Reklama

Geopolityka

Pożary i zamachy. Głęboko za linią frontu – ataki na terytorium Rosji [ANALIZA]

Black Hawk Ukraine
Ukraiński Black Hawk i żołnierz zwiadu podczas treningu.
Autor. HUR MOU

Od 24 lutego 2022 roku na terytorium Rosji dochodzi do licznych incydentów związanych z pożarami i zabójstwami na tle politycznym, a prawdopodobnie także atakami z użyciem bezzałogowców. W wyniku ataków bombowych zginęli propagandyści Maksym Fomin (vel Władlen Tatarski) oraz Daria Dugina. Oficjalną granicę ukraińsko-rosyjską przekroczyć miał Rosyjski Korpus Ochotniczy, wydając odezwę do obywateli Federacji Rosyjskiej. Wiele budynków w Rosji zapłonęło. Mamy do czynienia z działaniem ukraińskich służb specjalnych, czy też obserwujemy wewnętrzne pęknięcia w glinianych nogach kolosa - Federacji Rosyjskiej?

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

„Moskwa płonie" – takie nagłówki w artykułach obiegły cały świat w grudniu 2022 r. Łuny dymu unosiły się wówczas nad przedmieściami rosyjskiej stolicy. Ogromny pożar strawił galerię handlową „Mega Chimki". Ogień zniszczył 7 tys. km² powierzchni. W akcję gaśniczą zaangażowano ponad 70 strażaków i 20 wozów. Jak opisywały media, to tylko jeden z licznych incydentów nazywanych „tajemniczymi pożarami", które trapią Rosję po 24 lutego 2022 r. Na terytorium Rosji w ciągu ostatniego roku wybuchło ponad 100 dużych pożarów. Oczywiście można to sprowadzić do niepowiązanych z wojną wydarzeń, przypadkowego zaprószenia ognia etc. Problem w tym, że płoną nie tylko obiekty handlowe i zakłady pracy, ale także rosyjska infrastruktura krytyczna, bezpośrednio lub pośrednio powiązana z inwazją na Ukrainę.

W marcu 2023 r. w Rostowie nad Donem, który jest ważnym węzłem logistycznym dla rosyjskiego zaplecza frontu, zapłonął budynek FSB. W ciągu ponad 400 dni rosyjskiej inwazji płonęły: budynki Ministerstwa Obrony Rosji (5 kwietnia 2023), rosyjskiego MSZ (6 stycznia 2023), Rosgwardii w Komsomolsku nad Amurem (4 czerwca 2022), fabryki amunicji w Riazaniu (21 października 2022) i Permie (1 maja 2022). Ogień pojawiał się także w obiektach infrastruktury petrochemicznej. „Tajemnicze pożary" objęły również wojenkomaty, czyli komendy uzupełnień. Co do tych ostatnich, najprawdopodobniej za podkładanie ognia odpowiadają zbuntowani rekruci, których mogła objąć „branka". Tego rodzaju akt często ma charakter spontaniczny i rewolucyjny, wszelako zjawisko „tajemniczych pożarów" jest szersze i nie można zrzucić go wyłącznie na inicjatywę indywidualną.

Reklama

W sprawie pożarów pojawiają się różne hipotezy, które warto przeanalizować. Incydenty gospodarcze, czyli podpalanie zakładów pracy i firm w Rosji, może mieć przyczynę w upadłości wielu przedsiębiorstw w dobie sankcji, na co wskazują rosyjskie media społecznościowe. Tłem podpaleń infrastruktury wojskowej wydają się bunty grupy Rosjan, którzy odmawiają służby wojskowej, będąc przeciwnikami wojny. Oczywiście na wyrost może być teza, że jest to zalążek ruch antywojennego, ale w praktyce nie różni się to od działalności opozycyjnej w państwie totalitarnym, gdzie często jedyną formą oporu są akty dywersji. Nawet jeżeli taka grupa nie ma centralnego kierownictwa i nie działa w porozumieniu z Ukrainą, to charakter jej działań jest tożsamy ze sprzeciwem wobec władzy Władimira Putina.

