Reklama

Siły zbrojne

Były szef inżynierii wojskowej: ważne, by utrzymywać zdolności

powódź, pts, amfibia, wojsko polskie
Stare transportery PTS wciąż są niezastąpione w niesieniu pomocy na zalanych terenach.
Autor. Combat Camera Poland

Wojska inżynieryjne odgrywają kluczową rolę w budowaniu odporności państwa, należy utrzymywać ich zdolności – co wymaga także inwestycji w sprzęt, tymczasem gdy sytuacja po powodziach się uspokajała, ten rodzaj wojsk uszczuplano – powiedział Defence24.pl były szef inżynierii wojskowej, wykładowca akademicki, gen. bryg. w st. spocz. Bogusław Bębenek.

„Ważne, by zdolności zbudowane w latach ubiegłych były utrzymywane. Wojska inżynieryjne są tym rodzajem wojsk, który w bardzo różnych sytuacjach jest na pierwszej linii frontu, zwłaszcza w czasie pokoju i w sytuacjach kryzysowych” – powiedział generał.

Reklama

Przypomniał, że po „powodzi tysiąclecia” w 1997 roku utworzono pięć batalionów ratownictwa inżynieryjnego. Powstały one w Krośnie Odrzańskim, Głogowie i Brzegu wzdłuż Odry, gdzie zagrożenie jest największe, oraz w Dęblinie i Nisku wzdłuż Wisły. „System miał być utrzymywany i rozwijany. Gdy sytuacja się ustabilizowała, m.in. w poszukiwaniu rezerw etatowych podjęto decyzję o likwidacji tych batalionów” – dodał. „Nie chodzi mi tu o krytykę kogokolwiek, lecz o wskazanie problemów” – zaznaczył.

Czytaj też

Po kolejnej powodzi w 2010 r. powstała koncepcja wojskowych jednostek odbudowy, która zakładała utworzenie 10 takich jednostek – nie chodziło przy tym o formowanie ich od nowa, lecz o tworzenie zdolności na bazie funkcjonujących jednostek inżynieryjnych. „Poprzez doposażenie w dodatkowy specjalistyczny sprzęt, w niemal każdej jednostce inżynieryjnej powstały wtedy takie zgrupowania zadaniowe, które dla ułatwienia nazwano wojskowymi jednostkami odbudowy. Znajdowały się w nich m.in. specjalistyczne pododdziały z agregatami prądotwórczymi dużej mocy i pompami wysokiej wydajności, urządzeniami do oczyszczania i uzdatniania wody; w skład tych jednostek wchodziły także pododdziały odbudowy mostów i dróg” – powiedział generał.

Czytaj też

„Były one intensywnie wykorzystywane w rejonach dotkniętych powodzią. Te działania, a także misje w Iraku i Afganistanie wykazały, że przy modernizacji technicznej należy uwzględniać także specjalistyczny sprzęt wykorzystywany w sytuacjach kryzysowych przez wojska inżynieryjne. W latach 2008 - 16 - co korespondowało z potrzebami sił NATO związanymi z przeciwdziałaniem improwizowanym ładunkom wybuchowym (IED) – nie tylko sformowano Zespół Rozminowania w Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu, specjalistyczne grupy EOD powstały zarówno w Wojskach Lądowych, jak i Siłach Powietrznych, Marynarce Wojennej, Wojskach Specjalnych oraz Żandarmerii Wojskowej” – przypomniał.

Zaznaczył, że „rok 2022 – działania hybrydowe i kryzys humanitarny na granicy wschodniej - znów pokazał kluczową rolę wojsk inżynieryjnych w budowie odporności państwa na zagrożenia hybrydowe”.

„Jeśli chodzi o modernizację wyposażenia, są lata – gdy mówi się o powodzi stulecia lub tysiąclecia - kiedy takie działania są podejmowane; potem, gdy sytuacja się uspokaja, priorytety się zmieniają, pewne przedsięwzięcia są odsuwane na dalszy plan” – powiedział.

Czytaj też

Były szef Zarządu Inżynierii Wojskowej w Dowództwie Generalnym RSZ odniósł się także do potrzebnego saperom sprzętu i konieczności jego modernizacji. „Amfibia PTS jest bardzo dobra do tego typu działań, ale to myśl techniczna z lat 60. ubiegłego wieku. Transporter był modernizowany, ale to sprzęt, który szybko się starzeje i jego resurs wkrótce się wyczerpie” - ocenił.

