonej w dzień, jak i w nocy.

Bezzałogowce uzyskują również możliwość poruszania się w trudnym obszarze, z unikaniem napotykanych przeszkód. Zdolność ta jest cały czas rozwijana: nie tylko by określić, że coś znajduje się przed, ale również by stwierdzić, co to jest. Przydaje się to np. w automatycznej identyfikacji wykrywanych obiektów, co pozwala na odróżnienie chociażby pojazdów od żołnierzy i określania ich ilości w grupie.

W ten sposób drony uzyskują obecnie możliwość odszukiwania konkretnych osób: i nie tylko, gdy te osoby są same, ale również gdy się poruszają i np. mijają z innymi ludźmi. System bezzałogowy może więc autonomicznie śledzić konkretną osobę i wykonać atak, gdy otrzyma taką komendę lub gdy spełnione zostaną wcześniej zaprogramowane warunki (np. wyjęta zostanie broń). Co więcej, decyzja ta może zostać podjęta bez udziału operatora.

Jako pierwszy taki autonomiczny atak miał wykonać dron turecki dron Kargu, który już w czasie wojny w Górskim Karbachu potrafił gonić armeńskiego żołnierza i wlatywać z nimi do ziemianki, by ją potem zniszczyć. Taka umiejętność dronów przydaje się również w rozpoznawania pojazdów, które są identyfikowane i prowadzone, nawet w czasie bardzo szybkiego poruszania się.

Autor. M.Dura

Wszystkie te umiejętności są obecnie implementowane w rojach dronów. Roje takie składają się najczęściej z bardzo dużej ilości małych, szybkich i zwrotnych bezzałogowych aparatów latających, które nie tylko lecą w jednym kierunku w określonej odległości od siebie (co można stosunkowo łatwo zaprogramować), ale również współdziałają i to w coraz większej ilości aspektów.

Prace prowadzone w tej dziedzinie mają trzy główne cele:

-       zmniejszenie ceny pojedynczego bezzałogowca i uproszenie jego konstrukcji,

-       zwiększenie ilości bezzałogowców w roju,

-       jak również zwiększenie „inteligencji" wykorzystywanych aparatów latających.

I wszystko to odbywa się z założeniem, że operator nie ma możliwości kontrolowania pojedynczych dronów, a więc taka kontrola obejmuje tylko cały rój lub jego wybrane części.

Polski system antydronowy firmy APS
Polski system antydronowy firmy APS
Autor. M.Dura

Trzeba przy tym pamiętać, że ruchome obrazy tworzone przez bezzałogowce podczas coraz częściej organizowanych pokazów, to nie jest w żadnym przypadku przykład możliwości roju dronów, ale tylko grupy dronów, tyle że bardzo licznej. W czasie tych pokazów poszczególne aparaty latające poruszają się bowiem tylko po wcześniej określonych trasach, a więc to komputer sterujący na ziemi decyduje, gdzie one polecą oraz jak się mają zachowywać (np. zmieniać kolor).

W przypadku roju jest inaczej, bo to dron autonomicznie decyduje, jak będzie się zachowywał w zależności od zmieniającej się wokół sytuacji, by wykonać wcześniej postawione mu zadanie. Może przy tym uwzględniać, zarówno pojawiające się przeszkody, jak i ruch działających wokół niego innych bezzałogowców. W ten sposób duża grupa dronów może się poruszać w określonym kierunku nawet pomiędzy drzewami, budynkami lub w zamkniętych obiektach, nie znając wcześniej mapy przebywanego terenu.

Podczas takiego lotu w terenie bezzałogowce mają już obecnie możliwości śledzenia określonego obiektu, cały czas utrzymując formację i zwracając uwagę na przeszkody. Co więcej, analizują przy tym ruch śledzonej osoby lub pojazdu, by po straceniu ich z obrazu kamery, później ją szybko odszukać. Mogą to przy tym robić również z uwzględnieniem nagle pojawiając się przeszkód, skupiając formację pośród tych przeszkód i ją później rozluźniając oraz uwzględniając kolejność przechodzenia przez określone, wąskie miejsce.

To co wcześniej służyło jedynie do niewinnych badań laboratoryjnych, obecnie jest implementowane w śmiertelnej broni, jaką mogą być niewątpliwie roje dronów. Tworzy się je zarówno z wykorzystaniem stosunkowo łatwych do sterowania wielowirnikowych pionowzlotów, jak i również łącząc w grupy stałopłaty - nawet stosunkowo duże.

