Polityka obronna
Zdrowie na linii ognia. Jak kształcić wojskowych medyków?

Autor. WOT/Facebook
Jaki model kształcenia medycznego ma szansę sprostać współczesnym wyzwaniom stojącym przed armią i państwem? O perspektywach i dylematach związanych z modelem kształcenia medycznego w kontekście trwającej debaty publicznej pisze gen. broni prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego - Państwowego Instytutu Badawczego.
Wobec nadchodzących zagrożeń
Czynniki kształtujące bezpieczeństwo państwa, zwłaszcza w kontekście aktualnej sytuacji geopolitycznej na wschodniej flance Europy, podkreślają znaczenie sprawnego funkcjonowania służb mundurowych. Wśród nich kluczową rolę odgrywają siły zbrojne, które muszą być przygotowane na szerokie spektrum zagrożeń – od działań hybrydowych po otwarty konflikt zbrojny. Skuteczne przeciwdziałanie ich konsekwencjom wymaga dobrze zorganizowanego i sprawnie funkcjonującego systemu opieki zdrowotnej. Nie chodzi tu wyłącznie o leczenie urazów i chorób typowych dla służby wojskowej, ale także o zapewnienie specjalistycznej opieki medycznej dostosowanej do specyfiki współczesnego pola walki.
Eksperci są zgodni: przyszłe konflikty będą charakteryzować się wysoką intensywnością działań, w których zaawansowane technologie, precyzyjne środki rażenia oraz dynamiczny manewr przesuną punkt ciężkości z tradycyjnych, szeroko zakrojonych operacji militarnych na działania prowadzone przez mniejsze, wysoko wyspecjalizowane i dobrze wyszkolone jednostki. Taki scenariusz wymaga od służb medycznych elastycznego i nowoczesnego podejścia do opieki zdrowotnej, dostosowanej do trudnych warunków oraz opartej na zaawansowanych technologiach diagnostycznych i terapeutycznych.
Doświadczenia wojny na Ukrainie, podobnie jak wcześniejszych konfliktów zbrojnych na Bliskim Wschodzie, pokazują, że ranni żołnierze bardzo często wymagają natychmiastowej i fachowej opieki lekarskiej w pobliżu linii styczności z przeciwnikiem. Charakter obrażeń – urazy wielonarządowe, wstrząs krwotoczny, rozległe oparzenia – znacząco różni się od tych, z którymi służby medyczne miały do czynienia w konfliktach z poprzednich dekad. Skuteczne zarządzanie takimi przypadkami wymaga nie tylko wykorzystania najnowszych technologii, ale przede wszystkim odpowiednio przygotowanego personelu medycznego, który łączy solidną wiedzę teoretyczną z umiejętnością udzielania zaawansowanej pomocy na polu walki.
Polska ma ugruntowane tradycje oraz wieloletnie doświadczenie w kształceniu wojskowych specjalistów medycznych. Do 2002 roku funkcjonowała Wojskowa Akademia Medyczna (WAM), która wypracowała znaczący dorobek naukowy, dydaktyczny i kadrowy. Jednak ćwierć wieku po jej likwidacji siły zbrojne stanęły przed koniecznością stworzenia nowego modelu kształcenia lekarzy wojskowych, dostosowanego do potrzeb armii XXI wieku. Stawka jest ogromna – w grę wchodzi zdrowie i życie żołnierzy, a w szerszej perspektywie, uwzględniającej rolę wojska w ochronie ludności, także bezpieczeństwo całego społeczeństwa. Dlatego tak istotne jest, aby decyzje dotyczące reaktywacji autonomicznej wojskowej uczelni medycznej – a dokładniej gruntownej zmiany modelu kształcenia wojskowych kadr medycznych – były podejmowane w sposób przemyślany, zorganizowany i kompleksowy.
Inicjatywa odtworzenia WAM a realia ekonomiczne i organizacyjne
Od kilku lat w kręgach politycznych powraca dyskusja o odtworzeniu WAM. Jej likwidacja, uznawana za decyzję stricte polityczną, osłabiła zainteresowanie lekarzy służbą w wojsku, zakłóciła stabilność kadrową i szkoleniową oraz przyczyniła się do odpływu specjalistów. W konsekwencji doprowadziło to do poważnych problemów kadrowych w armii, których skutki – zwłaszcza dziś – są coraz bardziej odczuwalne.