Im bliżej frontu, tym sprawy wyglądają trochę inaczej. Przy eksplozjach i pożarach w terytorialnym pasie na zapleczu frontu uderzających w infrastrukturę wojenną (przykład budynku FSB w Rostowie) w dużej mierze możemy mówić o działaniach na korzyść broniącej się Ukrainy. Nie dziwi więc, że te wydarzenia często są opisywane przez rosyjskie media jako inspirowane przez Kijów. Z kronikarskiego obowiązku należy zaznaczyć, że państwo ukraińskie się od tego odżegnało, a udziału w atakach nie potwierdza.

Czytaj też

Analizując ataki w Rosji, musimy pamiętać, że kontrowersyjną sprawą stały się kroki odwetowe Kijowa wobec Moskwy. Widzimy to w dyskusji o pozyskaniu przez Siły Zbrojne Ukrainy rakiet o większym zasięgu, z amerykańskim wetem spowodowanym możliwymi uderzeniami Ukraińców w terytorium Federacji Rosyjskiej. I Ukraina w tę grę o poszanowanie prawa międzynarodowego musi grać, ponieważ relacje z Amerykanami są bardzo ważne, a poparcie Zachodu oznacza dostawy broni – niewystarczające, ale zawsze jakieś. Należy jednak zaznaczyć, że jest to międzynarodowa hipokryzja, w której Rosja naruszyła ukraińskie granice, a Kijowowi nie wolno przekroczyć „czerwonej linii". Aktywność poza granicami Ukrainy jest więc sprawą kontrowersyjną dla globalnej koalicji wspierającej Kijów, ale z perspektywy ukraińskich żołnierzy jest czymś całkowicie naturalnym.

Pamiętajmy, że odwet też ma swoje granice i może być przeciwskuteczny. To jest coś, czego nie rozumie Waszyngton, podnosząc argument ewentualnego ukraińskiego ataku na Rosję. Wołodymyr Zełenski doskonale zdaje sobie sprawę, że Putin tylko czeka na zbombardowanie Moskwy, co przeniosłoby niepopularną w Rosji „specjalną operację wojskową" do rangi „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej". Wystarczy przypomnieć enuncjacje zamordowanego przez FSB Aleksandra Litwinienki, że zamachy na budynki mieszkalne w Moskwie w 1999 r. przeprowadziły rosyjskie służby specjalne, by sprowokować drugą wojnę czeczeńską ze społecznym poparciem. Inną sprawą jest uderzenie na strategiczną infrastrukturę wojenną, bo do takich ataków już dochodziło.

Na początku inwazji Ukraińcom, prawdopodobnie z użyciem rakiet Toczka-U, udało się dokonać uderzenia odwetowego na lotnisko w Millerowie. Pominę udane ukraińskie ataki na Krymie, ponieważ półwysep stanowi de iure ukraińskie terytorium, które obecnie znajduje się pod rosyjską okupacją, a także na Białorusi, będącej sojuszniczką Moskwy. Najgłośniejszy atak na terytorium Rosji nastąpił w grudniu 2022 r. Do eksplozji doszło w rosyjskiej bazie lotniczej Engels w Saratowie, skąd przeciwko Ukrainie startowały strategiczne bombowce Tu-95. Wybuch miał zniszczyć dwa z nich. Nieoficjalnie mówiło się o akcji ukraińskich bezzałogowców. Saratow leży na północ od Wołgogradu, w głębi Rosji. Zaatakowano także lotnisko w Riazaniu. Bez względu na to, jakiego środka walki użyto do zniszczeń, trudno wyobrazić sobie akcję bez zaangażowania ukraińskich specjalsów i funkcjonariuszy wywiadu.