Niejako równolegle zaczęto przygotowywać systemy startowe zapewniające bardzo szybkie wypuszczenie dużej ilości bezzałogowców w powietrze. Tak tworzone roje dronów mogą atakować cele nawet oddalone o kilkadziesiąt kilometrów i to lecąc na dużym pułapie, a więc utrudniając wykrycie ataku. Sam nalot jest realizowany w pełnej koordynacji i z uwzględnieniem celów do zniszczenia, które są rozdzielane pomiędzy wszystkie bezzałogowce. Oceniane jest przy tym również, ile dronów potrzeba, by zniszczyć konkretny obiekt oraz jak te drony mają nadlatywać, biorąc pod uwagę optymalny kierunek i pułap. Co więcej, bezzałogowce przebywające w powietrzy mają możliwość analizowania skutków nalotów. Kiedy więc jakiś obiekt nie zostanie zniszczony, to drony niejako pozostawione w rezerwie automatycznie przejmują zadanie jego zniszczenia i będą realizowały je aż do skutku.

Niemiecki rój dronów składający się z pomysłowo składanych kwadrokopterów oraz kierującego nimi dronu obserwacyjnego.
Niemiecki rój dronów składający się z pomysłowo składanych kwadrokopterów oraz kierującego nimi dronu obserwacyjnego.
Autor. M.Dura

Wszystko to już przestało być tylko teorią. Roje dronów są bowiem wprowadzane w coraz większej liczbie państw, o czym może świadczyć chociażby ilość wieloprowadnicowych wyrzutni dla bezzałogowców, jakie są już oferowane na rynku. Takie prace najwcześniej ujawniono w Chinach, gdzie proponuje się kilka wieloprowadnicowych zestawów startowych. Ale podobne rozwiązanie są również produkowane w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w Niemczech (gdzie prezentowane są wyrzutnie pionowego startu dla pomysłowo składanych kwadrokopterów oraz kierującego nimi dronu obserwacyjnego), w Iranie, gdzie w ten sposób grupowo wysyła się w powietrze m.in. drony kamikaze Shahed 136 oraz w Stanach Zjednoczonych, które jednak jak na razie nie zamontowały swoich wyrzutni na docelowym podwoziu kołowym.

Amerykanie chcą jednak iść dalej i testowali również wyrzutnie roju dronów zamontowanych: w zasobnikach podwieszanych pod odrzutowe samoloty wielozadaniowe, jak również w modułach, łatwych do transportu i montowania na dowolnej platformie – w tym na okrętach.

Chcąc więc zabezpieczyć się przed atakiem roju dronów trzeba przestać myśleć tylko o obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, ale uwzględniać również obronę antydronową - i to jako pełnoprawny, równie ważny element systemu ochrony naszych sił przed atakiem z powietrza. Takim podejściem jako pierwsi wykazali się Izraelczycy, którzy swój system przeciwlotniczy Iron Dome, łączą z kompatybilnym systemem Drone Dome, tworząc wielowarstwową obronę przed atakiem z powietrza.

YouTube cover video

Stworzenie całego systemu przeciwdziałania bezzałogowym statkom powietrznym jest o tyle trudne, że w Polsce nadal nie ma nawet koncepcji jak to zrobić systemowo. Świadczy o tym brak konkretnych, państwowych programów w tej dziedzinie i poważnego, finansowego wsparcia już istniejących w naszym kraju rozwiązań. Sytuacja z roku na rok się zresztą pogorsza, ponieważ drony są dziedziną, w której rozwój jest o wiele szybszy niż w przypadku systemów antydronowych.

Z dużymi, bezzałogowymi statkami powietrznymi nie ma problemu, ponieważ można je po prostu traktować jako standardowe samoloty lub śmigłowce i do ich zwalczania wykorzystywać posiadane środki opl: artyleryjskie oraz rakietowe. Tak strąca się np. rosyjskie drony Orłan i ukraińskie Bayraktary. O wiele większy problem jest jednak z rojami dronów, których nie da się i nie opłaca niszczyć, stosując rakiety przeciwlotnicze oraz standardowe systemy artyleryjskie. Do tego trzeba już wprowadzić wyspecjalizowane systemy antydronowe.

