Reklama

Polityka obronna

Jaki sprzęt pomoże Ukrainie wygrać wojnę cz.1 [KOMENTARZ]

F/A-18C Hornet (zdjęcie ilustracyjne).
F/A-18C Hornet (zdjęcie ilustracyjne).
Autor. Mass Communication Specialist 3rd Class Brian Stephens/US Navy.

Ukraina od ponad 100 dni prowadzi działania obronne, stawiając opór rosyjskim wojskom inwazyjnym. Jednak tylko własnymi siłami nie byłaby w stanie tak skutecznie prowadzić działań obronnych. Obecna sytuacja jest możliwa w dużej mierze dzięki olbrzymiej pomocy sprzętowej, jaką Ukraina otrzymała od państw sojuszniczych przed, jak i w trakcie rosyjskiej inwazji. Jednak jest to za mało, aby można było myśleć o odzyskaniu przez nią ziem zajętych przez Rosjan w tym roku, a co dopiero utraconych 8 lat temu.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Wojna wraz z upływem czasu powoduje utratę posiadanego sprzętu wojskowego, następstwem czego jest angażowanie sił w odtworzenie zdolności z rezerw materiałowych i sprzętowych. Ta "płytsza" rezerwa jest w stanie zapewnić dostawę w bardzo krótkim jak na realia takich prac określonego "dobra". W przypadku tej "głębokiej" proces jest znacznie wydłużony, powodując, że wojsko nie otrzyma potrzebnego sprzętu w zadowalającym czasie, o ile go dostanie, bo cechą sprzętu przechowywanego np. przez dekady w magazynach, gdzie często nikt od dekad go nie sprawdzał, są często braki części do niego, które najpewniej już nie są produkowane lub jest ich mało. Czasem po prostu czas zrobił swoje i dane wyposażenie nie nadaje się do rozkonserwowania i wdrożenia ponownie do armii. Podczas wojny ciężko mówić o produkcji pewnego rodzaju sprzętu wojskowego, gdyż zakłady go produkujące są pod ciągłym ostrzałem lub dostawy podzespołów są bardzo ogarniczone lub niemożliwe. Pozostaje wsparcie krajów sojuszniczych, które mogą pozwolić na uzupełnienie części poniesionych strat.

Czytaj też

Nie inaczej jest dzisiaj na Ukrainie, gdzie już od ponad 4 miesięcy toczą się ciężkie walki, a obie strony ponoszą olbrzymie straty ludzkie, jak i sprzętowe. W przypadku Rosji sprawa uzupełnień ma się zgoła odmiennie niż u Ukraińców. Olbrzymia ilość sprzętu (co prawda w różnym stanie) na składnicach lub jednostkach wojskowych na terenie całego kraju może być dostarczana miesiącami, plus zakłady zbrojeniowe mogą mimo utrudnień dalej przeprowadzać modernizację uzbrojenia, lub produkować nowe. Ukraina zdana jest na pomoc krajów sojuszniczych. Celem tego artykułu będzie przytoczenie w przybliżeniu liczby zasobów, jakie mają Ukraińcy w danym typie uzbrojenia, przedstawienie strat i wytypowanie najbardziej potrzebnego sprzętu, który pomoże Ukrainie wygrać tę wojnę. Kolejność wytypowanego sprzetu jest losowa, zaś sam komenatrz został podzielony na dwie części ze względu na ilość materiału.

