Reklama

Siły zbrojne

Krabami i K9 w rosyjskie okręty. Egipt pokazuje, że można

Autor. Hanwha Aerospace

Egipt będzie pierwszym krajem wykorzystującym armatohaubice K9 do systemowego zwalczania celów nawodnych. Ten powrót do artylerii nadbrzeżnej był możliwy po zakupieniu w Korei Południowej nie tylko samych armat, ale również pojazdów kierowania ogniem K11, które zostały zmodyfikowane pod kątem potrzeb systemu obrony wybrzeża. Dodajmy, że opracowana w Polsce amunicja kierowana laserowo mogłaby również zapewnić taką zdolność dla K9 i Krabów.

Wydawało się, że rozwój precyzyjnych środków napadu powietrznego ostatecznie zakończył historię lufowej artylerii nadbrzeżnej. Systemy stacjonarne stały się bowiem zbyt łatwym celem, a specjalistyczne, morskie systemy mobilne, ze względu na stosunkowo niewielkie zapotrzebowanie, były zbyt drogie na ich powszechne wdrożenie.

Reklama

Dlatego nawet Rosjanom, nie liczącym się zasadniczo z kosztami, nie udało się rozpowszechnić u siebie systemu artyleryjskiego A-222 Biereg kalibru 130 mm (a już tym bardziej sprzedać go na eksport). Był to bowiem system mobilny, jednak zakładał wykorzystanie hybrydy armaty morskiej AK-130 wspomaganej specjalistycznym wozem kierowania ogniem wyposażonym w radar wykrywania celów nawodnych – ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Dodatkowo po co budować wyspecjalizowane systemy dla zwalczania celów morskich, jeżeli do tego samego można po prostu wykorzystać standardową artylerię lufową będącą na wyposażeniu wojsk lądowych. Taki sposób działania mobilnych armatohaubic był zresztą ćwiczony w wielu krajach, jednak jedynie jako opcja i mało kto zastanawiał się na poważnie, jak zwiększyć skuteczność takiego rozwiązania.

Czytaj też

Koreańczycy i Egipcjanie pokazali jednak, że określenie „mało kto” wcale nie oznacza „nikt”. Egipt zakupił bowiem partię 216 samobieżnych armatohaubic samobieżnych K9A1 Thunder oraz 51 pojazdów kierowania ogniem K11, już z na stałe wprowadzoną opcją zwalczania nawodnych celów morskich. Egipcjanie przetarli w ten sposób drogę dla dziewięciu innych krajów, które użytkują armatohaubice K9, w tym dla Polski oraz: Australii, Estonii, Finlandii, Indii, Korei Południowej, Norwegii, Rumunii i Turcji.

Co ważne przed samym podpisaniem przez Egipt kontraktu z Hanwha Aerospace, system artyleryjski K9 ze zdolnościami rozszerzonymi do działania w obronie nadbrzeżnej został faktycznie sprawdzony w Egipcie. Nie mówimy więc o rozwiązaniu na przyszłość, ale o czymś, co już działa. Dostawy pierwszych takich zestawów artyleryjskich do Egiptu mają się zacząć w pierwszej połowie przyszłego roku i zakończyć do grudnia 2028 roku.

Jak podkreślają zachodni analitycy, takie dostosowanie armatohaubic K9 do nowych misji jest „strategicznym zwrotem w stronę bardziej wszechstronnych i dynamicznych rozwiązań obronnych”. Pojawiła się bowiem możliwość prowadzenia aktywnej obrony brzegowej, bez konieczności wydzielania, a już tym bardzie zakupienia oddzielnych, specjalistycznych środków bojowych. W razie zagrożenia będzie więc można korzystać z baterii wojsk lądowych, jakie mają w zasięgu wykryty obiekt nawodny (do 40 km przy standardowej amunicji).