Irańskie drony kamikaze Shahed 136 mają możliwość startu grupowego
Irańskie drony kamikaze Shahed 136 mają możliwość startu grupowego
Autor. Internet

Taki system antydronowy składa się zasadniczo z trzech elementów: układu sensorów, zestawu efektorów oraz stanowiska dowodzenia i kierowania. Najmniejszym problemem są sensory, ponieważ w ich przypadku można zaadoptować wiele rozwiązań już istniejących w obronie przeciwlotniczej. Zasadniczo do wstępnego wykrywania wykorzystuje się namierniki oraz radary, które w przypadku specjalizowanych systemów antydronowych mają najczęściej kilka niewielkich anten ścianowych z elektronicznie sterowaną wiązką. Przez odpowiednie ich rozstawienie można bowiem zabezpieczyć obserwację dookólną bez konieczności obracania anteny.

Obiekt wykryty przez radar jest następnie automatycznie przekazywany do głowicy optoelektronicznej, która pozwala na identyfikację i dalsze śledzenie celu. Głowica ta zawsze jest przystosowana do prowadzenia obserwacji w dzień oraz w nocy. Drugim, gotowym i dostępnym – w tym w Polsce, elementem kompleksu antydronowego jest system dowodzenia. Opiera się on na dedykowanym oprogramowaniu, które realizuje fuzję danych z systemów obserwacji oraz generuje informacje niezbędne dla podsystemu neutralizacji.

Polskie systemy pozwalają dodatkowo m.in.:

-       na automatyczne wyzwalanie alarmu dźwiękowego przy detekcji intruza,

-       lokalizację operatora wykrytego bezzałogowca,

-       odróżnienie dronów od innych obiektów latających,

-       wykrycie i śledzenie wielu bezzałogowców jednocześnie w czasie rzeczywistym,

-       wizualizację toru lotu drona na mapie elektronicznej z podglądem na niej sytuacji taktycznej,

-       wyznaczanie stref chronionych

-       oraz zarządzenie poszczególnymi elementami systemu.

Najtrudniejszym zadaniem przy tworzeniu systemu antydronowego jest dobranie lub opracowanie efektorów skutecznych w zwalczaniu: nie tylko pojedynczych dronów, ale przede wszystkim roju dronów. W przypadku standardowych systemów przeciwlotniczych mało przydatne są rakiety (ze względu na szacunek „koszt-efekt"), natomiast dużego znaczenia nabierają zestawy artyleryjskie.

Doświadczenie pokazuje, że w tym przypadku skuteczne są tylko systemy ogniowe naprowadzane radarowo lub optoelektronicznie. Do łask mogą więc wrócić mobilne, przeciwlotnicze zestawy artyleryjskie, takie jak niemiecki Gepard, czy polska Loara. Ale po wyposażeniu w odpowiednią głowicę przydatne stają się również nawet takie armaty, jak ZSU-23-2.

YouTube cover video

Skuteczność połączenia systemu naprowadzania z uzbrojeniem lufowym można zwiększyć nie tylko szybkostrzelnością, ale również poprzez zastosowanie amunicji precyzyjnej. Testy wykazały, że bez problemu pozwala ona na zwalczania nawet grupy dronów i to przy ograniczeniu skutków ubocznych. Co ważne taka amunicja jest dostępna m.in. dla kalibru 35 mm, a więc dla armat, które mogą być seryjnie produkowane w Polsce.

Te skutki ubocze są tym, co nie pozwala na wykorzystanie środków ogniowych przeciwko dronom w terenie zabudowanym lub w czasie pokoju. Dlatego konieczne jest również posiadania efektorów niekinetycznych, opartych przede wszystkim o nadajniki zakłóceń i o uzbrojenie energetyczne.

Do tej pierwszej grupy zalicza się głównie ręczne i przenośne systemy neutralizacji dronów. Są one najprostszymi i najbardziej kompaktowymi rozwiązaniami antydronowymi, ale mają dwie zasadnicze wady: stosunkowo długi czas potrzebny na doprowadzenie drona na ziemię i mały zasięg działania, który nie przekracza 1000 m, a w przypadku urządzeń przenośnych – maksymalnie 5000 m.

