Reklama

Polityka obronna

Piątkowy przegląd mediów; Putin odmawia armii; warmaty na Dalekim Wschodzie

Autor. mil.ru

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Dorota Roman: Gazeta Wyborcza: „Wojsko rozpoczyna akcję „Feniks” „Priorytetem operacji, o której szef Sztabu Generalnego WP mówi jako o „największej w historii Polski”, będzie bezpieczeństwo mieszkańców i odbudowa po powodzi. Szef MON zapowiada, że wojsko pozostanie na terenach popowodziowych co najmniej do końca roku. To ma być „największa operacja w historii Polski”. Tak o rozpoczynającej się oficjalnie w najbliższy poniedziałek (23 września) wojskowej akcji mówi szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, wskazując na „pięć linii wysiłku” żołnierskich działań pod nazwą „Feniks”. Ich głównym celem będzie zaangażowanie i kompleksowa pomoc armii w odbudowie terenów dotkniętych powodzią.

Podczas czwartkowego porannego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu szef MON poinformował o „wielotygodniowej obecności” żołnierzy na obszarze objętym klęską żywiołową.

Wojsko pozostanie tak długo, jak będzie wymagała tego sytuacja. Operacja „Feniks” zakłada wojskową obecność co najmniej do końca roku, oczywiście z możliwością przedłużenia na czas konieczny do przygotowania terenu do możliwego użytkowania - stwierdził wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.”

Reklama

Aleksander Mimier: Gazeta Polska Codziennie: „System nie działa. I tak będzie do następnego kryzysu” „Samorządowcy nie przestrzegają ustawy o zarządzaniu kryzysowym z 2007 r., która powstała po doświadczeniach powodzi z 1997 r. Najważniejszym zapisem w tej ustawie jest funkcjonowanie powiatowych i gminnych zespołów zarządzania kryzysowego oraz powiatowych i gminnych centrów zarządzania kryzysowego. To nie działa. Nie znam żadnej gminy ani powiatu, w których te organa by funkcjonowały, odbywałyby się systematyczne szkolenia z zarządzania kryzysowego. Dlatego, jak już doszło do powodzi, to jest jedna wielka improwizacja - mówi ppłk rez. dr inż. Grzegorz Kwaśniak__Cofnijmy się o kilka dni. Jak to wszystko się zaczęło? Czy jako mieszkańcy Nysy czuliście się wraz z rodziną informacyjnie „zaopiekowani”? Docierały do was rzetelne sygnały zapowiadające zbliżające się niebezpieczeństwo?_ Jako przeciętny mieszkaniec mogę powiedzieć, że zostaliśmy kompletnie zaskoczeni. Z perspektywy kilku dni widać, że władze samorządowe zlekceważyły problem. Prawdopodobnie przygotowania można było rozpocząć co najmniej dzień wcześniej, a może nawet dwa dni wcześniej. Ten dzień lub nawet dwa po prostu zmarnowano. Później cały czas było widać brak przygotowań. Wszelkie działania później były reaktywne - goniono wydarzenia, nie wyprzedzano ich. Zlekceważono zagrożenie. My, Polacy, tak mamy. Jakoś to będzie… Przez 30 lat jakoś to było, udawało się, aż w końcu przyszedł czas, że się nie udało. Samorządowców można troszeczkę usprawiedliwić - oni są uzależnieni od administracji rządowej, od Wód Polskich. To tutaj coś zawiodło. I to głębszy problem, wszyscy się na to skarżą. Nasz burmistrz wprost przyznał publicznie, że Wody Polskie kłamią, jakoby konsultowano z naszym samorządem brak wcześniejszego opróżnienia zbiornika w Nysie. Decyzje Wód Polskich były narzucone i niekonsultowane z samorządem.”

Maciej Miłosz:Rzeczpospolita: „Polskie drony wojskowe polecą na Daleki Wschód” „Grupa WB ma podpisać wartą co najmniej 100 mln zł umowę na sprzedaż tzw. amunicji krążącej do Korei Południowej. Drony Warmate, których rozpiętość skrzydeł przekracza 1,5 m, a zasięg 30 km, mogą się utrzymać w powietrzu nawet godzinę. To uzbrojenie dobrze sprawdza się w Ukrainie, gdzie odpowiada za zniszczenie wielu pojazdów opancerzonych wojsk Federacji Rosyjskiej. Najpewniej jeszcze w tym roku do Azji zostanie wysłanych ok. 200 warmate«ów, a w kolejnych latach będzie to po kilkaset sztuk rocznie. Największej polskiej prywatnej firmie zbrojeniowej udało się wyprzedzić konkurencję m.in. z Izraela czy Stanów Zjednoczonych, tradycyjnego partnera wojska południowokoreańskiego. Takie sukcesy polskiej zbrojeniówki nie są codziennością. Oprócz tego, że właśnie finalizowana jest umowa na warmate’y, Grupa WB prowadzi z Koreą Południową rozmowy o sprzedaży służących do obserwacji systemów dronów FlyEye oraz systemu poszukiwawczo- uderzeniowego Gladius. To rozwiązanie, które pozwala uderzyć w przeciwnika w odległości nawet 100 km, Wojsko Polskie zamówiło je w 2022 r. i pierwsze zestawy już trafiły do naszych żołnierzy.”

