Reklama

Geopolityka

Od wycofania do ataku. Syryjskie pułapki Trumpa [3 PUNKTY]

Fot. Staff Sgt. Brittain Crolley/USAF
Fot. Staff Sgt. Brittain Crolley/USAF

Prezydent Donald Trump zapowiedział silną odpowiedź na atak chemiczny w syryjskiej Dumie. Może to oznaczać przeprowadzenie uderzenia przeciwko wojskom Asada, być może razem z Francją. Administracja amerykańska znajduje się jednak w Syrii w trudnym położeniu, częściowo ze względu na ruchy samego prezydenta osłabiające wiarygodność USA.

Atak chemiczny w Dumie spowodował kolejny wzrost natężenia kryzysu w Syrii. Uderzenie miało miejsce zaledwie kilka dni po tym, jak sam prezydent i administracja zasygnalizowały chęć do ograniczenia zaangażowania w konflikt. Prezydent Trump potępił w ostrych słowach atak i prezydenta Asada, obarczając za niego odpowiedzialnością także Iran, i – co bardzo istotne – Rosję. Jest prawdopodobne – choć nie przesądzone, że administracja zdecyduje się na uderzenie w wojska syryjskie. Zarówno samo przeprowadzenie ataku, jak i szersze otoczenie polityczne są jednak dużo trudniejsze dla prezydenta niż rok temu, gdy przeprowadzono atak na bazę Szajrat w odwecie za uderzenie na wioskę Chan Szejkun.

  1. Wojna informacyjna i użycie różnych środków chemicznych

Pierwszym czynnikiem, który może wpłynąć na działania prezydenta, jest wojna informacyjna prowadzona w Syrii. Oczywiście jest ona obecna od początku konfliktu, ale zaznacza się szczególnie właśnie w wypadku obecnego ataku chemicznego. Rok temu w Chan Szejkun użyto sarinu, będącego bojowym środkiem trującym. Dość łatwo zidentyfikowano jednostkę, która przeprowadziła uderzenie, dzięki czemu można było zrealizować uderzenie odwetowe. Z kolei rejon działań jest otoczony lub kontrolowany przez wojska rządowe. W tej miejscowości prawdopodobnie użyto chloru i sarinu. Wykorzystanie chloru jako bojowego środka trującego jest trudniejsze do udowodnienia i jednoznacznego przyporządkowania, gdyż w przeciwieństwie do sarinu gaz ten jest łatwiejszy do pozyskania w rejonie walk i potencjalnie „prowizorycznego” użycia również przez inne strony konfliktu. Na kwestię wykorzystania przez wojska Asada chloru zwrócił uwagę m.in. Frederic C. Hof z Atlantic Council. Przedstawiciele amerykańskiej administracji już wcześniej przyznawali, że siły Asada – już po ataku rakietowym z kwietnia 2017 roku – przypuszczalnie wielokrotnie używały chloru, i nie wywoływało to tak znaczących konsekwencji, jak w wypadku trudno dostępnego i silniejszego sarinu. Uzyskanie danych niezbędnych do ostatecznej decyzji o uderzeniu po ataku w Dumie może więc być znacznie trudniejsze. 

  1. Zwiększona obecność rosyjskich jednostek przeciwlotniczych

Po ataku z kwietnia 2017 roku Rosjanie kolejny raz wzmocnili swoją obronę przeciwlotniczą w Syrii, rozmieszczono m.in. dodatkowe elementy systemów S-400. Wiele wskazuje, że uderzenie na bazę Szajrat było pewnym zaskoczeniem dla Moskwy. Amerykanom udało się zidentyfikować cel, w którym znajdowała się znaczna część syryjskiego potencjału lotniczego, i zaatakować go skutecznie nie wchodząc w strefę rażenia rosyjskiej obrony oraz bez ryzyka strat wśród doradców wojskowych. Obecnie prawdopodobnie dużo trudniej będzie zaplanować uderzenie tak, aby bezpiecznie uniknąć konfrontacji z jednostkami rosyjskimi. Tym bardziej, że przedstawiciele rosyjskich władz jak np. szef sztabu generalnego gen. Gierasimow deklarowali, że Moskwa może odpowiedzieć w wypadku ataku koalicji na Damaszek. Planowanie i realizacja ataku mogą więc być dużo trudniejsze, zważywszy na chęć zadania adekwatnych strat siłom syryjskim z jednej strony i uniknięcia eskalacji konfliktu z drugiej.

