Reklama

Siły zbrojne

Amerykańskie F-16 w Łasku do końca roku. Rozszerzenie współpracy wojskowej

Amerykańskie F-16 pozostaną w Łasku do końca bieżącego roku, a współpraca sił powietrznych Polski i Stanów Zjednoczonych zostanie zacieśniona. Fot. Airman 1st Class Ryan Conroy/USAF.
Amerykańskie F-16 pozostaną w Łasku do końca bieżącego roku, a współpraca sił powietrznych Polski i Stanów Zjednoczonych zostanie zacieśniona. Fot. Airman 1st Class Ryan Conroy/USAF.

Szef MON Tomasz Siemoniak uzyskał zapewnienie, że samoloty F-16 amerykańskich sił powietrznych pozostaną w Łasku co najmniej do końca roku. Ponadto, rozszerzeniu ulegnie współpraca wojskowa Polski i Stanów Zjednoczonych.

Podczas rozmów z ministrem Siemoniakiem sekretarz obrony Chuck Hagel zapewnił, że samoloty F-16 sił powietrznych Stanów Zjednoczonych mogą pozostać w Łasku do końca bieżącego roku. Ujawniono także rozpoczęcie prac nad „programem solidarności i partnerstwa”, w ramach którego rozszerzony zostanie zakres polsko – amerykańskiej współpracy wojskowej.

Jak powiedział Tomasz Siemoniak, w ramach programu siły zbrojne USA i Polski zacieśnią współpracę między innymi w obszarach sił powietrznych, obrony powietrznej, sił specjalnych i obrony cybernetycznej. Szef MON zapewnił także, że w dalszym ciągu prowadzone będą rozmowy na temat rozmieszczenia elementów sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych na terytorium Polski na stałe.

Według sekretarza Chucka Hagela, program budowy elementów systemu obrony przeciwrakietowej w Polsce rozwijany będzie zgodnie z planem i nie ma potrzeby jego przyśpieszenia. Podczas wspólnej konferencji prasowej wspominano także o trwającej procedurze pozyskania pocisków powietrze – ziemia AGM-158 JASSM, zakup których może się przyczynić do wydatnego wzmocnienia potencjału odstraszania polskich sił powietrznych.

(JP)

