Reklama

Strategia obronna na okres po 2015 roku była tematem niedawnego posiedzenia Komisji Obrony Narodowej Izby Gmin brytyjskiego parlamentu. W chwili obecnej Komisja rozpoczyna prace nad nowym strategicznym przeglądem obrony i bezpieczeństwa (Strategic Defence and Security Review, SDSR), który będzie podstawą do kształtowania brytyjskiego systemu bezpieczeństwa narodowego, w tym sił zbrojnych, w nadchodzących latach. Lektura wniosków z posiedzenia Komisji pokazuje nie tylko ocenę sytuacji bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii w najbliższych latach, ale także pozwala w kompleksowy sposób spojrzeć na wyzwania dla systemu sojuszniczego i globalnego bezpieczeństwa, jakie mogą się pojawić w niedalekiej przyszłości

SDSR 2010 i co dalej?

Ostatni strategiczny przegląd obrony i bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii został opublikowany w 2010 roku (The strategic defence and security review: securing Britain in an age of uncertainty). Sporządzaniu SDSR 2010 towarzyszyły dwa podstawowe założenia. Pierwszym z nich było utrzymanie obecności wojskowej w Afganistanie do czasu uspokojenia sytuacji w stopniu umożliwiającym wycofania wojsk bez narażania się na groźbę ponownej destabilizacji kraju, sprzyjającej działalności ugrupowań terrorystycznych. Drugim podstawowym założeniem przeglądu z 2010 roku było przeprowadzenie redukcji w siłach zbrojnych, dostosowujących je do ograniczonego poziomu finansowania, będącego skutkiem kryzysu finansowego i kryzysu finansów publicznych w Wielkiej Brytanii.

SDSR z 2010 roku zakładał kontynuację realizacji kluczowych programów modernizacyjnych poszczególnych rodzajów brytyjskich sił zbrojnych, jak budowa niszczycieli Typu 45 i lotniskowców klasy Queen Elizabeth oraz zakupy samolotów wielozadaniowych Eurofighter Typhoon. Wolumen zakupów został jednak ograniczony, czego skutkiem jest m.in. wycofanie części samolotów Eurofighter Typhoon pierwszych serii produkcyjnych. Ponadto, środki na zakupy zostały zaoszczędzone przez przeprowadzenie znacznych redukcji w brytyjskich siłach zbrojnych, w tym ograniczenie docelowej liczebności British Army najpierw o 8000, a później łącznie o 20 000 żołnierzy (ze 102 000 do 82 000 żołnierzy), ograniczenie liczby fregat czy wycofanie ze służby samolotów pionowego startu i lądowania Harrier.

Po ponad trzech latach od wprowadzenia SDSR 2010 w życie dało się zauważyć kilka istotnych błędów w założeniach, jakimi kierowano się przy jego opracowywaniu. Przede wszystkim na świecie pojawiły się nowe obszary potencjalnych konfliktów, jak Afryka Północna czy Róg Afryki. Ponadto, pomimo przeznaczania znacznych sił i środków nadal nie udało się ustabilizować sytuacji w Afganistanie. Wreszcie, część reform strukturalnych w brytyjskich siłach zbrojnych przyniosła nieoczekiwane skutki, jak problemy z rekrutacją do British Army wynikające po części z przekazania procesu rekrutacji firmie zewnętrznej, czy ograniczona liczba okrętów eskortowych Royal Navy, która może nie okazać się wystarczająca do wypełnienia wszystkich zadań w wypadku powstania nowych sytuacji kryzysowych.

Siły zbrojne Wielkiej Brytanii w próżni strategicznej?

Podczas posiedzenia Komisji Obrony Izby Gmin stwierdzono, że Wielka Brytania potrzebuje zdefiniowania na nowo swojej strategii obronnej. Poprzedni SDSR opierał się w zasadzie na konieczności realizacji bieżących potrzeb (kontynuowania obecności w Afganistanie oraz redukcji wydatków obronnych), bez przykładania większej uwagi dla skutków podejmowanych działań w dłuższym okresie czasu. Udział w misji w Afganistanie, uznany za podstawowe zadanie brytyjskich sił zbrojnych był elementem działań sojuszniczych. Biorąc jednak pod uwagę niepewne skutki misji w Afganistanie, jej niezbędność z punktu widzenia brytyjskich interesów narodowych została poddana w wątpliwość.

Zgodnie z wnioskami z posiedzenia Komisji, siły zbrojne Wielkiej Brytanii powinny w nadchodzących latach skupić się w większym stopniu na zabezpieczaniu interesów narodowych kraju, a więc przede wszystkim na ochronie swobody handlu międzynarodowego (w tym transportu morskiego), dostępu do surowców naturalnych, zwalczaniu terroryzmu i prowadzeniu działań stabilizacyjnych w obszarach potencjalnych konfliktów, które mogłyby bezpośrednio lub pośrednio zagrażać Wielkiej Brytanii (np. przez stanowienie bazy dla ugrupowań terrorystycznych). Jako najbardziej prawdopodobne potencjalne obszary powstawania konfliktów, gdzie mogłoby być konieczne zaangażowanie brytyjskich sił zbrojnych wymieniono Afrykę Północną, Bliski Wschód oraz obszar Arktyki. Zwiększenie obecności wojskowej w basenie Morza Śródziemnego może być konieczne szczególnie z uwagi na redukcję zaangażowania Stanów Zjednoczonych w tym obszarze, na korzyść Azji Południowo – Wschodniej (Pacific Pivot).

