Reklama

Geopolityka

Plan Putina załamał się po Krymie. Wyszło nie tak, jak chciała Rosja

fot. Mil.ru
fot. Mil.ru

Wyszło to nie tak, ja chciała Rosja i jak wskazywałyby zasady sztuki wojennej. Przez ten czas, jaki straciła Rosja, sytuacja na południu i w Charkowie się ustabilizowała - podkreśla w rozmowie z Defence24.pl Mychaił Samus, ukraiński ekspert ds. wojskowości oraz kierownik biura Centrum Badań nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem w Pradze. 

Jak ocenia Pan aktualną sytuację wojskową i poziom gotowości bojowej Sił Zbrojnych Ukrainy, w perspektywie trwającego od ponad dwóch miesięcy kryzysu w relacjach z Federacją Rosyjską?

Niestety, stan ukraińskiej armii obecnie trzeba oceniać negatywnie, co jest wynikiem ponad dwudziestu lat braku reform i ograniczonego finansowania. Były co prawda próby reformowania Sił Zbrojnych, największe za czasów ministra Anatolija Hrycenko – między 2005 i 2007 rokiem. Ukraina wtedy zbliżała się do NATO, była spora szansa na otrzymanie MAP (ang. Member Action Plan), ale jak wiadomo w Bukareszcie w 2008 roku nie zdecydowano o przyznaniu go Ukrainie oraz Gruzji – i to był bardzo poważny błąd krajów zachodnich. Tak czy inaczej jednak, siły zbrojne były przygotowywane do podpisania tego dokumentu i minister Hrycenko oraz jego zespół dokonali znacznych zmian w kwestii reformowania struktury armii w kierunku standardów zachodnich, w tym m.in. w zakresie sformowania sił szybkiego reagowania, głównych sił obrony i sił rezerwowych – analogicznie, jak ma to miejsce w większości krajów NATO. Jest to dość dobra struktura, jaka pozwala wykonywać armii swoje funkcje. Jednakże te wysiłki, podjęte po „pomarańczowej rewolucji” zostały faktycznie zniwelowane przez kolejne rządy, w tym zwłaszcza na skutek nierealizowania modernizacji technicznej sprzętu wojskowego – faktycznie, po 2010 roku większości sprzętu skończyły się resursy. Są one co prawda przedłużane, ale nie ma gwarancji, że bez odpowiednich zabiegów modernizacyjnych ten sprzęt będzie zdatny do użytku. Co prawda są prowadzone okresowe remonty pozwalające utrzymać sprawność, ale nie oznacza to zamiany sprzętu na nowocześniejszy. W efekcie, większość sprzętu sił powietrznych, morskich, łączności i dowodzenia to faktycznie sprzęt radziecki, mało efektywny na współczesnym polu walki. Już od czterech lat mamy do czynienia z sytuacją w obronie przeciwlotniczej, gdzie nie ma gwarancji, że rakiety znajdujące się na wyposażeniu baterii przeciwlotniczych faktycznie są w stanie efektywnie realizować swoje zadania.

Jak wpłynęło to na stan przygotowania armii wobec agresji rosyjskiej, jaka rozpoczęła się na Krymie na początku marca tego roku?

