Kanada zainwestuje w obronę. Spór z USA i arktyczna ofensywa

Premier Kanady Mark Carney zapowiedział zwiększenie wydatków na zbrojenia. W najbliższych latach północni sąsiedzi USA mają przeznaczyć dodatkowe 17 miliardów funtów na ten cel.
Kanada żyje wyborami parlamentarnymi, do których dojdzie już niedługo, bo 28 kwietnia. Lider będącej faworytem Partii Liberalnej Mark Carney zapowiedział, że w przypadku zwycięstwa jego rząd znacząco podniesie wydatki na zbrojenia.
Bronić Arktyki
Działanie rządu Carneya ma być umotywowane m.in. drastycznym pogorszeniem relacji dyplomatycznych ze Stanami Zjednoczonymi, od czasu, kiedy do władzy w Waszyngtonie powrócił Donald J. Trump. Podczas niedawnej przemowy na wiecu w Ontario, Carney mówił nawet o „amerykańskim zagrożeniu dla kanadyjskiej suwerenności”. „Chcą naszych terenów, zasobów, naszej wody, naszego państwa” – kontynuował polityk.
Istotny zwrot w obustronnych relacjach skłonił kanadyjskie władze do rozważenia opcji wzmocnienia własnej obronności. Premier Carney zapowiedział, że chciałby, aby w najbliższych czterech latach kanadyjskie wydatki obronne zostały zwiększone o przeszło 30 miliardów kanadyjskich dolarów, co oznacza równowartość 17 miliardów funtów. Jeśli słowa te zostałyby wcielone w czyn, Kanada wypełniłaby w końcu NATO-wskie minimum dotyczące przeznaczania minimum 2 proc. Produktu Krajowego Brutto na zbrojenia. Obecnie wydatki Ottawy na ten cel wynoszą zaledwie 1,37 proc. PKB. I choć mówimy w tym przypadku o istotnym wzmocnieniu budżetu obronnego, niestety, niewiele wskazuje na to, żeby kanadyjskie plany miały spełniać nowe minimum, które najprawdopodobniej zostanie uchwalone podczas zbliżającego się szczytu NATO w Hadze (24-26 czerwca). Mowa tu prawdopodobnie o minimum 3 proc. PKB, o czym pisaliśmy już pod koniec 2024 roku.
Jak zawsze przy dyskusjach na temat potrzeby zwiększenia wydatków na zbrojenia, powstaje pytanie dotyczące tego, skąd władze znajdą fundusze na realizację tychże planów. Jak wskazuje Daily Mail, istotne powiększenie kanadyjskiego budżetu obronnego ma pochodzić z cięć, które miałyby objąć wydatki federalnej służby publicznej (służba cywilna – red.).
W tym wszystkim pozostaje jeszcze pytanie o cel zwiększonych wydatków zbrojeniowych. Jak czytamy, dodatkowe środki miałyby zostać przeznaczone na nowy sprzęt wojskowy, który w głównej mierze miałby posłużyć w rejonie Arktyki i północnej granicy Kanady. O jakim uzbrojeniu mowa? M.in. o nowych okrętach podwodnych, lodołamaczach oraz dronach, które strzegłyby kanadyjskich wybrzeży oraz monitorowałyby ew. wkraczanie na wody terytorialne Kanady przez jednostki chińskie lub rosyjskie.
Odejście od USA = odejście od F-35?
Zapowiedź obecnego premiera Kanady jest istotna nie tylko z powodu zasygnalizowania potrzeby zdecydowanych inwestycji w obronność kraju, a co za tym idzie, całego NATO. Warto również zauważyć, że polityk podkreślił potrzebę większej dywersyfikacji przy kupnie nowego uzbrojenia.
Jest to równoznaczne z odchodzeniem od polityki polegającej na ścisłej kooperacji ze Stanami Zjednoczonymi. „Priorytety USA, niegdyś ściśle powiązane z naszymi, uległy zmianie. (…) Zbyt długo nasze wojsko było niedofinansowane i nadmiernie zależne od Stanów Zjednoczonych” – mówił premier Carney, którego słowa stanowią emanację istotnych zmian, które zachodzą w myśleniu kanadyjskich elit politycznych.
Przykład stanowi tu dyskusja prowadzona na temat zakupów amerykańskich myśliwców F-35. Jak na razie władze rządzącej Kanadą Partii Liberalnej informowały ostatnio, że sfinalizowane zostanie pozyskanie 16 wspomnianych samolotów, ale nie wiadomo jednak jakie kroki zostaną podjęte w dalszej kolejności. Przypomnijmy, że Kanadyjczycy mają podpisaną umowę na kupno łącznie 88 samolotów produkowanych przez koncern Lockheed Martin.
Warto jednak w tym miejscu pamiętać, że w marcu szef kanadyjskiego rządu zwrócił się z prośba do tamtejszego ministra obrony o przeprowadzenie pewnego rodzaju audytu kontraktu zawartego w 2022 roku. Dogłębne sprawdzenie i przeanalizowanie umowy ma dać odpowiedź na pytanie, czy tak zaplanowane zakupy są najlepszym rozwiązaniem dla Królewskich Kanadyjskich Sił Powietrznych oraz dla kanadyjskiego budżetu obronnego (umowa na F-35 ma wynieść Kanadę nawet 19 miliardów dolarów – red.).
Kanadyjskie wahania siłą rzeczy tworzą medialne spekulacje na temat możliwych alternatywnych rozwiązań. Nie tak dawno wspomniany minister obrony Bill Blair zapowiedział, że Kanadyjczycy będą szukać innych rozwiązań, niż amerykańskie F-35. W mediach pojawiały się ostatnio sugestie mówiące o tym, że rząd w Ottawie mógłby być zainteresowany pozyskaniem szwedzkich Gripenów czy koreańskiego KF-21.
Na ten moment w obu przypadkach wydaje się to być mało realne. W tym drugim przypadku wynika to z wczesnego zaawansowania koreańskiego programu, po drugie, nie wiadomo jak dużą karę musieliby zapłacić Kanadyjczycy za niewypełnienie kontraktu z Amerykanami. Powyższe fakty wskazują, że mieliśmy raczej do czynienia z pewną polityczną deklaracją, za którą nie stoją (przynajmniej na razie) stoją silne argumenty.
WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie