Geopolityka
Trudna wizyta Chucka Hagela w Chinach
Sekretarz Obrony Stanów Zjednoczonych Chuck Hagel złożył wizytę w Chińskiej Republice Ludowej, odwiedzając między innymi pokład lotniskowca Liaoning. Jednakże, podczas pobytu w Chinach Chuck Hagel wielokrotnie słyszał słowa krytyki, odnoszące się do polityki USA w regionie.
Sekretarz Obrony USA wyraził zadowolenie z możliwości wymiany poglądów dotyczących współpracy wojskowej i politycznej. Chuck Hagel zaznaczył, że ChRL jest niezwykle istotnym partnerem handlowym zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i dla krajów Azji Południowo – Wschodniej. Wraz ze wzrostem znaczenia Chińskiej Republiki Ludowej zwiększa się także jej odpowiedzialność za przebieg wydarzeń w regionie, zwłaszcza w kontekście północnokoreańskiego programu nuklearnego oraz wyboru metod rozwiązywania sporów terytorialnych, w jakie zaangażowana jest ChRL.
Chuck Hagel był pierwszym zagranicznym politykiem, który odwiedził pokład lotniskowca Liaoning po zakończeniu jego remontu. Gest ten nie może jednak przesłonić słów krytyki pod adresem polityki zagranicznej USA, wypowiadanych zarówno przez najwyższych rangą chińskich polityków, jak i komentatorów. Podczas wspólnej konferencji prasowej minister obrony ChRL Chang Wanquan powiedział wprost, że Chińska Republika Ludowa nie zamierza dokonywać nawet najmniejszych ustępstw w kwestii integralności obszaru uznawanego za jej terytorium. Oznacza to, że spory terytorialne z Japonią czy Filipinami będą nadal przyczyną napięć w regionie.
Chińscy komentatorzy krytykują także rozważane przez Stany Zjednoczone dostawy broni dla Tajwanu, wskazując na porozumienie zawarte w sierpniu 1982 roku, zobowiązujące USA do stopniowego zmniejszenia sprzedaży uzbrojenia do Republiki Chin. Innym istotnym punktem spornym jest szeroko zakrojona współpraca wojskowa USA i Japonii, przyczyniająca się według wypowiedzi przedstawicieli ChRL do prowadzenia przez władze Kraju Kwitnącej Wiśni agresywnej polityki zagranicznej. Wreszcie, o ile Chińska Republika Ludowa nie popiera rozwoju broni masowego rażenia przez Koreańską Republikę Ludowo – Demokratyczną, o tyle Stany Zjednoczone mają wywierać na władze w Pekinie nadmierną presję dotyczącą ingerencji w sprawy Korei Północnej.
Przebieg wizyty amerykańskiego sekretarza obrony w Chinach wskazuje, że o ile ChRL jest skłonna do podejmowania współpracy ze Stanami Zjednoczonych, o tyle warunkiem dla chińsko – amerykańskiej kooperacji jest uznanie roszczeń terytorialnych wobec sąsiadów i de facto potwierdzenie statusu Chińskiej Republiki Ludowej jako dominującej potęgi regionalnej. W nadchodzących latach USA mogą być zmuszone do prowadzenia umiejętnej polityki zagranicznej, aby w miarę możliwości unikać otwartych sporów z ChRL, spełniając jednocześnie zobowiązania sojusznicze wobec krajów Azji Południowo – Wschodniej.
(JP)
Victor
W przypadku zajęcia przez Chińczykó wysp Senkakpu czy nawet Tajwanu USA wyrażą swoje głebokie zaniepokojenie. Może nawet wyrażą oburzenie i zabroniż jakimś 20 Chińczykom wjazdu na teren USA...
JW
W USA powstaje koncepcja wojny powietrzno-morskiej AirSea Battle. Nawet się nie ukrywa, że koncepcja ASB jest skierowana przeciwko Chinom. Po prostu gdyby Chińczykom przyszło do głowy zaatakować sojuszników USA w Azji i wspierającą ich flotę USA na obszarze Pacyfiku do akcji wkroczą formacje US Navy i USAF, których jednostki zintegrowane sieciocentrycznie rzucą do boju jednostki poszczególnych sił zbrojnych. Będą to jednostki US Navy (okrety i samoloty) oraz siły powietrzne z ich samolotami. Cała koncepcja polega na ścisłej współpracy US Navy z jednostkami desantowymi Marines, a USAF wdraża uzbrojenie do zwalczania celów morskich z użyciem międzykontynentalnych uderzeń hipersonicznych, a US Army rozwija flotę własnych samolotów bezpilotowych. Wszystko ma polegać na zestrzeliwaniu wrogich rakiet balistycznych, samolotów, prowadzić wojnę w cyberprzestrzeni, zakłócać radary itp. Jednocześnie rzucą do walki wszystkie możliwe środki z morza i powietrza. Skoro Chiny do tej pory nie zajęły Tajwanu to widocznie determinacje USA w obronie sojuszników traktują poważnie.
Brzuchatek
Trudno odmówić Chińczykom konsekwencji. Ich polityka zagraniczna jest praktycznie niezmienna. Dodatkowo z uwagi na zajęcie Krymu przez Rosję znajdują się w bardzo wygodnej sytuacji - zarówno Rosja jak i USA intensywnie zabiegają o ich poparcie. A oni czekają kto zaoferuje więcej.
prześmiewca
Myślę, że wspomnianego przez drogiego gościa "wyboru metod rozwiązywania sporów terytorialnych z sąsiadami" Chińczycy uczą się od USA na przykładzie Teksasu, Kalifornii i Hawajów... :-))))))))