Reklama

Bojowe wozy piechoty/Transportery opancerzone

Walki prowadzone na Ukrainie pokazują, że myśl, w której przyszłe wojny są walką lekkiej piechoty to mit, wymyślony na potrzeby pewnych środowisk i ich koncepcji. Oddziały pancerne i zmechanizowane są jednym z głównych narzędzi do przesuwania linii frontu na mapie. Jednak aby móc dokonywać rajdów, przełamań czy skutecznie zatrzymywać szturmy przeciwnika potrzeba mieć wystarczającą ilość pojazdów na miejscu, w odwodach, jak i rezerwie, która w każdej chwili może zostać wysłana w dany odcinek frontu. Najliczniejszym typem ciężkiego sprzętu użytkowanego w tym konflikcie, są wszelkiego rodzaju transportery opancerzone i bojowe wozy piechoty. Ukraina w dniu rosyjskiej inwazji miała około 2000 wozów BMP-1/2 i pomniejsze ilości względem tego bojowych wozów desantu, a także kilkaset względnie nowoczesnych BTR-4 i BTR-3. To olbrzymia liczba, wręcz monstrualna względem większości państw NATO (Niemcy posiadają kilkaset BWP,, zaś Polska około 1200).

Czytaj też

Dodajmy do tego kilka tysięcy zwykłych transporterów MT-LB. Pojazdy te, mimo, że nie są bojowymi wozami piechoty, zostały przytoczone dla ukazania ilości maszyn tego typu przekazanych przez państwa sojusznicze, a jakie są potrzeby Ukrainy. W kwestii kołowych transporterów opancerzonych z rodziny BTR można mówić o ponad 850 pojazdach o różnym przeznaczeniu. Zatem punktem wyjścia w tej kategorii pojazdów (bojowe wozy piechoty, transportery opancerzone, kołowe transportery opancerzone, kołowe bojowe wozy piechoty) jest liczba blisko 8000 maszyn z czego około 2500 można klasyfikować jako bojowe wozy piechoty. Oczywiście wśród niej są zapewne wozy oficjalnie znajdujące się w linii, jednak niekoniecznie sprawne lub będące w warsztatach.

Według informacji sprzed tygodnia straty sił ukraińskich mają wynosić 1300 bojowych wozów piechoty, co ma stanowić około 50%. Jest to olbrzymi ubytek, którego nie da się "załatać" transporterami opancerzonymi, które często nie posiadają odpowiedniego uzbrojenia do podjęcia walki z wojskami zmechanizowanymi czy zmotoryzowanymi przeciwnika.

Czytaj też

Jeżeli policzyć sprzęt dostarczony/przygotowany do dostarczenia dla Ukrainy od krajów sojuszniczych możemy naliczyć około 350 transporterów opancerzonych M113 i jego pochodnych. W przypadku kołowych transporterów opancerzonych i kołowych bojowych wozów piechoty nie wiemy nic o przesłaniu pojazdów tego typu na Ukrainę. Planowano dostarczenie 20 kołowych bwp Piranha III od Danii, jednak Szwajcaria jako kraj producent tych wozów zablokował tę pomoc. Liczba bojowych wozów piechoty rodziny BMP-1, jaka do tej pory została dostarczona/zadeklarowana Ukrainie oscyluje wokół liczby 100 maszyn. Obecnie drugie tyle może przekazać Grecja, jeżeli nastąpi porozumienie z rządem niemieckim dotyczącym ich wymiany na bwp Marder 1A3/5 (poza obecnie przekazanymi 30. W ostatnich dniach zostaliśmy poinformowani o dostarczeniu 35 słoweńskich bojowych wozów piechoty BVP M-80. Zatem zsumowując to mamy +/- 485 pojazdów. Jest to zdecydowanie niewystarczająca liczba maszyn tego typu.

