Reklama

Geopolityka

Po co Trumpowi Grenlandia?

P-8 Poseidon, Keflavik
Morski samolot P-8 Poseidon US Navy w bazie w Keflaviku na Islandii
Autor. Maciej Szopa/Defence24

Prezydent elekt Donald nie po raz pierwszy wypowiedział się na temat potrzeby przejęcie przez USA Grenlandii. Wyspa ta może się okazać niezbędna w walce z Chinami i Rosją o dominację nad Arktykę. Czy jednak dotychczasowa współpraca nie wystarczy?

Prezydent Trump wypowiedział się na temat potrzeby przejęcia przez Stany Zjednoczone kontroli nad Grenlandią, Kanałem Panamskim i Kanadą. Jest to przez wielu uważane są za przejaw politycznego awanturnictwa, ale tak naprawdę, może za wyjątkiem Kanady, rzeczywiście o uzyskanie pozycji umożliwiającej posiadanie korzystnej pozycji zarówno z punktu widzenia międzynarodowego handlu jak i prowadzenia ewentualnego konfliktu zbrojnego z Rosją.

Doskonałym przykładem tego jest Grenlandia. Terytorium to, przypomnijmy, już w czasie drugiej wojny światowej po zajęciu Danii przez Niemcy, zostało zajęte przez Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych. Chodziło o zabezpieczenie terytoriów Islandii i Grenlandii przed ewentualnym zajęciem ich przez III Rzeszę. A także o budową baz, z których mogłyby startować samoloty chroniące idące po Północnym Atlantyku konwoje przez U-bootami.

    Po zakończeniu. Wojny Amerykanie ociągali się z wyjściem z Grenlandii, ale ostatecznie w 1949 roku po utworzeniu NATO problem rozwiązał się sam. Wojska USA stacjonowały tam jako sojusznik. Z czasem uruchomiono tam bazę lotniczą Thule, z której można byłoby uderzać na terytorium ZSRR, albo osłaniać bombowce idące z południa przy pomocy bazujących tam myśliwców. Z kolei z punktu widzenia defensywy baza Thule (dzisiaj Baza Kosmiczna Pituffik, nazwę zmieniono w 2023 roku) umożliwiała start myśliwców przechwytujących przeciwko bombowcom sowieckim. Grenlandia stała się także miejscem, gdzie rozmieszczono stacje wczesnego ostrzegania przed głównym sowieckim uderzeniem balistycznym na USA. Jak wiadomo w przypadku nuklearnego Armageddonu większość pocisków z wymiany między USA a ZSRR przeszłaby właśnie nad Arktyką, a więc rozmieszczenie takich postarunków na Grenlandii było niezwykle ważne.

    Reklama

    Dzisiaj w dobie rozwoju technicznego wojskowe znaczenie Grenlandii jest dla USA jeszcze większe. Dzisiaj można bowiem nie tylko rozmieścić jeszcze wyższych zdolności sensory na wyspie, ale także umieścić tam myśliwce 5. Generacji, a kiedyś 6 generacji, bombowce, a także systemy rakietowe. Z jednej strony ofensywne, zdolne do rażenia ogromnego terytorium rosyjskiego, ale także defensywne przeciw pociskom balistycznym Swoiste przedmurze, które jako pierwsze zaczęłoby redukować rosyjską salwę nuklearną.

    Baza Thule a północne wybrzeża Rosji
    Baza Thule a północne wybrzeża Rosji
    Autor. wikipedia, zaznaczenia Maciej Szopa

    Jak widać na mapie półkuli północnej Grenlandia znajduje się najbliżej Bieguna Północnego, a baza Pituffik (Thule) jest na jej północy. Z kolei terytorium Rosji praktycznie owija się wokół bieguna, może więc być narażone na atak z Grenladii i stworzenie na niej amerykańskich wielkich zdolności ofensywnych zmuszałoby Moskwę do wielkich inwestycji w defensywę. Z drugiej strony jest to doskonałe miejsce do ochrony Ameryki przed uderzeniem atomowym z północnej Azji i Europy.

    Oczywiście teoretycznie Amerykanie mogliby wybudować takie zdolności w ramach podobnej współpracy z Danią, jak prowadzili ją dotychczas. Świadczy o tym postawa samego Pentagonu, który dystansuje się od wypowiedzi Trumpa i twierdzi ze nie posiada planów agresji militarnej na wyspę.

    Skąd więc pomysł zakupu i aneksji? Być może z uwagi na chęć dokonania znacznie większych inwestycji w bazy i posterunki na Grenlandii niż dotychczas. Takie, które zagwarantują bezpieczeństwo wyspy przed ewentualną inwazją rosyjską, albo rosyjsko-chińską. Nie jest bowiem tak, że Grenlandii dotąd nic nie groziło i raptem zainteresował się nią Donald Trump.

    Rosjanie od lat bardzo aktywnie działają w Arktyce przewidując powstanie tam w wyniku globalnego ocieplenia zupełnie nowych szlaków handlowych, nie wspominając o nowych złożach naturalnych. W wyniku tej zapobiegawczej polityki, i warunków geograficznych, Moskwa ma dzisiaj kilkadziesiąt portów skąd może wspierać i zaopatrywać operacje arktyczne, a także statki i okręty do prac w tym rejonie. W tym największą na świecie flotę zaawansowanych technicznie lodołamaczy.