Za niezbędne uznał podjęcie pracy badawczo-rozwojowej nad nowym transporterem pływającym, który mógłby swobodnie poruszać się w każdym terenie, niezależnie od głębokości wody. „Musi to być sprzęt niezmiernie uniwersalny. Byłbym za tym, by był to pojazd kołowy, nie gąsienicowy. Występowałem już z tą inicjatywą – kto wie, czy wobec obecnych wydarzeń nie podejmę jej ponownie” – powiedział.

Reklama

Dodał, że potrzebny jest sprzęt przeprawowy do bardzo różnych zadań - od lekkiego sprzętu pływającego po taki, który będzie miał nośność 30-60 ton, ale także powyżej – w zależności od tego, jaki sprzęt bojowy ma być transportowany. Zauważył, że tegoroczna powódź pokazuje też, jaka technika się sprawdza. W warunkach powodzi potrzebne są przede wszystkim dysze strugowodne, nie napęd śrubowy, którego użycie często utrudniają znajdujące się w wodzie przedmioty.

„Trzeba wyciągać wnioski. Myślę, że po tej ogromnej powodzi, którą mamy w tej chwili, konieczny będzie czas na refleksję, wyciągnięcie wniosków, trzeba też korzystać z doświadczeń tych, osób, które uczestniczyły w procesie zarządzania kryzysowego w latach ubiegłych” – uważa gen. Bębenek.

Czytaj też

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. RGB

    Pytaniem zasadniczym jest to czy powinien to być sprzęt do zadań cywilnych, czy wojskowych? Sprzęt do zadań wojskowych ma duże wymagania balistyczne, przeciwminowe, kamuflażowe. Sprzęt do zadań cywilnych nie musi być opancerzony, nie musi się bać min, nie musi mieć niskiej sygnatury cieplnej. To się oczywiście przekłada na cenę i poziom skomplikowania takiego sprzętu. Małe amfibie cywilne można skonstruować dosyć łatwo w oparciu o LPG hydro, wykorzystując komory wypornościowe bezpośrednio z Borsuka. Tu zresztą lepiej było by osadzić taki pojazd na kołach jak sugeruje gen. Bębenek. Osobną kwestia jest następca PTSa do celów wojskowych. Na PTSa można było załadować Stara., ale Jelcze jak wiadomo są większe. Jeśli już konstruować następcę PTSa to większego, w standardzie wojskowym o nośności 60 ton i oczywiście na gąsienicach.

    1. RGB

      dorzucę tylko że Bóbr byłby tu idealnym kandydatem na średnią amfibię kołową o standardzie cywilnym. Trzeba by wyrzucić pancerz, bo w zastosowaniach cywilnych byłby zbędny, podnieś podłogę desantu i oczywiście usunąć dach nad desantem . Warto by było tez dodać dodatkowe komory wypornościowe, żeby pojazd nie musiał obawiać się szybkiego nurtu.

  2. Ralf_S

    Mamy jako bazę Borsuka. Zrobić w oparciu o niego i zaoranego Hipopotama coś łączące PTSa z DT-30. Mamy zdolnych inżynierów młodego pokolenia, którzy są w stanie opracować łaziki marsjańskie, więc taki projekt "wciągną nosem" :]

    1. Nihoo

      Odnoszę wrażenie że Borsuk jest za mały. PTS ma ponad 11m długości i powierzchnię ładunkową, która ma długość całego Borsuka

  3. Chyżwar

    Hipopotama kiedyś dało się opracować, choć to było wówczas karkołomne zadanie. Myślę, że na bazie Jelcza można by pokusić się o skonstruowanie amfibii. Niekoniecznie pancernych i niekoniecznie dla wojska. Ale na przykład Straż Pożarna czy WOPR mogłyby takie mieć. A Jelcz o ile na rynku cywilnych ciężarówek ma pod górkę. z takim produktem mógłby się wbić w niszę rynkową nie tylko w Polsce. Ostatnia powódź dotknęła przecież kilka państw w sąsiedztwie. Podobnych klęsk żywiołowych na świecie było i jest o wiele więcej a Jelcz ma podwozia o różnych gabarytach.

  4. Observer22

    A może by na nowy transporter typu amfibia do akcji przeciwpowodziowych, fabryka AMZ Kutno przerobiła transporter typu Bóbr, tylko w wersji Cabrio, bez dachu? Borsuk jest oczywiście dużo mniejszy no i jest na kołach a nie na gąsienicach, ale to też by wystarczyło aby ratować ludzi. Innego pojazdu to już się nie przewiezie. Do tego by trzeba było coś na podwoziu typu LPG. Stare transportery niedługo korozja przeżre, a chyba nie ma obecnie nowszego zamiennika tego typu.

  5. TIGER

    W ostatnim czasie straty Rosji w czołgach to ponad 20 sztuk dziennie. Czyżby ruscy robią pancerne szarże?