Największy nacisk musi zostać położony na dostarczenie Ukrainie bojowych wozów piechoty, które stanowią największą wartość dla prowadzenia działań piechoty zmechanizowanej. Jak na razie Ukrainie przekazywano jedynie albo archaiczne BWP-1 albo transportery M113 uzbrojone w karabiny maszynowe, które w najlepszym wypadku stanowią surogat BWP. A Kijów potrzebuje wozów uzbrojonych w armaty szybkostrzelne i nowoczesne ppk - takie jak chociażby posiadane i produkowane przed wojną BTR-4 Bucefał, które jednak w sposób nieunikniony wykruszają się w wyniku strat. Pod wieloma względami nawet posowieckie BMP-2, które Kijów traci, wyróżniają się od transporterów M113 czy BMP-1 "in plus" (armata szybkostrzelna 30 mm). Pozyskanie przez Ukraińców konstrukcji zachodnich wiąże się z prowadzeniem szkoleń, jednak wydaje się to nieuniknione w obliczu tak dużych strat. Dodatkowo wozy zachodnie często przedstawiają wyższy standard zarówno uzbrojenia jak i opancerzenia, co może być próbą uzupełnienia braków ilościowych jakością sprzętu.

BMP-2 Factory Ukraine
Ukraińskie BMP-2 opuszczają zakład
Autor. Ukroboronprom

Samobieżna artyleria rakietowa

Ostrzał rakietowy to codzienny widok podczas tej fazy konfliktu, systemy artyleryjskie tego typu pozwalają często atakować cele niedostępne dla swojej lufowej odpowiedniczki. W przypadku systemów BM-21 Grad i jego pochodnych mówimy tutaj o zasięgu ostarzłu na poziomie 15-40 km w zależności od użytej amunicji, zatem donośność jest zbliżona np. do polskiego Kraba czy niemieckiej PzH 2000. W dniu rosyjskiej inwazji wojsko ukraińskie posiadało takich systemów około 300. To bardzo pokaźna liczba, dla porównania Polska posiada obecnie najprawdopodobniej około 180 samobieżnych wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet 122 mm (BM-21, WR-40, RM-70). Przechodząc do systemów rakietowych wyższego szczebla na Ukrainie BM-27 Uragan (donośność 30-40 km) i BM-30 Smiercz (donośność 20-90 km), w obu przypadkach liczebność wynosi około 75 sztuk na dany typ artylerii.

Ukraina posiada także opracowany siłami krajowego przemysłu system Wilcha, jednak mimo wprowadzenia rakiet do służby nie udało się do dziś wybudować seryjnego pojazdu. Zatem są używane przez zmodernizowane Smiercze. Podsumowując mamy około 450 samobieżnych wieloprowadnicowych systemów rakietowych o zróżnicowanym zasięgu. Nie wiadomo jak wyglądają straty w tym typie uzbrojenia, jednak zapewne i w tym wypadku mowa o 30-40% strat (135-150). W tym typie uzbrojenia dochodzi jednak do problemów z brakiem amunicji, jaki doskwiera coraz częściej Ukraińcom, jeżeli mówimy o amunicji w kalibrze typowo postsowieckim. Mowa tu przede wszystkim o rakietach kalibru 220 i 300 mm. W Europie poza Rosją mało kto użytkuje BM-27 czy BM-30, nie mówiąc o produkcji do nich amunicji, co skutkuje "wystrzelaniem" tego co Ukraina uzbierała przez dekady, nie mając możliwościu produkcji ich na bieżący użytek. W tą kategorię uzbrojenia można wliczyć systemy Toczka-U, których Ukraina miała posiadać 90 sztuk, są one systemem o największych możliwościach rażenia celów ze względu na swój zasięg (80-120 km), jednak i tutaj kończą się rakiety.

