Reklama

Siły zbrojne

Program Kruk w dwóch odsłonach, czyli „pojedynek rewolwerowców”? [ANALIZA]

Apache Guardian vs Viper
Autor. US Army/USMC

Problem zastąpienia wiekowych, i w swej roli dziś niemal całkowicie bezużytecznych, śmigłowców Mi-24D/W Lotnictwa Wojsk Lądowych jak się wydaje jest bliski szczęśliwego zakończenia. W programie śmigłowców uderzeniowych Kruk ostateczna walka, a w zasadzie „pojedynek rewolwerowców”, rozegra się pomiędzy maszynami Bell AH-1Z Viper oraz Boeing AH-64E Apache Guardian. Każda z nich reprezentuje nieco inną koncepcję eksploatacji i użycia. Kluczowym pytaniem jest nie tylko to, który lepiej pasuje do potrzeb polskiej armii, ale też jak wpisze się w szerszy kontekst współpracy militarnej, przemysłowej i politycznej.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Porównanie z "pojedynkiem rewolwerowców" nie jest przypadkowe, gdyż Apache produkowane są przez zakłady w miejscowości Mesa w Arizonie a Vipery w Amarillo w stanie Teksas. I jak w dobrym westernie, mamy dwóch świetnie uzbrojonych przeciwników, mamy faworyta, ale też nie można wykluczyć nagłego zwrotu akcji. Szczególnie w sytuacji, gdy decyzja ma zapaść w relatywnie krótkim czasie w procedurze, o której w tej chwili nic nie wiemy.

„Na stole mamy dwie oferty, jeżeli chodzi o śmigłowce uderzeniowe: oferty firmy Boeing i Bell. Wybierzemy najkorzystniejszą ofertę. Zależy nam na tym, aby taka broń jak najszybciej trafiła na wyposażenie Wojska Polskiego" – oświadczył w kwietniu bieżącego roku minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. 15 sierpnia w telewizyjnej rozmowie rzecznik Agencji Uzbrojenia ppłk Krzysztof Płatek potwierdził, że prowadzone są działania w tym kierunku, których efekty mają być niebawem znane.

Reklama

Czytaj też

Jak wynika z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez Defence24.pl, w tym czasie powstawały zapytania ofertowe (LOR) dotyczące obu maszyn. Na moment tej publikacji brak jest potwierdzonych informacji, czy zostały one już przesłane stronie amerykańskiej czy też jeszcze są dopracowywane szczegóły. Faktem jest jednak, że będący od lat w zawieszeniu program śmigłowców uderzeniowych Kruk nabrał nagle przyspieszenia. Wiadomości płynące zarówno z ministerstwa jak i Agencji Uzbrojenia są o tyle ważne, że to właśnie w MON od 2016 rok trwało ustalanie, czy w programie tym zachodzi podstawowy interes bezpieczeństwa państwa (PIBP) i możliwy jest zakup w procedurze międzyrządowej czy też niezbędny jest przetarg. Decyzja w tej sprawie była niezbędna dla wprawienia procedury w ruch, jak się więc wydaje, osiągnięto tu jakiś sukces. Na razie na froncie biurokratycznym.

Co dalej z modernizacją Mi-24?

Tymczasem pilna potrzeba wymiany Mi-24 to problem znany od lat. Maszyny te nie przystają już od dawna do potrzeb współczesnego pola walki, a dodatkowo Polska co najmniej od dekady nie dysponuje przeciwpancernymi pociskami rakietowymi dla tych śmigłowców. Było to uzbrojenie produkcji sowieckiej, które dawno już wyczerpało swój resurs. Ostatnie sprawne pociski wystrzelono, jak się wydaje na poligonie w okolicach roku 2010. Od tego czasu pod skrzydłami polskich „hokejów" jak je nazywają żołnierze, można podwieszać jedynie atrapy rakiet 9M114 Szturm. Maszyny nie posiadają optoelektronicznych systemów obserwacyjnych a umieszczony w wieżyczce karabin maszynowy 12,7 mm to zdecydowanie za słabe uzbrojenie, gdy standard to 20 i 30 mm działka napędowe.