Niestety, osoby rządzące państwem nie brały pod uwagę zagrożenia rosyjską agresją i w związku z tym podział administracyjno-terytorialny w Siłach Zbrojnych Ukrainy faktycznie nie zmienił się od czasów radzieckich – do dzisiaj funkcjonuje Przykarpacki Okręg Wojskowy z siedzibą we Lwowie i Południowy z siedzibą w Odessie. Faktycznie te dwa okręgi były skierowane na zachód i na południowy zachód, tak jak przed 1991 rokiem, kiedy stanowiły one część drugiego rzutu strategicznego wojsk Układu Warszawskiego. I dlatego, kiedy zaczął się obecny kryzys okazało się, że na wschodzie kraju nie mamy żadnych ugrupowań wojsk zdolnych do zabezpieczenia granicy państwowej przed agresją. Sytuacja na Krymie była związana z tym, że Ukraina nie mogła podjąć działań zbrojnych przeciwko wkraczającym na Półwysep oddziałom rosyjskim, gdyż momentalnie Rosja podjęłaby działania na granicy wschodniej i wprowadziłaby tam swoje jednostki. Zanim Rosjanie zajęli cały Krym, Ukraina zdążyła sformować ugrupowania wojsk, które były w stanie przynajmniej częściowo zabezpieczyć ją przed rosyjską agresją. Także obecnie trwa proces zmiany dyslokacji jednostek wojskowych z zachodu i centrum na wschód kraju w celu rozbudowy ugrupowań wojsk na głównych kierunkach planowanego natarcia: Kijowa, Charkowa oraz Doniecka i Ługańska, a także z kierunku Rostowa nad Donem na Mariupol, Chersoń i Odessę. Te trzy kierunki potrzebują znacznych sił, aby móc skutecznie przeciwdziałać ewentualnym działaniom armii rosyjskiej. Już teraz udało się stworzyć pewien system obronny, który jest w stanie przeszkodzić w pewnym stopniu rosyjskiej agresji, w jak dużym – trudno ocenić, gdyż zależy to od bardzo wielu czynników. Z każdym dniem te ugrupowania wojsk stają się większe, coraz lepiej przystosowują się do zajmowanych terenów, prowadzą ćwiczenia i osiągają wyższy stopień gotowości bojowej. Ogólnie rzecz biorąc, Ukraina nie była gotowa na tą sytuację, z jaką mamy aktualnie do czynienia, ale aktualnie poziom gotowości jest znacznie większy niż dwa miesiące temu i sytuacja zmienia się na lepsze.

Czy Pana zdaniem nadal utrzymuje się zagrożenie bezpośrednią agresją wojskową ze strony Rosji?

Trudno to ocenić. Jest kilka teorii, które tłumaczą, dlaczego Federacja Rosyjska prowadzi taką, a nie inną politykę. Jedna z nich mówi, że prezydent Rosji jest po prostu chory psychicznie – i gdyby to okazało się być prawdą, to w ogóle niczego nie można prognozować. Jest także wersja, według której realizuje on swoją koncepcję stworzenia nowego Imperium i uważam, że to jest najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie – Rosja dąży do realizacji swoich celów politycznych i w związku z tym można oczekiwać przedłużania się stanu napięcia i dalszych agresywnych kroków, jako że nie może zatrzymać się na Krymie. Osobiście uważam, że ta operacja, jaką obserwowaliśmy w marcu nie powinna była rozpoczynać się od Półwyspu Krymskiego, ale od Charkowa. Dzięki temu można było kolejno zajmować obwody: doniecki, zaporoski i ługański, a na koniec Krym, gdzie siły rosyjskie nie napotkałyby żadnego oporu. Jednak wobec faktu ucieczki Wiktora Janukowycza z Ukrainy i tego, że sytuacja rozwinęła się w zupełnie innym kierunku niż oczekiwano, a także nie udało się stworzyć warunków do agresji w Charkowie i na południu oraz wywołać aktywnego prorosyjskiego wystąpienia w Donbasie, Krym choć zajęty przez Rosję znalazł się w stanie blokady, także w sferze dostaw energii czy wody pitnej, która co prawda nie jest stuprocentowa – ale takie niebezpieczeństwo istnieje. Także z wojskowego punktu widzenia Krym nie wydaje się być istotną zdobyczą, jako że ciężko stamtąd kontynuować operację wojskową w stronę południa Ukrainy – co najwyżej jako pomocniczy kierunek uderzenia do działań ze wschodu, przy użyciu sił morskich i lotniczych. Wyszło to nie tak, ja chciała Rosja i jak wskazywałyby zasady sztuki wojennej. Przez ten czas, jaki straciła Rosja, sytuacja na południu i w Charkowie się ustabilizowała – nawet wejście sił rosyjskich do Donbasu niewiele zmieni, jako że jest to obszar odizolowany, nie mający połączenia ani z Krymem ani z Naddniestrzem. Trzeba pamiętać, że kontynuując agresywne działania Rosja naraża się na sankcję ze strony krajów zachodnich. Tym bardziej, że działania na wschodzie Ukrainy różniłyby się od tych, jakie miały miejsce na Krymie – to już nie byłoby blokowanie jednostek, ale prawdziwe działania wojenne. Dlatego też nadal utrzymuje się możliwość agresji rosyjskiej, ale jej prawdopodobieństwo będzie zależeć od zdolności bojowej ukraińskiej armii, a także od działań władz w Kijowie, mających na celu stabilizowanie sytuacji w Donbasie. Widać, że referendum w Doniecku i Ługańsku okazało się faktyczną porażką – co prawda przedstawiciele Rosji stwierdzili, że szanują jego wyniki, ale nie ogłosili jego uznania – oznacza to, że nie są oni zadowoleni z rezultatów i nie chcą go otwarcie poprzeć. Dlatego sądzę, że prawdopodobieństwo agresji zmniejszyło się – gdyby bowiem doszło do uznanie „Republiki Donieckiej”, można byłoby stworzyć korytarze na granicy, przez które zostałyby wprowadzone na terytorium Ukrainy nie wojska, a kolejne grupy „zielonych ludzików”, co można byłoby tłumaczyć „zwiększeniem liczebności” lokalnej Samoobrony. Faktycznie jednak, sytuacja jest nadal napięta i może zmieniać się z każdą godziną.