Reklama

Katarzyna Staszko:wp.pl: „Walka ze skutkami powodzi: W terenie jest 20 tys. żołnierzy” „- Na terenach popowodziowych zadania realizuje 20 tys. żołnierzy, 500 podchorążych i 500 żołnierzy Żandarmerii Wojskowej - przekazał podczas posiedzenia sztabu kryzysowego dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej gen. bryg. Krzysztof Stańczyk. Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał, że w czwartek została rozpoczęta specjalna operacja pod nazwą „Feniks”. Siły zbrojne usuwają śmieci naniesione przez powódź w rejonie Kotliny Kłodzkiej m.in. w Głuchołazach i Lewinie Brzeskim, rozdają żywność i wodę. Wojska Inżynieryjne pracują przy umacnianiu wałów w Ścinawie, Żaganiu i Szprotawie. W , w której rzeka wymyła gazociąg, pod nadzorem Gaz-Systemu, cały czas umacniają brzeg. Na terenach popowodziowych zadania realizuje 20 tys. żołnierzy, 500 podchorążych i 500 żołnierzy Żandarmerii Wojskowej przy wsparciu lokalnej społeczności wyliczał dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej gen. bryg. Krzysztof Stańczyk.W innych miejscach mundurowi pomagają przy ewakuacji, czy prowadzeniu patroli prewencyjnych. ładysław Kosiniak-Kamysz zapewnił, że wojsko pozostanie na terenach dotkniętych skutkami powodzi tyle, ile będzie to konieczne. Wicepremier poinformował, że w czwartek została rozpoczęta specjalna operacja pod nazwą „Feniks”. Biorą w niej udział m.in. żołnierze z dowództwa generalnego, wojsk operacyjnych, obrony terytorialnej, Akademii Wojsk Lądowych i Lotniczej Akademii Wojska. Jej celem jest odbudowa zniszczonych przez powódź regionów Polski.”

Michał Kolanko: rp.pl: „Hołownia po spotkaniach w Ankarze. Polska liczy na wojskową współpracę z Turcją” ” Kwestie bezpieczeństwa i współpracy obronnej zdominowały kolejny dzień wizyty marszałka Sejmu Szymona Hołowni w Turcji. Po tej wizycie relacje wejdą na wyższy poziom mówił Hołownia w trakcie konferencji prasowej. Spawom bezpieczeństwa poświęcono kolejne spotkania marszałka Sejmu Szymona Hołowni w Turcji. Hołownia rozmawiał m.in. z przewodniczącym tureckiego parlamentu, rozmawiał też z szefem tureckiego MSZ. To wszystko w trakcie drugiego z trzech dni jego wizyty w Turcji. Kwestia bezpieczeństwa to dziś jedna z najważniejszych rzeczy, które dotyczą Turcji i Polski. Rozmawialiśmy o bardzo konkretnych oczekiwaniach, które Polska ma wobec tych, którzy mieliby proponować jej rozwiązania związane z bezpieczeństwem, sprzęt wojskowy mówił Hołownia o swojej wizycie w Turcji. Marszałek Sejmu mówił m.in. o planach dotyczących polskich fabryk amunicji czy budowie wojsk bezzałogowych. Turcja jest tego absolutnie świadoma. Jest gotowa uczestniczyć ze swoim kapitałem i know-how w tym procesie, który Polska z takim wysiłkiem prowadzi. Potrzebujemy sprawdzonych kontrahentów, partnerów którzy mają doświadczenie, którzy mówiąc kolokwialnie „otrzaskali” swój sprzęt w użyciu w różnego rodzaju konfliktach. Mam nadzieję, że z tego będzie kolejny etap – konkretyzowanie kolejnych etapów tej mapy drogowej przez szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza. Podkreśliłem też, by jak najszybciej została podpisana już uzgodniona umowa o współpracy wojskowej z Turcją. Mam nadzieje, że to stanie się jeszcze w tym roku – powiedział marszałek Sejmu.”

