Reklama

Siły zbrojne

Myśliwce 4. generacji idą w odstawkę. USAF stawiają na nowe technologie [KOMENTARZ]

Amerykanie chcą wycofać F-15C/D. Fot. Mirosław Mróz/Defence24.pl
Amerykanie chcą wycofać F-15C/D. Fot. Mirosław Mróz/Defence24.pl

Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych chcą wycofać 421 samolotów bojowych w ciągu najbliższych pięciu lat. Zaoszczędzone środki mają pozwolić na prowadzenie zakupów maszyn zupełnie nowych i prowadzenie programów nowych platform. Odziedziczone po zimnej wojnie i latach 90. samoloty  nie będą w stanie sprostać wyzwaniom – napisano w szczegółowym wewnętrznym dokumencie tej formacji, na podstawie którego stosowna informacja ma zostać przedstawiona Kongresowi. Dotarł do niego Air Force Magazine.

W dokumencie nakreślono najbliższą perspektywę do 2026 roku włącznie. W tym czasie wycofanych ma zostać łącznie 421 samolotów myśliwskich, wsparcia pola walki i wielozadaniowych US Air Force. Jednocześnie jednak wprowadzone do linii zostanie 304 nowe samoloty. Jak to wygląda w szczegółach?

Pod nóż pójdą przede wszystkim F-15 wersji przewagi powietrznej C i D, czyli najstarsze F-15 pozostające w amerykańskiej służbie. Wycofanych ma zostać 234 tych zasłużonych samolotów czyli praktycznie wszystkie. Zredukowana ma zostać także flota najliczniejszych obecnie F-16 – z 936 do 812, czyli o 124 samoloty najstarszych wersji.

Pozostałe F-16, wciąż - obok F-35 - pełniące rolę "konia roboczego" USAF będą w służbie nawet po 2030 roku, z czasem zastępowane przez dalsze F-35A, myśliwce nowego typu MR-X czy bezzałogowce. Wszystkie wymienione samoloty mają wyjść z linii do 2026 roku. Jeszcze szybciej ma zostać przeprowadzona redukcja floty A-10, chronionych przez wielu polityków i… rzesze fanów. Do końca roku fiskalnego 2023 ich liczba z 281 ma zostać zredukowana o 63 samoloty – do 218.

Reklama
Reklama

W zamian do końca rok fiskalnego 2026 ma zostać wprowadzonych 84 F-15EX (a wszystkie zakładane 144 sztuki do 2030 roku) i 220 kolejnych F-35A. Ogólna redukcja liczebna lotnictwa myśliwskiego i wielozadaniowego wyniesie więc 117 samolotów. To sporo, ale i tak znacznie mniej w porównaniu z początkiem ubiegłej dekady, kiedy to za czasów Baracka Obamy zredukowano ją o 250 (!) samolotów.

Tym razem jest o tyle lepiej, że redukcja będzie szła w parze z masowym wdrażaniem fabrycznie nowych samolotów, ale także szybko prowadzonymi programami samolotów zupełnie nowych. Mowa tutaj o Next-Generation Air Dominance (NGAD), który miałby wchodzić do służby pod koniec tej dekady, a być może o „nowym F-16”, czyli nowym samolocie wielozadaniowym, określanym w dokumencie jako MR-X. Na temat tego czy w ogóle robić tę drugą maszynę decyzja ma jednak dopiero zapaść, a jej program może zostać uruchomiony dopiero za 5-6 lat z przewidywanym wejściem do służby w połowie lat 30. Przy podejmowaniu decyzji wiele będzie zapewne zależało od możliwości obniżenia kosztów eksploatacji F-35A, których dzisiaj jest w służbie USAF 283, a pod koniec 2026, zgodnie z propozycją z dokumentu, powinno być 503.

Do parametrów technicznych F-35A i ich ceny jednostkowej (niewiele wyższej niż w przypadku F-16) Amerykanie nie mają natomiast większych zastrzeżeń, chociaż wiadomo, że musi zostać wreszcie wdrożona wersja Block 4, do której zostanie podniesiona cała flota. Okres 2021-2026 będzie więc dla programu F-35 krytycznie ważny. Jeżeli nie uda się osiągnąć tego co żąda Pentagon, rodzime zamówienia na wersję A mogą zostać znacznie obniżone na rzecz MR-X.

Od 2030 roku z kolei miałby się rozpocząć program wycofywania F-22A Raptor, który potrwa 10-15 lat. Chodzi tutaj nie tylko o potrzebę zredukowania liczby typów eksploatowanych platform bojowych z obecnych siedmiu do "4+1" (przy czym to „1” to kontrowersyjny A-10). W 2030 roku F-22A będzie już maszyną tak naprawdę 25-letnią a pod koniec jego wycofywania – 35-40 letnią.