Fot. J.Sabak
Fot. J.Sabak

Planowana jest, lub też była, ponieważ jej losy nie są do końca znane, modernizacja polskich Mi-24 do wspólnego standardu. Projekt zakładał ucyfrowienie awioniki, wymianę uzbrojenia i silników, dodanie nowoczesnej głowicy optoelektronicznej oraz pocisków kierowanych Spike. Bardzo ambitny, ale realny program, którego realizacja zależna była od wyników prób zmęczeniowych struktury Mi-24, realizowanych przez PZL-Świdnik oraz ITWL.

Czytaj też

„Zależna była", ponieważ w kontekście ogłoszonego przez ministra Błaszczaka pilnego zakupu śmigłowców można się obawiać się o przyszłość tego projektu. Cieniem kładzie się na nim również dalsze ograniczenie możliwości pozyskiwania części zamiennych i kluczowych komponentów, co dotyczy wszystkich typów śmigłowców posowieckiech i rosyjskich w krajach NATO. Wyobrażam sobie, że mając w perspektywie wydatki kilkudziesięciu miliardów złotych na nowe, perspektywiczne maszyny uderzeniowe, MON może anulować cały projekt Mi-24PL. Zresztą, jeśli uda się wynegocjować relatywie krótki termin dostawy nowych maszyn, to mogłyby one pojawić się w tym samym czasie, co zmodernizowane Mi-24. Można mieć wątpliwości, czy funkcjonalnie takie rozwiązanie byłoby zasadne.

Dwie opcje, zero rozwiązań tymczasowych?

Nie da się wykluczyć, że rolę jedynych śmigłowców przeciwpancernych będą pełnić przez pewien czas zamówione w tym roku AW149, które mają być uzbrojone w pociski przeciwpancerne i wyposażone w głowicę optoelektroniczną. Jeśli otrzymają pociski nie wymagające widoczności celu do skutecznego ataku, takie jak np. Brimstone czy Spike NLOS, to mogą w tej roli częściowo zastąpić śmigłowce uderzeniowe do czasu osiągnięcia przez nie gotowości operacyjnej. Tylko częściowo, ale jest to rozwiązanie znacznie lepsze niż brak takich maszyn, a dokładnie tak wygląda stan na dziś.

AH-64D, Fot. Airman 1st Class Cory D. Payne/U.S. Air Force
AH-64D, Fot. Airman 1st Class Cory D. Payne/U.S. Air Force

Wracając do śmigłowców uderzeniowych minister Mariusz Błaszczak rzucił hasłami: Bell i Boeing. Mamy więc, jak wspominałem, amerykański pojedynek w samo południe. Kto ma większe szanse wygrać? Gdyby patrzeć na to co słyszą i mówią „zwykli ludzie" to obecność U.S. Army w Polsce i medialne przekazy ukształtowały skrót myślowy, że śmigłowiec szturmowy/uderzeniowy to AH-64 Apache.

Czytaj też

YouTube cover video

Jest oczywiście w przekazach medialnych najlepszy, najwspanialszy i najbardziej amerykański jak żeberka BBQ. Wielu ekspertów podziela to zdanie, przekonując, że to szansa na dalszą unifikację z U.S. Army, duet z Abramsem i ogólnie świetny wybór. Ci sami eksperci mówią też, że jest relatywnie kosztowny w zakupie i eksploatacji, wymaga sporego zaplecza technicznego i licznej obsługi. Z drugiej strony nie należy zapominać, że Apache różnych wersji są eksploatowane przez wiele krajów europejskich, w tym Holandię i Wielką Brytanię.  