Reklama

onet.pl: „Rosyjska armia stawia żądania Władimirowi Putinowi. Ma dla niej jedną odpowiedź: nie” „Rosyjska armia traci tak wielu żołnierzy, że dowództwo wojskowe zwróciło się do Władimira Putina o ponowne ogłoszenie mobilizacji już około pół roku temu. Od tego czasu, w wyniku prób natarcia w kierunku Charkowa i zajęcia całego regionu donieckiego, intensywność strat tylko wzrosła. Okres od maja stał się najkrwawszym dla Rosji podczas wojny z Ukrainą. Wojsko nie zrezygnowało z prób nakłonienia Putina do mobilizacji. Rosja zaczęła tracić więcej żołnierzy dziennie, niż rekrutuje nowych, ale Władimir Putin nie zgadza się na ogłoszenie mobilizacji W połowie marca Władimir Putin został ponownie „wybrany” w wyborach prezydenckich na kolejną kadencję. Na spotkaniu z nim przywódcy rosyjskiego ministerstwa obrony nalegali, aby wykorzystał majową inaugurację do ogłoszenia nowej rundy mobilizacji, przekazała „The Wall Street Journal” osoba poinformowana o rozmowie. Putin odmówił, tłumacząc, że chce wykorzystać na wojnie tylko tych, którzy dobrowolnie zawarli kontrakt z ministerstwem, by walczyć na froncie. Od tego czasu sytuacja na froncie pod względem ofiar dla Rosji tylko się pogorszyła. Od maja, kiedy rozpoczęła się ofensywa w obwodzie charkowskim, rosyjska armia zaczęła tracić więcej żołnierzy, niż rekrutuje. W miesiącach letnich, naznaczonych zaciekłymi walkami pod Pokrowskiem w obwodzie donieckim, liczba żołnierzy spadała w podobnym tempie.(…)Nie ma obecnie wystarczających sił, aby osiągnąć pierwotne cele wojny, osłabić potencjał militarny Ukrainy lub bronić obszarów przygranicznych na terytorium Rosji. Coraz częściej mówi się, że mobilizacja jest nieunikniona.”

onet.pl: „Izraelskie myśliwce uderzyły w cele w południowym Libanie. „Przekroczono wszystkie czerwone linie” „Sytuacja na Bliskim Wschodzie ciągle się pogarsza. Izrael nadal nie przyznał się do udziału w ataku na pagery. Jednak w czwartek po południu izraelska armia potwierdziła w poście na platformie X, że uderza w cele w Libanie, aby „zniszczyć zdolności i infrastrukturę terrorystyczną Hezbollahu”. W czwartek po południu izraelskie myśliwce przeleciały nad Bejrutem i uderzyły w cele w południowym Libanie. Tego samego dnia lider Hezbollahu Hassan Nasrallah oskarżył Izrael o naruszenie „wszystkich czerwonych linii” poprzez śmiertelne ataki na urządzenia telekomunikacyjne. Poważna eskalacja w tym tygodniu — obejmująca izraelskie naloty, wyrafinowane ataki na urządzenia Hezbollahu i odwetowe przemówienie Nasrallaha — budzi obawy przed niszczycielskim konfliktem regionalnym. Podczas publicznego wystąpienia Nasrallah nazwał ataki na urządzenia telekomunikacyjne „bezprecedensową masakrą”. We wtorek Izrael zamierzał zabić 4000 osób w ciągu jednej minuty, detonując pagery — dodał lider Hezbollahu. „Ponieśliśmy ciężki cios. To jest wojna, to jest konflikt. Wiemy, że wróg, nie tylko Izrael, ale także USA i NATO, ma przewagę technologiczną” — przyznał Nasrallah. Izraelska armia stwierdziła w poście na platformie X (dawniej Twitter), że „obecnie uderza w cele Hezbollahu w Libanie, aby zniszczyć zdolności i infrastrukturę terrorystyczną Hezbollahu”. Liczba ofiar śmiertelnych eksplozji pagerów i krótkofalówek sięgnęła 37, a tysiące rannych sparaliżowały działanie libańskich szpitali. Hezbollah — wspierana przez Iran grupa bojowników i partia polityczna — natychmiast obwinił Izrael za wyrafinowany atak, ale izraelscy urzędnicy jak dotąd odmówili komentarza. Pagery zostały powiązane z firmami zarówno na Tajwanie, jak i na Węgrzech, ale firmy z obydwu państw zaprzeczyły ich produkcji.”

Reklama

Komentarze

    Reklama