Czytaj też

Przechodząc do systemów przekazanych przez sojuszników, wiemy obecnie o około 20 RM-70 przekazanych zapewne przez Czechy z ich magazynów i około 18-20 BM-21, najpewniej od Polski. Dużym zaskoczeniem była informacja o przekazaniu dwóch partii po 4 egzemplarze M142 HIMARS przez USA i po 3 egzemplarze M270 MLRS od Niemiec i Wielkiej Brytanii. Na obecny stan wiedzy wiemy, że Ukraina otrzyma tylko rakiety o zasięgu do 70-84 km, nie pociski ATACAMS, które swoim zasięgiem przebijają systemy Toczka ponad dwukrotnie (300 km). Niemniej jest to uzupełnienie kluczowych zdolności ukraińskiej artylerii rakietowej, jednak ponownie... jest tego zdecydowanie za mało. Podsumowując, Ukraina otrzymała/otrzyma około 40 wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych o zasięgu do 40 km i 10 w dwóch typach o możliwości rażenia celu na dystansie 70-84 km. W tym rodzaju uzbrojenia najłatwiejszą możliwością byłoby pozyskanie kolejnych BM-21 i jego pochodnych np. RM-70 od krajów sojuszniczych, sprawa wygląda gorzej z M142/270, gdyż obecnie głównie USA posiadają na tyle bogate rezerwy tego sprzętu, by móc go przekazać Ukrainie w odpowiedniej ilości (co najpewniej będzie uczynione w kolejnych transzach pomocy wojskowej).

 Marines z 3/12 Marines (3d Marine Division) przygotowują się do przeprowadzenia zatankowania systemu HIMARS. Zdolność do zaopatrywania wysuniętych pododdziałów oraz zdolność do wykonywania precyzyjnych uderzeń dalekiego zasięgu są integralnym elementem operacji morskich z wysuniętej bazy ekspedycyjnej (EABO). Fot. Lance Cpl. Ujian Gosun, USMC
Marines z 3/12 Marines (3d Marine Division) przygotowują się do przeprowadzenia zatankowania systemu HIMARS. Zdolność do zaopatrywania wysuniętych pododdziałów oraz zdolność do wykonywania precyzyjnych uderzeń dalekiego zasięgu są integralnym elementem operacji morskich z wysuniętej bazy ekspedycyjnej (EABO). Fot. Lance Cpl. Ujian Gosun, USMC

Myśliwce

Ta kategoria sprzętu niosła za sobą największe kontrowersje od początku rosyjskiej inwazji. Zaczątkiem tego olbrzymiego szumu medialnego były informacje związanego z ewentualnym przekazaniem polskich MiG-ów-29 ukraińskim pilotom. Pomijając aspekty medialne, myśliwce to typ maszyn bojowych, które mogą bardzo przyczynić się do zyskiwania przewagi przez Ukraińców, np. poprzez niszczenie stanowisk dowodzenia, obrony powietrznej rosyjskich oddziałów czy zapewniać po części bezpieczeństwo nad ukraińskimi wojskami. Ukraińskie Siły Lotnicze w dniu rozpoczęcia inwazji posiadały najprawdopodobniej około 83 myśliwce wielozadaniowe (51 MiG-29 i 32 Su-27) i poniżej 30 samolotów szturmowych (12 Su-24 i 17 Su-25). Oczywiście liczba ta nie oddaje potencjału tej formacji, gdyż wiele maszyn zapewne było niesprawnych lub były w trakcie modernizacji. O ile w przypadku Su-27 czy modernizowanych MiG-ach-29 możemy mówić o pewnej jakości, która została udowodniona kilkoma wygranymi pojedynkami z rosyjskimi (nowszymi) konstrukcjami, o tyle w przypadku samolotów szturmowych sytuacja jest znacznie gorsza. Maszyny te obecnie nie przystają do realiów konfliktu pełnoskalowego, w którym przeciwnik dysponuje dużym nasyceniem systemów przeciwlotniczych.

Oczywiście rosyjska OPL została upokorzona wielokrotnie, dając nam powody do śmiechu, jednak z miesiąca na miesiąc jest ona coraz bardziej skuteczna. Widzimy ciągle filmy z Ukrainy gdzie samoloty Su-25 prowadzą ataki na cele naziemne, jednak często odnoszą one poważne straty przez system OPL bardzo krótkiego i krótkiego zasięgu. Podsumowując mamy około 80 myśliwców wielozadaniowych i poniżej 30 samolotów szturmowych. Określenie strat w postaci przybliżenia liczb bezwzględnych autor tym razem nie zastosuje ze względu na małą ilość dostępnych na ten temat informacji poza wysokimi stratami maszyn szturmowych zapewne na poziomie 40-50% (przy czym mogły one zostać uzupełnione przez samoloty wysłane w częściach - patrz niżej).