AH-1Z Viper to maszyna nieco skromniejsza, mniej znana polskiej opinii publicznej, bo powiązana ściśle z Korpusem Piechoty Morskiej który w Polsce raczej się nie pojawia, choć w przypadku wojny w Europie ma trafić do Skandynawii. W ostatnim czasie Vipery pojawiły się w Finlandii, gdzie brały udział w ćwiczeniach, w ramach rozmieszczenia jednego z okrętów desantowych U.S. Marines na Bałtyku. Być może właśnie dzięki temu AH-1Z Viper pojawi się po raz pierwszy podczas MSPO w Kielcach, uświetniając trzydziestą edycję tej imprezy.

AH-1Z Viper, Camp Pendleton
AH-1Z Viper, Camp Pendleton
Autor. Fot. Maciej Szopa / Defence24

Specyfika możliwości AH-1Z Viper jest nieco inna niż Apache, podobnie jak strategia działania U.S. Marines odbiega od sposobu operowania U.S. Army. Stacjonując zwykle na okrętach lub w wysuniętych, rozproszonych bazach operacyjnych Vipery dostosowane są do prostszej i rzadszej obsługi, skromnej infrastruktury i dłuższego działania w trudnych warunkach. Nie straszne im morskie sztormy, śnieżyce ani tropikalne ulewy.

Czytaj też

Nie należy też zapominać, że Vipery trafią niebawem do służby w siłach zbrojnych Republiki Czeskiej. Dzięk niedawnym decyzjom USA będzie ich łącznie 12 plus 8 wielozadaniowych UH-1Y Venom. Oznacza to, że nasz sąsiad będzie dysponował tymi maszynami i w razie pozyskania ich przez Polskę istnieje szansa na stworzenie wspólnego programu eksploatacji. Jest jeszcze kilka krajów w naszym regionie zainteresowanych tymi maszynami ze względu na to, że oferując w większości obszarów podobne możliwości bojowe do Apache sa od nich tańsze w zakupie i eksploatacji a koncern Bell proponuje szeroki zakres współpracy przemysłowej, w tym przeniesienie linii montażowej do Europy. Jest to możliwe, ponieważ U.S. Marines odebrali wszystkie zamówione maszyny a nawet część trafiła do rezerwy, czyli stoi zakonserwowana na pustyni.

Pojedynek po amerykańsku z antypodami w tle

Dochodząc do porównania dwóch potencjalnych kandydatów na Kruka nie chciałbym po raz kolejny opisywać licznych szczegółów technicznych. Tego typu teksty, zarówno opisujące każdą konstrukcję z osobna, jak i w porównaniu z konkurentem w ostatnich latach pojawiło się wiele, również na Defence24.pl. Zamiast tego, chcę się powołać na analizę Royal United Services Institute (RUSI), która powstała w związku z australijskim postępowaniem dotyczącym pozyskania śmigłowców uderzeniowych. W ramach programu LAND4503 Armed Reconnaissance Helicopter (ARH) Replacement Australia szukała następcy maszyn Airbus Tiger ARH, które borykały się z problemami technicznymi oraz dramatycznymi kosztami eksploatacji.

Czytaj też

W 2020 roku RUSI opublikował analizę porównawczą trzech dostępych Australii opcji: dokupienia dodatkowych Tiger ARH i modernizacji całej floty 29 maszyn i jako alternatywę zakup 29 nowych maszyn AH-1Z Viper lub AH-64E Apache Guardian. Co istotne, porównano parametry techniczne ale też oszacowano też koszty zakupu i dwudziestoletniej eksploatacji. Jakie były wnioski?

Apache i Viper reprezentują podobny poziom ochrony i obrony pasywnej, co przekłada się na ich istotnie większą masę startową niż innych, np. europejskich maszyn uderzeniowych. Opancerzenie i wzmocnienie struktury wymagają też silników o większej mocy. Apache, który posiada największą masę startową, jest też od konkurenta istotnie wolniejszy a jego promień działania jest mniejszy. Bell AH-1Z charakteryzuje się najwyższą prędkością i przenosi najwięcej uzbrojenia podwieszanego, gdyż oprócz 16 pocisków kierowanych Hellfire może też zostać uzbrojony w dwa AIM-9 Sidewinder do zwalczania celów powietrznych i pociski 70 mm.

