Geopolityka
Polityczny przewrót w Armenii. Rosja straci sojusznika?
W poniedziałek obecny premier Armenii i były prezydent tego kraju poinformował, że zamierza ustąpić ze stanowiska. Do tej pory Armenia była bliskim sojusznikiem Rosji w regionie. Czy polityczna zmiana obejmie również ormiańskie sojusze?
Po 11 dniach protestów Serż Sarkisjan zdecydował się ustąpić ze sprawowanej od tygodnia funkcji. Uczestnicy protestów oskarżają byłego prezydenta o uzurpację i korupcję. Po dziesięcioletnim piastowaniu urzędu prezydenta Sarkisjan chciał wciąż stać na czele państwa, po tym jak w referendum w 2015 r. większe kompetencje otrzymał szef rządu. Decyzja Sarkisjana mogła być spowodowana dołączeniem żołnierzy do protestujących, a bez ich poparcia wciąż urzędującemu premierowi byłoby trudno utrzymać się na stanowisku.
Sytuacja w Armenii jest szczególnie uważnie obserwowana w Rosji. Erywań jest bowiem bliskim sojusznikiem Kremla, który wspiera Ormian w trwającym konflikcie z Azerbejdżanem o Górski Karabach. Nie przeszkadza to jednak Moskwie dostarczać broń zarówno dla azerskich oddziałów, jak i dla ormiańskiej armii.
To ta ostatnia jest jednak prawdopodobnie pierwszym użytkownikiem eksportowym rakietowego systemu Iskander, a jego udostępnienie świadczy o ścisłych więzach współpracy obronnej. W październiku ubiegłego roku z przedstawicielami rosyjskich władz podpisano porozumienie w sprawie kredytu eksportowego na zakup broni. Pożyczone pieniądze powinny zostać wykorzystane przez Armenię w latach 2018 - 2022 na zakup rosyjskiego uzbrojenia.
Czytaj też: Euroazjatyckie NATO przeciw kolorowym rewolucjom
W bazie w mieście Giumri w Armenii stacjonują również rosyjscy żołnierze sił lądowych oraz powietrznych, którzy pozostaną tam co najmniej do 2040 r. W tym samym miejscu władze Rosji i Armenii planują budowę wspólnego kompleksu przemysłu wojskowego. Polityczna zmiana władzy (o ile ostatecznie do niej dojdzie) nastąpi, może wiązać się ze zwrotem kursu polityki międzynarodowej Erywania, co uniemożliwiłoby realizację interesów Rosji. Co prawda, protestujący zwracali uwagę na zbytnie zbliżenie Erywania i Moskwy, ale nie oznacza to, że nowy rząd zrezygnuje z sojsuzu z Rosją zwłaszcza, że alternatywa wydaje się dość mglista.
wojtek
Moskwa zbroi oba te kraje bo jest im to na rękę. Natomiast w Azerbejdżanie ropę pompują amerykańskie firmy. Co tu więcej pisać...
jarek
A, że tak zapytam. Co ma ma Azerbejdżan z tego amerykańskiego pompowania ropy ?
Deo
Dolary
Tak tylko pytam
Ciekawy jestem kogo w takim razie pan redaktor proponuje na nowego sojusznika Armenii przy jej położeniu geopolitycznym
tp1
Autor w tytule stawia znak zapytania chociaż od początku wie że Armenia jest bez wyjścia - z jednej strony silniejszy Azerbejdżan a z przyjacielska i potężna Turcja ( i milion ofiar ormiańskich 1915 (chyba) w pamięci, oba kraje muzułmańskie a Armenia nie. Drogi autorze - od tej strony Rosji się nie da przyłożyć. Nie do pomyślenia, że jest kraj którego istnienie zależy od Rosji. Prawda ?
ansuz
Oho, szykuje się w Rosji kolejna \"wojna z faszystami\" i kolejne \"wyzwalanie\".
cynik
Mam wrażenie, że Rosja zaraz zacznie \"bronić\" Górnego Karabachu...
realista
Armenia jest skazana na Rosje. W Azerbejdzanie już grzeją silniki czołgów .Tylko moskwa powstrzymuje wojne. Jeżeli premierem zostanie Karen Karapetian człowiek Gazpromu to Moskwa jest w domu