Reklama

Siły zbrojne

MON ma swój "COVEC"?

Na zdjęciu "Aerostar" - fot. aeronautics-sys.com
Na zdjęciu "Aerostar" - fot. aeronautics-sys.com

Co łączy budowniczych autostrady A2 chiński COVEC i oferenta bezzałogowców izraelski Aeronautics Defense Systems?

Obydwie firmy wygrały przetargi oferując najniższą cenę. Obydwie nie wywiązały się z umowy. Z obiema państwo polskie zerwało umowy.

Ministerstwo Infrastruktury poszukiwało spektakularnego sukcesu – udowodnić, że można tanio i szybko wybudować tak bardzo potrzebne autostrady, stąd decyzja o wyborze chińskiego Covecu.

Ówczesny minister Obrony Bogdan Klich potrzebował PR-owskiego sukcesu po oskarżeniach o nieprzygotowaniu polskich wojsk pod względem wymagań sprzętowych po tragicznej śmierci kpt. Ambrozińskiego w sierpniu 2009 r. Po tym wydarzeniu i przetoczeniu się przez opinię publiczną krytyki pod adresem MON, ogłoszono program pilnego doposażenia polskiej misji w Afganistanie w niezbędny sprzęt tzw. "pakiet afgański" obejmujący m.in. dopasażenie w transportery Rosomak, samochody "Cougar", 5 helikopterów Mi-17 oraz bezzałogowce średniego zasięgu mające zapewnić zobrazowanie terenu.

Szybko przeprowadzono przetarg i wygrała najtańsza oferta. I oczywiście w najbardziej transparentny sposób tzn. w aukcji elektronicznej. A to, że do przetargu MON zaprosił tylko trzy firmy z Izraela nie miało oczywiście żadnego znaczenia. Efekt? W Afganistanie dalej jesteśmy skazani na łaskę Amerykanów a Ministerstwo Obrony Narodowej wpłaciło ponad 30 mln zaliczki za niedostarczone bezzałogowce. I wątpliwe czy Izraelczycy tak chętnie i bez walki zapłacą należne kary. Najpierw muszą oddać zaliczkę…

I trzeba mieć nadzieję, że decydenci zajmujący się bezpieczeństwem i obronnością nie będą patrzyli wyłącznie na PR-owski sukces ale realnie będą patrzeć na możliwości i z należytą powagą traktować polskiego żołnierza.

(PM)
Reklama
Reklama

Komentarze