Szczyt NATO w Warszawie był szeroko komentowany w niemieckich mediach. Temat NATO pojawiał się już w oświadczeniu rządowym z 7 lipca, w którym Angela Merkel podkreśliła w Bundestagu wagę sojuszniczych zobowiązań dla zbiorowego bezpieczeństwa - "Sojusznicza solidarność w oparciu o artykuł 5. Traktatu NATO jest centralnym filarem architektury bezpieczeństwa". W swoim przemówieniu kanclerz Niemiec obarczyła Rosję odpowiedzialnością za wzrost napięć w Europie. Stwierdziła, że działania Rosji na Ukrainie doprowadziły do zakwestionowania podstaw, na których opierał się post-zimnowojenny porządek: nienaruszalności granic, poszanowanie prawa i suwerenności w relacjach międzynarodowych. Doprowadziło to do „utraty zaufania”. Podczas przemówienia w Bundestagu zapewniła Polskę i inne kraje Europy Środkowej oraz Wschodniej o solidarności ze strony Niemiec.
Merkel zaznaczyła, że polityka Niemiec opiera się na dwóch filarach - odstraszaniu i dialogu z Rosją. Te dwie zasady, Artykuł 5. Traktatu NATO i wyciągnięta dłoń do dialogu "nie tylko nie wykluczają się, lecz są ze sobą nierozerwalnie związane". Kanclerz Merkel stwierdziła także, że Niemcy będą działały na rzecz kształtowania relacji z Rosją nadal w oparciu o Akt Założycielski NATO-Rosja z 1997 roku, którego zasady – jak zauważyła – Rosja złamała na Ukrainie.
Przemówienie kanclerz Merkel zostało bardzo dobrze przyjęte przez rodzimą CDU. Mniej entuzjastycznie wypowiadali się przedstawiciele kolacyjnej SPD, chociaż zarówno oni jak i Zieloni zgodzili się co do negatywnej roli Władimira Putina. "Poprzez aneksję Krymu Rosja doprowadziła przemocą do zmiany granic w Europie i zakwestionowania pokojowego porządku" – stwierdził szef frakcji socjaldemokratów Thomas Oppermann. W debacie nie uczestniczył minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier (SPD), którego niedawne wypowiedzi o „pobrzękiwaniu szabelką” i „symbolicznych paradach czołgów” w kontekście ćwiczeń ANAKONDA-16 wywołały kontrowersje zarówno na niemieckiej jak i europejskiej scenie politycznej. W udzielonym wywiadzie Steinmeier zgodził się jednak, że zwiększona obecność NATO na wschodniej flance jak i gotowość do dialogu są „dwiema stronami tego samego medalu”. Minister ostrzegał jednocześnie przed powrotem do ducha dawnej konfrontacji. Jak zauważa komentator berlińskiego dziennika Der Tagesspiegel, Robert Birnbaum, trudno mówić tu o jednomyślności w niemieckim rządzie.
Czytaj też: Obcokrajowcy w Bundeswehrze? Szef MSZ Niemiec przeciwko ćwiczeniom NATO.
Koncert mocarstw 2.0?
Wydaje się, że ostrzeżenia Steinmeiera odzwierciedlają poglądy sporej części niemieckich środowisk opiniotwórczych niezależnie od ich sympatii partyjnych. Na łamach konserwatywnego dziennika Die Welt znany niemiecki historyk Michael Stürmer zwraca uwagę na niewystarczające zrozumienie rosyjskiej perspektywy i niewyciąganie lekcji z historii. Zarzuca NATO, że Sojusz nie zwraca uwagi na rosyjskie pretensje i porównywanie przez moskiewskich polityków rozpadu ZSRR do Traktatu Wersalskiego.
"Jak w obliczu tak wielkiej i umyślnej ignorancji (w ostatnich latach ze strony NATO, T.N.) mógł powstać trwały koncert mocarstw, nowy odporny na kryzysy porządek, podobny do Kongresu Wiedeńskiego?" – zastanawia się Stürmer. Nie dostrzega przy tym negatywnych skojarzeń, jakie w naszej części Europy muszą budzić podobne nawiązania historyczne. Stürmer w dalszej części swojego tekstu przywołuje rady króla Prus Fryderyka Wilhelma I, który w XVIII wieku ostrzegał przed konfliktem z Rosją. „Niewiele można na tym zyskać, a wiele stracić. Rosji nie należy też nadmiernie ufać”.
Wydaje się, że nastawienie to znajduje odzwierciedlenie w najnowszych badaniach nastrojów społecznych. Spada bowiem ocena stosunków niemiecko-rosyjskich. Prestiżowy niemiecki instytut TNS Emnid w badaniach z marca 2016 roku stwierdził, że większość Niemców (64%) nie uważa Rosji pod rządami Władimira Putina za godnego zaufania partnera w relacjach międzynarodowych. Zaledwie 18% postrzega stosunki niemiecko-rosyjskie jako dobre. Również aż 55% respondentów uważa powiązanie energetyczne z Rosją za fakt raczej negatywny. Także zaangażowanie Rosji w Syrii ocenione zostało negatywnie przez 66% badanych. Niemcy pozostają podzieleni w kwestii utrzymania sankcji gospodarczych. Blisko połowa (46%) respondentów opowiedziała się za utrzymaniem sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu (w 2013: 44%). Jednak tylko 16% chciałoby, aby zostały one zaostrzone. Natomiast 27% (2013: 23%) życzyłoby sobie ich złagodzenia.