Z perspektywy budżetowej utworzenie nowej WAM stanowi ogromne wyzwanie organizacyjne. Koszty budowy specjalistycznej infrastruktury, obejmującej w szczególności laboratoria, kliniki i sale dydaktyczne, są bardzo wysokie. Dodatkowym wyzwaniem jest niepewność związana z dostępnością oraz koniecznością zatrudnienia wysoko wykwalifikowanej kadry, łączącej doświadczenie akademickie z praktyką wojskową. Cały proces może potrwać kilkanaście lat, co potwierdza m.in. historia WAM – uczelnia osiągnęła pełną samodzielność dydaktyczną dopiero w połowie lat 70. XX wieku, czyli niemal dwie dekady po rozpoczęciu działalności, i to w warunkach ustrojowych znacznie bardziej sprzyjających interesom wojska niż obecnie.

Autor. sierż. Aleksander Perz
Dużo poważniejszą kwestią jest to, że w Łodzi – mieście wybranym na lokalizację przyszłej WAM – nie funkcjonuje obecnie żaden wojskowy szpital kliniczny będący w strukturach MON. Tymczasem doświadczenia najlepszych armii świata jednoznacznie wskazują, że kształcenie lekarzy na potrzeby sił zbrojnych musi być powiązane z praktyką medyczną realizowaną w odpowiednio zorganizowanym i wyposażonym szpitalu wojskowym. Bez realnego zaplecza klinicznego, formalnie osadzonego w strukturach armii, nie da się zapewnić studentom odpowiednich warunków do nauki i ćwiczeń ani umożliwić im przyswojenia specyficznej kultury wojskowo-medycznej, która odgrywa ważną rolę w codziennej służbie lekarza.
Warto też zwrócić uwagę na inny ważny argument: środki przeznaczone na rozbudowę i utrzymanie nowej uczelni nie trafią do wysoko cenionych i doświadczonych ośrodków medycznych w strukturach wojska. W dłuższej perspektywie może to ograniczyć ich możliwości inwestycyjne i pogłębić niedobory kadry medycznej, która oczekuje dziś warunków pracy zapewniających dostęp do nowoczesnego sprzętu, odpowiedniej infrastruktury oraz możliwości rozwoju zawodowego – czynników zachęcających do związania swojej kariery z wojskiem. Uzasadniona jest więc obawa, że znaczne środki finansowe ulokowane w nowy projekt mogą na wiele lat „zamrozić” inwestycje w placówki wojskowej służby zdrowia, a nawet utrudnić lub całkowicie zahamować rozwój wiodących ośrodków klinicznych podległych MON. To z kolei może bezpośrednio pogorszyć warunki pracy wojskowego personelu medycznego, osłabiając jego motywację do pozostania w służbie.
Wojskowo-medyczna Ivy League: szansa której nie wolno zmarnować
Kształcenie lekarzy wojskowych stanowi kluczowy element systemu bezpieczeństwa medycznego państwa. Armia, państwo i społeczeństwo potrzebują specjalistów zdolnych do pracy pod presją czasu oraz w warunkach ograniczonego dostępu do zaplecza technicznego, przy jednoczesnym zachowaniu najwyższych standardów procedur medycznych. Bez odpowiednio wyszkolonej kadry medycznej skuteczne prowadzenie zaawansowanych działań wojskowych – zarówno bojowych, jak i stabilizacyjnych czy humanitarnych – nie jest możliwe.
Doświadczenia ostatnich lat pokazują jednak, że sytuacja ta może ulec radykalnej poprawie dzięki nawiązaniu współpracy z czołowymi uczelniami cywilnymi, takimi jak Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński czy Politechnika Wrocławska.
Podobny system od lat funkcjonuje w krajach takich jak Francja czy Izrael, gdzie studenci odbywają zajęcia praktyczne w podmiotach wojskowej służby zdrowia, podczas gdy zasadnicza część ich edukacji medycznej ma miejsce na renomowanych uczelniach cywilnych. Korzystne efekty takiego podejścia są dwojakie: z jednej strony wojsko zyskuje natychmiastowy dostęp do najnowszych, stale aktualizowanych praktyk medycznych i zaawansowanych technologii; z drugiej – uczelnie cywilne oraz system ochrony zdrowia, a wraz z nim całe społeczeństwo, mogą czerpać z doświadczeń i technologii zdobytych oraz przetestowanych w warunkach pola walki, co okazuje się niezwykle cenne w sytuacjach kryzysowych, takich jak katastrofy czy zdarzenia masowe. Dzięki temu można uniknąć konieczności tworzenia infrastruktury i systemu kształcenia od podstaw oraz ponoszenia związanych z tym wieloletnich, wysokich nakładów finansowych, aby osiągnąć poziom, który już dziś wyróżnia czołowe polskie uczelnie i wojskowe placówki medyczne.