Czytaj też

Formalnie specjalsi poza granicami kraju działają na własną rękę. Na początku 2023 r. przedstawiciele batalionu „Bractwo", dokonującego akcji dywersyjnych na terytorium Rosji, udzielili wywiadu dziennikowi „The Guardian". Operatorzy mają niezależny status, więc jest dla nich jasne, że w razie wpadki zostają sami. Wcześniej w „The Times" ukazał się artykuł o batalionie „Szaman", który dokonuje akcji wypadowych „za liniami wroga". Rejony przygraniczne (w obwodach: biełgorodzkim, briańskim, kurskim oraz woroneskim) to zaplecze logistyczne Rosjan. Znajdują się tam bazy wojskowe, składy amunicji, paliwa i ropy naftowej, jak również punkty koncentracji sił zbrojnych. Na celowniku jest zwłaszcza Biełgorod, będący centrum przerzutowym wojsk rosyjskich. To naturalne, że obiekty w tym mieście stanowią cel ukraińskich ataków.

Im dalej w Rosję, tym trudniej ukraińskiemu wywiadowi pozyskiwać współpracowników i inspirować ataki. To wcale nie oznacza, że jest to niemożliwe. Co chwilę rosyjskie media nawiedza artykuł o akcji FSB aresztującej „ukraińskich szpiegów". Pamiętajmy, że zgodnie z oficjalnymi statystykami etniczni Rosjanie składają się na ok. 77 proc. społeczeństwa Federacji. Inne nacje, w tym sami Ukraińcy, którzy przed wojną stanowili ok. 1,5 proc. populacji FR, mają wiele powodów, by na rosyjskie władze podnieść rękę (antywojenne poglądy, zagrożenie poborem, utrata bliskich w toku wojen na Kaukazie i Ukrainie).

Rosja w swej historii wielokrotnie potwierdziła, że jak mało który kraj na świecie potrafi tworzyć całe pokolenia ofiar gotowych do zemsty na okupancie. Nie przez przypadek historia Rosji to sinusoida władzy przechodzącej w krwawy totalitaryzm, który wzmaga się w odpowiedzi na rozruchy, powstania chłopskie i rewolucje. Nie oznacza to jednak, że incydenty w Rosji nie są też wypadkową odgórnej polityki Kremla, działaniami z premedytacją samych Rosjan.

Wyróżniłbym cztery rodzaje „tajemniczych" incydentów w Rosji: ataki przyfrontowe i dotyczące strategicznej infrastruktury wojennej (wskazujące bezpośrednio na Kijów), podpalenia punktów werbunkowych i obiektów ministerialnych (przypuszczalnie będące efektem oddolnego buntu rekrutów), płonące obiekty cywilne (prawdopodobnie puszczone z dymem z powodu sankcji lub stanowiące najniższą formę zemsty), a także polityczne mordy i śmierci ważnych postaci, świadczące raczej o grze rosyjskich służb specjalnych. Nawet jeżeli te ostatnie są korzystne dla Ukrainy, ponieważ fizycznie likwidują propagandystów-ukrainożerców, to wyglądają jak żywcem wyjęte z sowieckich gier wewnętrznych.

Pominę serię tajemniczych wypadków rosyjskich biznesmenów i oficjeli, którzy przypadkiem wypadli przez okno lub niefortunnie poślizgnęli się na schodach. Ich ostatnie słowa przed wypadkiem zapewne brzmiały „Towarzysze, nie wypychajcie!". W wyniku ataków bombowych zginęło dwoje prominentnych prowojennych propagandystów: Maksym Fomin oraz Daria Dugina.