Czytaj też

Jak wygląda wsparcie krajów sojuszniczych w tej kwestii? Z obecnie dostępnych informacji Ukraina miała otrzymać pewną liczbę maszyn Su-25 (14 sztuk) od niewiadomego państwa, jednak w częściach. Wiele wskazuje na Bułgarię, jednak zdementowała ona te pogłoski. Poza tym Ukraina miała otrzymać uzbrojenie i części zamiennego do swoich MiG-29 (Polska, Niemcy, USA?), co pozwoliło na sprawniejszą naprawę posiadanych maszyn i zapewne przywrócenie do lotu niesprawnych od dawna egzemplarzy. W serwisach społecznościowych przez pewien czas pojawiały się filmy, na których kadłuby nieokreślonych MiG-29 były przewożone przez ciężarówki, co stworzyło pogłoski o wysyłaniu maszyn w częściach z krajów sojuszniczych. Jak było naprawdę, obecnie nie wiemy.

W ostatnim czasie ponownie wraca temat przekazania tych dwusilnikowych myśliwców przez Słowację. Posiada ona 11 takich samolotów które, stałyby się dużym wzmocnieniem dla ukraińskich pilotów. Warunkiem przekazania ich jest zapewnienie parasolu ochronnego nad Słowacją przez Polskę i Czechy, do czasu przybycia zamówionych F-16V w liczbie 14 sztuk. Idąc dalej, obecnie tylko kilka państw mogłoby przekazać maszyny tego typu na Ukrainę (Bułgaria 11, Polska 28) jednak nie wiadomo, ile z nich jest w stanie wzbić się w powietrze. Zakładając nawet, że większość z nich po niedużych remontach i przeglądach mogłoby zostać użyte w walce, to mówimy o raptem 30 przestarzałych maszynach które są stałbyby się uzupełnieniem strat dla Ukrainy.

Czytaj też

Jak w innych typach uzbrojenia, na Ukrainę najpewniej prędzej czy później zostaną, a raczej powinny zostać dostarczone zachodnie myśliwce. Ukraińscy piloci w wywiadach dla zachodnich mediów mówią, że na obecnych maszynach często nie są w stanie przechwycić np. pocisków manewrujących (zwłaszcza naddźwiękowych), a ich zestrzelenia często są zbiegiem okoliczności i ogromnych umiejętności, ale nie wystarczą do skutecznej obrony przestrzeni powietrznej przed atakami Rosji. Trzeba też pamiętać, że pula maszyn posowieckich (nawet uwzględniając prowadzone wsparcie) w końcu się wyczerpie. Niewątpliwie Ukraina potrzebuje zdolności obrony powietrznej zapewnianej przez nowoczesne myśliwce, mogące zwalczać wiele celów jednocześnie poza widocznością wzrokową. Pojawia się tutaj dość popularne stwierdzenie, że są oni w stanie w krótkim czasie opanować F-16, pytanie co definiujemy jako "w krótkim czasie" - w jednym z wywiadów ukraińskich pilotów dla Fox News była mowa o czasie 3 do 6 miesięcy.