Amerykanie zakładają, że nowe konstrukcje będą nie tylko dysponowały większymi możliwościami od Raptorów, ale dzięki nowemu cyfrowemu projektowaniu uda się je stworzyć z uwzględnieniem znacznie lepszej ekonomiki cyklu życia. W omawianym dokumencie pisze się też, że w drugiej połowie lat 30. kosztowny F-22 nie będzie już w zamian zapewniał przewagi nad potencjalnym przeciwnikiem. Takie stanowisko nie dziwi biorąc pod uwagę, że w służbie powinny być już wtedy pierwsze seryjne Tempesty, japońskie F-X, i chiński myśliwiec opracowywany na bazie FC-31. Nie wspominając o tym, że swoje zaawansowane wersje będą miały Su-57 i J-20.

Nawet przy prowadzonych modernizacjach F-22 samolot ten nie będzie już zapewniać Amerykanom dominacji w powietrzu, a przynajmniej nie w takim stopniu w jakim by chcieli. W dokumencie wspomina się, za to, że zapewni ją właśnie NGAD, który w ten sposób stanie się tym czym F-22 jest dla swoich przeciwników teraz. Dominatorem w walce o przewagę powietrzną.

Omawiając redukcje nie można też zapominać o wdrażanych obecnie programach bojowych bezzałogowców, w tym prowadzonym obecnie m.in. w ramach projektu Skyborg, który może doprowadzić do znacznego zwiększenia liczebności bojowych statków powietrznych USAF i to nawet w najbliższej perspektywie. Jest możliwe szczególnie w przypadku zastępowaniu platformami bezzałogowymi samolotów pola walki A-10 Thunderbolt II. A być może także innych maszyn. Dokument nie mówi np. o losie myśliwców bombardujących F-15E Strike Eagle, które prawdopodobnie zacznie się jednak wycofywać dopiero po 2026 i podejmie się decyzję czym je zastępować.

Szybkie wycofanie najstarszych A-10, F-15C/D i F-16 jest swego rodzaju przecięciem węzła gordyjskiego. USAF upatruje bowiem wielu swych problemów właśnie w utrzymywaniu starych platform w linii. Pod pretekstem oszczędności na nowych zakupach wydaje się miliardy na utrzymanie starych samolotów, zamiast inwestować w nowe. Potężniejsze i o znacznie niższych kosztach utrzymania. Niższych co wynika z założenia, że powstaną w najnowszych ekonomicznych technologiach jak i samego faktu że nowy samolot wymaga znacznie mniej prac, części zapasowych itp. niż zużyty.

Szczególnie, że "weterani zimnej wojny i wojny z terrorem" wchodzą już w taki okres swego życia, że koszty ich utrzymania, modernizacji i innych prac poszłyby jeszcze w górę. A jak napisano w dokumencie "z myśliwca 4. generacji nie da się zrobić maszyny generacji 5.". Pomimo poniesionych nakładów nie będzie on miał szans ani na walkę na wielkich dystansach (jaką będzie miał prawdopodobnie F-15EX) ani do skrytego działania dzięki własnościom stealth.

Zapowiedź wycofania ponad 400 zużytych samolotów pozwala też zadać pytania, co dalej z tymi maszynami? Już teraz pojawiają się spekulacje na temat możliwości wyremontowania i modernizacji najlepiej zachowanych z nich i zaproponowania klientom eksportowym. W kontekście F-15 wspominano już np. o Ukrainie. Ale istnieją też inni chętni na takie samoloty. Wymienić tu można m.in. Indonezję, a z rodzimego podwórka np. Rumunię. Teoretycznie maszyny takie mogłyby zostać także zaoferowane Polsce rozbudowującej swoje kompetencje jeśli chodzi o prace przy F-16...

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. 113

    Z jednej strony dla USAF wycofanie tylu myśliwców w obecnym chaotycznym czasie nie jest raczej mądrą decyzją. Z drugiej strony gdyby większość była przeznaczona do sprzedaży dla innych państw to dobrze by się złożyło. W końcu kraje użytkujące F-15 i F-16 mogą być chętne na ich zakup. Ukraińskie Siły Powietrzne prawdopodobnie nabędą połowę wycofanych z uzbrojenia myśliwców i taki scenariusz nie jest niewykluczony po ostatnich doniesieniach medialnych (o ile są prawdziwe). W przypadku zakupu F-15, A-10 i części wycofanych F-16 przez Polskie Siły Powietrzne nie jest złym pomysłem. Obecnie wojsko musi zwiększyć liczebność sił powietrznych w tym również ilości myśliwców, które umożliwiłyby na odparcie potencjalnego ataku w obecnie zmieniającej się sytuacji politycznej i niepewnej przyszłości konfliktu na Ukrainie, który może zakończyć się katastrofą geopolityczną dla Polski jeżeli Rosjanie zajęliby kresy. Oczywiście lekko tutaj odbiegłem od tematu, ale wiadomo że obecna sytuacja powoduje, że wojsko będzie potrzebować myśliwców, które umożliwiłyby odparcie potencjalnej agresji. Wprowadzenie F-15 i A-10 do służby w Polskich Siłach Powietrznych wiążę się również z przeszkoleniem pilotów i personelu technicznego w zakresie obsługi i napraw samolotów tego typu. Nie wspominam już o F-16, które mamy już spory czas w służbie (chyba, że kolejne F-16 byłyby innym wariantem niż wersja C/D Block 52).