Maksym Fomin (vel Władlen Tatarski) był prorosyjskim najemnikiem i propagandystą, należącym do ruchu tzw. mil-blogerów. Na Telegramie Tatarskiego śledziło przeszło pół miliona subskrybentów. Co ciekawe, po 2011 r. Fomin odsiadywał na Ukrainie wyrok za rozbój. Z więzienia udało mu się wydostać na fali rebelii prorosyjskich separatystów na wschodniej Ukrainie. Zbratał się z liderem rosyjskiej agentury Aleksandrem Zacharczenką (zabitym w podobnych okolicznościach jak Tatarski). Tatarski dołączył do Batalionu "Wostok" i zaczął robić karierę w rosyjskich mediach społecznościowych. 24 lutego 2022 r. jego sława w tzw. runecie zwielokrotniła się, ponieważ zasłynął z barbarzyńskich odezw do mordowania Ukraińców. Podobnie jak inni mil-blogerzy popierał inwazję, ale krytykował niewystarczające, rzekomo, rosyjskie ataki – chciał więcej bombardowań i egzekucji. Zginął w zamachu bombowym, odbierając statuetkę ze swoją podobizną (stylizowaną na żołnierza Armii Czerwonej), którą nafaszerowano ładunkiem wybuchowym. Ceremonia przyznania nagrody była transmitowana w Internecie. Sam Tatarski przed śmiercią żartował, że w transmisji na żywo ktoś mógłby dokonać zamachu. Ataku 2 kwietnia 2023 r. miała dokonać opozycjonistka Daria Trepowa.

Od razu Rosja oskarżyła o zamach Ukraińców. Problem w tym, że teoria o zamachu prędko zaczęła rozchodzić się w szwach. Okazuje się, że kawiarnia, w której doszło do eksplozji, jest powiązana z Jewgienijem Prigożynem, a wydarzenie było de facto spotkaniem stronników rosyjskiego oligarchy. Prigożyn jest bardzo popularny na Telegramie dzięki wsparciu całego zastępu opłacanych mil-blogerów. Śmierć Tatarskiego zbiegła się z osłabianiem pozycji Prigożyna na Kremlu, która jest wynikiem coraz większych ambicji politycznych właściciela tzw. Grupy Wagnera. Eksperci wskazują, iż Tatarski zginął w wyniku porachunków rosyjskich służb specjalnych, a jego śmierć ma być ostrzeżeniem dla samego Prigożyna. Uwiarygadnia to improwizacja rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości z oskarżeniem o zamach Darii Trepowej, lewicowej opozycjonistki. Materiały z zamachu wskazują, jakoby rzeczywista sprawczyni zamachu tylko Trepową udawała. Podobnie niewiarygodnie wygląda jej rzekome oświadczenie wideo.

Obserwatorom Rosji przypomniało to przypadek śmierci Darii Duginy, córki wpływowego geopolityka i doradcy Kremla Aleksandra Dugina. Co oczywiste, o śmierć Darii również oskarżono Ukraińców. W przestrzeni medialnej pojawiła się nawet informacja, że dokonała tego opozycyjna rosyjska armia podziemna (Rosyjska Narodowa Armia Republikańska). Zdjęcie z zamachu, gdy na oczach Aleksandra Dugina płonie samochód z jego córką, obiegły cały świat. Daria Dugina oficjalnie zginęła 20 sierpnia 2022 r. Jak w przypadku Tatarskiego, wiele wskazuje na porachunki na Kremlu.

Aleksander Dugin popadł w niełaskę, ponieważ to on przez lata suflował kremlowskim elitom zniszczenie Ukrainy. Wojnę usprawiedliwiał swoimi euroazjatyckimi teoriami geopolitycznymi. Jako oczywiste uznawał wchłonięcie przez Rosję wschodniej, południowej i środkowej Ukrainy. W teorii Dugina opór stawiać miała zaledwie Ukraina Zachodnia, rzekomy przyczółek NATO. Po 24 lutego 2022 r. teorie Dugina okazały się tyle warte, co doktryna Gierasimowa. Mówiąc krótko, rozpadły się jak domek z kart, a armia rosyjska napotkała opór na każdym kierunku operacyjnym. Lekceważona przez Dugina Ukraina okazała się silniejsza, niż przewidywał.

Wraz z kolejnymi frontowymi klęskami stało się jasne, że w Rosji zacznie się poszukiwanie „kozłów ofiarnych" na których spadnie odpowiedzialność za przegrane. Od strony geopolitycznej był to Dugin. Śmierć jego córki prawdopodobnie stanowi konsekwencję tego działania. Być może sam Dugin uniknął śmierci dzięki zrządzeniu losu, lecz istnieje możliwość, że rosyjskie służby specjalne celowo chciały zabić Darię na oczach ojca.

