Reklama

Siły zbrojne

Oncilla poszła na wojnę

Oncilla. Fot: Jerzy Reszczyński
Oncilla. Fot: Jerzy Reszczyński

Jak poinformował ukraiński portal Defence Express, w pierwszej połowie maja w mieście Wasylków przedstawicielom Sił Zbrojnych Ukrainy (Збройних Cил України) przekazano kolejną partię dziewięciu bojowych wozów opancerzonych Oncilla 4x4 L2014-UD. Sprzęt, który natychmiast wysłano do armii ukraińskiej, poświęcił ksiądz Kościoła prawosławnego Ukrainy, a proces produkcji, co podkreśla portal, nadzorował odbiór wojskowy. Pojazdy te, to ciekawy przykład współpracy obronnej Polski i Ukrainy. GoodWrite.pl v0.44.3 Poprawność zdań Trudność zdań Zgłoś uwagi zdań: 1 słów: 51 znaków: 425 GoodWrite.pl v0.44.3 Poprawność zdań Trudność zdań Zgłoś uwagi zdań: 1 słów: 51 znaków: 425

image
Dozor-B, 2018r. Fot: VoidWanderer /wikipedia.com/CC BY-SA 4.0

Jak poinformowano, uroczystość przekazania sprzętu odbyła się na terenie firmy badawczo-produkcyjnej VK Sistema (ТОВ НВК ВК Система), która montuje te maszyny i testuje je przed przekazaniem klientowi. Firma ta, warto przypomnieć, znana jest jako producent i dostawca dla Sił Zbrojnych Ukrainy sanitarnej wersji lekkiego pływającego opancerzonego transportera gąsienicowego MT-LB-S. Wywodzi się on z tej samej konstrukcji, która od 1976 r. była produkowana w długich seriach (ok. 600 szt. rocznie) przez Hutę Stalowa Wola. Trafiała stąd nie tylko do Wojska Polskiego, ale także do licznych odbiorców zagranicznych.

Ciekawostką jest, że stalowowolskie MT-LB, używane przez Narodową Armię Ludową NRD, po zjednoczeniu Niemiec znajdowały się przez pewien okres na wyposażeniu Bundeswehry, która następnie odsprzedała je siłom zbrojnym… Szwecji, gdzie służyły jako Pansarbandvagn 401. MT-LB użytkowany jest także m.in. w Afryce przez armię nigeryjską, korzystały z niego siły ONZ, w dużych ilościach eksportowany był m.in. na Bliski Wschód. Wyprodukowane dla Iraku pojazdy, których nie zdążono dostarczyć przed ogłoszeniem embarga na dostawy broni do tego kraju po agresji armii Saddama Husajna na Kuwejt (ok. 100 egz.), zostały przez HSW wykorzystane do budowy licznych wersji pojazdów specjalistycznych (przykładem tego jest ISM Kroton). Na bazie podwozia tego pojazdu w HSW opracowana została rodzina podwozi o znacznie wyższych parametrach, od szybkobieżnego podwozia gąsienicowego SPG-2 po SPG2A Opal, stosowanych w licznych odmianach w specjalistycznych pojazdach zamawianych przez SZ RP. Ta dygresja, choć nie jest związana bezpośrednio z głównym wątkiem niniejszej publikacji, ma wskazać na to, jak znaczące było w przeszłości powiązanie obu sąsiadujących z sobą krajów, Polski i Ukrainy, z technologiami wojskowymi powstałymi w ZSRR.

Obecnie symbolem nowych powiązań, jakie w obszarze przemysłu zbrojeniowego tworzone są pomiędzy naszymi krajami, są nie tylko eksportowane na Ukrainę, i używane w działaniach bojowych, głównie w Donbasie, wyroby Grupy WB (Warmate i Flyeye). Spektakularnym, wartym omówienia przykładem takiej współpracy jest także mający polsko-ukraiński rodowód wóz opancerzony 4x4 Oncilla. Powstaje on, podobnie jak kiedyś MT-LB, w Stalowej Woli, ale nie w Hucie Stalowa Wola SA lecz w działającej od 1991 r. prywatnej spółce MISTA.

Firma początkowo specjalizowała się w projektowaniu, produkcji i serwisowaniu oraz remontach maszyn i sprzętu budowlanego, jakiego nie miała w swoim programie produkcyjnym HSW (równiarki drogowe), stając się jedynym w Polsce ich producentem. Z czasem spółka poszerzyła swój portfel m.in. o produkcję kruszarek, podzespołów do platform wiertniczych i innych konstrukcji morskich, i nie zaprzestawała poszukiwań kolejnych obszarów aktywności. W pewnym sensie naturalną konsekwencją rozwoju spółki stało się wejście jej, jako kolejnego w Stalowej Woli podmiotu, także w branżę zbrojeniową.