  1. Geopolityczna „próżnia” i wzmocnienie przeciwników USA

Kilka dni temu prezydent Trump zasygnalizował chęć szybkiego wycofania z Syrii. Wskazał przy tym na duże koszty działań USA na Bliskim Wschodzie jak i na fakt, że odpowiedzialność powinny obecnie przejąć inne państwa. Według doniesień agencyjnych Trump miał dążyć do wycofania wbrew większości doradców. To z pewnością obniżyło wiarygodność Amerykanów w regionie, nawet jeżeli prezydent zgodził się na czasowe pozostanie w regionie, przez okres do pół roku. Trudno nie przytoczyć tutaj analogii do wycofania wojsk USA z Iraku w czasie administrację Obamy w 2011 roku i „powrotu” kilka lat później w ramach operacji zwalczania Państwa Islamskiego. Niemal równolegle z deklaracją Trumpa w Ankarze odbył się szczyt prezydentów Rosji, Turcji i Iranu dotyczący sytuacji w Syrii. Te trzy kraje – z których co najmniej dwa są rywalami Waszyngtonu – chcą ściśle współpracować, aby podzielić wpływy w Syrii. Jest też tajemnicą poliszynela, że tylko obecność USA powstrzymuje Turcję od szerzej zakrojonych działań przeciwko Kurdom, będącym – w ramach Syryjskich Sił Demokratycznych – filarem oddziaływania Stanów Zjednoczonych, w pewien sposób redukującym wpływ Iranu. Gdyby USA zrealizowały swoje deklaracje o szybkim wycofaniu z Syrii, Moskwa i Teheran (uznawany od dawna za poważne zagrożenie również przez samego Trumpa) z pewnością umocniłyby swoje wpływy nie tylko w ogarniętej wojną domową Syrii, ale również na Bliskim Wschodzie w ogóle, zagrażając sojusznikom USA. Wiele wskazuje na to, że Trump szukał „łatwego” rozwiązania, co w efekcie skomplikowało sytuację w regionie. Nie ma dowodów na bezpośredni związek między atakiem chemicznym (którego okoliczności zresztą nadal nie wyjaśniono) a deklaracją Trumpa. Senator John McCain stwierdził jednak, że prezydencka deklaracja „ośmieliła” Asada, oraz wspierających go Iran i Rosję.

Sam atak, o ile zostanie przeprowadzony, może przyjąć formę uderzenia rakietowego (za pomocą pocisków Tomahawk z okrętów podwodnych i nawodnych w regionie), lotniczego lub połączonego. Niewykluczone, że oprócz sił USA wezmą w nim udział także jednostki francuskie. Być może prezydent Trump będzie chciał przeprowadzić uderzenie na większą skalę, niż rok temu, gdy było ono ograniczone do w zasadzie jednego celu. W atakach lotniczych mogą zostać użyte samoloty stealth, na przykład F-22, aby ograniczyć ryzyko kontrakcji ze strony obrony przeciwlotniczej.

undefined
Fot. U.S. Air Force/Sgt. Keith Baxter

Raczej mało prawdopodobne jest natomiast szersze zaangażowanie jednostek lądowych, z uwagi na koszty takiego posunięcia, a także na większe ryzyko konfrontacji z Rosjanami, które i tak jest podwyższone. Trzeba też pamiętać, że jeszcze wczoraj rzeczniczka Białego Domu poinformowała, że prezydent nadal chce wycofania wojsk z Syrii - po pokonaniu ISIS oraz zapewnieniu, że broń chemiczna nie będzie używana.

