Siły zbrojne
NATO: Budżety rosną, bataliony w gotowości
Podczas spotkania ministrów obrony państw NATO USA, Kanada, Niemcy, Wielka Brytania, Litwa, Łotwa, Estonia i Polska podpisały wspólną deklarację na temat wysuniętej obecności NATO na flance wschodniej. Sojusz podjął także decyzję w sprawie zwiększenia sił w Afganistanie. W spotkaniu uczestniczy szef MON Antoni Macierewicz.
Deklaracja potwierdza osiągnięcie gotowości przez cztery grupy bojowe NATO, które stacjonują w Polsce i państwach bałtyckich. "Dzisiaj deklarujemy, że cztery (...) elastyczne i interoperacyjne wielonarodowe grupy bojowe są gotowe i zdolne do powstrzymania, a jeśli to konieczne, natychmiastowego reagowania na jakąkolwiek agresję w porozumieniu z siłami narodowymi" - czytamy w deklaracji.
Ministrowie podkreślają w dokumencie, że decyzja podjęta przez szefów państw i rządów na szczycie NATO w Warszawie ma wzmocnić odstraszanie i obronność Sojuszu, w tym obecność na wschodniej flance.
Decyzja (...) jest bezpośrednią odpowiedzią na agresywne działania Rosji, w tym prowokacyjne działania wojenne na peryferiach terytorium NATO, które zmniejszyły stabilność i bezpieczeństwo, zwiększyły nieprzewidywalność.
Zaznaczają też, że stworzenie czterech grup bojowych jest jednoznaczną demonstracją solidarności, determinacji i zdolności do obrony ludności NATO i jego terytorium przed agresją. "Naszym celem jest zapobieganie konfliktom, ochrona naszych sojuszników oraz zachowanie pokoju i bezpieczeństwa w regionie euroatlantyckim" - akcentują ministrowie.
Jednocześnie - jak podkreślają sygnatariusze deklaracji - odstraszanie, jako część ogólnego podejścia Sojuszu do zapewnienia bezpieczeństwa, musi być uzupełnione poprzez dialog z Rosją w poszukiwaniu wzajemnej transparentności i ograniczania zagrożeń. Jednak "te wysiłki nie będą odbywać się kosztem zapewnienia wiarygodnego odstraszania i obrony NATO".
W deklaracji osiem państw zwróciło też uwagę na utworzenie siedziby dowództwa wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód NATO w Elblągu. "Jest to ważny krok w kierunku realizacji decyzji warszawskiego szczytu. Zwiększy on skuteczność NATO w podejmowaniu zbiorowych zadań obronnych na wschodniej flance" - wskazali sygnatariusze.
W sesji ministrów obrony państw NATO, która odbywa się w Kwaterze Głównej Sojuszu w Brukseli, biorą udział szefowie resortów obrony wszystkich krajów NATO, w tym minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Mają na nim omówić wdrożenie decyzji, które były podjęte na szczycie NATO w Warszawie, dotyczących wzmocnienia polityki odstraszania i obrony oraz kształtowania stabilności w sąsiedztwie Sojuszu.
Macierewicz spotka się w Brukseli z ministrem obrony USA Jamesem Mattisem. Omówione będą kwestie obecności wojsk amerykańskich w Polsce oraz relacji transatlantyckich w kontekście zbliżającej się w lipcu br. wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa w Warszawie.
Dyskusja ma dotyczyć także współpracy NATO-Unia Europejska, rozwoju zdolności obronnych i wydatków obronnych krajów członkowskich. Odbędzie się także spotkanie wszystkich uczestników misji Resolute Support w Afganistanie.
Decyzja o rozmieszczeniu w Polsce i trzech krajach bałtyckich wielonarodowych batalionowych grup bojowych zapadła na szczycie NATO w Warszawie w lipcu 2016 roku. Tzw. wzmocniona wysunięta obecność wojskowa na wschodzie Sojuszu to odpowiedź na politykę Rosji i konflikt na wschodzie Ukrainy.
Batalionowe grupy bojowe to wzmocnione, samodzielne bataliony, które w zależności od państwa liczą od kilkuset do ponad 1000 żołnierzy. Każdy oddział, który trafi na wschodnią flankę w ramach ciągłej, rotacyjnej obecności, będzie wielonarodowy, ale będzie miał tzw. państwo ramowe, odpowiedzialne za wystawienie większości sił i dowodzenie całością. W przypadku Polski taką rolę pełnią USA, w Estonii - Wielka Brytania, na Litwie - Niemcy, a na Łotwie - Kanada wspomagana przez pododdział pancerny z Polski.
Podczas środowej konferencji prasowej sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg poinformował, że europejskie kraje NATO oraz Kanada zwiększą w 2017 roku wydatki na obronność łącznie o 4,3 proc.