Zapoczątkowało je pozyskanie dokumentacji na skonstruowany w słynnym charkowskim biurze konstrukcyjnym im. A. A. Morozowa (ChKBM) pojazd opancerzony 4x4 Dozor-B, oraz wszelkich praw do rozwijania, modernizacji i modyfikacji tej konstrukcji, a także eksportu wyprodukowanych pojazdów. Dozor-B w nomenklaturze ukraińskiej określany jest jako ТБКМ (Тактична Бойова Колісна Машина), co należy rozumieć jako „Taktyczny Bojowy Pojazd Kołowy”, albo (Бойова Броньована Mашина – Bojowy Samochód Opancerzony). Dla tych określeń w języku polskim najbardziej adekwatne byłyby chyba określenia „transporter opancerzony” (nieco na wyrost) oraz (według podstawowego przeznaczenia) „opancerzony wóz patrolowy”. Wóz zaprojektowany w 2004 r. oficjalnie zaprezentowany został po raz pierwszy w 2007 r., a decyzję o zamiarze wprowadzenia go na uzbrojenie Ukrainy ogłoszono w 2014 r., planując zakup 200 wozów tego typu.

Warto przypomnieć, że w kwietniu 2014 r. rozpoczęła się „gorąca” faza prorosyjskiej rebelii w Donbasie i Ukraina znalazła się w stanie niewypowiedzianej wojny. Stalowowolska spółka MISTA rok wcześniej pozyskała prawa do produkcji Dozora-B, i już podczas MSPO 2013 – prezentując wóz Oncilla – zademonstrowała kierunek, w jakim zamierza podążać w rozwoju pojazdu. W stosunku do ukraińskiego pierwowzoru zawierał on szereg istotnych zmian konstrukcyjnych, ale jeszcze dłuższa była lista zmian dopiero wdrażanych i planowanych, nad którymi pracowali konstruktorzy spółki.

image
Prototyp wozu przed wyjazdem na MSPO 2013, warto zwrócić uwagę na archaicznej konstrukcji stanowisko strzeleckie oraz „dozorowe” osłony kół i hamulców.Fot. J. Reszczyński 
image
Na MSPO 2015 MISTA i Lacanaire Ltd zaprezentowały grupę pojazdów Oncilla w różnych wersjach, m.in. z nowym stanowiskiem uzbrojenia i z zabudowanym pomostem abordażowym dla grupy szturmowej jednostek antyterrorystycznych. Fot. J. Reszczyński

Dla urealnienia eksportowych planów spółki MISTA związanych z nowym wyrobem utworzono spółkę Lacenaire Limited z siedzibą na Cyprze. Odtąd rok po roku stalowowolska spółka prezentowała kolejne wersje rozwojowe wozu Oncilla (m.in. – w 2015 r. z nowym napędem Iveco o mocy 210 KM zamiast Deutz o mocy 190 KM, nowym wyposażeniem, dopancerzeniem, uzbrojeniem). Działania te przyniosły stosunkowo szybko pierwsze efekty komercyjne. Już na początku kwietnia 2017 r. podczas defilady wojskowej w Dakarze zaprezentowana została pierwsza partia transporterów Oncilla, zakupionych w Stalowej Woli dla sił zbrojnych Senegalu. Zainteresowanie pozyskaniem tego pojazdu wyraziło kilka kolejnych państw Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu. Co jakiś czas na poligonach w Stalowej Woli zagraniczne delegacje wojskowe zapoznają się z możliwościami pojazdu, jednak przed zawarciem ewentualnych umów nie ma mowy o żadnych szczegółach działań marketingowych.

Wprowadzanie Dozora-B na uzbrojenie ukraińskich sił zbrojnych, od 2014 r. uwikłanych w konflikt zbrojny z Rosją i tzw. separatystami prorosyjskimi na wschodzie kraju, wiązało się niekończącym się pasmem porażek lub co najmniej potknięć. Przemysł ukraiński nie radził sobie nie tylko z terminami dostaw: w lutym 2015 r. GK Ukroboronprom zapewniał, że do końca roku dostarczy armii 50 Dozorów-B, które miał wyprodukować ЛБТЗ (Львівський Бронетанковий Завод – Lwowskij Bronietankowoj Zawod), co okazało się niewykonalne. Nie mniejsze problemy dotyczyły jakości: w trakcie prób na jaw wyszło 49 poważnych usterek i wad konstrukcyjnych, których eliminacja kosztowała kolejne miesiące opóźnień. Nie dotrzymano deklaracji dostarczenia 10 wozów do końca marca 2016 r., zamówiona partia została przekazana 95. Brygadzie Aeromobilnej dopiero w lipcu 2016 r., a pojazdy z wielkim trudem przeszły badania.

