Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

"Polityczne trzęsienie ziemi" w Zjednoczonym Królestwie. Żniwo Brexitu

Fot. Toms Norde, Valsts kanceleja via Wikipedia.
Fot. Toms Norde, Valsts kanceleja via Wikipedia.

Kurz po referendum, w którym obywatele Zjednoczonego Królestwa opowiedzieli się za „Brexitem” powoli opada. Europa zastanawia się co dalej, a Londyn musi uporządkować sytuację na własnym podwórku. Dzisiejszy Financial Times opisuje kalendarz wyborów szefa partii konserwatywnej i premiera rządu – pisze w komentarzu dla Defence24.pl Maciej Sankowski. 

Kandydatury będą przyjmowane od środowego popołudnia do czwartkowego lunchu. Potem nad listą pochylą się gremia kierownicze, w tym rada polityczna Torysów. Jeszcze przed przerwą wakacyjną, która w brytyjskim parlamencie zaczyna się 22 lipca, lista kandydatów na nowego lidera zostanie okrojona na dwóch osób. Po wakacjach odbędzie się kongres konserwatystów, podczas którego wybrany zostanie nowy przewodniczący partii. Lider ugrupowania stawi się następnie u Królowej Elżbiety II i zapewne zostanie mu powierzona misja utworzenia rządu.

Warto przypomnieć, że Torysi zdecydowanie wygrali wybory parlamentarne, które odbyły się w maju ubiegłego roku. Konserwatyści zdobyli wówczas 331 miejsc (na 650) osiągając większość, pozwalającą na samodzielne rządzenie. 

Dlatego obecna sytuacja jest absolutnie bez precedensu. Dawid Cameron był przekonany, że referendum zakończy się po jego myśli a kampania pozwoli rozładować negatywne emocje i pokazać w pełni polityczny kunszt premiera. Stało się jednak inaczej i brytyjska scenę polityczną czeka jesienne trzęsienie ziemi.

Konserwatyści będą najprawdopodobniej wybierać pomiędzy kontrowersyjnym Borisem Johnsonem – byłym merem Londynu, zwolennikiem Brexit, a umiarkowaną szefową MSW - Theresa May – stronniczką Camerona. To obecnie najpoważniejsi kandydaci, choć nie można wykluczyć, że do stawki będzie próbował dołączyć młody, ambitny Stephen Crabb – minister ds. Walii w obecnym rządzie 

Według nieoficjalnych informacji partyjny establishment skłania się do poparcia Teresy May, wierząc w jej doświadczenie ale także w kontynuację politycznej linii Camerona, która dotychczas była bardzo skuteczna, co pokazały ubiegłoroczne wybory.

Brexit zbiera także żniwo po lewej stronie sceny politycznej. Poważne zmiany mogą także objąć Partię Pracy. Jeremy Corbyn – znany z radykalnych poglądów socjalistycznych lider laburzystów, traci grunt pod nogami. Do dymisji podało się bowiem 12 członków gabinetu cieni. Politycy argumentują, że Jeremy Corbyn był mało aktywny w kampanii referendalnej, by nie powiedzieć, iż sprawiał wrażenie umiarkowanego zwolennika wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Tymczasem niezrażony Corbyn odrzuca krytykę i zapowiada, że nie zamierza ustępować ze stanowiska. 

Zapowiada się więc gorące, polityczne lato na Wyspach.

Maciej Sankowski

 

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. mamaq

    Jeżeli GB nie wyszła by z UE to za 50-100 lat coś takiego jak naród brytyjski przestał by istnieć - po prostu został by rozmyty przez emigrantów i nie ma znaczenie pracujących czy siedzących na zasiłku. A cz Wy chcielibyście w Polsce 40 mln. pracowitych wykształconych np. Hindusów?

    1. franca

      A teraz, po wyjściu Szkocji, Irlandii Pn. I pewnie trochę później Walii, przestanie istnieć dużo szybciej. Jak widać ksenofobia jest szkodliwa.

  2. E[p]

    A ja uwazam ze dobrze zrobili. Arogancja europejskich parlamentarzystow korupcja biurokracja i calkowity brak perspektywicznosci sprawiaja ze UE stala sie maszynka do robienia absurdalnych praw i narzucania ich na masowa skale a osoby ktore forsuja te prawa nie sa odpowiedzialne przed kimkolwiek. Biurokratyczny twor ktory rozdysponowuje dobra innych niczym absolwent marksistowskiego instytutu ekonomicznego z jednej strony a z drugiej narzuca swoim "obywatelom" wole wielkich korporacji zaczyna zauwazac ze cos jest nie tak i moze nadejdzie czas zmian na lepsze a moze jestem tylko naiwniakiem : )

    1. Paweł

      Bredzisz. Co lepszego w zamian ?