Aby nasze narody były bezpieczne, musimy dalej pracować w celu zwiększenia wydatków na obronę i budowania sprawiedliwego podziału obciążeń w naszym Sojuszu.
Stoltenberg podkreślił, że po latach spadku wydatków na obronność w Europie i Kanadzie, w roku 2015 pojawił się ich wzrost, było to kontynuowane w 2016 roku, a w tym roku prognozowany jest wzrost wydatków na ten cel ma sięgnąć 4,3 proc.
Przed spotkaniem ministrów obrony NATO w Stoltenberg zapowiedział także, że NATO zwiększy siły w Afganistanie, nie w celu wznowienia operacji bojowych, ale po to, by bardziej pomóc siłom afgańskim, które stawiają czoła talibom.
"Władze wojskowe poprosiły o kilka tysięcy dodatkowych żołnierzy - powiedział Stoltenberg. - Mogę potwierdzić, że zwiększymy naszą obecność w Afganistanie". Przypomniał, że NATO uczestniczy w szkoleniu afgańskich sił zbrojnych w ramach misji "Resolute Suport", w 2014 roku Sojusz zakończył misję bojową w tym kraju. Siły pod dowództwem NATO w Afganistanie liczą obecnie ok. 13 450 żołnierzy.
"Nie chodzi o wznowienie operacji bojowych - podkreślił sekretarz generalny. - Chodzi o pomoc Afgańczykom w walce i wzięciu na siebie pełnej odpowiedzialności za zobowiązania w zakresie bezpieczeństwa".
Pytany, czego w tym kontekście spodziewa się od amerykańskiego ministra obrony Jima Mattisa, który również bierze udział w spotkaniu w Brukseli, Stoltenberg odparł, że nie należy na tym etapie oczekiwać, że ogłosi dokładną liczbę dodatkowych żołnierzy, którzy będą wysłani do Afganistanu.
Amerykańscy dowódcy w regionie od miesięcy domagają się przysłania do Afganistanu kilku tysięcy dodatkowych wojsk, by wesprzeć afgański rząd w walce z talibami, jednak administracja prezydenta Donalda Trumpa nie ogłosiła jeszcze w tej sprawie decyzji.
Według źródeł dyplomatycznych, na które powołuje się AFP, w roku 2018 trzeba by wysłać do Afganistanu 2,5-3 tys. dodatkowych żołnierzy, by NATO mogło wywiązać się ze swojej misji w tym kraju. Reuters informuje, że USA chcą wysłać do Afganistanu 3-5 tys. dodatkowych żołnierzy, a pozostali sojusznicy w sumie ok. 1,2 tys.
Bla bla bla
Tak jak by to były 4 Brygady to może i ruskie by się baly. Ale to tylko 4 bataliony. A z drugiej strony lepszy rydz niż nic.
Polak z Norwegi
No to co nastepne ? Wojna panowie i koniec swiata. To naturalny rozwoj sytuacji przy zbrojeniu sie po zeby bo przeciez trzeba udowodnic ze bylo potrzebne.
Marek1
Taaa ... ekscytacja 4 batalionami, gdy Moskwa po reaktywacji w 2015r 1 Gwardyjskiej Armii Panc. myśli o włączeniu do niej kolejnej(3) dywizji zmot. i jeszcze jednej(3) brygady artylerii. Toutes proportions gardées ... wygląda to raczej dość żałośnie.
polak mały
Bo tu nie chodzi o realne przygotowanie wschodniej flanki do walki, tylko o sygnał polityczny dla Rosji oraz przetestowanie procedur i logistyki. Jak da się przesunąć 4 bataliony i zapewnić im zaopatrzenie oraz dowodzenie, to da się i 40. Najważniejsza jest właśnie logistyka i struktury dowodzenia. A do tego interoperacyjność na poziomie lokalnym i znajomość terenu działań. To jest cała masa drobiazgowych informacji, problemów i decyzji, które trzeba podejmować. Prosty przykład - nośności mostów i przepustowości dróg. Możliwość ukrycia sprzętu w terenie, różne warianty rozwinięcia w razie W. I dalej - środki WRE, które będą tym batalionom towarzyszyć. Rozpoznanie sytuacji po tamtej stronie musi być pełne nie tylko strategicznie (wiadomo, że nie da się przygotować dużej inwazji w niezauważony sposób), ale i taktycznie - musimy wiedzieć dokładnie nt. Kaliningradu, co się dzieje w bazach, na lotniskach, w magazynach, w terenie. Na szczęście obszar jest niewielki i stosunkowo łatwy do penetracji nawet przez zasobniki na F16, nasłuch radiowy, drony itd.
Bolo71
czemu na zdjęciu AM siedzi obok ministra obrony USA - przypadek?
as
no i super. dobry kierunek.