To może wskazywać, że cele działań militarnych pozostaną ograniczone. Z drugiej strony, możliwe są kroki wobec Rosji i Iranu. Mogą one przybierać na przykład formę sankcji, choćby podobnych do tych, jakie wprowadzono 6 kwietnia wobec rosyjskich oligarchów. Wiadomo, że restrykcje spowodowały znaczne turbulencje na rynkach finansowych. Jeżeli natomiast chodzi o Iran, administracja może wzmocnić swoje stanowisko wobec Teheranu, porozumienia atomowego i programu rakietowego. Niewykluczone zresztą, że irańskie instalacje w Syrii staną się celem nalotów, tak jak miało to miejsce w wypadku izraelskich ataków.

Widać wyraźnie, że po ataku chemicznym w Dumie sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana niż rok temu, a administracja amerykańska znajduje się w trudnym położeniu z uwagi na zwiększanie wpływów Rosji, Iranu i Turcji. Dowodem na skomplikowanie sytuacji jest też atak na bazę T4, przeprowadzony prawdopodobnie przez Izraelczyków. Jeszcze niedawno o to uderzenie oskarżano USA i Francję. Decyzje podejmowane w nadchodzących dniach mogą mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości regionu, jak i sojuszniczej wiarygodności USA. Jednocześnie będą jednak obarczone bardzo dużym ryzykiem.

Z obecnej sytuacji płyną też dwa ważne wnioski związane z postrzeganiem obecności militarnej i politycznej USA w ogóle. Po pierwsze, Stany Zjednoczone mogą w każdym momencie zdecydować się na wycofanie z części działań w określonym obszarze (także w Europie). Sytuacja w Syrii jest przykładem, że konsekwencje ograniczenia zaangażowania – czy nawet deklaracji ograniczenia zaangażowania, mogą być bardzo daleko idące. Po drugie, szybkie i niespodziewane zmiany sytuacji politycznej mogą powodować dodatkowe obciążenie potencjału militarnego USA, automatycznie zmniejszając możliwość projekcji siły w innych obszarach. To z kolei może zostać wykorzystane na przykład przez Rosję, jako „unikalna szansa” na zwiększenie własnych wpływów. Warto o tym pamiętać, planując politykę bezpieczeństwa w Polsce, czy na wschodniej flance NATO.

Reklama
Reklama

Komentarze (22)

  1. szygalew

    Amerykanie powinni \"oficjalnie\" wlecieć nad Syrię celem ewentualnych uderzeń. Rosja nie zareaguje i dzięki temu będzie mogła szczycić się, że zapobiegła szerszemu konfliktowi. Ich propaganda tak to wszystko zamaże, że Rosjanie będą wniebowzięci.

    1. Yugol

      A co jeśli jednak zareaguję? Na świecie jest wystarczająco determinacji aby przerwać obalanie legitymnich rządów pod egydą oszczerstw i klamstw.

    2. pol

      jak zareagują, to stracą siły w Syrii - jak wagnerowców :P

  2. tak tylko... (Michał Rakowski)

    Amerykanie wysyłają zbyt wiele informacji odnoście planowanego, łącznie z ostrzeżeniem dla lotnictwa cywilnego informującego o możliwości wystąpienia zakłóceń w nawigacji we wschodniej części Morza Śródziemnego. Ewidentnie tworzone jest napięcie przed spodziewanym uderzeniem w Asada. Logika pokazuje jednak, że uderzenie koalicji nastąpi nie tak, i nie tam, ale będzie bardzo dotkliwe...