Skala zamówień na 2017 r. ulokowanych w kijowskim zakładzie określona została liczbą zaledwie 20 egz., co ma się nijak do potrzeb armii, w pewnym momencie zdefiniowanych już nie na poziomie 200, ale… 2000 pojazdów tej klasy.. Kiedy zaczęto szukać rozwiązań problemów we współpracy z Polską, pojawiły się nowe problemy. Prorosyjskie, i powiązane z rosyjskimi ośrodkami wpływu oraz oligarchami powiązanymi z Kremlem, media nadały wielki rozgłos wadom produkcyjnym Dozorów, które na Ukrainie zbudowano już nie z ukraińskich blach typu 71 (ich produkcję w międzyczasie zarzucono, a zamienniki były dostępne tylko w firmach kontrolowanych przez oligarchów powiązanych z Rosją), ale z blach pancernych Armstal 500 dostarczanych przez Hutę Stali Jakościowych w Stalowej Woli. Tę samą, która jest dostawcą stali pancernych na polskie Rosomaki. Wytwarzane z polskiej stali Dozory miały jakoby „pękać”, co miało zostać ujawnione w trakcie eksploatacji trzech pojazdów testowych o przebiegu zaledwie 100 i 400 km. Pęknięcia ujawnione zostały w węzłach konstrukcyjnych w rejonie mocowania napędów. Oczywiście, powołano kolejne komisje, które miały wyjaśnić, czy przyczyną są rzekome wady blach, czy niewłaściwa, znacznie trudniejsza niż w przypadku reprezentujących starą generację stali pancernych blach ukraińskich, technologia spawania nowoczesnej Armstal 500.

Wszystko to utrudniło i opóźniło wprowadzenie wozów na uzbrojenie, a tym samym – wstrzymało eliminację przestarzałych, o niskich parametrach technicznych i bojowych, transporterów jeszcze z czasów ZSRR, które nie zapewniały dostatecznej osłony żołnierzom. Niefortunny i niedopracowany, choć mający znaczny potencjał Dozor-B uzyskał wśród ukraińskich wojskowych nieoficjalną i pełną ironii nazwę „Pozor”. Te poważne problemy wdrożeniowe, a także presja czasu i sytuacja w Donbasie, złożyły się na najpoważniejszy impuls, sprzyjający otwarciu się ukraińskich wojskowych na ofertę spółki MISTA, mającą już za sobą pierwsze eksportowe doświadczenia z dopracowanym, poprawionym i znacznie rozwiniętym pojazdem. Oncillę z Dozorem-B, czyli jej pierwowzorem, łączyło już w zasadzie wyłącznie podobieństwo sylwetki i ogólny schemat konstrukcyjny. O skali zmian, związanych z napędem, zawieszeniem, opancerzeniem, wyposażeniem, świadczy wyraziście ten parametr: oryginalny Dozor-B charakteryzuje się masą w konfiguracji bojowej wynoszącą 6300 kg, Oncilla – 8800 kg. Udźwig pojazdu ukraińskiego, według producenta, to maksymalnie 2 tony, Oncilli – ponad 4 tony.

Stalowowolski „kot” musiał otrzymać zatem nie tylko nowe, mocniejsze zawieszenie i amortyzatory, ale także mocniejsze hamulce i mocniejszy system przeniesienia napędu. Ponadto dopracowano opancerzenie wozu, zwłaszcza jego dennej części, która uzyskała satysfakcjonującą odporność przeciwminową. Wykonany z Armstalu z HSJ korpus przeszedł pomyślnie w Wojskowym Instytucie Technicznym Uzbrojenia zgodne z normą STANAG 4569 testy balistyczne, uzyskując w połowie 2018 r. potwierdzenia odporności balistycznej na pograniczu poziomu 2 i 3. Strzelania prowadzono z dystansu 10 m amunicją 7,62 x 39 z pociskiem BZ o prędkości 701,3-707,0 m/s, nie uzyskując przebicia. Oznacza to, że korpus posiada odporność na poziomie 2, ale w ofercie spółki jest opcjonalne dopancerzenie z kompozytów, gwarantujące odporność na poziomie 3 dla każdej z czterech badanych stref korpusu. Zwiększona masa pojazdu, a także oczekiwania kilku potencjalnych klientów bliskowschodnich z regionu o klimacie tropikalnym, zmusiły konstruktorów ze spółki MISTA nie tylko do implementowania w konstrukcji wozu wydajnego systemu wentylacji i klimatyzacji zgodnego ze standardem NATO AECTP – 230, ale przede wszystkim – do rozwiązania sporych problemów z zagwarantowaniem skutecznego chłodzenia zarówno silnika jak i przekładni podczas długotrwałej jazdy z prędkością min. 120 km/godz. przy temperaturze otoczenia do +50 stopni Celsjusza.