W jaki sposób można doprowadzić do ustabilizowania sytuacji na wschodzie Ukrainy, zwłaszcza w obwodach donieckim i ługańskim?

Po tak zwanym „referendum” nie widać tam ludzi, z jakimi można byłoby rozmawiać – organizatorzy naruszyli wszelkie możliwe zasady i przepisy prawa ukraińskiego. To jest separatyzm i działania na rzecz obalenia istniejącego porządku i wobec nich można tylko wszczynać postępowania karne. Z drugiej strony, rozmowy trzeba zacząć z przedstawicielami społeczeństwa – a będą one tym efektywniejsze, czym większe będą sukcesy w ramach operacji antyterrorystycznej. Na przykład w Słowiańsku nie może być mowy o żadnych negocjacjach, gdyż działają tam nielegalne grupy zbrojne, kierowane najpewniej przez obywateli Federacji Rosyjskiej – dziwne byłoby rozmawianie z takimi ludźmi. Jeśli uda się zneutralizować działalność tych grup, np. jeśli ich członkowie złożą broń i będzie wiadomo, że nie popełnili oni żadnych poważnych przestępstw, można będzie rozważyć kwestię rozmów. Tak czy inaczej, członkowie grup terrorystycznych powinni zostać zneutralizowani. Z innymi ludźmi, którzy poszli za tymi ideami federalizacji, a nie wykorzystują broni i nie popełniają przestępstw, można bez większych przeszkód rozmawiać i poszukiwać porozumienia, a także dać im możliwość przedstawienia swoich postulatów, które mogą być spełnione w ramach obowiązującego prawa i w perspektywie reformy konstytucyjnej.

Bezsprzecznie, Siły Zbrojne Ukrainy potrzebują reform – jakie powinny być priorytety tego procesu, zarówno jeśli idzie o zmianę koncepcji funkcjonowania armii jak i jej modernizacji technicznej?