Pewnym problemem jest także dostępność zachodnich maszyn, wiele krajów dzisiaj poszukuje F-16 różnych odmian dla swoich sił powietrznych. Maszyny starszego typu, jeżeli występują, są bliskie kresu możliwego nalotu i będą wymagać wydłużenia resursu, zatem konieczny jest czas, którego Ukraina nie ma zbyt wiele. Widzimy, że w tej kwestii nakłada się kilka problemów, które utrudniają przekazanie tego typu myśliwca wielozadaniowego. Jednak nie jest to jedyna konstrukcja, która mogłaby pomóc Ukrainie, możliwości jest wiele, zależnych od czasu i woli politycznej. Przykładem może być choćby schodzący tym myśliwców pokładowych AV-8B Harrier II, których z roku na rok ubywa w służbie, ustępując miejsca F-35B. Mogą one startować i lądować praktycznie pionowo dzięki swojej specyfikacji stworzonej do operowania na lotniskowcach. Ich użycie, pozwoliłoby na sprawny przerzut przez granice drogą lądową i natychmiastowy przelot na ukraińskie lotniska. Jest to ważne, ponieważ administracja zarówno USA jak i wielu innych państw nie chciała doprowadzić do przelotu myśliwców z terytorium NATO na Ukrainę, mogłoby to sprowokować Rosjan do eskalacji. Widzimy te obawy w oficjalnych deklaracjach przywódców np. prezydenta Francji.

„To prawie oficjalne stanowisko NATO" – powiedział Macron. „Pomożemy Ukrainie się bronić, ale nie będziemy prowadzić wojny z Rosją, więc uzgodniono, że niektóre rodzaje broni, takie jak samoloty czy czołgi, nie będą dostarczane". „A prezydent Zełenski jest tego świadomy" – dodał Macron w wywiadzie dla The Kyiv Independent.

Prawda, byłaby to nietypowa opcja, jednak na wojnie czasem sprzęt wojskowy służy, inaczej niż przewidział konstruktor. Oczywiście są to maszyny bardzo wysłużone, a ich opanowanie zajmie dużo czasu. Inną opcją mogłoby być przekazanie F/A-18 Hornet starszych wersji, które obecnie są wytypowane do wycofania w niektórych siłach powietrznych krajów NATO (i piechocie morskiej USA, a także siłach powietrznych Australii). Opcją może nie, dającą wielkiej przewagi, jednak dalej lepszą od wysyłania "surowych" Mig-29 mógłby być francuski Mirage 2000, których kilkanaście będzie w najbliższym czasie wycofanych z użycia. Możliwości jest wiele, a "rezerwy" Migów w państwach NATO są obecnie maszynami z linii, które należy czymś zastąpić. Wydaje się, że jedynie tylko kilka krajów byłoby stać na przekazanie samolotów o wyższej jakości niż obecnie używane na Ukrainie, bez większego uszczerbku na swoich siłach powietrznych. No i niezbędne są decyzje polityczne, wypracowane w taki sposób, by zapewnić Ukrainie zdolność bojową i jednocześnie minimalizować ryzyko eskalacji konfliktu. Ich wypracowanie będzie trudne

W atakach lotniczych na pozycje terrorystów z organizacji Państwo Islamskie uczestniczą też samoloty AV-8B Harrier II. Na zdjęciu podobna maszyna nad Afganistanem. Fot. Sgt. Gabriela Garcia/USMC.
W atakach lotniczych na pozycje terrorystów z organizacji Państwo Islamskie uczestniczą też samoloty AV-8B Harrier II. Na zdjęciu podobna maszyna nad Afganistanem. Fot. Sgt. Gabriela Garcia/USMC.

Ciąg dalszy nastąpi....

Reklama
Reklama

Komentarze (9)

  1. xdx

    Samoloty to by się znalazły chociażby EF2000 transzy 1 , Austria, Niemcy - z tym że to typowe myśliwce. Austria to by podskoczyła z radości jakby ktoś je kupił. A niemieckie są przeznaczone do wycofania w pierwszej kolejności. Z tym że nowe samoloty to chyba największy problem - problem zaplecza , problem wyszkolenia - bo chyba nikt nie wierzy że pilot z miga przesiądzie się bez problemu na zachodnią konstrukcje. Oczywiście są jakieś pogłoski ale moim zdaniem to bzdura wymyślona przez polityków. W nowoczesnych płatowcach sama umiejetność pilotażu to może 5% całości, 95% to obsługa systemów a to trwa swój czas. Pełne wyszkolenie pilota to 5 lat - czyli na ile można by skrócić ? Na 4,5 roku , przecież to kompletnie bez sensu.

