Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

W największej fabryce radarów w Europie

Stanowisko do prowadzenia ostatecznych testów złożonego radaru. Tu następuje jego kalibracja
Stanowisko do prowadzenia ostatecznych testów złożonego radaru. Tu następuje jego kalibracja
Autor. Maciej Szopa/Defence24

30 maja w podparyskich zakładach w Limours mieliśmy możliwość zapoznania się z radarowym potencjałem firmy Thales, największego producenta naziemnych i morskich radiolokatorów w Europie. W związku z sytuacją międzynarodową francuski gigant radykalnie zwiększa produkcję i prowadzi dalszy rozwój systemów obrony powietrznej.

W swojej historii Thales wyprodukował 4400 radarów z czego około 1100 służy obecnie we Francji i u klientów zagranicznych a kolejne 100 jest wynajmowanych przez firmę. Jak mówią przedstawiciele Thalesa skala ta mogła zostać uzyskana dzięki kilku czynnikom. Pierwszym jest nastawienie na rynki eksportowe i odnoszone tam sukcesy. Aż 80 procent produkcji radarów prowadzona jest właśnie za granicę. Drugim jest projektowanie radiolokatorów z myślą o ich mobilności i relatywnej prostocie obsługi. Radiolokatory umieszczane są na uniwersalnych kontenerach i często (w zależności od typu) mogą być przenoszone przez ciężarówki wojskowe bez potrzeby dokonywania dalszej integracji. Po złożeniu zaś można łatwo przerzucać je drogą lotniczą w ładowniach średniej wielkości samolotów transportowych. Po przybyciu na miejsce radary mogą zostać szybko uruchomione i włączone do systemu obronnego. W przypadku radarów rodziny GroundMaster czas ten to 13 minut.

Reklama

Trzecim czynnikiem są parametry techniczne, które plasują radary francuskie radary w światowej czołówce. Dość powiedzieć, że Thales to pierwsza firma, która zaczęła produkować radary z wykorzystaniem technologii azotku galu (GaN). Firma chwali się także m.in. wysoką dostępnością operacyjną swoich rozwiązań, a także przystosowaniem swoich wyrobów do wykrywania niewielkich i powolnych celów, które do niedawna pozostawały niewykryte albo mylono je z ptakami i zjawiskami naturalnymi.

Zakłady Thelesa w Limours
Zakłady Thelesa w Limours
Autor. Maciej Szopa/Defence24
Hala fabryczna z radarami Ground Master
Hala fabryczna z radarami Ground Master
Autor. Maciej Szopa/Defence24

Drony, bo o nie chodzi, mogą być obecnie wykrywane i śledzone dzięki zastosowaniu zaawansowanych algorytmów sztucznej inteligencji. Francuzi chwalą się np., że ich rozwiązania potrafią wykryć niewielkiego drona ukrywającego się w rejonie farm wiatrowych, gdzie końcówki śmigieł wiatraków elektrowni stanowiły do niedawna niemały problem. Wszystko to jest możliwe dzięki prowadzonym w Limours pracom rozwojowym, w których algorytmy są karmione informacjami na temat różnego rodzaju sytuacji i kontaktów w środowisku wirtualnym. Są to informacje pozyskiwane m.in. od francuskich Sił Powietrzno-Kosmicznych w różnych sytuacjach. Dzięki temu komputer radaru uczy się bez potrzeby pobierania danych na temat kontaktów z prawdziwego radiolokatora, co zmniejsza koszty i skraca czas rozbudowy jego możliwości.