    1. Smuteczek

      Ostrzezenia dla lotnictwa sa dlatego bo tym razem Rosja nie wyraziła zgody na odwet, wiec jest duze ryzyko ze beda probowali zestrzeliwac nadlatujace rakiety. Stad lepiej by nie nawinal sie w poblizu cywilny samolot bo moze ucierpiec przy okazji. Cały czas trwaja niby tajne negocjajce odnosnie tego co bedzie wolno tym razem faktycznie zaatakowac amerykanom

    2. paweł

      buahahahaah ! takie negocjacje jak wypestkowanie wagnerowców. Już się USA pyta co może - buahahaha ! dobre :P

  3. H

    Rosja ćwiczyła w Syri w warunkach bojowych,siły lądowe,powietrzne,morskie itd.Czas na przećwiczenie wojsk przeciwlotniczych w zwalczaniu rakiet manewrujących.Po wycofaniu wojsk USA z Syri takiej możliwości by,nie było.Dlatego wojska Syryjskie użyły gazu bojowego.Niestety trzecia wojna światowa może wybuchnąć i to już niedługo.

    1. Waste

      Ciekawa teoria.

  4. ooo

    Trump zapowiada częściowe wycofanie z Syrii. Kilka dni później ktoś używa broni chemicznej i Trump zmienia zdanie. Czy tylko ja tu widzę koincydencję? Stara zasada rzymskiego prawa powiada: ten uczynił kto ma w tym interes. Asad nie miał ŻADNEGO interesu, a wręcz przeciwnie - musiałby być skończonym idiotą, by to zrobić. Interes mają tylko USA - aby mieć pretekst do inwazji na Syrię - albo nasz największy przyjaciel Izrael, by utrzymać zaangażowanie USA w Syrii. Fin.

    1. cynik

      Chce się wycofać, więc prokuruje incydent żeby się nie wycofać? Czy tylko ja nie widzę tu żadnej logiki? Już pomijam tak banalne kwestie jak to w jaki sposób USA miało bo dostarczyć broń chemiczną do tego skrawka ruin pod Damaszkiem, otoczonych terenami kontrolowanymi przez armie dyktatora i Rosjan? Owszem Assad to pionek bez znaczenie we \"własnym\" kraju, ale bez problemów można wskazać innych nie zainteresowanych stabilizacją. Pierwsi z brzegu to allatojlahowie z Iranu, dla których Syria to zastępcze pole walki z USA i Izraelem. Drudzy to Rosjanie, którzy w przypadku wygaśnięcia konfliktu przestaną być tam potrzebni a na dodatek ceny ropy by dalej spadły. A że w rewanżu USA coś tam zniszczy Syryjczykom? Co ich to obchodzi? Inni zainteresowani jak Izrael (no chyba, że F-35 jest faktycznie kompletnie niewidoczny dla rosyjskiej techniki) czy Kurdowie (trudno sobie wyobrazić jak mogliby to zrobić praktycznie) mieli mniejsze możliwości przeprowadzenia takiego ataku.

    2. VictorVector

      Dominująca w Doumie grupa rebeliancka Jaish al-Islam od kilku tygodni nie chce się poddać. Na drugi dzień po ataku chemicznym pękają i się wycofują... a razem z nimi ok. 100 tys. ludności. Może to pomoże...

    3. prorok

      Nie było tam ataku chemicznego. Jest rozpowszechnianie bzdury.

  5. Janek

    Nie było ataku chemicznego w Doumie.

    1. cynik

      I dlatego Rosja zablokowała rezolucję ONZ w sprawie zbadania tego ataku, którego nie było? Przecież specjaliści ONZ potwierdziliby, że to prowokacja.

    2. Vvv

      A setki trupów to wymysł lewackich mediów i wrogów pokojowo nastawionej Rosji

    3. cwwd

      Zablokowała ponieważ nie było ataku chemicznego. Nie może być rezolucji na temat nie istniejącego ataku. Czy to takie trudne do zrozumienia ?

  6. Halo

    Mnie też nie chcę się wierzyć, ża Asad lub Rosjanie mogli dokonać ataku chemicznego. Nie jest on im do niczego potrzebny i mają świadomość, że narażą się na światową krytykę. Jeśli do ataku doszło, to mogła to być prowokacja jednej z trzecich stron, której zależy na eskalacji konfliktu lub przez ambicję jakiegoś watażki. Konflikt w Syrii można łatwo eskalować nawet do poziomu globalnego, jeśli zaczną strzelać do siebie mocarstwa. I WŚ wybuchła z powodu niewielkiej iskry, jaką był spór z mało znaczącą w Europie Serbią.