Oncilla otrzymała także nowoczesny system filtrowentylacji, centralny układ pompowania kół, systemy nawigacji satelitarnej i łączności radiowej, automatyczny system gaśniczy i, generalnie, automatyczne systemy monitorowania większości parametrów wozu podczas jazdy. To uwolniło kierowcę i dowódcę od manualnej obsługi systemów bądź systematycznego, uciążliwego w warunkach bojowych, kontrolowania ich sprawności. Dotyczy to praktycznie wszystkiego, od ciśnienia w ogumieniu po automatyczne przełączanie zasilania paliwem pomiędzy poszczególnymi zbiornikami. Zmieniono także uzbrojenie, rozważając pierwotnie zastąpienie oryginalnego przez ZSMU 12,7 z tarnowskich ZM. To rozwiązanie okazało się jednak zbyt ciężkie i, jak na oczekiwania przyszłych nabywców, zbyt kosztowne. Dla Oncilli w spółce MISTA zaprojektowano więc, częściowo tylko bazujące na oryginalnym, stanowisko uzbrojenia typu koszowego z wkm NSW 12,7 mm oraz dzienno-nocnymi przyrządami obserwacyjno-celowniczymi. Można je obsługiwać zdalnie oraz manualnie.

image
Nowy, skonstruowane w spółce MISTA stanowisko uzbrojenia. Fot. J. Reszczyński

Opcjonalnie dostępna jest również wieża bojowa wyposażona w laserowy dalmierz i podświetlacz celu. Oncilla została skutecznie przetestowana w pokonywaniu przeszkód wodnych o głębokości 1,2 metra. Uzyskanie tej zdolności nie było sprawą prostą, jeśli wziąć pod uwagę, że w podwójnej – ze względu na potrzebę zapewnienia odpowiedniej odporności przeciwminowej – i skomplikowanej konstrukcji pancernej podłodze pojazdu zabudowany jest złożony system chłodzenia oleju. Zdolność radzenia sobie w bardzo trudnym terenie podnosi zamontowana z przodu wozu wciągarka elektryczna o uciągu 6,8 t.

Oncilla, tak jak Dozor-B, zabiera na pokład 3-osobową (kierowca, dowódca i operator uzbrojenia) załogę oraz 6-osobowy desant, przewożony na podwieszanych do stropu wozu (a nie sztywno mocowanych do podłogi) fotelach, co jest rozwiązaniem odpowiadającym w pełni współczesnym standardom. Z silnikiem Deutza Oncilla uzyskuje zasięg do 750 km, z silnikiem Iveco – ok. 800 km. To, oraz zdolności terenowe i udźwig oraz poziom ochrony wnętrza, są wystarczające do wykorzystywania wozu w charakterze pojazdu partolowo-interwencyjnego, ale też jest w pełni akceptowalne także dla funkcji wozu dowodzenia albo rozpoznania chemicznego i radiologicznego. Ukraińcy, wobec problemów z rodzimym Dozorem-B, byli zainteresowani pozyskaniem tak odmienionego „swojego” transportera. Po wstępnych testach zdecydowali się wybrać spośród dwóch oferowanych wariantów Oncilli ten z napędem Deutz, nieco słabszym, ale lepiej znanym i „oswojonym” na Ukrainie niż silniki Iveco. Napęd zblokowany jest z automatyczną skrzynią Allison 1000 (6+1). Oncilla w takiej konfiguracji przeszła testy certyfikacyjne w SRI i testy porównawcze z ukraińskiej produkcji Dozorem-B.

Wykazała, co oficjalnie przyznają specjaliści także spoza wojskowego środowiska, szereg zdecydowanych przewag nad konkurencyjną konstrukcją, dzięki czemu wóz został przyjęty na wyposażenie Sił Zbrojnych Ukrainy. Pojazdy z dostarczonej ostatnio partii potwierdziły deklarowane przez producenta właściwości podczas badań zdawczo-odbiorczych, które odbyły się w kwietniu i maju niedaleko miasta Wasylków. Wymagających, mających za sobą bojowe doświadczenia podczas realnych działań wojennych w Donbasie ukraińskich wojskowych, którzy przeprowadzali wszechstronne badania Oncilli, usatysfakcjonowały nie tylko bardzo dobrze wyniki strzelań, zwłaszcza w warunkach nocnych, ale też jakość wykonania wozu i bogactwo jego wyposażenia, automatyka wielu funkcji, ergonomia, wręcz komfort podczas przemieszczania się, co jest m.in. wynikiem zastosowania w układzie jezdnym i przeniesienia mocy nowoczesnych precyzyjnych mechanizmów o niskiej emisji hałasu oraz zasługą wysokiej jakości wewnętrznych wykładzin przeciwodpryskowych i wytłumiających hałas.