Zaletą „egipskiego” rozwiązania jest prawdopodobnie również to, że pozwala ono na jednoczesne strzelanie z kilku armatohaubic do jednego celu nawodnego. Zwiększa się w ten sposób prawdopodobieństwo trafienia, nawet w odniesieniu do obiektu szybko poruszającego się. Tym bardziej, że południowokoreańskie armatohaubice mają funkcję MRSI (Multiple Rounds Simultaneous Impact) pozwalającą na jednoczesne dostarczanie kilku pocisków do celu poprzez zmianę kątów i czasów strzału. W ten sposób dany okręt może otrzymać jednocześnie więcej trafień niż strzela do niego systemów artyleryjskich.

Reklama

Wystarczy tylko pamiętać, że armatohaubice K9 mogą strzelać seriami (3 pociski w ciągu 15 sekund) lub w sposób ciągły (do ośmiu pocisków na minutę przez 3 minuty). Dla Egiptu bardzo ważne było również to, że bardzo mało okrętów posiada obecnie skuteczny system obrony przed pociskami artyleryjskimi. Jeżeli więc taka jednostka pływająca będzie śledzona w systemie nadzoru morskiego, to będzie mogła być skutecznie zaatakowana natychmiast, gdy znajdzie się w zasięgu jakiegokolwiek systemu artyleryjskiego wojsk lądowych.

Czytaj też

Dla Polski ważne jest dodatkowo to, że takiego systemu obrony przed pociskami nie posiada żaden okręt rosyjski. I na to wszystko nakładają się dodatkowo: wysoka mobilność poszczególnych armatohaubic, które po drogach utwardzanych mogą się poruszać z prędkością 67 km/h oraz możliwość wykorzystaniem dużego zapasów pocisków kalibru 155 mm, jaki jest na wyposażeniu Wojsk Lądowych. Tym bardziej, że w tym zapasie już niedługo mogą się znaleźć naprowadzane laserowo pociski precyzyjne APR-155 (opracowane przez polskie firmy Mesko i Telesystem Mesko), które doskonale nadają się do zwalczania również takich celów punktowych jak okręty. Pociski kierowane laserowo po wskazaniu celu, na przykład z drona, mogą trafiać w obiekty ruchome, takie jak jednostki pływające. Dzięki takiej amunicji haubice mogłyby skutecznie zwalczać zarówno małe jednostki służące do dywersji, jak i większe okręty. Artyleryjskie pociski kierowane laserowo są przy tym kilkudziesięciokrotnie tańsze od rakiet przeciwokrętowych.

Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że egipskie rozwiązanie najprawdopodobniej polegało jedynie na odpowiednim zwiększeniu możliwości systemu kierowania ogniem K11, który już wcześniej mógł kierować strzelaniem sześciu armatohaubic K9A1 (dostarczając do nich takie informacje, jak lokalizacja celu oraz jego sposób poruszania się). Teraz wystarczy zmiany wprowadzone przez Koreańczyków do systemu egipskiego, wprowadzić do systemów kierowania ogniem wykorzystywanego przez artylerię polskich Wojsk Lądowych – w tym głównie do Topaza.

Reklama
Reklama

WIDEO: Trump na podbój Panamy, Grenlandii i Kanady I ORP Ślązak Gawronem | Defence24Week #105

Komentarze (12)

  1. Alcatur

    A czy to jest w ogóle nam potrzebne? Morska Jednostka Rakietowa jest stosunkowo liczny, z salwą 48 rakiet o ile się nie mylę.Z kolei nasze wybrzeże jest dość jednak krótkie a Bałtyk jest mały morzem. Wiec czy nie jest już w pełni bronione? Potecjalny przeciwnik nie poradziłby sobie z naszą obroną. Jasne, lepiej mieć zdolność niż jej nie mieć - ale środki są ograniczone, a tutaj byśmy duplikowali już istniejacą zdolność.

    1. Stefan1

      Przy zastosowaniu przez agresora małych jednostek desantowych, używanie do ich zwalczania drogich rakiet jest nieracjonalne..