    1. łowca szithedów z fabryki

      chyba też nie wierzysz że polskich oficerów w Katyniu zamordowali Rosjanie, nie buło im to potrzebne i narażało ich to na światową krytykę?

    2. AKwz53

      Zamach w Sarajewie mozna porownac do zamachu na Skripala. Faktycznym czynnikiem powodujacym wybuch I Wojny bylo potajemne ogloszenie mobilizacji przez Rosje. Odpowidziec na to musialy Niemcy i to uruchomilo lancuch wydarzen niemozliwych do zatrzymania.

    3. SOWA

      W Iraku też miała być broń chemiczna. Nie było, milion ludzi straciło życie w wyniku ataku USA na Irak. Pamiętacie przemówienie amerykańskiego przedstawiciela w ONZ, jak twierdził, że mają niezbite dowody, iż Husajn dysponuje bronią masowej zagłady?

  7. tak tylko... (Michał Rakowski)

    Od czasu dojścia do władzy Putina Rosja konsekwentnie modernizuje i zwiększa siłę swojej armii, wydatki na zbrojenia stanowią ok. 35% jej budżetu (obecny budżet wynosi ok. 210 mld $, z czego ponad 70mld $ wydawane jest na armię). Rosja z roku na rok przeistacza się w zmilitaryzowane państwo. Z uwagi na powyższe patrząc na ostatnio zaostrzającą się sytuację w Syrii i możliwość odwetu ze strony sił koalicji, jako najmniej rozsądne uznał bym uderzenie militarne. Przecież to wbrew logice i sztuce wojowania, by w przeciwnika uderzać na polu, gdzie od lat się do tego przygotowuje. Rosję bić trzeba tam gdzie jest słaba, Czyli w jej gospodarkę i finanse. Gospodarka Rosji jest na poziomie Hiszpanii i do tego z archaiczną, zacofaną strukturą. Przeciwnika należy uderzać tam gdzie jest słaby, a nie silny. Jak pokazują efekty ostatnich sankcji, Amerykanie nie wstając od biurka tylko w ciągu dwóch dni przyprawili Rosję o stratę 16 miliardów $. To jest właściwa droga postępowania, zamiast zwalczać rosyjskie czołgi, należy niszczyć pieniądze służące do ich produkcji…

    1. inż.

      Tak tak. Poczytaj jak te zacofane Ruskie (Rostelmasz) kupiły kanadyjską Versatile produkującą dobre ciągniki rolnicze a po przejęciu przez Rosjan jakie maszyny produkują obecnie. Dla Versatile to był skok technologiczny do przodu o kilkadziesiąt lat. Czyli nie tak źle jest z tą ruską technologią.

    2. nikt ważny

      To trochę inna gospodarka niż ta Zachodnia. Inna struktura więc przeliczanie na $ nie ma specjalnie sensu bo wartość nabywcza jak i akceptowalny poziom życia, są inne. Inna jest struktura podatkowa i struktura wydatków budżetowych. Bolą najbardziej rzeczy skorelowane i zorientowane na świat zachodni ale tu dużo większy balans jest na wschód. Właśnie stosunkowa bezsilność sankcji powoduje że zachód się napiął bo na zachodzie ludzie nie są głupi i wiedzą że sankcje będą miały wymiar ograniczony i dotkną raczej tych z którymi zachód woli współpracować ze względu na wielkość kapitałów niż tych którzy mogliby coś zmienić w Rosji. Sytuacja patowa dyplomatycznie stąd parcie do militarnego eksploatowania Rosji w nadziei że wewnętrzny przemysł nie nadąży i uginają się pociągnie w dół całą wewnętrzną strukturę. Z drugiej strony w Rosji też głupich nie ma i stąd takie a nie inne działania na polu międzynarodowym oraz odpowiednio zmodyfikowana strategia odpowiedzi i odstraszania. Można wierzyć w wiele rzeczy czasem idiotycznych ale należy mieć pewność że geografia i demografia powodują że Rosja przy przekroczeniu pewnej linii, zagrożona, użyje taktycznej broni nuklearnej. Nie można mierzyć wroga swoją miarą. Trzeba najpierw zrozumieć jego metody, motywy, później cele, i dopiero można z nim walczyć.