image
– Wyraźnie widać, jak nowe stanowisko uzbrojenia z MISTY (z lewej) różni się od oryginalnego (z prawej). Wóz ma już nowego typu hamulce pod nowej konstrukcji osłonami oraz zmieniony blok reflektorów. Fot. J. Reszczyński

W odróżnieniu od przaśnego Dozora, w kabinie Oncilli można porozumiewać się bez konieczności używania w każdej sytuacji systemu łączności wewnętrznej, jako że poziom hałasu nieznacznie przewyższa ten, z jakim ma się do czynienia podczas jazdy cywilnym samochodem osobowym średniej klasy. Wyniki testów porównawczych były i są kontestowane przez część ukraińskich fanów rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Pojawiały się nawet głosy, że to Dozor-B tak naprawdę... wygrał rywalizację, a nie Oncilla, i że – cytujemy dosłownie jeden z wpisów pod tekstem na portalu – „Kolejny program korupcyjny. Ten sam Dozor, ale wyprodukowany w Polsce.” Chciałoby się zapytać: „Skąd my to znamy…? Podczas majowej ceremonii w Wasylkowie nad eskadrą nowiuteńkich transporterów kierowanych do armii rozczulali się przedstawiciele także lokalnych władz. Mer miasta Natalia Oleksandrivna Bałasynowicz zwróciła uwagę, że „spółka jest jednym z największych podatników lokalnego budżetu” i życzyła pracownikom spółki nowych osiągnięć na rzecz poprawy zdolności obronnych Ukrainy.

Pojazdy, co przyznaje portal (choć nie opisuje w szczegółach, jaki jest faktyczny udział w produkcji podmiotu ukraińskiego, a jaki jego polskiego partnera, praktycznego producenta wozu) „składane były w kilku partiach z gotowych zestawów maszyn przez wysoko wykwalifikowanych pracowników NVK VK Sistema LLC, którzy zdobyli duże doświadczenie w produkcji innych pojazdów opancerzonych dla ukraińskiej armii”. Co jest zasadniczo zgodne ze stanem faktycznym, jako że tak uzgodniono, m.in. także ze względów celnych, podział pracy pomiędzy spółką MISTA i ukraińskim VK Sistema. Jest to rozwiązanie praktykowane w wielu krajach, nie tylko w przemyśle zbrojeniowym, ale też np. motoryzacyjnym. Zaawansowany w sprawach produkcji wojskowej partner w kraju odbiorcy, choć mający doświadczenia głównie z zupełnie innej epoki technologicznej, jest dla spółki MISTA optymalnym rozwiązaniem.

Technologii i procedur serwisowania i napraw można stosunkowo szybko nauczyć. Taki układ gwarantuje, że kwestie serwisowania sprzętu, składowania części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych, dotrzymywanie właściwych procedur przy przeglądach i naprawach, znajdą się w rękach podmiotu mającego odpowiednie kompetencje. Nie wymieniony przez portal z nazwiska obecny na uroczystości przedstawiciel spółki MISTA podkreślił, że pojazd został specjalnie dostosowany do potrzeb ukraińskiego wojska oraz z uwzględnieniem przejścia Sił Zbrojnych Ukrainy na standardy NATO. „– Obecnie Oncilla spełnia wszystkie standardy UE i NATO oraz ma perspektywy zarówno na rynku ukraińskim, jak i międzynarodowym” – zapewnił. Nie wykluczył też organizacji masowej produkcji dużych partii KTO Oncilla w jednym z państwowych przedsiębiorstw Ukroboronpromu – w przypadku zainteresowania ukraińskiego wojska szybką wymianą starego poradzieckiego sprzętu na nowe modele spełniające standardy NATO i wyprodukowane zgodnie ze wszystkimi wymogami UE.

„ – Oncilla, choć jest maszyną europejską, narodziła się, została stworzona i dostosowana do potrzeb ukraińskiej armii i rynku międzynarodowego” – dodał. Dla spółki MISTA fakt, że jest dostawcą zaawansowanego technologicznie sprzętu dla kraju, który obecnie prowadzi działania wojenne, używając m.in. sprzętu tej firmy, jest niemożliwym do przecenienia „bonusem marketingowym” i bez wątpienia podnosi prestiż firmy. To zazwyczaj przekłada się na zainteresowanie ze strony nowych klientów, a także ma wpływ na rozszerzanie skali zamówień u dotychczasowych. 