    2. Davien3

      @Stefan w małe, szybkie kutry desantowe nie masz szans trafienia chyba że czystym przypadkiem bez amunicji naprowadzanej

  2. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Po pierwsze - to moja stara [od 2017] roku propozycja zrobienia z Kraba artylerii UNIWERSALNEJ - z amunicją precyzyjną naprowadzana półaktywnie - do celów mobilnych powierzchniowych [w tym oczywiście okrętów] - z KLUCZOWYM SIECIOCENTRYCZNYM spięciem [real-time] z dronami rozpoznania i pozycjonowania celów. Dla celów powierzchniowych np. nasza APR155 Szczerbiec [zasięg na bazie kalkulacji z Liwca 38 km] albo jeszcze dalszego zasięgu Leonardo Vulcano [zasięg 70 km]. Do celów plot/prak Leonardo Dardo i BAE HVP. Po drugie - tu nie chodzi o "wykorzystanie zapasów amunicji" [domyślnie: niekierowanej] - tylko o trafienie pierwszym pociskiem APR z 99% skutecznością. Wracam do starej dyskusji z komandorem Durą - nadal jestem przy posadowieniu armaty Leonardo 127mm/L64 na Krabie - choćby wzmocnionym [TAK - WIEM - odrzut 50 ton] - z zasięgiem 120 km dla Leonardo Vulcano.

    1. maciekk

      Widzisz, jakbyś te 8 lat temu zgłosił patent, to teraz by Ci płacili...

    2. Stefan1

      Dodam, że Krab jako artyleria przeciwlotnicza też się nada.

    3. Davien3

      @Stefan chyba jako cel dla rosyjskich bomb i rakiet.

  3. Weneda 1977

    Szwecja i inne kraje posiadają stacjonarną artylerię nadbrzeżną i mają zamiar dalej ja posiadać rylko zmodernizować lub zamienić na nowocześniejsza zamierzają u nas to samo powinno die zrobić tylko zamiast stacjonarnej to mobilną na początek jeden dywizjon potem kika do obrony wybrzeża do tego drony i amunicja vulkano na 100 km i wybrzeża nnikt nie ruszy do tego będzie kilka morskich jednostek rakietowych w sumie będzie trzy każda po dwa dywizjony+ trzy-cztery dywizjony K9 i sprawa załatwiona.

    1. adamer

      Dokładnie. Trzeba jeszcze zadbać o Obronę Powietrzną dla artylerii by się jej krzywda nie stała. Technika jest tylko lepsza.

    2. Stefan1

      adamer, Krab jako artyleria przeciwlotnicza też może być wykorzystany, jeśli użyć amunicji programowalnej.

    3. Davien3

      @Stefan a niby w jaki sposób jak pociski Kraba lecą w miejsce gdzie cel już był bo nie są w żaden sposób naprowadzane??

  4. OptySceptyk

    Do jakich okrętów chcemy strzelać na dystansie 40km od wybrzeża?

    1. Wania

      Do rosyjskich. Patrząc na krążownik Moskwa który jak twierdzili Rosjanie został zatopiony jednym niedopałkiem to użycie pocisku kal 155 mm niszczy wszystkie rosyjskie pływające na Bałtyku okręty i statki.

    2. OptySceptyk

      @Wania żadnych okrętów rosyjskich nie będzie w zasięgu ognia. Zresztą w ogóle żadnych okrętów nie będzie, oprócz podwodnych.

    3. Stefan1

      Opty, do desantowych, i nie koniecznie okrętów.