    3. łowca szithedów z fabryki

      ale mnie rozśmieszyłeś .. żyję na kanadyjskich preriach i ciągniki Versatile są tak często widoczne jak Łady Niwy którymi sojuz spłacał pożyczki zbożowe ... \"skok do przodu o kilkadziesiątat lat\" ale chyba WSTECZ?

  8. szawli

    Atak chemiczny w Dumie...a kto to potwierdził? Kolejna bajka by użyć rakiet w przegrywanym konflikcie. USA słabnie jak nigdy dotąd a Chiny rosną. Kilka lat temu taka prowizorka byłaby nie do pomyślenia.

    1. cynik

      Potwierdziła to Rosja blokując w ONZ rezolucję w sprawie śledztwa dot. tego ataku. Tyle.

    2. Vvv

      Słabnie zwiększajac budżet wojskowy i swoja obecnośc w Azji, Europie i Syrii?

  9. Dan

    Assad dzięki Iranowi i Rosji wygrywa wojnę. Jedyne co może mu w tym przeszkodzić to jego atak chemiczny. A wy twierdzicie, że kilka dni po deklaracji Trumpa o wycofaniu Amerykanów w Syrii, która dla Assada jest jak prezent pod choinkę, on dokonuje bezsensownego ataku gazowego na cywili w Doumie, z której wyjechało już wcześniej większość obrońców z Jais al Islam i która została zajęta bez problemu dwa dni później. I do tego cywili, którzy gdy tylko mogli uciekali na tereny zajęte przez Assada. W tej całej narracji nic nie trzyma się kupy. Trzeba mieć w sobie naprawdę wielkie pokłady naiwności aby w taką bzdurę uwierzyć.

    1. ixi

      wszyscy wiemy dobrze kto za tym stoi, podpowiem tylko to sasiad syrii

  10. słoń bombaj

    W razie W, mam nadzieję, że Putin okaże się taką wydmuszką jak go niektórzy tutaj malują i poprostu się wycofa. Nie to, żebym od razu bał się wojny światowej. Nawet gdyby Wołodii przypomniało się z powrotem o Ukrainie, to praktycznie z miejsca mamy w kraju dodatkowo kilka milionów uchodźców. Z którymi Unia raczej nam nie pomoże. Zwłaszcza po tym jak wycofaliśmy się z umowy o relokację poprzednich Syryjczyków z całej Afryki

    1. Hektor

      Jednak jest różnica i to GIGANTYCZNA pomiędzy należącymi do naszego kręgu kulturowego Ukraińcami, a powiedzmy to sobie wprost wrogimi wobec chrześcijan \"uchodźcami\" spod znaku półksiężyca. Tak trudno to zrozumieć?

    2. po co ja w ogóle pisze te dyrdymały?

      Skoro jest termin Syryjczycy z całej Afryki, to będą Syryjczycy z całej Ukrainy. Nie dość, że im pomożemy to okaże się, że wycofanie z umowy o relokację jest bezprzedmiotowe. Nie dostrzegasz geniuszu naszego naczelnika.

    3. słoń bombaj

      Wiesz jednych i drugich trzeba gdzieś trzymać. Jesteśmy w Polsce przygotowani na taką sytuację? U nas jest problem z organizacją jest po jednej większej burzy czy powodzi. A co dopiero będzie, kiedy wpadnie tutaj kilka milionów uchodźców z kraju ogarniętego wojną. A ludzie bez pracy, dachu nad głową i niepewną przyszłością mają tendencję do bycia nerwowymi. Nawet jeśli to będą chrześcijanie z, od zawsze nam przyjaznego, ukraińskiego kręgu kulturowego? Mamy możliwość w ciągu kilku tygodni stworzyć sieć obozów? Czy poprostu ich po plebaniach pochowamy?