Turecki system antydronowy z ręcznym neutralizatorem
Turecki system antydronowy z ręcznym neutralizatorem
Autor. M.Dura

Dodatkowo w przypadku ręcznego neutralizatora trudno jest operatorowi utrzymywać w kierunkowej wiązce zakłóceń bardzo szybko poruszające się i małe bezzałogowe statki powietrzne, w tym działające w grupie. O wiele lepsze, choć mniej mobilne są przenośne nadajniki o większej mocy, które obejmują swoim działaniem już szerszy sektor i są skuteczne na większej odległości.

Tego rodzaju efektory antydronowe są cały czas rozwijane i prezentowane w coraz to nowszych wersjach, w tym również w Polsce. Urządzeniem wykorzystywanym już operacyjnie jest np. neutralizator „Jastrząb" pozwalający na zakłócenie częstotliwości pracy systemu łączności wykorzystywanego przez namierzonego drona lub jego odbiornika GPS. Swój przenośny zakłócacz Lanca proponują też Wojskowe Zakłady Elektroniczne.

Tym co może jednak rzeczywiście zmniejszyć zagrożenie ze strony roju dronów jest broń energetyczna: a więc działa elektromagnetyczne oraz lasery. W tym pierwszym przypadku jak na razie nikt nie zaproponował jeszcze oficjalnie gotowego rozwiązania. Nie chodzi tu bowiem o zakłócanie, ale o zniszczenie silnym impulsem elektromagnetycznym układów elektronicznych wykorzystywanych w bezzałogowcach.

Działem EM nie jest więc: ani mobilny system zakłócający Leonidas reklamowany przez firmę Epirus, ani THOR proponowany przez Amerykanów, który ma być zresztą jedynym nadajnikiem mikrofal, rzeczywiście skutecznym przeciwko atakom dużej ilości dronów.

Dlatego jak na razie, bronią energetyczną rzeczywiście sprawdzoną w fizycznym zwalczaniu dronów są tylko lasery, działające z prędkością światła i bez ograniczeń jeżeli chodzi o amunicję. Systemy tego rodzaju są o tyle przydatne, że mogą niszczyć nie tylko bezzałogowce, ale również inne środki napadu powietrznego, w tym granaty moździerzowe i rakiety.

Stacjonarny system antydronowy tureckiej firmy Aselsan
Stacjonarny system antydronowy tureckiej firmy Aselsan
Autor. M.Dura

Jedynym zestawem laserowym, już wykorzystywanym operacyjnie, jest jak na razie izraelski system Drone Dome. Co ważne, już sprawdzono jego skuteczność w przypadku pojawienia się kilku dronów. Ale zaawansowane prace w tej dziedzinie prowadzi o wiele więcej państw. Swoje rozwiązania mają więc Amerykanie, w tym koncerny Raytheon i Lockheed Martin. Proponuje się przy tym również systemy mobilne, współpracujące aktywnie z innymi efektorami – w tym lufowymi.

O swoich sukcesach w tej dziedzinie informują również Niemcy. Poza bronią energetyczną, skutecznym środkiem przeciwko rojom dronów mogą być własne roje dronów. Bezzałogowce można bowiem zaprogramować: nie tylko do naprowadzanie się na cele naziemne, ale również powietrzne. Najprostszym rozwiązaniem jest w tym przypadku użycie dronów kamikaze, które uderzając w dron przeciwnika lub wysadzając się doprowadzają do jego zniszczenia. Takie systemy są przygotowywane m.in. przez Amerykanów, którzy montują swoje antydrony w kontenerach startowych, łączonych następnie w pakietach – modułach lub instalowanych pojedynczo na pojazdach, w podobny sposób, jak wcześniej pociski przeciwlotnicze lub przeciwpancerne.

Istnieją również drony myśliwskie wielokrotnego użytku, które mogą zestrzeliwać przeciwnika lub przechwytywać go za pomocą przenoszonej przez siebie sieci. Sieć ta może być przymocowana na stałe – pozwalając opuścić później przechwyconego bezzałogowca w dół. Ale może być również wystrzeliwana w kierunku obcego bezzałogowca, by następnie razem z nim opaść na ziemię. Jest to wydajne rozwiązanie, ponieważ pozwala wykorzystywać drony myśliwskie wielokrotnie, po ich wylądowaniu i przygotowaniu do ponownego startu.