Warto również podkreślić, że powrót do tradycji WAM nie pomoże w rozwiązaniu żadnego z kluczowych problemów kadrowych z jakimi mierzy się dziś wojskowa służba zdrowia. Specjaliści z dziedzin medycyny szczególnie przydatnych na polu walki są potrzebni natychmiast, podczas gdy utworzenie akademii to kosztowna inwestycja, której realne efekty będą widoczne nie wcześniej niż za kilkanaście lat. Nie można również lekceważyć wpływu, jaki decyzja o przywróceniu WAM może mieć na wybory młodzieży dotyczące przyszłego ośrodka akademickiego. Kandydaci na studia medyczne, wśród nich także rozważający wstąpienie do armii, wybierają zazwyczaj ośrodki gwarantujące prestiż i uznawaną markę dyplomu, co sprawia, że WAM może być w tej kategorii postrzegana jako placówka o niepewnej reputacji, a przez to niebudząca zainteresowania najlepszych absolwentów szkół średnich.
Odmiennie niż w przedstawionym wyżej przypadku, system „hybrydowy”, oparty na ścisłej współpracy renomowanych uczelni cywilnych z podmiotami wojskowej służby zdrowia, przynosi niemal natychmiastowe korzyści zarówno wizerunkowe, jak i praktyczne. W krótkim czasie możliwe jest wdrożenie i rozwinięcie modelu kształcenia medycznego, który wykorzystuje wiedzę i doświadczenie wykwalifikowanej kadry. Kluczowym elementem tego systemu jest bliska współpraca wojska z czołowymi uczelniami cywilnymi, prowadząca do tworzenia ośrodków kształcenia przed- i podyplomowego. Ośrodki te, ściśle powiązane z wiodącymi szpitalami wojskowymi, umożliwiają skuteczny rozwój kompetencji medycznych i podnoszenie standardów edukacji w obszarze medycyny wojskowej.
Ewolucja podejścia do kadr medycznych: adaptacja wojska do wyzwań konkurencyjnego rynku zdrowia
Presja konkurencyjna ze strony sektora cywilnego wymaga od wojska nie tylko zmiany strategii oddziaływania na środowisko medyczne, ale również nowego podejścia do jego przedstawicieli. Nowym priorytetem powinno stać się budowanie relacji opartych na zachęcających perspektywach zawodowych, rozwoju kompetencji i stabilności zatrudnienia, tak aby środowisko medyczne postrzegało służbę wojskową jako wartościową i konkurencyjną alternatywę wobec sektora cywilnego. Skoro nie jesteśmy w stanie skutecznie konkurować ze środowiskiem cywilnym o kadry medyczne pod względem oferty finansowej – tak jak miało to miejsce w okresie funkcjonowania WAM – i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić w przewidywalnej przyszłości, powinniśmy skupić się na budowaniu naszej przewagi w innych obszarach. Kluczowe jest stworzenie atrakcyjnych warunków pracy i rozwoju, które obejmują dostęp do nowoczesnego sprzętu medycznego oraz jasno określoną ścieżkę kariery z szeroką ofertą programów szkoleniowych, ukierunkowaną na intensywny rozwój zawodowych kompetencji. Korzyści z takiego podejścia są co najmniej dwie. Po pierwsze, kierując ofertę do osób nastawionych na rozwój i doskonalenie zawodowe, wojsko przeprowadza wstępną selekcję kandydatów, wybierając tych, którzy najlepiej wpisują się w profil potrzeb armii. Po drugie, inwestując w miejsca pracy – takie jak szpitale i przychodnie – podnosimy jednocześnie jakość oraz bezpieczeństwo oferty usług medycznych, co wychodzi naprzeciw oczekiwaniom pacjentów, w tym żołnierzy.

Autor. Mate 1st Class Shane T. McCoy/ U.S. Navy
Warto też pamiętać, że zasadniczym problemem wojskowej służby zdrowia nie jest dziś jedynie liczba lekarzy, ale przede wszystkim poziom ich umiejętności warunkujących skuteczną realizację działań medycznych w realiach konfliktu zbrojnego. Wymaga to odpowiedniego zaplecza, takiego choćby jak to, którym dysponuje Wojskowy Instytut Medyczny – Państwowy Instytut Badawczy (WIM-PIB) – instytucja prowadząca całodobowe szkolenie medyczne o charakterze „bojowym” w ramach największego w Polsce centrum urazowego – komórki organizacyjnej uznawanej przez U.S. Army za kluczowy element modelu kształcenia personelu medycznego na potrzeby sił zbrojnych. Ostatecznie bowiem to nie liczba lekarzy, ale ich wyszkolenie i doświadczenie decydują o skuteczności komponentu wojskowej służby zdrowia.