  11. BUBA

    Pytanie jest ciągle takie samo i nikt na nie nie chce odpowiedzieć: Dlaczego ataki z użyciem gazu nie są prowadzone przeciwko Państwu Islamskiemu przez tyle lat trwania tego konfliktu? Zaatakowanie gazem bojowników Państwa Islamskiego nie stanowi żadnego problemu politycznego bo kto się za nimi wstawi? USA? Francja? Unia Europejska a może Izrael? Wiec dlaczego Assad dokonuje ataków chemicznych tylko tam gdzie może i chce interweniować USA?

    1. Urko

      Może są. Problem w tym, że broń chemiczna jest mało precyzyjna i skrajnie trudna w użyciu. Gdyby rzeczywiście była użyta przeciwko terrorystom ukrywającym się w mieście, co było by chyba skrajną głupotą, efekty byłyby właśnie takie. Tj. dużo przypadkowych ofiar i wątpliwy realny efekt w stosunku do właściwego celu. Dlatego jest raczej wątpliwe, by były za to odpowiedzialne syryjskie władze, czy ich wysocy dowódcy wojskowi. W końcu Syria to nie Irak.

    2. ZZZ

      Hm, pomyślmy... 1)Interwencja w Syrii jest obciążeniem dla USA i w interesie każdego ich rywala jest jak najdłuższe uwiązanie USA w tym konflikcie. 2)Jeśli któryś atak chemiczny zostanie bez poważnej odpowiedzi będzie doskonałym propagandowym \"dowodem na bezkarność\".

    3. BUBA

      Zgadzam się z całością wypowiedzi, tylko były sytuacje na froncie z ISIS w 2015 gdzie użycie gazów bojowych nie narażało cywili a skupiska bojowników ISIS wokół drogi na Tabaqua były otwarte na takie ataki. W 2015 przeprowadzono ofensywę na Tabaqa gdzie w zasadzie uderzenie SAA doszło na przedpola tego miasta. Ofensywa wiodła przez tereny pustynne gdzie jedynymi budowlami były opuszczone rafinerie, przepompownie, elementy infrastruktury telewizyjno radiowej. Bez problemu Su-22 mogły atakować bombami chemicznymi takie cele ze względu na znikoma ilość lub żadną ludności cywilnej na tym obszarze. Jednak tego nie zrobiono i ofensywa się załamała pod kontratakiem ISIS...tak więc dla mnie to po prostu są cały czas działania rebeliantów w celu ulegalnienia interwencji USA i innych Państw Zachodnich. Taka Libia II

  12. Leon

    Ciekawe jak daleko posunięte są (lub nie) w Rosji plany \"unikalnej szansy\" w stosunku np do Bałtów

    1. Lazy Lazer

      Wszyscy zadaja to pytanie juz od XVI wieku. Ustaw sie w kolejke i czekaj.

  13. Zajac

    To skoro Amerykanie sa za slabi i nie daja rady, to moze Polska wystapi w swej tradycyjnej roli lidera i pokaze Swiatu, jak sie robi prawdziwy porzadek ?? Bo ze pogadac i popisac to juz dawno wiadomo ...

  14. fd_kj

    Czy nie widzicie związku? USA chce wyjść z tego konfliktu i nagle atak chemiczny... Jak w każdej zbrodni trzeba zadać pytanie o to , kto skorzystał...?

    1. ZZZ

      Gdyby USA się wycofało - zyskuje Assad.

  15. Adam

    Istnieje poziom propagandy powyżej której myślącym ludziom zaczyna zbierać sie na wymioty. Mamy Syrie w której rządzi facet który pomimo tego że był skazany na przegranie ( państwa zachodnie wsparły islamski fundamentalizm czyli ISIS aby sie go pozbyć). Gosc się obronił, wzmocnił i własnie dobija resztki zarazy która zrujnowała jego kraj. W takim więc momencie postanawia sobie strzelić w stopę używając zupełne bez potrzeby broni chemicznej wprost w idealnym momencie aby sobie zaszkodzić. Nie wiem jakim idiotą musiał by być aby tak zrobić. To się tak nie trzyma kupy że trzeba byc kompletnym bezmózgiem aby w ten \"atak\" uwierzyć. Co oczywiście nie przeszkadza USA w atakowaniu państwa walczącego z inwazją na swoje terytorium. W tym kontekście szczerze życzę USA Turcji Izraelowi i ostatnio Francji aby posmakowały na sobie polityki jaką prowadzą w Syrii.