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. ziom

    Ta waszyngtońska wizyta to nie jest porażka Siemoniaka i Polski, to po prostu klęska. Nic się nie zmieniło, pozostajemy członkiem NATO II kategorii razem z resztą Europy Wschodniej. Ze strony Hagela nie padło zupełnie nic konkretnego na temat stałej obecności USA, podobnie jak w deklaracji NATO. Tylko rzucił jedno nie wiążące zdanie, że stała obecność na lądzie pozostaje "opcją". Takie delikatne zmycie petenta. Jedyne konkrety dotyczą wyłącznie obecności tymczasowej, do końca roku, ale prędzej czy później te siły zostaną wycofane - na pewno nie zostaną na stałe, bo to by padło. Zauważmy, że to nie Hagel, ale Siemoniak ogłaszał wcześniej nikomu nie znane "Partnerstwo Solidarności i Współpracy", używając przy tym zwrotu, że to jest dobra podstawa do rozpoczęcia rozmów o szczegółach. Wobec braku podobnej wypowiedzi ze strony USA, to tylko puste zaklęcia, dobrze brzmią tylko w TVN24 czy Polsce Zbrojnej, ale nie zmieniają rzeczywistości. Przecież nie przyjechał na 3 dni z ekipą, w tym szefem SG, na od dawna starannie przygotowywaną wizytę, nie po to odbył wiele spotkań z kluczowymi osobami, by na koniec tak mało usłyszeć. Założę się, że kubeł zimnej wody wylał na niego już w Luksemburgu Rasmussen, który mu przekazał, że nie wiele uzyska. Siemoniak nawet zamieścił zdjęcie z tego spotkania ;) Można jeszcze się łudzić, że to tylko taki wstęp, chowanie kart, by jak najwięcej ugrać, jak najwięcej zyskać z naszej strony w ogłoszonych zamówieniach. Bo Amerykanie dawali jasne sygnały, że na to liczą. Tylko że od tamtych wizyt z końca ubiegłego roku i początku obecnego - wraz z inwazją Rosji, bardzo wiele się zmieniło. Trudno mieć pretensje do rządu, bo robił co trzeba. Rozpoczął na raz procedury na 3 wielkie zamówienia (system przeciw rakietowy Wisła, helikoptery, okręty podwodne), a dodatkowo jeszcze wpisał (aczkolwiek to do niczego nie zobowiązuje, jest tylko medialne, co widać na tym portalu) - plan zakupu 64 WSB V pokolenia oraz zupełnie ostatnio zwiększył plany wobec helikopterów szturmowych z 12 tu na 32. To zagrywki służące temu, by mieć czym kupić stałą obecność Amerykanów, albo - przed wypadkami na Ukrainie - wydusić najwięcej korzyści jak się da. Nawet jeszcze w USA to Siemoniak podkreślał n-ty raz zainteresowanie nabyciem pocisków JASSM do F16, choć dostępne są udane konstrukcje europejskie jak Taurus czy Scalp i nie musimy na siłę kupować akurat JASSM. Wszystko z tej strony było ok. Zatem nie należy oczekiwać na więcej niż to, co padło do tej pory. Zauważcie, że nawet informacja podana przez Estonię, że NATO otworzy tam drugą stałą bazę lotniczą, oprócz litewskiej - nie została potwierdzona przez NATO. To były tylko dobre chęci premiera Estonii, tak jak 2 dywizje lądowe w Polsce, a nawet jedna, pozostaną w sferze naiwnych marzeń Sikorskiego. No więc czemu? Odpowiedź jest jedna - bo tak chce Obama. To nie przypadek, że tego samego dnia, kiedy Siemoniak usłyszał, że zostaje z niczym, został w mediach nagłośniony "niespodziewany" sukces dyplomatyczny Kerryego - i tym samym Obamy: deklaracja o "deeskalacji" na Ukrainie. Która to deklaracja w zapisach nie zobowiązuje Rosji absolutnie do niczego i bez trudu będzie dalej mieszać na Ukrainie. Ale póki co Obama zaliczył "sukces", więc Polska nie dostała nic, bo przecież w takim dniu nie będzie drażnił Rosji zakładaniem baz w Polsce. Ruscy znowu łatwo upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu, a Polska znowu została sprowadzona na ziemię. Pozostajemy sojusznikiem II kategorii, gdy trzeba bronić naszych interesów. Stajemy się zauważani oraz z I kategorii tylko wtedy, gdy zamierzamy sprowadzić jakiś drogi sprzęt, albo gdy gdzieś trzeba nadstawić karku, bo Amerykanie znowu narobili sobie wrogów i prowadzą kolejną bezsensowną wojnę w swoim wąsko pojętym interesie, nawet nie w interesie NATO. Może być lepiej niż jest tylko wtedy, gdy Putin znowu przegnie. Jednak co to oznacza - że to się odbędzie kosztem Ukrainy, a może także naszym i wtedy może być za późno. Ale obawiam się, że będzie nawet gorzej niż jest. To znaczy - mimo upokorzenia, jakie właśnie Polska zaliczyła w USA, nasz rząd znowu potraktuje Polskę jak prostytutkę i nagrodzi Amerykanów największymi zamówieniami po prostu za darmo. Wyłącznie w naiwnej, typowo polskiej postkolonialnej mentalności, że może tamci - wbrew oczywistym sygnałom - jednak zmienią zdanie. A Amerykanie tylko dostaną kolejne potwierdzenie, że z nami nie muszą się nawet wysilać, zrobimy co chcą. Czarno to widzę.

    1. Realista

      w pełni zgadzam się z twoją opinią, wydymali nas po raz kolejny, jesteśmy członkiem NATO drugiej kategorii. A Polscy żołnierze w Afganistanie i w Iraku nadstawiają karku w imię czego, Wracajcie chłopaki natychmiast!!! Przypominam też że w Iraku byli też Ukraińcy. A teraz USA i Zachód mają ich w dupie.