Perspektywa wieloletniego oczekiwania na rezultaty kształcenia specjalistów medycznych w nowo utworzonej placówce edukacyjnej znacząco odbiega od realnych potrzeb i wymagań, jakie przed Polską – państwem przyfrontowym – stawia obecna sytuacja geopolityczna. Tymczasem współpraca z renomowanymi uniwersytetami oraz wojskowymi szpitalami klinicznymi, takimi jak np. WIM-PIB, mogłaby istotnie skrócić czas przygotowania wykwalifikowanych specjalistów.
Bezpieczeństwo państwa ponad sentymenty: kto ma powód, by żyć, zniesie prawie każde „jak"
Zagwarantowanie bezpieczeństwa narodu i państwa wymaga gotowości obronnej, w tym dobrze rozwiniętej i profesjonalnej opieki zdrowotnej. Projekt przywrócenia WAM w Łodzi nawiązuje do chlubnych tradycji i podkreśla potrzebę stworzenia solidnego zaplecza akademickiego. W obliczu współczesnych wyzwań powinien jednak podlegać ocenie opartej przede wszystkim na racjonalnych kalkulacjach – zarówno ekonomicznych, jak i merytorycznych – oraz na bieżących potrzebach armii.
Po pierwsze, wspomniana inicjatywa wiąże się z wysokimi kosztami wejścia oraz znacznym ryzykiem rozproszenia zasobów budżetowych Ministerstwa Obrony Narodowej. Po drugie, wieloletni proces „dojrzewania” projektu rodzi wątpliwości co do jego realnych efektów w kluczowym obszarze jakim jest kształcenie kadr medycznych. Po trzecie, istnieje ryzyko utraty możliwości współpracy z czołowymi polskimi uniwersytetami, co byłoby szczególnie niekorzystne w kontekście potrzeby szybkiego i skutecznego reagowania państwa na nowe wyzwania geopolityczne oraz zagrożenia militarne. Po czwarte, planowana akademia nie rozwiązuje aktualnych, palących problemów kadrowych – przeciwnie, może je nawet pogłębić, utrudniając zatrzymanie lekarzy w służbie.

Autor. Wojskowy Instytut Medyczny - Państwowy Instytut Badawczy
Zamiast inwestować w długi i kosztowny proces budowy nowej uczelni, lepiej oprzeć się na sprawdzonych rozwiązaniach, wykorzystując potencjał renomowanych cywilnych i wojskowych ośrodków medycznych. Skorzystanie z dostępnej infrastruktury oraz sprawdzonych programów i metod szkoleniowych umożliwi bardziej efektywne osiągnięcie zakładanych celów. Z perspektywy państwa, jego obywateli i armii kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa oraz sprawnego funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej, który stanowi nieodzowny element skutecznej polityki obronnej. Dlatego wszelkie decyzje w tej kwestii powinny być podejmowane w sposób przemyślany i oparty na rzetelnej analizie ryzyka, kosztów oraz korzyści, uwzględniając zarówno bieżące potrzeby wojskowej służby zdrowia, jak i długoterminowe konsekwencje dla bezpieczeństwa państwa.
Niezależnie od okoliczności jedno jest pewne: czynniki odpowiadające za dotychczasowe kryzysy świata, w którym żyjemy, będą się w najbliższym czasie nasilać. Stąd kluczowe jest możliwie najlepsze wykorzystanie i rozwijanie istniejącego, obecnie rozproszonego potencjału państwa, w tym m.in. najlepszych wydziałów medycznych, wiodących szpitali wojskowych oraz instytutów badawczych. To najrozsądniejsza, najbardziej perspektywiczna i najmniej ryzykowna droga do zapewnienia żołnierzom profesjonalnej opieki zdrowotnej, odpowiadającej potrzebom armii XXI wieku, oraz do wzmocnienia systemu bezpieczeństwa państwa.
Autor: gen. broni prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego – Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie.
T.Kreber
Bez sensu, zamiast wydawać ogromne pieniądze na WAM czyż nie lepiej zwiększyć limity przyjęć na medycynę w istniejących już ośrodkach i utworzyć specjalność lekarską medycyna wojskowa (pola walki - zwał jak zwał).
Szwejk85/87
Nasi medycy, niestety, chciałbym się mylić, nie będą mogli liczyć na wsparcie wozów ewakuacji medycznej na bazie Borsuka. Cisza na temat umowy, wszystkie artykuły o Borsuku zniknęły.... RIP ?