    2. Eagle

      Kłamiesz jak leaversi w trakcie kampanii z 350mln Ł na NHS.

    3. mamaq

      Masz rację dodam jeszcze to że korporacje kłamią okradają i trują zwykłych ludzi.

  3. MagdaFoksal

    Anglicy mają z chwilą wyjścia wolną rękę w sprawach umów i traktatów z całym światem np: z Ameryką. To co Bruksela mieli latami oni będą mogli zrobić i wiele szybciej. Jednocześnie są zbyt ważnym rynkiem dla pozostałej EU żeby ich szykanować. Wypowiedzi Junckera, Schulza czy Tuska nie mają tu żadnego znaczenia bo to są figuranci i frustraci nie mający pojęcia o czym mówią, najczęściej. I tak przemysł samochodowy już pierwszego dnia zapowiedział, że nie życzy sobie jakichkolwiek zmian. Co 5 samochód sprzedawany w Anglii jest produkowany w Niemczech, to samo jest z Fiatem. Podobna sytuacja jest na rynku rolnym. Dla Francuzów, Hiszpanów, Włochów GB to najważniejszy rynek, oprócz Niemiec. W finansach i przepływie kapitałów jest trochę inaczej. Tam jedna szykana EU może popchnąć Londyn to poluzowania polityki fiskalnej i liberalizacji rynku i nie dość że wszyscy pozostaną w City to wyssą kapitał z EU. City to nie tylko giełda i akcje!!! To po NY najważniejsze centrum handlu surowcami i walutami na świecie. Tylko wariat może kopać się z koniem, Ale najciekawsze... kto jest najważniejszym partnerem w inwestycjach bezpośrednich w Anglii? USA!!! Nie EU. Strefa wolnego handlu to potężna bomba dla EU, z której wielu będzie wyciągać ręce do statusu GB i wolnej strefy np: Skandynawia i Holandia. Podobnie z Chinami, które nie mogą się dogadać z Brukselą ale .... korzystają na tym Niemcy w umowach dwustronnych, a teraz mamy szanse my. KE i Bruksela to narośl, dysfunkcjonalna struktura, która niszczy ludzką kreatywność. Przecież USA cały czas drenują najlepiej zapowiadających się fachowców z Europy za ocean to między innymi efekt ograniczeń i limitów nałożonych na gospodarkę. Wcześniej chodziło tylko o pieniądze teraz dochodzą możliwości rozwoju.

    1. student

      Nie wiesz o czym piszesz. GB czeka recesja i rola jaka dziś ma Rosja i Turcja pragnące mieć dostęp do rynków UE.

    2. Supernauczyciel

      Pożyjemy zobaczymy.

    3. E[p]

      Brytyjczycy nie maja wlasnego przemyslu tak czy inaczej beda kupowac od nas albo zaprzedadza sie USA. Ciekaw jestem co stanie sie z City wcale bym sie nie zdziwil gdyby przynajmniej czesc im uciekla. Dlaczego wg Pani nienawidza Polakow ? Nie dlatego ze im Polacy jako tacy przeszkadzaja. Maja mnostwo niezasymilowanych ludzi ktorzy tylko ciagna zasilki ale to akurat Polacy sa problemem. Sa po prostu zazdrosni ze Polacy sa bardziej pracowici i przezntuja wiekszy poziom fachowosci i kultury niz przecietny Brytyjczyk. O to tu chodzi. Tak samo jak ci wszyscy ktorzy nienawidza Zydow.

  4. Patagon

    W. Brytania dostanie wiecej "swobody" od UE. I wygra na tym.

    1. fryz5

      No tak, bezrobotny też ma więcej swobody od człowieka pracującego, tylko czy mu przez to lepiej.

    2. pol

      Angole strzelili sobie w kolano , muszą i tak dostosować się do przepisów unijnych a już nie mają na nie wpływu. Z drugiej strony są głosy że to był największy hamulcowy Unii. A co będzie , to się zobaczy :)

  5. japa

    Warto przypomnieć, że Torysi zdecydowanie wygrali wybory parlamentarne, które odbyły się w maju ubiegłego roku. Konserwatyści zdobyli wówczas 331 miejsc (na 650) osiągając większość, pozwalającą na samodzielne rządzenie. 331/650 = 0.5092 ??? decydowane czu o włos????

    1. Geoffrey

      Zdecydowana wygrana polega na tym, że mają większość absolutną i nie muszą wchodzić w koalicje, żeby utworzyć rząd. Mają więcej miejsc, niż wszyscy inni razem wzięci (choćby o włos).