  5. zegrz69

    "możliwość wykorzystaniem dużego zapasów pocisków kalibru 155 mm, jaki jest na wyposażeniu Wojsk Lądowych" - marzyciel

    1. OkoNaMaroko

      Też zwróciłem na to uwagę czytając artykuł, aż brwi mi się zderzyły z grzywką

  6. Książę niosący na plecach białego konia

    Funkcja ta została podniesiona około pięć lat temu. Kilka razy publikowałem komentarze na temat zapewnienia Krabowi i K9 funkcji mobilnej artylerii przybrzeżnej. Zasięg mniejszy niż 50 km dotyczy kraba i k9, a mniej niż 100 km dotyczy kraba ulepszonego i k9, 100-300 km do homara, 300-1000 km do ulepszonego homara.. Jeśli krabowi i k9 dostaną funkcje łodzi nurkowych i wodnych oraz wykorzystają je jako statki, Warszawę można uzbroić niewielkim budżetem.

  7. Zam Bruder

    W 1967 roku Egipcjanie jako pierwsi użyli skutecznie przeciwokrętowych rakiet P15 nie wychodząc protoplastami "Os" nawet z portu ;)) Zaowocowało to zatopieniem izraelskiego niszczyciela "Eliath". Mam oprawiony rocznik "Żołnierza Polskiego" z epoki w którym to zdarzenie jest opisane - oczywiście nieco inaczej niż dzisiaj ;)) Lufowa artyleria nadbrzeżna jak widać wraca do łask, co zresztą udowodnili Ukraińcy swojà Bogdaną i dlaczego by nie, skoko współczesne okręty są tak nafaszerowane elektroniką i tak mało odporne na uszkodzenia, że nawet trafienie 155mm pociskiem jest w stanie obezwładnić (nie zatopić) praktycznie każdy okręt.

    1. Davien3

      ten izraelski niszczyciel to był zabytek z czasów IIWŚ bez żadnej obrony antyrakietowej więc nawet rosyjskie pociski mogły się wykazać. Jakos potem ani razu rosyjskie pociski pokr nie zatopiły żadnego zachodniego okrętu w przeciwieństwie do zachodnich I jeszcze jedno, możesz pomarzyc o obezwładnieniu nawet korwety jednym pociskiem HE jak na USS Cole by go zatopic nie wystarczyła nawet tona materiałów wybuchowych zdetonowana na linii wodnej.

  8. Wuc Naczelny

    U nas nie ma takiej opcji bo nasz wóz dowodzenia tego nie wspiera i tyle.

  9. S0ket

    Gen. Skrzypczak i tym mówił tylko że czołgami nasi jeszcze niedawno trenowali . Według prawideł to głupota i przestarzała metoda, jeśli to byłaby kierowana amunicja pewnie lepiej byłoby użyć jeszcze inteligentniejszej amunicji to może miało by to sens.

  10. mick8791

    Panie komandorze litości! Nie armata tylko armatohaubica. Nie "pojazd kierowania ogniem z tylko wóz dowódczy!

  11. Kalrin

    Czy jednak wykorzystanie takich dział nie wymaga wprowadzenia do niej jakieś amunicji bardziej przydatnej w zwalczaniu celów morskich? Jakiś SAP czy APHE?

    1. [email protected]

      @Kalrin To nie WOWS noo i fakt opancerzenie dzisiejszych okrętów poraża żeby stosować namiastki pocisków przeciwpancernych :)

  12. stasi

    I pomyśleć gorsza K9 sprzedaje się lepiej niż lepszy krab

    1. Grom2137

      Na jakiej podstawie twierdzisz że K9 jest gorsza?

    2. mick8791

      Kwestia marketingu i mocy produkcyjnych. Abstrahując id marketingu my nie mamy wystarczających mocy produkcyjnych żeby zapewnić Kraby dla naszej własnej armii, a co dopiero na eksport...

    3. Prezes Polski

      W czym niby k9 jest gorsza? A co do zamówień: k9 jest w całości dziełem koreańskiego przemysłu, jest linia produkcyjna pozwalająca na wielkoseryjna produkcję. Krab jest składakiem z licencyjnych podzespołów. Linii produkcyjnej tak naprawdę nie ma. K9 wychodzą z fabryki w ilości, o której my możemy pomarzyć.

Reklama