Tak naprawdę jednak należałoby w pierwszej kolejności zdefiniować nasze interesy bezpieczeństwa – wskazać, na poziomie państwowym, kto jest naszym przeciwnikiem, a kto sojusznikiem i na tej podstawie tworzyć program reformowania systemu obronnego państwa i sił zbrojnych. W obecnej sytuacji można bez większych problemów wskazać, że naszym głównym przeciwnikiem jest Rosja, a Polska i NATO to nasi sojusznicy - i takie założenie powinno leżeć u podstaw budowania doktryny wojennej. Główną kwestią na chwilę obecną jest stworzenie nowoczesnych sił szybkiego reagowania, które mogłyby szybko reagować na zmianę sytuacji wokół granic Ukrainy. Formalnie one istnieją, na bazie sił specjalnych i wojsk aeromobilnych. Druga sprawa to przezbrojenie armii i wyposażenie jej w nowoczesne systemy: przede wszystkim rozpoznania, w tym samoloty bezzałogowe, pozwalające na ocenę sytuacji taktycznej, także w sferze monitorowania granic. Po drugie sprzęt do operacji w nocy – termowizory i noktowizory. Także ważny jest zakup nowoczesnych systemów łączności i dowodzenia. Pozostałe kwestie mają obecnie znaczenie drugorzędne – Ukraina ma pod dostatkiem sprzętu pancernego czy śmigłowców bojowych, potrzebują one tylko większej lub mniejszej modernizacji, zwłaszcza do operacji w nocy i w trudnych warunkach pogodowych. Kolejna sprawa to wyposażenie żołnierzy, takie jak kamizelki kuloodporne czy hełmy, co jest ważne zwłaszcza jeśli chodzi o zwiększenie zdolności do prowadzenia operacji antyterrorystycznych. Następna sprawa to głębokie zmiany w systemie obrony państwa jako takim – w tym rozważenie kwestii stworzenia obrony terytorialnej, wzorując się na doświadczeniach Szwajcarii czy krajów bałtyckich. Trzeba ponownie rozważyć także kwestię poboru do wojska, gdyż obecnie ma być on realizowany w sposób znany z czasów radzieckich – a to nie ma sensu, gdyż pierwsi żołnierze będą gotowi do działań dopiero za pół roku – a w tej sytuacji w jakiej jesteśmy to dużo czasu. Trzeba raczej powoływać ludzi, którzy już mają pewne doświadczenie i nie trzeba uczyć ich wszystkiego od początku. Zasadniczo, najlepiej byłoby wrócić do podstawowego, obowiązkowego przygotowania wojskowego całego społeczeństwa. Dzięki temu stopień przygotowania społeczeństwa jako całości byłby wyższy, a część przeszkolonych mogłaby kontynuować służbę i doskonalić swoje umiejętności w siłach obrony terytorialnej.

Chciałem zapytać przy okazji o siły morskie Ukrainy? Jakich zmian potrzebują?

Zmiany te powinny opierać się o opracowanie nowej doktryny wojskowej, jako że to, co udało nam się uzyskać po podziale Floty Czarnomorskiej pozostawia wiele do życzenia. Teraz trzeba budować siły morskie, jakie będą odpowiadać potrzebom obrony państwa, a nie tylko demonstrować posiadanie floty. Trzeba pamiętać, że marynarka wojenna jest najdroższym rodzajem sił zbrojnych, a podejmowane dziś decyzje będą miały swoje skutki za 30 lub 40 lat. Do kwestii zmian w siłach morskich należy podejść od strony zagrożeń i zadań, jakie stoją przed siłami morskimi. Wiadomo, że głównym przeciwnikiem dla nas jest Rosja, a głównymi zagrożeniami: fakt zajęcia Krymu i pełnej kontroli nad Morzem Czarnym przez Federację Rosyjską – kontrola komunikacji, szelfu, szlaków przesyłu gazu czy złóż mineralnych. Wielkie okręty nie są nam potrzebne, raczej szybkie i nowoczesne, ale niewielkie okręty, budowane w technologii stealth, uzbrojone w broń rakietową i artyleryjską, a także nowoczesne systemy dowodzenia i zwiadu. Ta flota powinna dać możliwość efektywnej obrony przed działaniami sił morskich Rosji, które są mocno przestarzałe i wielkie okręty jakie wchodzą w ich skład pamiętają jeszcze czasy radzieckie. Dlatego dla Ukrainy konieczne jest zbudowanie szybkich jednostek – korwety, jakie budowa są w Mikołajowie, są faktycznie jednostkami oceanicznymi i aż cztery takie jednostki nie są potrzebne. Środki te można przeznaczyć na budowę nowoczesnych, szybkich okrętów, uzbrojonych w nowoczesną broń. Sugerowałbym skorzystanie z doświadczeń Szwecji, jaka ma swój dorobek jeśli idzie o budowę takich okrętów. Inna kwestia to stworzenie systemu obrony wybrzeża, a także systemu rozpoznania – aby wiedzieć dokładnie, co dzieje się na całym akwenie Morza Czarnego – w powietrzu, na wodzie i pod wodą.