Australijskie śmigłowce Tiger (na zdjęciu) wymagają wymiany lub głębokiej modernizacji. Fot. US Army
Australijskie śmigłowce Tiger (na zdjęciu) wymagają wymiany lub głębokiej modernizacji. Fot. US Army

Teoretycznie AH-64E może przenosić 16 rakiety Hellfire, ale jest to konfiguracja raczej na pokaz. W realnych działaniach lepiej sprawdza się kombinacja dość drogich Hellfire i znacznie tańszych rakiet 70 mm, które w ostatnim czasie zyskały również opcję naprowadzaną laserowo i mogą skutecznie i celnie zwalczać mniej kluczowe cele. Apache nie dysponuje pociskami powietrze-powietrze Sidewinder, ale może być wyposażony w radar Longbow oraz pociski korzystające z naprowadzania radarowego.  Apache wyposażony jest również w łącze Link 16 i możliwość kierowania bezzałogowcami, natomiast AH-1Z Viper już posiada Link 16, ale możliwość sterowania UAS ma zostać certyfikowana na tym typie maszyn do końca 2022 roku.

Co do eksploatacji to Apache jest bardziej wymagający, a przypadku operacji morskich posiada opcjonalny system składania wirnika i wymaga dodatkowej konserwacji, gdyż nie jest w pełni dostosowany do tego typu środowiska, w odróżnieniu do Vipera, któremu niestraszna jest słona woda i posiada standardowo system składania wirnika głównego. Polska nie planuje raczej operacji morskich, ale w przypadku konfliktu śmigłowce będą raczej rozlokowane w bazach polowych i rozśrodkowane i działając z przygodnych lądowisk silnie narażone na działanie pogody.

Ciekawe jest porównanie kosztów zakupu i eksploatacji. Australia chciała kupić 29 śmigłowców a polski program Kruk to zgodnie z dotychczasowymi danymi 32 maszyny czyli dwie eskadry. Tak więc koszty można uznać za porównywalne. Przechodząc do senda sprawy, RUSI oszacował nie tylko koszt zakupu, ale też całego cyklu życia, czyli pozyskania maszyn oraz 20 lat ich eksploatacji w oparciu o posiadane dane dotyczące kosztów godziny lotu, serwisu, obsługi itp. W szacunkach tych nie ujęto ewentualnej modernizacji w ramach tak zwanego Mid-Life Upgrade, który robi się zwykle w połowie planowanego okresu eksploatacji.

Czytaj też

Na tej zasadzie oszacowano na 3,035 mld AUD (2,3 mld USD) koszt zakupu i 20 lat eksploatacji 29 śmigłowców AH-64E Apache. Przy szacowanym na 10 567 AUD (7075,66 USD) koszcie godziny lotu maszyny. Przy tym U.S. Army i inni użytkownicy planują eksploatować śmigłowce tego typu przez co najmniej kolejne 2-3 dekady i w tym czasie spodziwane są modernizacje, które mogą zostać implementowane całościowo lub częściowo, w zależności od potrzeb użytkownika. Jest to więc kosztowny wybór, ale dający wysoki poziom bezpieczeństwa. Koszt jednostkowy zakupu Boeinga AH-64E Apache Guradian oszacowano w 2020 roku na 51,8 mln AUD (ok. 35,7 mln USD).

photo:Boeing Australia
photo:Boeing Australia

Za korzystniejszą pod względem kosztów eksploatacji i poziomu „marynizacji" dla Australii RUSI ocenił maszynę Bell AH-1Z Viper, co jest logiczne w przypadku śmigłowca opracowanego do działań morskich dla US Marines. Maszyna jest dostosowana do operacji desantowych i morskich, a jej obsługa została zoptymalizowana pod względem łatwości i ograniczonej liczby personelu naziemnego. W tej sytuacji nie dziwi niski koszt eksploatacji, oszacowany na 7208 AUD (4826,5 USD) za godzinę lotu. Koszt pozyskania 29 śmigłowców i 20 lat eksploatacji miał wynieść 2,36 mld AUD (około 1,6 mld USD). Jest to około 700 mln dolarów mniej niż za pełny cykl życia konkurenta. Cena jednostkowa Vipera wynosiła natomiast 45,26  AUD (około 31,2 mln USD).