    1. Autor

      Jak mówią, że był gaz to był! Był i koniec.

    2. Tomasz Mikucki

      Bardzo trafny punkt widzenia tylko dlaczego chciałbyś obarczać niewinnych ludzi USA, Francji? Odpowiedzialność za to wszystko ponosi polityka prowadzona przez przywódców i ludzi wpływających na kreację takiej polityki. Co warto zaznaczyć, zmiana przywódcy niewiele zmienia, co obrazuje jak silna jest grupa ludzi ustawiająca pionki na szachownicy świata.

    3. Taktylko

      Czemu sobie strzelił w stopę? Miał w tym jakiś cel i zapewne go osiągnął, usa odpowie raz (o ile odpowie), coś rozwali, ktoś zginie i tyle. Zaraz się zresztą z syrii zwiną, a on pozostanie.

  16. vril

    Jesli OS tych trzech panstw wejdzie w konflikt z USA to skorzystaja na tym Chiny .

  17. bęcki

    Byłoby prościej planując politykę bezpieczeństwa w Polsce.. NATO zaczyna być bagażem i blokerem ekonomicznym oraz mentalnym w aparacie decyzyjnym Polski. Czym innym jest sojusz wojskowy z konkretnym państwem a czym innym z jakimś sojusze który jest dość frywolną wariacją czternastu punktów. W XXI wieku wszelkie gwarancje w postaci zadrukowanych kartek papieru są tyle warte ile interesy każdego z uczestnika tych 14 punktów. Z tego co wiem nie mamy sojuszy z żadnym państwem.

  18. Courre de Moll

    \"Stany Zjednoczone mogą w każdym momencie zdecydować się na wycofanie z części działań w określonym obszarze (także w Europie). [zwłaszcza przy tym prezydencie] Warto o tym pamiętać, planując politykę bezpieczeństwa w Polsce, czy na wschodniej flance NATO.\" Oczywiście. Tak z militarnego, jak również gospodarczego punktu widzenia, jedyną szansą dla Starego Kontynentu byłyby jakieś Stany Zjednoczone Europy. Nawet gdyby wtedy Polska miała w nich taką pozycję, jak np. jakaś Minnesota w ramach USA, czy Saksonia w ramach RFN. No ale to nie jest politycznie możliwe (już widzę ten patriotyczny oburz co niektórych komentatorów!), więc albo będzie węższa integracja (bez nas, tzn. z nami jako jakąś strefą przejściowo-buforową), albo stopniowa marginalizacja kontynentu, bo nawet Niemcy samodzielnie są najwyżej lokalnym mocarstewkiem. Stawianie na słabnące USA, które są daleko, a ich kluczowe problemy i interesy leżą w innej części globu, a ponadto inaczej niż dawniej definiują swoją rolę i odpowiedzialność - to naiwność. My możemy robić najwyżej za kartę przetargową w ich polityce.

  19. YPG

    wkroczą tam, obalą Assada a po kilku latach nie znajdą dowodów na posiadanie przez niego broni biologicznej czy chemicznej hmmm z kąd to znamy

  20. Gość

    \"Warto o tym pamiętać, planując politykę bezpieczeństwa w Polsce, czy na wschodniej flance NATO.\" Autor błędnie zakłada mądrość polityków.

  21. Instruktor

    USA maja nawrcajace tendencje do izolacjonizmu, ale zdają sobie sprawę że utrata wiarygodności mi że drogo kosztować.

  22. Polanski

    Komu jak komu, ale Polakom nie trzeba o tym przypominać.