Na koniec chciałem spytać jeszcze o Pana opinię na temat budowy sojuszu krajów, które są potencjalnie zagrożone agresją Rosji: w tym Finlandii, krajów bałtyckich, Polski, Ukrainy czy Gruzji. Jak Pan ocenia ten pomysł?

Jest to słuszna idea, pytanie o możliwości jej realizacji. Można rozmawiać o podpisaniu porozumienia, które zakładałoby wzajemną pomoc na wypadek agresji – krajów, które będą uznawać, że w przypadku agresji na jeden z krajów, pozostałe wypowiedzą wojnę agresorowi. Takie porozumienia były zawierane na przykład w XIX wieku. Jednak powstanie takiego sojuszu, tworzyłoby także problemy, w tym prawnomiędzynarodowe: gdyby na przykład obiektem agresji stała się Finlandia, jakie skutki miałoby rozpoczęcie działań zbrojnych przez kraje będące członkami NATO? Takie koncepcje tworzą wiele pytań i wątpliwości, dlatego wydaje mi się, że oprócz porozumienia pomiędzy państwami regionu, trzeba byłoby sobie zapewnić także gwarancje wojskowe innych krajów, np. USA czy Niemiec.

Dziękuję za rozmowę. 

Dariusz Materniak

Reklama
Reklama

Komentarze (11)

  1. też "strateg"

    Strategie, taktyki, kierunki natarcia bla bla bla biorąc pod uwagę słabość armii ukraińskiej i siłę rosyjskiej wystarczy, że Putin da swoim chłopakom kompas i każe maszerować na zachód, byle tylko nie zapomniał im powiedzieć, że mają się zatrzymać gdy zobaczą słupy z napisem Polska.

    1. ddd

      tak i w tym momencie się obudził - jak kiedyś w Afganistanie

    2. wróg

      Tak, te same, które widzieli ostatnio, jedne z napisem Polska, a te za nimi już z napisem Achtung!

  2. Rosja o 1000$ bogatsza niż Polska

    ROSJA PKB (2013) • całkowite 2118,0 mld $ • na osobę 14 819 $ UKRAINA PKB (2013) • całkowite 336,8 mld $ • na osobę 7423 $ I to jest powód miłości rosyjskiego pochodzenia ( i nie tylko!!) obywateli Ukrainy do Rosji Putina. Pensje w Rosji są ponad dwa razy wyższe i to jest wojna o portfele! Dane z Międzynarodowego Funduszu Walutowego za 2014r. Tak przy okazji to Polski dochód na osobę wg tego Funduszu to ...13 394 $. Rosja ma o ponad 1000$ większy niż Polska. Sic!

    1. Adam

      Takie wielkie mocarstwo i tylko 1000$ więcej? :) Polacy nieposiadający na swoim skrawku ziemi złóż złota, diamentów, ropy, gazu itp. są wstanie wypracować porównywalne pkb per capita. Nie wydobywamy gotowych bogactw z ziemi, a i tak(mimo wszystko) żyje nam się lepiej niż Ruskim :))

    2. kj1981

      Ale według parytetu siły nabywczej (czyli uwzględniającego realny poziom cen) Rosja ma PKB 17.884$ na osobę, a Polska 21.214$ :-)

  3. 1000

    ROSJA PKB (2013) • całkowite 2118,0 mld $ • na osobę 14 819 $ UKRAINA PKB (2013) • całkowite 336,8 mld $ • na osobę 7423 $ I to jest powód miłości rosyjskiego pochodzenia ( i nie tylko!!) obywateli Ukrainy do Rosji Putina. Pensje w Rosji są ponad dwa razy wyższe i to jest wojna o portfele! Dane z Międzynarodowego Funduszu Walutowego za 2014r. Tak przy okazji to Polski dochód na osobę wg tego Funduszu to ...13 394 $. Rosja ma o ponad 1000$ większy niż Polska. Sic!