Niska gotowość do pomocy wojskowej
Pogarsza się również wizerunek NATO w niemieckim społeczeństwie. Zgodnie z badaniami Fundacji Bertelsmanna w 2009 roku aż 75% Niemców pozytywnie oceniało Sojusz, dziś ledwie 50%. W kwietniu 2016 roku aż 57% Niemców opowiadało się przeciwko ewentualnemu wysłaniu Bundeswehry na pomoc zaatakowanym przez Rosję sojusznikom (np. Polsce lub krajom bałtyckim). Zaledwie 31% respondentów poparłoby tego rodzaju misję. W ciągu roku liczba zwolenników ewentualnej pomocy spadła aż o 7 punktów procentowych, podczas gdy liczba przeciwników utrzymała się praktycznie na tym samym poziomie (58%).
Powstanie stałych baz w krajach bałtyckich i Polsce popierało wiosną 2016 roku niecałe 40% ankietowanych, natomiast 49% badanych było przeciwnych takiej decyzji. Powodem braku szerokiej akceptacji dla zwiększenia obecności NATO na wschodniej flance są w dużej mierze doświadczenia historyczne oraz obawa przed eskalacją napięć. Warto przy tym zauważyć, że doszukiwanie się przyczyn ekonomicznych raczej nie znajduje odbicia w statystykach: oto łączna wymiana handlowa między Polską a Niemcami w 2014 roku wyniosła 87,4 mld euro. W 2015 wzrosła już do 97 mld euro. Dla porównania wymiana niemiecko-rosyjska w 2015 roku to 51 mld euro. Mylne odczucia społeczne w tej kwestii mogą wynikać z faktu, że współpraca gospodarcza między Niemcami a Rosją jest domeną wielkich koncernów, zaś handel polsko-niemiecki opiera się na działalności małych i średnich przedsiębiorstw, które nie posiadają silnej reprezentacji politycznej. Rosja dobrze wyczuwa moment i dążąc do zniesienia sankcji podejmuje działania polityczno-propagandowe. Można do niech zaliczyć niedawne przeniesienie z Wiednia do Berlina „niezależnej” fundację Dialog cywilizacji, na czele której stoi bliski współpracownik prezydenta Rosji Władimira Putina Władimir Jakunin. Podczas inauguracji instytutu w dniu 1 lipca 2016 r. głos zabrali m.in. były premier Brandenburgii Matthias Platzeck (SPD) oraz były główny inspektor Bundeswehry Harald Kujat.
Tego rodzaju działania mogą oddziaływać na niemieckie społeczeństwo i kształtować obraz zagrożeń na wschodzie odmienny od polityki niemieckiego rządu, który wydaje się zmieniać stanowisko w kwestii obecności NATO na wschodniej flance. Najdobitniejszym tego przykładem jest decyzja o wysłaniu batalionu Bundeswehry na Litwę. Zmieniać wydaje się też ulegać ton relacji w mediach elektronicznych, które w relacjach ze szczytu NATO w Warszawie podkreślają, iż potrzeba bezpieczeństwa w krajach Europy Środkowowschodniej gwałtownie wzrosła w wyniku agresji Rosji na Ukrainie. Można przypuszczać, że polityka względem Rosji i ewentualne zniesienie sankcji gospodarczych będzie jednym z tematów przyszłorocznej kampanii wyborczej.
Tomasz Nowak
ja sio
To jeśli Niemcy niechca pomagać w obronie państw nato to na co im amerykańskie bazy lepiej przenieść do Europy srodkowej i wtedy nikt ich o pomoc niebedzie prosil sie
dracek
Nie tak prosto. Amerykańskie bazy w Niemczech służą także pilnowaniu Niemców.
PAK-FA też byli zainteresowani. Ile kupili?
Yaro
Indie są zainteresowane każdym sprzętem tyle, że te zainteresowanie nieczęsto się na cokolwiek przekłada! Poza tym to jest wóz do wsparcia wojsk powietrznodesantowych i to konstrukcyjnie dość leciwy, bo wg współczesnych kryteriów niszczyciel czołgów to pojazd nafaszerowany ppk, a nie metalowa puszka z armatą na szczycie (bo to raczej WWO)...
AWU
"Można do niech zaliczyć niedawne przeniesienie z Wiednia do Berlina „niezależnej” fundację Dialog cywilizacji, na czele której stoi bliski współpracownik prezydenta Rosji Władimira Putina " Dialog cywilizacji? Których? Mongolskiej i Europejskiej???!