Choć spółka MISTA zachowuje absolutną wstrzemięźliwość w informowaniu o szczegółach realizowanego obecnie kontraktu z Ukrainą, z możliwych do zdobycia, opublikowanych danych o imporcie ukraińskiej firmy VK Sistiema można dowiedzieć się, że MISTA realizuje we współpracy z VK Sistiema dostawy do sił zbrojnych Ukrainy 24 pojazdów Oncilla 4×4 L2014-UD, zamówionych w ubiegłym roku. Co najmniej dwa wozy przekazano już na początku 2020 r., zostały one zaprezentowane i przekazane siłom zbrojnym Ukrainy 23 sierpnia w obecności prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Siedem kolejnych pojazdów dostarczono, jak wynika z tego źródła, pomiędzy 7 a 23 grudnia 2020 r., a dostawy tegoroczne rozpoczęto 29 stycznia. Skala tych dostaw nie jest znana, ale wiadomo – od czego rozpoczęliśmy tę publikację – że 9 kolejnych wozów dostarczono wiosną i oficjalnie przekazano 12 maja. Oznacza to, że pomimo utrudnień spowodowanych w całej światowej gospodarce przez pandemię COVID 19, spółka MISTA utrzymuje wysokie tempo produkcji.

image
Oncilla podczas testów terenowych na poligonie w Stalowej Woli Fot. J. Reszczyński

Na temat warunków umowy, skali zamówień i harmonogramów dostaw, MISTA nie udziela żadnych informacji, i trudno się temu dziwić. Każda informacja może zostać wykorzystana w grach prowadzonych przez rosyjskie służby, dążące do podtrzymania odpowiedniej „temperatury konfliktu” w rejonie wschodniej Ukrainy oraz zrażania Ukrainy do zachodnich partnerów i dyskredytowania ich. Jest jeszcze druga strona medalu: decyzja o skierowaniu zamówień na wóz Oncilla obudziła na Ukrainie presję na powrót do programu rodzimego Dozora-B.

Zważywszy na duże zapotrzebowanie Sił Zbrojnych Ukrainy na bojowe kołowe pojazdy opancerzone 4x4, dopuszcza się możliwość, że równolegle z dostawą KTO Oncilla w biurze konstrukcyjnym im. Morozowa do wymagań klienta dostosowany zostanie także rodzimy Dozor-B, który spotkał się z wieloma krytycznymi opiniami ukraińskiej armii. Po usunięciu wielu wad, oraz m.in. po dostosowaniu go do pokonywania przeszkód wodnych, Dozor miałby zostać skierowane na badania kwalifikacyjne, po których zostałby przyjęty na uzbrojenie. Testy zaktualizowanej wersji ostatecznej tego wozu zaplanowano na luty tego roku, po czym MON Ukrainy miało zdecydować, ile, z jakiego zakładu (planowane jest uruchomienie produkcji zarówno w LBTZ, jak i ChKBM, czyli we Lwowie i w Charkowie) i jakie wersje Dozora zostaną zamówione. Sprawę zaciemnia jednak styczniowa informacja o tym, że w listopadzie ubiegłego roku ChKBM kupił od LBTZ za 375 468 hrywien „zestaw oprzyrządowania do spawania korpusu taktycznego bojowego kołowego samochodu bojowego Dozor-B”.

Czy to oznacza, że lwowska fabryka, borykająca się przez kilka lat z poważnymi problemami ekonomicznymi, traci zdolność produkowania tych wozów? To możliwe. W sierpniu ubiegłego roku, podczas wizyty w przedsiębiorstwie ChKBM wicepremiera i ministra przemysłu strategicznego Ukrainy Ołeha Uruskiego, jego dyrektor Jakiw Mormylo ogłosił ewentualne zamówienie na Dozor-B z Ministerstwa Obrony. Ze szczątkowych informacji wynika, że 3 lipca 2020 r. na rozkaz MON nr 245 Dozor-B został oddany do użytku w trybie państwowych testów i kontrolowanej eksploatacji. Na razie brak potwierdzenia, czy w ogóle doszło do sfinalizowania prac modernizacyjnych, chociaż w ukraińskich źródłach można było znaleźć informacje o zawarciu pod koniec 2020 r. umów na znaczne ilości części i podzespołów, które miałyby zostać wykorzystane do dokończenia prac rozwojowych nad Dozorem. Chodzi m.in. o zakup zestawu kuloodpornego szkła, nakładek przeciwodłamkowych oraz zmodernizowanej deski rozdzielczej.