    1. wienie

      Pytanie nasuwa się tylko jeszcze jedno, kto w te głupoty że Rosja ma 14819$ uwierzy? Bo ja na pewno nie. Oglądaj podróże przez Rosje na motorze w NG czy sam jedź zobacz jaka tam jest bieda poza wielkimi miastami, że tam oprócz armii i bogatych nie ma ani dróg ani dobrego przemysłu. Ratuje ich tylko gaz i inne bogactwa naturalne które obecnie Europa kupuje i dąży do obejścia poprzez inne źródła. Rosja tylko na tym traci i to bardzo dużo. Minusem natomiast jest to że już nikt nie odda swojej bronii atomowej tak jak Ukraina w imię pokoju!!! co sie kiedyś wymknie spod kontroli....

    2. Skleroticus

      Oj demagogię siejesz. Rosja 1 899 056 vs Polska 513 821. Ludność 141,6 vs 38,54 Proporcja 3,67 w PKB. Wartość w przeliczeniu ta sama. . Zatem proszę nie kłamać. Wartości z 2011. Dalej tylko dla Rosji gorzej. Za 2013 brak danych. Jeśli je masz to z rosyjskiej propagandy. Na dodatek wpływy do budżetu Polski są 1/3 rosyjskich przy jeszcze gorszej strukturze ludności. (ok. 34 mln). Innymi słowy jesteście g.. a nie mocarstwo światowe. Tu wyznacznikiem była i jest gospodarka oparta na przetwórstwie a nie surowcach. W przemyśle jesteście 1/6 ... Polski )))

  4. melonik

    Taki sam artykul jak i niektore komentarze. Awantura jest o gaz i kontrole nad zrodlami energii, ale widac 'eksperci' nie znaja angielskiego, bo z prasy zachodniej mogliby wyczytac powazniejsze rzeczy. AMerykanie nigdy nie ukrywali, ze chodzi o gaz. Chevron i Exxon juz w tamtym roku podpisaly kontrakty. Mianowali syna wiceprezydenta USA, Huntera Bidena do Rady Nadzorczej gazu ukrainskiego. Ale widac niektorym brak edukacji i wiedzy, za to nie brak emocji. Putin dostal Krym i reszte Ukrainy potrzebuje tylko do handlu i placenia za dostarczany przez Rosje gaz.

  5. 1000$

    ROSJA PKB (2013) • całkowite 2118,0 mld $ • na osobę 14 819 $ UKRAINA PKB (2013) • całkowite 336,8 mld $ • na osobę 7423 $ I to jest powód miłości rosyjskiego pochodzenia ( i nie tylko!!) obywateli Ukrainy do Rosji Putina. Pensje w Rosji są ponad dwa razy wyższe i to jest wojna o portfele! Dane z Międzynarodowego Funduszu Walutowego za 2014r. Tak przy okazji to Polski dochód na osobę wg tego Funduszu to ...13 394 $. Rosja ma o ponad 1000$ większy niż Polska. Sic!

    1. rabarbarus

      Nie wiem czym się podniecać. Większość rosyjskiego pkb generuje eksport kopalin. PKB per capita mierzone parytetem siły nabywczej nie jest już tak dużo wieksze, a wedle niektórych metodologii nawet mniejsze niż Polski. Średnie zarobki w Rosji nadal mniejsze niż w Polsce. Mediana wypada jeszcze gorzej. Nic dziwnego - większość dochodu konsumuje niewielka grupa prokremlowskich oligarchów...

  6. Rosja 0 1000 $ bogatsza niż Polska

    ROSJA PKB (2013) • całkowite 2118,0 mld $ • na osobę 14 819 $ UKRAINA PKB (2013) • całkowite 336,8 mld $ • na osobę 7423 $ I to jest powód miłości rosyjskiego pochodzenia ( i nie tylko!!) obywateli Ukrainy do Rosji Putina. Pensje w Rosji są ponad dwa razy wyższe i to jest wojna o portfele! Dane z Międzynarodowego Funduszu Walutowego za 2014r. Tak przy okazji to Polski dochód na osobę wg tego Funduszu to ...13 394 $. Rosja ma o ponad 1000$ większy niż Polska. Sic!