Produkcja

W firmie Thales pracuje przy radarach łącznie 2200 osób, z czego w centrum doskonałości naziemnych radiolokatorów w Limours: 1300. Jak podkreślają przedstawiciele Thalesa zaledwie 20 proc. z nich zatrudnionych jest na liniach produkcyjnych, a pozostali to kadra naukowa i inżynierska zajmująca się rozwojem istniejących i tworzeniem nowych rozwiązań, w tym obecnie np. radiolokatorów pasywnych. Jest to możliwe z jednego strony dzięki nowoczesnym rozwiązaniom w fabryce, ale przede wszystkim dzięki powierzeniu produkcji wielu podzespołów poddostawcom. Dzięki ich rozbudowanej sieci i inwestowaniu z góry w niezbędne podzespoły Thales produkuje swoje radary na bazie podobnej filozofii jak przemysł samochodowy (produkcja planowana jest na rok do przodu), a w samych zakładach radar powstaje w ciągu zaledwie kilku tygodni, a całkowity czas między złożeniem zamówienia a dostarczeniem radaru do klienta wynosi 24 miesiące. Dzięki temu w 2024 roku udało się zwiększyć miesięczny wolumen produkcji samych tylko radarów rodziny GroundMaster z jednego miesięcznie do dwóch, co oznacza 24 egzemplarze rocznie. W najbliższej przyszłości ma nastąpić dalszy wzrost – do trzech radarów miesięcznie.

Reklama

W ofercie znajdują się całe systemy obrony powietrznej: krótkiego zasięgu ForceShield i średniego zasięgu SAMP/T. Te pierwsze są oferowane z radarami krótkiego zasięgu rodziny ForceShield, radarami dozoru powietrznego, radary kierowania ogniem, uniwersalnymi (dozoru i kierowania ogniem). W ofercie znajdują się także radary kontrbateryjne (artyleryjskie) a także radiolokatory do obserwacji powierzchni morza i powierzchni lądowych.

Stanowisko testowe radarów. Na sąsiednim wzgórzu specjalna instalacja do obijania promieniowania elektromagnerycznego
Stanowisko testowe radarów. Na sąsiednim wzgórzu specjalna instalacja do obijania promieniowania elektromagnerycznego
Autor. Maciej Szopa/Defence24
Instalacja do odbijania promieniowania elektromagnetycznego
Instalacja do odbijania promieniowania elektromagnetycznego
Autor. Georg Mader
Złożony radar GM 200
Złożony radar GM 200
Autor. Maciej Szopa/Defence24
Ruch lotniczy z radaru "patrzącego" na południe od Paryża
Ruch lotniczy z radaru "patrzącego" na południe od Paryża
Autor. Maciej Szopa/Defence24

SAMP/T NG i rodzina Ground Master

Główną produkcję stanowią radary dozorowe, kierowania ogniem i uniwersalne. Szczególnie duży wolumen produkcji udało się rozwinąć, jeżeli chodzi o radary do systemów krótkiego zasięgu. Radary rodziny GroundMaster mogą być oferowane osobno albo w ramach systemu obrony powietrznej ForceShield  (GM 200 i GM 200 MM/A) z całym szeregiem kompatybilnych rozwiązań z zakresu dowodzenia, łączności i efektorów. Do tej pory sprzedano ich około 250 do 32 krajów, a obecnie producent spodziewa się kolejnych zamówień. W skład tej rodziny radarów wchodzą: GroundMaster GM 200 o zasięgu 250 km, GM 200 MM/A o zasięgu 350 km (proponowane często do wypełniania martwych stref w systemach obronnych powietrznej albo do ich wzmocnienia) i GM 400 o zasięgu 515 km. Rozwiązania te są oferowane jako mobilne bądź stacjonarne. Radary bazują na technologii GaN o pracują w paśmie S z cyfrowym formowaniem wiązki.

Radar GF300 systemu SAMP/T
Radar GF300 systemu SAMP/T na wieży testowej
Autor. Maciej Szopa/Defence24
Antena ścianowa morskiego radaru Sea Fire, morskiego odpowiednika radaru Ground Fire. Masa jednej takiej anteny to około trzy tony
Antena ścianowa morskiego radaru Sea Fire, morskiego odpowiednika radaru Ground Fire. Masa jednej takiej anteny to około trzy tony
Autor. Radar GF300 systemu SAMP/T
GM 400
Antena radaru Ground Master GM 400
Autor. Maciej Szopa/Defence24
Antena radaru GF 200
Antena radaru GF 200
Autor. Maciej Szopa/Defence24