Ogromne zapotrzebowanie Sił Zbrojnych Ukrainy, a także NGU (Gwardia Narodowa Ukrainy) i DPSU (Straż Graniczna Ukrainy) na bojowe pojazdy opancerzone tej klasy pozwala przewidywać, że Dozor i Oncilla mogą być dostarczane do ukraińskich odbiorców równolegle, i że nawet ewentualny sukces programu Dozor nie będzie oznaczać rezygnacji z Oncilli. Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę pozytywne doświadczenia zmian w armii ukraińskiej i ich zdolność do działania w środowisku operacyjnym zgodnym ze standardami NATO, jak i proeuropejskie i pronatowskie ambicje Ukrainy. Nie bez znaczenia jest i to, że w krajach dawnego ZSRR pochodzące z Polski wyroby wojskowe oceniane były znacznie wyżej niż tego samego typu sprzęt z innych fabryk, sowieckich czy bułgarskich. Artylerzyści z ZSRR znacznie wyżej cenili sh 122 mm 2S1 Goździk ze Stalowej Woli, niż własne: były wykonane z większą kulturą techniczną, korpusy były szczelniejsze w trakcie pływania, a ich działa nie zacinały się przy długotrwałym ogniu. Także MT-LB z HSW cieszyły się znacznie lepszą opinią niż np. ukraińskie, m.in. za sprawą mniejszej awaryjności, wyższej kultury wykończenia i lepszych zabezpieczeń antykorozyjnych. Powiązane z pozyskiwaniem kołowych wozów opancerzonych 4x4 sprawy są na Ukrainie rozgrywane z pewną delikatnością i bez rozgłosu większego niż to jest niezbędne. Emocje wokół zagranicznych zakupów uzbrojenia przez niespecjalnie zamożny kraj, który sam przecież jest liczącym się jego producentem i eksporterem, są zrozumiałe. Ten spór, toczony choćby i w komentarzach pod cytowanym artykułem, przypomina jako żywo liczne spory toczone także w Polsce wokół licznych wątków zakupowych na potrzeby wojska, i tak zapewne pozostanie. Aby była jasność: Dozor nie jest jedyną opcją pancerno-samochodową, z jaką ma obecnie do czynienia ukraiński przemysł zbrojeniowy.

Kijowska spółka NPO Praktika lansuje, nie zawsze skutecznie, większy od Oncilli i Dozora (3+10 a nawet 3+13), i cięższy (nawet ok. 15 ton) samochód 4x4 Kozak, który nie jest jednak oczkiem w głowie armii (choć, w dalece zmienionej wersji, w 2015 r. przyjęły go na wyposażenie Siły Zbrojne Ukrainy). „Na tapecie” są także inne rozwiązania, takie jak Triton i Bars, częściowo spokrewnione konstrukcyjnie z KTO BTR-80 (Triton) lub Dodge (Bars), ale trudno przewidzieć, czy spełnią one inne niż wąskospecjalizowane (patrolowo-rozpoznawcze) oczekiwania wojska. Na razie nie słychać nic o wielkoseryjnej produkcji tych pojazdów. Niezależnie od tych emocji oraz tego, co dzieje się w ukraińskim przemyśle, MISTA robi swoje. Ostatnich kilkanaście miesięcy było dla spółki wyjątkowo wymagającym testem. Dezorganizacja przemysłowych powiązań kooperacyjnych wywołana pandemią COVID 19 uderzyła także w tę spółkę. Dostawy wielu ważnych w produkcji Oncilli podzespołów i części zostały przerwane, niektórzy z ich producentów nie przeżyli kryzysu bądź wciąż jeszcze są na etapie podnoszenia się z upadku i lizania ran. Trzeba było szukać rozwiązań ratunkowych, pozwalających utrzymać płynność produkcji i zapewnić dotrzymanie zakontraktowanych terminów. Były do wyboru dwie drogi: znaleźć nowych dostawców, czyli odbyć skomplikowany proces poszukiwania nowych partnerów, uzgodnień technicznych, negocjacji biznesowych, albo… rozwiązać problemy samemu. Wybrano tę drugą drogę, budując, głównie w oparciu o firmy z terenu Podkarpacia, w tym ze Stalowej Woli, nową sieć powiązań kooperacyjnych.