    Reklama

    Waszyngton ma w regionie z kolei jedynie Alaskę, zaprzyjaźnioną lecz słabą Kanadę i obecność na Grenlandii, należącej do jeszcze dużo słabszej Danii. Ta ostatnia posiada budżet obronny w wysokości około 5 mld USD i siły zbrojne liczące 21 tys. żołnierzy plus 51 tys. gwardii narodowej. Jak na swoje możliwości dysponuje dużą i wyspecjalizowaną do operowania w Arktyce marynarką wojenną z 9 fregatami i trzema wielki patrolowcami pełnomorskimi. Nie jest to jednak przeciwnik dla Rosjan a już na pewno dla Chińczyków. Szczególnie, że Kopenhaga musi dzielić swoją uwagę między Antarktydę i Bałtyk.

    Amerykanie w Arktyce znajdują się więc wyjątkowo na słabszej pozycji w stosunku do globalnych konkurentów. A pozycja ta może stać się jeszcze słabsza. Grenlandią interesują się bowiem zarówno Rosjanie jak i Chińczycy. Donald Trump rozumuje w ten sposób, że jedynym trwałym zabezpieczeniem się przed jej przejęciem, a co a tym idzie utratą ważnych pozycji USA w Arktyce jest przejęcie wyspy. Sprawie, że Stany Zjednoczone będą chroniły ja jako własne terytorium. Można jednocześnie zapytać a co z NATO? Przecież Waszyngton i tak mógłby wystąpić w obronie sojusznika. Czy nie chodzi o możliwość obrony Grenlandii nawet w sytuacji ewentualnego rozpadu Sojuszu?

      Przejęcie Grenlandii na własność to także zwiększenie możliwości inwestowania w infrastrukturę wojskową i cywilną (porty, lotniska) na jej terytorium. Do tego wszystkiego niewątpliwie miłym dodatkiem byłoby wejście w posiadania złóż naturalnych na wyspie i na okalających ją akwenach, a dla samego Trumpa przejście do historii jako prezydent, który dokonał stałej ekspansji terytorialnej USA.

      Bardzo możliwe, że takiej ekspansji nie będzie i wszystkie wypowiedzi na ten temat są elementem targów mających na celu wywalczenie sobie jak najlepsze pozycji i swobody działania USA na Grenlandii. Ta zaś może okazać się niezbędna w globalnym konflikcie, który majaczy na horyzoncie.

      Reklama

      CBWP. Realna potrzeba czy kosztowna fanaberia? | Czołgiem!

      Reklama

      Komentarze (4)

      1. Wuc Naczelny

        Bzdura,. Trump po prostu chce wymusić Duńskie inwestycje zbrojeniowe w siły lądowe. W amerykańskich firmach.

        1. CdM

          Bzdura. Rozmowa z premier Danii była niezwykle ostra. Nie było w niej mowy o żadnych inwestycjach, tylko wprost o Grenlandii. Po tej rozmowie premier odwołała wszystkie inne spotkania, po czym wezwała liderów duńskiego biznesu, i powiedziała im, że powinni się przygotować na "znaczące zmniejszenie gospodarczej współpracy z USA". A mówimy o kraju, który zawsze zapraszał i chętnie gościł amerykańskie siły zbrojne. Pozwalał im nawet (wbrew własnej konstytucji) przechowywać broń jądrową na Grenlandii. Zapraszał - również na Grenlandię - amerykańskich inwestorów. Wysłał wojsko na ochotnika do Iraku i Afganistanu. Gdzie poniósł straty ludzkie proporcjonalnie większe niż USA, w stosunku do liczby ludności 47 vs 5 mln. Który przeznacza na obronę sporo więcej niż wymagane 2%. Czy to wszystko coś znaczy dla Trumpa? Jak widać - nic. W Danii aż huczy, opinie o tym (gwiazdki) w większości nie nadają się do powtarzania. Ciekawe, co znaczy dla niego Polska, baj de łej.

      2. andys

        Amerykanie, juz od lat-50 tych zbudowali kilka linii obrony powietrznej od strony Bieguna Północnego. Wpiszczie np. do Googla skrót - DWL.

      3. radziomb

        zauważyliscie że prawie nikt nie pyta się mieszkańców Grenlandii o zdanie?

        1. MiP

          Oni już swoje zdanie powiedzieli że nie chcą być ani Duńczykami ani amerykanami

        2. P9

          Radzio zauważ że ich populacja jest na tyle mała, że można ich zgromadzić na jednym stadionie piłkarskim. Przy rozbudowanych flotach desantowych konkurentów USA są bardziej niż bezbronni, a Dania to w razie 'przypadkowego" zajęcia wyspy przez (zielono-żółtych ludzików ;))))))))) ) Rosjan czy Chińczyków, to może sobie wyrazić najwyżej oburzenie. Grenlandia dla wrogów USA to idealny przyczółek, trampolina do wrogiego oddziaływania i dalszego ataku.

        3. Rusmongol

          @mip. Ciekawe czy moskwianie pytali Jakutów czy chcą być Rosjanami.

      4. Jan z Krakowa

        Wiadomo, że Grenlandia w latach 70 uzyskała, nie wiadomo dlaczego z punktu widzenia racjonalnej polityki, duża autonomię i może się nawet odłączyć. Wystarczy, że Chiny lub Rosja zorganizują i poprą autonomistów i Grenlandia wpadnie tanim kosztem w ich ręce. Do tej pory nikt nie zabezpieczał interesów Zachodu i Grenlandii przed taką możliwością,

      Reklama