Australia, a sprawa polska...

Jako pointę całej tej analizy należy wspomnieć, że w styczniu 2021 roku rząd Australii zdecydował się w ramach trwającego od 2016 roku programu Armed Reconnaissance Helicopter (ARH) Replacement, czyli poszukiwania następcy śmigłowców Tiger ARH wybrać... maszyny Boeing AH-64E Apache Guardian. Minister obrony Linda Reynolds stwierdziła, że rząd „wyciągnął wnioski" z problemów z Tigerami i wybrał „sprawdzonego i dojrzałego" następcę, mając do wyboru modernizację Airbusów lub nowe śmigłowce Bell i Boeing. W dużym stopniu wpłynęły na tą decyzję doświadczenia Brytyjczyków z eksploatacji Apache na okrętach desantowych, ale też plany szerokiego zaangażowania lokalnego przemysłu i infrastruktury. Nie bez znaczenia było też to, że Australia stanie się siódmym użytkownikiem śmigłowców Apache w regionie, obok Korei Południowej, Indii, Indonezji, Japonii, Singapuru i Tajwanu.

Jak już wcześniej wspomniałem, to ciekawe studium sytuacji związanej z zakupem śmigłowców. Nie należy jednak wniosków przenosić wprost na grunt polski. Choćby dlatego, że - co prawda - jest kilku użytkowników AH-64 Apache w Europie, ale w odróżnieniu od Australii mamy też sąsiada, który eksploatować będzie już za chwilę śmigłowce AH-1Z Viper. MON powinien więc wziąć pod uwagę całościowy obraz. Zarówno potrzeb i możliwości, na przykład infrastrukturalnych i obsługowych Lotnictwa Wojsk Lądowych jak też koszty pozyskania i eksploatacji śmigłowców uderzeniowych, które w żadnym wypadku nie będą małe, ale będą się kumulować w czasie. Nie bez znaczenia powinny być też możliwości tworzenia regionalnej bazy obsługowej i serwisowej. Jest to szczególnie istotne w przypadku konfliktu i potrzeby szybkiego przywracania do służby uszkodzonych lub wyeksploatowanych maszyn oraz ich kluczowych komponentów.

Przed Agencją Uzbrojenia oraz Ministerstwem Obrony Narodowej stoi więc kosztowne i skomplikowane wyzwanie. Miejmy nadzieję, że decyzja zapadnie szybko i będzie maksymalnie korzystna dla Polski. Czego sobie i Państwu życzę.

Reklama

Komentarze (44)

  1. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    wert - piszesz: "Najnowocześniejsza armia świata USA przezbraja dwie dyw lekkie w pancerne a jedną pancerną w superciężką. Tak ma się real do fantazji." Tyle, że US Marine Corps pozbył się wszystkich 417 Abramsów. US Army stawia na szybki lekki MFP z armatą 105 mm jako WWO/WWB [640 w planach]. Abramsy mają dostać najpierw wieżę bezzałogową w M1A3 [odchudzenie wagi o 10 t] - a potem zostać całkowicie zdronizowane [odchudzenie o 20 t]. I generalnie US Army stawia na OMPV -OPCJONALNIE Załogowe Pojazdy Pancerne. Myli ci się program pomostowy - z docelowym - strategicznym.

  2. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Ukraińcy i Rosjanie walczą czołgami - bo je mają. Rosjanie uzupełniają ze składów - bo je mają. Polacy i Czesi dają czołgi - bo je mają. tak naprawdę to tylko czyszczenie schedy ZSRR i Układu War