Jak widać skuteczne systemy antydronowe powinny być oparte zarówno na różnorodnych sensorach, jak i efektorach. Tylko bowiem w ten sposób uzyska się synergię rozwiązań, jak również optymalnie wykorzysta dostępne środki. Wtedy rakiety za setki tysięcy złotych jak w przypadku Piorunów i za miliony złotych, jak w przypadku CAMM-ów, będą wykorzystywane przeciwko najważniejszym celom, natomiast zakłócacze, lasery i drony myśliwskie zostaną przeciwstawione rojom bezzałogowców.

Trzeba przy tym pamiętać, że takie zagrożenie nie dotyczy tylko polskich Sił Zbrojnych, ale również infrastruktury krytycznej państwa. Ją też trzeba skutecznie chronić i wojna w Ukrainie bardzo dosadnie to udowodniła.

Reklama

Komentarze (13)

  1. mh

    To proste jak budowa epa, drona zwalczaj dronem, rój rojem.

  2. Ein

    No nie, panie komandorze, tutaj pan przesadził. Jak nie jest uwzględniana? A czym jest Pilica+ jak nie kompleksowym podejściem do tematu. Jest efektor krótkiego zasięgu dla najbardziej wymagających i drogich (CM) celów, jest coś uniwersalnego tj. ZU-23 z Piorunami i mają być (to ma być, nie że się rozważa, to element systemu!) kinetyczne i niekinetyczne środki zwalczania dronów. Jednym z nich będzie modyfikacja armat pod programowalną, będzie to unikalny system patrząc na kaliber i oby też unikalny w kontekście (niskiej) ceny pocisku. Może to od razu znacząco wpłynąć na możliwości niszczenia takich środków napadu powietrznego. Także w tym czarnowidztwie tym razem pan grubo przesadził. Pilica+ to program REALIZOWANY, a nie dumany.

  3. Mielukasz

    ".... przydatne stają się również nawet takie armaty, jak ZSU-23-2..." - wygląda to na "nachalne" popieranie produkcji czegoś co powinno być już dawno co najmniej mocno pgraniczone

    1. VIS

      ZSU 23 to nadal skuteczne narzędzie walki, w NTW ze 3 lata temu był obszerny artykuł z wykresami balistycznymi. Opracowywana jest amunicja rozcalana.

    2. Krzysztof33

      Dobra armata, po dodaniu skutecznego systemu śledzenia celu będzie OK jeszcze przez wiele lat.

  4. DRB

    No i bardzo dobrze, że pojawiają się tego typu artykuły. Może temu betonowi w armii i MONie rozjaśni to nieco sprawę i dowiedzą się, że takie zagrożenie istnieje. Na roje dronów owinniśmy sie przygotować a,e w ogóle u nas leży obrona antydronowa - i nie chodzi tu o duże drony ale właśnie takie tanie maleństwa, które trudno namierzyć, są relatywnie tanie a zniszczenia moga być ogromne. Ale by to zrozumieć trzeba wiedzy i szerokich horyzontów.

  5. Prezes Polski

    Jest takie powiedzenie, że wojskowi zawsze przygotowują się do wojny, która już była. Naszych wojskowych dotyczy to nie w 100, ale w 200%. Szeroko rozumiane wykorzystanie dronów na polu walki w sławetnej prezentacji dla sejmowej komisji obrony chyba się nawet nie pojawiło. Drony w WP? Proszę bardzo, wydamy miliardy na ograniczoną liczbę bardzo drogich aparatów, które zostaną zniszczone w ciągu kilkunastu pierwszych dni wojny. Systemy antydronowe? Że co? To jest niestety mentalność ludzi w MON. Budujemy konwencjonalną, ciężką siłę zbrojną do konwencjonalnej wojny lądowej. Ale jeśli sowieci jakoś się ogarną po obecnych kłopotach, w kilka lat zbudują zdolności, z którymi sobie nie poradzimy. Aha,....w roje dronów to ja nie wierzę. Tzn. uwierzę jak ktoś to zastosuje na polu walki z sukcesem. Na razie dla mnie to są fantazje dla geeków.

  6. doc_doc

    Osy lubią atakować wszystko co bzyczy. Spotyka to ogrodników koszących trawę itp. Potrzeba więc roju os, by w danym rejonie zaatakowały wszystkie śmigiełka.