    2. jmw

      Cały problem dotyczący determinacji USA do obrony sojuszników zapisanej w artykule 5. traktatu waszyngtońskiego nie mierzy się ilością samolotów i czołgów na stałe zainstalowanych w kraju członkowskim NATO. USA w czasie trwania kryzysu na Ukrainie udowodniło mimo wszystko, że zapisy traktatu zawarte w artykule 5. nie traktują jako nic nie znaczący zapis, wyznaczając Putinowi "czerwoną linię" której nie wolno mu przekroczyć. Kryzys ukraiński pokazał za to wyraźnie, że Polska raczej nie może liczyć na wsparcie w regionie. Grupa Wyszehradzka okazała się całkowicie nieefektywna, a poparcie dla działań Warszawy w sprawie Ukrainy udzieliła tylko Praga. Orban poparł wręcz działania Moskwy wobec Krymu, a zdominowany przez socjaldemokratów rząd Niemiec opowiedział się zdecydowanie przeciwko wsparciu obecnością sił NATO Europy Środkowej. Dlatego najlepiej w interesie Polski zachował się "miękki" Obama wysyłając natychmiast do Polski 12 samolotów F-16, a w rejon cieśnin tureckich grupę lotniskowcową na czele z USS George H. W. Bush. Wielokrotne zapewnienia o gwarancjach bezpieczeństwa wynikające z 5. artykułu również musiało być słyszane w Moskwie. Oczywiście naiwnością byłoby twierdzenie, że te zastosowane środki są wystarczające aby całkowicie zniechęcić Rosję do agresji na kraj NATO. Jednak niewątpliwie postawa USA zmusiła Putina do refleksji czy sprawdzanie determinacji Ameryki w obronie Polski i krajów bałtyckich może nie okazać się dla Rosji całkowitą katastrofą. Działania społeczności międzynarodowej w której najważniejszą rolę grają Stany Zjednoczone spowodowały, że Putin wbrew pierwotnym zamiarom będzie musiał zadowolić się tylko Krymem. Już dzisiaj widać, że blitzkrieg mający w planach zajęcie całej Ukrainy nie powiódł się. A przecież Ukraina nie należy do NATO. Wizerunkowo Rosja za to straciła bardzo wiele. Odsłoniła prawdziwe swoje oblicze, oblicze kraju dążącego do odbudowy dawnego imperium. Czy aneksja Krymu była tego warta? Dla USA stało się jasne, że polityka ukierunkowana tylko na Azję i Bliski Wschód była błędem. Z tego błędu cynicznie skorzystał Putin dokonując zaboru części Ukrainy. O tym głośno mówi się w amerykańskim Kongresie, a nawet w otoczeniu Obamy. Dlatego przekierunkowanie polityki Waszyngtonu na Europę to tylko kwestia czasu. Rosja "połknęła" Krym, ale w zamian będzie miała izolację i nową "zimną wojnę". Złamanie memorandum budapeszteńskiego przez Rosję to także dotkliwy policzek dla Ameryki. Policzek który przez Waszyngton nie zostanie tak prędko zapomniany. Oznacza to koniec tzw. resetu i wejście stosunków amerykańsko-rosyjskich w nową fazę. Dla Polski to korzystna sytuacja. Wbrew opiniom wiecznie niezadowolonych sceptyków NATO decyduje się zwiększyć współpracę z krajami Europy Środkowej i krajów bałtyckich desygnując siły powietrzne, lądowe i morskie. Rzecz zupełnie nie do pomyślenia w czasach sprzed kryzysu ukraińskiego. Czy Polska może liczyć na pomoc NATO w razie zagrożenia? Brak reakcji NATO na agresję na któregoś z członków paktu oznacza katastrofę-koniec sojuszu. A tego nikt w NATO nie chce bo odbudować potem zaufanie jest bardzo trudno. Dlatego można spać spokojnie i nie obawiać się agresji Rosji nasz kraj.

    3. G H

      wychodzi na to ,że masz niestety rację a nasi twardogłowi decydenci od przetargów i zakupów nadal będą się czepiać rękawów jankeskich i nie wybiorą tego co powinni kierując się interesem państwa

  2. podatnik

    Kto i le płaci za pobyt tu Amerykanów?