  7. rozbawiony

    Ile razy czytam brednie takich "ekspertów" głoszących że "zajęcie Osetii to klęska Rosji", "zajęcie Krymu to klęska Rosji", "popieranie Asada to klęska Rosji" to się zastanawiam czy ja czy ci "eksperci" są nienormalni? :-)

    1. Garry

      Eksperci są jak najbardziej normalni, gorzej z Tobą. Jak patrzę na twój nick, to mi się kojarzy powiedzonko - "śmieje się jak głupi do sera" ;)

    2. Wilk Polski Wschud

      prawda , ten artykuł pokazuje jak nie zna sie ten "ekspert" krytyki o Rosji o arabach. łatwej Ukraina e USA z germanami zniknac z świata jak Rosja e Syria tak widac.

  8. pinokio

    pisalem juz nie raz ,nie musi rosja nic robic ,oni zbankrutuja i sie rozsypia ,i bez wojny i bez wrzasku podpuszczacy ,nikt ich na utrzymanie nie wezmie.

    1. Garry

      Dodam tylko, że im więcej się będzie Rosja zbroiła, tym szybciej się rozsypie.

    2. ja

      o ruski agent tu pisze...pinokio nos ci rośnie ... z ambasady piszesz w w-wie czy bezpośrednio z kołchozu?

  9. Obserwator

    Paradoks w tym, że Putin już zwyciężył. Może nie w taki sposób jakby sobie tego życzył ale zwyciężył. Tylko, że sojusz rodzi się nie z Rosją, a przeciwko niej, a to istotnie wielka różnica.Wspólnota ta kształtuje się nie pod Kreml, a dla obrony przed nim. Dla ochrony ekonomicznej i wojskowej. Czym poważniejsze jest zagrożenie, tym silniejsza jest przyjaźń. Ogólnie biorąc Bóg zażartował sobie nad Putinem. Spełnił marzenie …

  10. Husar

    ale papka i bzdury. Kraje bałtyckie są w NATO. Nie posiadają żadnej siły militarnej i mają ratować Gruzję, Ukrainę ? 2 państwa które również nie posiadają armii ?. ciekawe.. To jest próba wciągnięcia sojuszu w obronę państw nie należących do sojuszu. NATO ma wystarczający problem z państwami bałtyckimi jesli chodzi o obronę. Polska natomiast musi silnie się zbroić i kłaść nacisk na rozwój gospodarki. Musi być równie silna lub silniejsza od Niemiec inaczej NATO się stanie czymś na wzór ONZu

    1. Garry

      Z tym "żadnej siły militarnej" to trochę przesadziłeś, coś tam jednak mają. Po słabej brygadzie, ale zawsze. Z resztą się zgadzam :)

    2. Zgryźliwy

      Dokładnie! Armia i gospodarka. Plus edukacja, badania naukowe i ICH WDRAŻANIE. I służba zdrowia. I ... . I tylko jeszcze należy do tego przekonać naszych polityków. Ale kierunek dobry.

  11. pragmatyk

    Walą się stare doktryny , Europa potrzebuje nowego spojrzenia na swoją obronnośc , zmieniają sie także racje stanu , nie tylko Ukraina ma problem z określeniem swojej tożsamosci w obliczu zagrożeń ze wschodu.Duzo zależy od tego w jakim stanie Ukraina wyjdzie z konfliktu z Rosją .Problemy z marynarką wojenną mamy podobne ,z organizacją obrony terytorialnej z przyczyn zaniechania tworzenia od nowa ,podobne.Chyba większośc krajów postsowieckich znalazła sie teraz z ręką w nocniku.Wyjśc z tego i stworzyć nowoczesne państwo współdziałające z sąsiadami podobnie zagrozonymi ,to duże wyzwanie dla polityków.

    1. Zgryźliwy

      Szczególnie dla polityków z tych innych zagrożonych państw - casus Litwy: dopiero TERAZ coś tam" przebąkują" o uwzględnieniu praw polskiej mniejszości... ciekawe, czy oprócz nazewnictwa i szkolnictwa TAKŻE myślą o sprawach majątkowych? Od 20 paru lat nie chcą tego zrealizować! "Olał bym" ich gdyby ich terytorium nie było przydatne do "szachowania" Obwodu.