Reklama
Reklama

W tę sieć wprowadzono samodzielnie wykonane rozwiązania konstrukcyjne, zastępujące oryginalne rozwiązania zachodnie, dostęp do których został uniemożliwiony lub znacznie utrudniony przez pandemię. W taki sposób został skonstruowany unikatowy system chłodzenia oleju, którym zastąpiony został importowany z Włoch podzespół budowany w oparciu o technologię firmy Ferrari. Ukraińscy użytkownicy po testach orzekli, że ten, który zaprojektowała i wykonała MISTA, jest znacznie efektywniejszy. Stalowowolska spółka zmuszona była też samodzielnie skonstruować i zbudować, we współpracy z inną firmą z tego ośrodka przemysłowego, działającą w branży motoryzacyjnej, jeden z najbardziej newralgicznych i najbardziej odpowiedzialnych podzespołów w systemie przeniesienia mocy w pojazdach z napędem 4x4 – skrzyni rozdzielczej. W kilkanaście tygodni trzeba było nie tylko zaprojektować skrzynię, opracować technologie wykonywania zestawów kół zębatych, precyzyjnie odlewanych korpusów ze stopów lekkich, znaleźć wykonawców, wykonać i przetestować gotową skrzynię. W testach na ukraińskich poligonach spisała się ona lepiej niż niedostępna obecnie oryginalna, na marginesie – znacznie droższa...

Podobnie było z hamulcami i elementami wzmocnionego zawieszenia, amortyzatorami, mechanizmami naprowadzania w azymucie i elewacji wukaemu w stanowisku strzeleckim. Lista „popandemicznych” modyfikacji konstrukcji Oncilli jest znacznie dłuższa. W efekcie tych, ale też i wcześniejszych, zmian powstał – i dostrzegają to również ukraińscy partnerzy – całkowicie nowy pojazd, w którym zamienność części i podzespołów z Dozorem jest już bliska zeru. Jedyne podobieństwa to sylwetki obydwu pojazdów. Dodatkowym bonusem od tych działań jest wzrost potencjału stalowowolskiego ośrodka przemysłowego w segmencie produkcji zbrojeniowej. Zaproszenie od spółki MISTA przyjęły firmy, które dotychczas nie pracowały dla sektora zbrojeniowego, choć funkcjonowały w branżach pokrewnych. Chętnie te zaproszenia przyjęły, ponieważ same w różnym stopniu, zostały ekonomicznie poobijane przez spowolnienie gospodarcze spowodowane przez pandemię. Ważne, że ośrodek stalowowolski zachował nie tylko znakomitą część dawnego potencjału i kultury technicznej, ale też nadal jest w nim aktywna znaczna część kadry z czasów „wielkiej HSW”, w strukturach której funkcjonowały wyspecjalizowane zakłady specjalizujące się w produkcji skrzyń przekładniowych (Zakład nr 2), mostów napędowych (FM Radomsko) czy stali dla potrzeb przemysłu zbrojeniowego (Zakład Hutniczy).

Zakłady te mają dziś innych właścicieli, ale nadal zachowują dawny profil produkcji, modernizują swe wyposażenie i doskonalą kadrę. W oparciu o część dawnego potencjału HSW powstało wiele innych firm, a obok nich od zera wybudowano kolejne, w większości specjalizujące się w branży metalowej, zatrudniające część dawnej kadry HSW. Z niej, tak na marginesie, wyrosła MISTA… To wszystko pomaga mobilizować ów potencjał w razie potrzeby, choć nie odbywa się to już na zasadach takich, jak w dawnym Kombinacie Przemysłowym Huta Stalowa Wola, zatrudniającym pod jednym kierownictwem prawie 25 tysięcy pracowników. Obecnie produkcję dla wojska w mieście wykonują, poza, oczywiście, powszechnie znaną Hutą Stalowa Wola SA, także Huta Stali Jakościowych, czyli należący do Grupy Cognor dawny Zakład Hutniczy HSW, a także prywatna spółka MISTA, oraz kilka innych, które MISTA wprowadziła do kręgu swoich firm partnerskich w związku z produkcją transportera Oncilla. Dla sektora lotniczo-kosmicznego pracuje także należąca do Amerykanów (dawniej Ladish, obecnie ATI ZKM Forging) dawna potężna Kuźnia Matrycowa HSW zbudowana w latach 80. z myślą o potrzebach całego polskiego przemysłu motoryzacyjnego i silnikowego. 

image
Oncilla podczas testów terenowych na poligonie w Stalowej Woli Fot. J. Reszczyński
image
Oncilla. Fot Mista
image
Oncilla. Fot Mista
Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Lukas-77

    A dlaczego ten pojazd nie znalazł uznania w wojsku Polskim? Przeciesz to bardzo przydatmy pojazd do patrolowania Polskiej granicy czy desantu na terenach podmokłych czy zalesionych! Pozdrawiam

  2. pielgrzym

    NIECH POLSKI RZĄD POZYSKA OPANCERZONE SAMOCHODY ONCILLA DLA WOJSKA PRODUKOWANE W POLSCE I UZBROJI JE W KARABINY Z TARNOWA .

  3. pitR

    Spółka z Cypru może sprzedawać do krajów, do których spółka z Polski nie może . Ale też podatki...