  7. doc_doc

    Proponuję wystrzelenie w kierunku roju dronów confetti składającego się z wolno-opadających żyłek, pasków itp. Tak jak kiedyś przeciwko radarom wstążki aluminiowe. Muszą tylko mieć duży potencjał wkręcania się w każde śmigiełko i odporność na przecięcie. Walka WRE jest o tyle trudna, że nigdy do końca nie wiesz czym dysponuje przeciwnik. Może się wydawać, że się zabezpieczyłeś, a tam jakiś nowy sposób komunikacji, zachowania stadne bez komunikacji, super odporna elektronika i posiadany system WRE do kosza.

  8. LMed

    Ale dla miłośników szaf pancernych (nawet przechodzonych), w tym dziadków leśnych, drony to niepoważne zabawki i już.

  9. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd Ali Baba- porównawczo do pocisku precyzyjnego, elektronika drona nie musi spełniac tak wyśrubowanych parametrów odporności na przeciążenia, dlatego może być tańsza i łatwiejsza do opracowania/produkcji, także z konfekcjonowaniem elementów komercyjnych/cywilnych. Również przy działaniu w roju, sensory rozpoznania/pozycjonowania i mogą być na jednym dronie i przekazywać komendy EM/laserowe do drona amunicji krążącej lub uproszczonego efektora precyzyjnego - co znowu może potanić cenę "zużywanego" drona/efektora precyzyjnego. Oczywiście warunkiem jest lokalna dominacja roju w domenie WRE przez drony z odpowiednim wyposażeniem, co zresztą moim zdaniem jest generalnie podstawą sukcesu dla użycia precyzyjnej projekcji siły, w tym rojów dronów.

  10. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Ali Baba - pocisk 155 mm niekierowany jest w UŻYCIU[a nie produkcji] bardzo drogi względem pocisku precyzyjnego naprowadzanego aktywnie lub pólaktywnie] - bo przy strzelaniu korygowanym na dystansie od 40 km zużywa się od 50 do 200 pocisków niekierowanych na zniszczenie celu, natomiast pocisk precyzyjny z ww aktywnym/pólaktywnym naprowadzaniem trafia w cel pierwszym pociskiem, co od razu roluje ogień kontrbateryjny. No i ceny amunicji precyzyjnej gwałtownie spadną przy masowej produkcji zbliżając się do ceny pocisku niekierowanego - ponieważ najdroższa część pocisku precyzyjnego - sensory i układ sterowania - musza wytrzymywać przeciążenie ca 20 tys G, elektronika jest specjalizowana i wymaga osobnych linii produkcyjnych, koszty stałe robią duży narzut przy produkcji małoseryjnej, a mały przy wielkoseryjnej.

  11. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Królem wszystkich domen jest precyzyjna sieciocentryczna [real-time] projekcja siły dalekiego zasięgu. To precyzyjna artyleria rakietowa i lufowa, ale również roje dronów - czy jako nosicieli precyzyjnych efektorów, czy amunicji krążącej. Rosje dronów są najwolniejszym środkiem precyzyjnej projekcji siły - ale jednocześnie są najbardziej "smart" w skomplikowanych misjach - o największym potencjale stealth - i o największej elastyczności i kontroli użycia - mają tez największą bramkę czasową działania/decyzji - i największy potencjał zmiany trasy do celu - zwłaszcza w cieniu sensorowym ziemi. Przeciw odpowiednio licznemu rojowi dronów, w tym do WRE i z własnym rozpoznaniem/pozycjonowaniem celów, praktycznie brak przeciwdziałania - bo drony również mogą przenosić skierowane bronie energetyczne i oślepiać WSZELKIE systemy plot. Taki rój zawsze dokona przełamania saturacyjnego.

    1. Ali baba,

      Dobra , ale pod warunkiem że drony będą tanie jak barszcz i łatwe w zastosowaniu bo dron nie może być więcej wart niż pocisk alteryjski 155 mm bo wtedy traci to sens ekonomicznych

  12. Był czas_3 dekady

    Najpierw SONA w dużych ilościach, później Kraby, Borsuki, Abramsy... Przecież to takie proste, ale trudne do zrozumienia przez decydentów z ust których płynęły w mediach, na portalach, na konferencjach takie oto słowa: zamierzamy, planujemy, chcemy, będziemy...

  13. Thorgal

    Nie wiem dlaczego ale przypomniała mi się szkoła podstawowa i strzelanie z procy...Niby dawno temu, przeszłość ale kto zna nasze klimaty to wie, że może być to przyszłość.....