  2. Ajot

    Przypominam, że w 2017roku Kanada chciała za darmo przekazać f/a-18, ale Ukraińcy odmówili, bo uznali że koszty serwisu są za wysokie i wystarczą im postsowieckie samoloty. To była fatalna decyzja, bo teraz mieliby wyszkolonych pilotów, całą obsługę, bazę techniczną do obsługi i wystarczyłoby im przekazywać kolejne egzemplarze, a USA mają wycofane ich setki sztuk.

    1. kaczkodan

      W 2014. Tak, decyzja okazała się nietrafiona, zwłaszcza że te F-18 obsługiwały AMRAAM-y. Inna kwestia, że Ukraina naprawdę nie miała pieniędzy, jakaś forma również finansowej pomocy bardzo by się przydała.

    2. michal2022

      W pakiecie z samolotami powinni wynająć prywatnych pilotów z otrzymanym obywatelstwem UA ;-)

  3. kaczkodan

    Potrzebne są ciężkie drony uderzeniowe, takie przenoszące po 2 tony bomb.

  4. szczebelek

    A co oni mają przekazywać jak taka Francja ma 80 sztuk AH, a Niemcy 100 o myśliwcach nie wspominając gdzie niektóre państwa mają kilka sztuk lub kilkanaście...

  5. Adr

    Bez wsparcia ukraińskiej woli i umiejętności walki zachodnim sprzętem nie udało by im się obronić. Ale to już przeszłość, trzeba jasno powiedzieć że zachód poza Polską nie chcę zwycięstwa Ukrainy. Dostawy broni lekkiej były szybkie i masowe. Tak samo M777.....wiadomo nie chroni przed odłamkami, nie zautomatyzowane,nie samobieżne, krótka lufa.....ale dzięki mobilności strategicznej i liczebności szybkie dostawy zrobiły chwilową różnice na froncie. Teraz dostawy są symboliczne i rozłożone w czasie......deficyt sprzętowy rośnie......pozycja negocjacyjną Ukrainy słabnie

    1. klapaucyusz

      Można odnieść wrażenie, że Zachód bardziej od zwycięstwa Rosji boi się zwycięstwa Ukrainy. Będą więc dozować uzbrojenie tak, żeby Ukraińcy wykrwawiali Rosjan, ale ich całkiem nie rozbili.

  6. KD

    Samą artylerią Ukraińcy mogą wygrać z orkami. Mają coraz więcej nowoczesnych Krabów, Caesarów, PzH2000, HIMARS,, dużo lepszych od orkowych armat i haubic.

  7. Był czas_3 dekady

    Ukrainie pozwolą wygrać wojnę: 1) drony rozpoznawcze i uderzeniowe o bliskim i dalekim zasięgu 2) artyleria o zasięgu 40 - 300km oraz silna obrona przeciwlotnicza. Co do tego nie mam wątpliwości. Nas też to dotyczy, gdyby doszło do "W".

  8. ΚrzysiekS

    W czasie II Wojny Światowej ataki na Londyn z użyciem bomb szybujących V-1 i rakiet V-2 ustały dopiero po zniszczeniu stanowisk startowych w okupowanej Europie. Obecnie taki scenariusz właściwie nie wchodzi w grę bo zasięgi tego typu broni są wielokrotnie większe. Niestety, Ukraina może tylko nie przegrać tej wojny bo na zwycięsto nie ma szans - realizuje się scenariusz afgański.

  9. Paweł P.

    Nie mają wyjścia, gdyby mieli – polecieliby na wszystkim. Klasykiem "drzwi od stodoły".