Zarówno w przypadku Tatarskiego, jak i Duginy, zniknęło dwoje antyukraińskich propagandystów, nakręcających spiralę nienawiści wobec Kijowa. Ich śmierć nie musi być jednak dziełem Kijowa. Żadna władza nie jest monolitem, a w Rosji też trwają gry frakcji na Kremlu, powiązane z rosyjskimi służbami specjalnymi. Część ataków w Rosji może być elementem wewnętrznych pęknięć Federacji.

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. Trump wygrał

    Czytam te wszystkie "informacje" i widzę, ze nikt wam nie powiedział o rosyjskim ataku na bunkier NATO pod Lwowem i 200 zabitych "nauczycielach i uczniach" jak w nomenklaturze NATO określa się oficerów NATO i UA. A to źle bo mielibyście całkowicie inny obraz, bardziej prawdziwy tego co się dzieje na froncie wojny NATO-Rosja toczonej na Ukrainie rękoma Ukraińców. Poczytajcie coś więcej niż tylko WP/O2 czy Onet to się dowiecie więcej. Niemcy piszą, Grecy piszą. Polacy, UA i USA morda w kubeł. Wstyd się przyznać, że 200 ważnych wojskowych poszło do piachu w ciągu kilku sekund. Dosłownie.

    1. ostatni

      Teraz na swiecie sa nie INFRMACjE tylko bardzije cos co ma spoeowdac pewne myslenie. Bardziej kreacja niz informwanie.

    2. Chyżwar

      Ja rozumiem, że ruska berbelucha jest robiona po chamski i dlatego zawiera fuzle, ale to jednak nie jest Absynt, po którym mogą wam się zwidywać bunkry NATO pod Lwowem.

    3. Vixa

      To już jest teraz unkier pod Lwowem? Oj, patrz, a bunkra z Żełeńskim nie mogą do dzisiaj trafić, ha, ha, ha. Idź misiu kolorowy opowiadać takie bajki w Niemczech i Grecji, tam lubią takie budujące historie nie z tej ziemi. Każda pierdółka wychodzi na jaw na tym zgniłym zachodzie, a o czymś takim nie che nikt mówić? Widać, że nowy tu jesteś🤣🤣🤣

  2. QVX

    Jeszcze 5 wyjaśnienie. Pożary fabryk i innych dużych obiektów to także może być próba ukrycia skutków korupcji.

    1. Exfederale

      Stawiałbym, że nawet to jest główny powód w celu uniknięcia oskarżeń o korupcje i sprzedaż majątku publicznego na boku.

    2. Vixa

      W dzisiejszym klimacie, nie uratuje to nikogo, to powinni chyba już sami ogarnąć. Przy tak ograniczonych zasobach zawęża się koryto i walka staje się ostrzejsza. Masz manko na magazynie? Idziesz siedzieć. Spaliło się? Możesz wypaść przez okno lub popełnić familijne, zbiorowe samobójstwo. Tak czy siak zostajesz wyeliminowany. Różnica może polegać na tym kto, jakimi środkami zdecyduje się to zrobić. Wiadomo jakie frakcje się gryzą pod stołem i jakie mają Modus operandi.

  3. Darek S.

    Liczę jednak na to, że to Ukraińcy w ten sposób zastraszają Ruskich propagandystów. Wojna o media po rosyjsku. Oni w Rosji tylko taki język rozumieją.

    1. HataKumba

      Celna uwaga. W pełni się zgadzam

  4. zajonoc.poziomka

    W rabZZji wszystko największe, ale centrum handlowe o powierzchni 7 tys kilometrów kwadratowych... szczegół, ale szczypie w oczy. Opisywane wydarzenia to pewnie mix dywersji i sabotażu SZU, pożarów "technicznych", buntu mobików i ruZZkiego bardaku. Ważne, że oprycznina nie ogarnia.