Z kolei jeżeli chodzi o system średniego zasięgu SAMP/T to obecnie trwają prace nad jego unowocześnioną wersją SAMP/T NG (Next Generation), który będzie mógł zostać wdrożone w najbliższych latach jako pełnowartościowy system antydostępowy. System ten będzie zdolnych do rażenia na dystansach ponad 150 km i dysponował radarem GroundFire 300 zdolnym do dookólnego wykrywana celów na dystansach ponad 350 km. Francuzi planują postawić mocno na rozwinięcie zdolności tego systemu poprzez dodanie wysokiej klasy rozwiązań sieciocentrycznych. Ma to sprawić, że systemy SAMP/T będą „jak jeden”, dzielić się informacją i umożliwiać zarządzanie dostępnymi zasobami. W ten sposób ma powstać rozwiązanie określane jako „efekt kameleona”. W jego ramach baterie SAMP/T NG będą mogły osiągać synergię i wzmacniać swoje możliwości np. w zakresie prowadzenia walki elektronicznej. Ma to być rozwiązanie podobne ale bardziej „dynamiczne” niż to zastosowanie w amerykańskim (i zakupionym przez Polskę) systemie ICBS, który daje zdolności typu „każdy sensor, najlepszy efektor” (every sensor, best shooter). Elastyczność ta ma polegać na tym, że dowódcy poszczególnych baterii mają zwiększone zdolności dzięki obecności innych baterii i mogą samodzielnie podejmować decyzje, a decyzja nie musi być opracowywana z odwołaniem się do wyższego dowództwa.

Efekt Kameleona, który ma zostać osiągnięty w systemach SAMP/T NG
Efekt Kameleona, który ma zostać osiągnięty w systemach SAMP/T NG
Autor. Maciej Szopa/Defence24
Reklama

Komentarze (4)

  1. OptySceptyk

    Zapewne mało kto zwrócił uwagę na liczbę pracowników R&D. We Francji budżet wojskowy przeznacza bodajże 12- czy 13% na badania. U nas jest to bohaterskie 2% czy cos koło tego. Nigdy nie dogonimy w ten sposób nikogo w żadnym wymagającym przedsięwzięciu. I żadne rodzynki w rodzaju ZSSW30 lub Pioruna tego nie zmienią. W ten sposób zawsze będziemy skazani na zakupy z półki na zachodzie, lub na ciągłe wynajdywanie roweru na nowo.

    1. gnagon

      I ta pewność u konstruktorów że ich wysiłek i praca coś dadzą . W tzw Polin to loteria a nawet pewność szuflady PT 97 czy dalsze PT 16/17. Ktoś zapobiegliwie pomyślał o starzejącym sie Honkerze wysupłał forsę i PIMOT Opracował prototyp następcy Funter 4x4x4 będącym potencjalnie bazą typoszeregu od łazika o wysokiej dzielności terenowej po ciężarówkę I co i nic. Czekają aż opracowane patenty wygasną

  2. xxyyy

    Thales bardzo byl popularny w Rosji

    1. OptySceptyk

      I co z tego?

    2. Dudley

      Skoro jest dobry, a firma nastawiona na eksport, to czemu nie? To prywatna firma jej zadaniem jest zarabianie kasy dla właścicieli. To nie jest firmą państwowa jak nasze, żyjące na kroplówce państwa i nie zainteresowane rozwojem. Powinniśmy sprzedać PIT Radwar Thalesowi, może coś by się w tej firmie zmieniło.

    3. Chyżwar

      @Dudley Na szczęście PIT Radwar nie jest twój, więc nie będziesz mógł go sprzedać. Poza tym, czy tobie się to podoba, czy nie akurat w tym zakładzie coś się dzieje. I jeszcze jedno. Francuski przemysł zbrojeniowy jest tak samo "prywatny" jak nasz PGZ. Na dodatek jeszcze w odróżnieniu od naszego przemysłu zbrojeniowego, który podupadł bo tacy jak ty mieli go w nosie o francuską firmę ich państwo dba.

  3. Jerzy

    Kiedyś żeby uzyskać takie zdjęcia i informacje agent wywiadu zatrudniał się jako pracownik sprzątający halę, dziś wystarczy kliknąć w necie.

  4. Pablix

    "nastawienie na rynki eksportowe" - coś o czym nad Wisłą ktoś coś kiedyś słyszał, ale nie zrozumiał

Reklama