Zmieniający się charakter zagrożeń będzie powodował konieczność dalszej integracji wojskowych i niewojskowych elementów krajowego systemu bezpieczeństwa. Zwrócono uwagę na rosnące zagrożenie atakami w cyberprzestrzeni, działaniami terrorystycznymi czy nawet działaniami w celu destabilizacji rynków finansowych. Istotna staje się nie tylko sama ochrona infrastruktury krytycznej, ale także takie jej kształtowania, aby skutki ewentualnych awarii jej elementów mogły być jak najszybciej naprawiane.

Nowa strategia bezpieczeństwa narodowego

Przed opublikowaniem nowego strategicznego przeglądu obrony i bezpieczeństwa uaktualniona zostanie także brytyjska strategia bezpieczeństwa narodowego (National Security Strategy, NSS) w taki sposób, aby kształtowanie struktury brytyjskich sił zbrojnych nie było kierowane potrzebą chwili, jak to miało miejsce przy SDSR 2010, a jasno określonymi, długookresowymi potrzebami kraju. Jest więcej niż prawdopodobne, że nowa strategia będzie także próbą określenia miejsca Wielkiej Brytanii w NATO i innych strukturach międzynarodowych, jej potencjalnego wkładu do Sojuszu oraz oczekiwań wobec NATO.

Co istotne także z polskiego punktu widzenia, Wielka Brytania będzie najprawdopodobniej dążyć do skierowania większych wysiłków Sojuszu w stronę operacji ekspedycyjnych, zwłaszcza w basenie Morza Śródziemnego, kosztem rozwoju zdolności do obrony terytorium NATO. Brytyjczycy uznają potencjalne zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej za mało istotne i mało prawdopodobne. O ile z punktu widzenia Wielkiej Brytanii takie postępowanie może wydawać się słuszne, o tyle Polska, czy państwa bałtyckie z pewnością stracą na takim podejściu, co z kolei może negatywnie rzutować na spójność Sojuszu i zdolność do podejmowania wspólnych działań, wymagających wysiłków od wszystkich jego członków.

Finansowanie

Najnowsze prognozy gospodarcze mówią o powolnej poprawie sytuacji Wielkiej Brytanii, co spowoduje, że w niedalekiej przyszłości możliwe będą niewielkie wzrosty wydatków obronnych, co powinno pozwolić na realizację zaplanowanych programów modernizacyjnych bez większych przeszkód. Jest prawdopodobne, że brytyjskie wydatki na obronę będą rosły realnie o 1 % rocznie od 2015 roku. Nowych programów zakupów sprzętu wojskowego i uzbrojenia należy się spodziewać przede wszystkim w obszarach uznanych za kluczowe (przede wszystkim cyberbezpieczeństwo, a także systemy bezzałogowe oraz rozbudowa zdolności Royal Navy do ochrony szlaków komunikacyjnych), być może także kosztem dalszych cięć w innych programach.

Podsumowanie

Kilka ostatnich lat pokazało jednoznacznie, że nie można kształtować struktury sił zbrojnych wyłącznie przez pryzmat ograniczeń finansowych, czy nawet bieżących potrzeb operacyjnych i zostało to najwyraźniej zrozumiane w Wielkiej Brytanii. Brytyjskie siły zbrojne muszą zostać dostosowane do nowego środowiska bezpieczeństwa narodowego, charakteryzującego się dużą dynamiką i różnorodnym charakterem zagrożeń. Niestety, cięcia spowodowane kryzysem finansowym oraz pewne rozgoryczenie skutkami misji w Afganistanie zmusiły Zjednoczone Królestwo do zmian priorytetów i większy nacisk będzie kładziony na zwalczanie pośrednich lub bezpośrednich zagrożeń dla interesów Wielkiej Brytanii, a mniejszy na zdolności do wsparcia sojuszników w ramach NATO. Jeżeli wziąć pod uwagę wnioski z posiedzenia brytyjskiej Komisji Obrony, oraz działania podejmowane przez Stany Zjednoczone, za kilka lat być może będzie można postawić smutną tezę, że jedną z największych ofiar kryzysu finansowego, a także kosztownego zaangażowania w działania w Iraku i Afganistanie była właśnie zdolność NATO do obrony terytorium wszystkich jego członków…

Jakub Palowski 

 

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. greg

    Niestety świat nie znosi próżni. Powolne wycofywanie się USA z teatru działań w Europie i teraz kolejne wycofywanie się z tego obszaru GB tylko coraz bardziej będzie cieszyć Rosję i zachęcać ją do coraz śmielszego spoglądania w kierunku regionu swoich zachodnich rubieży. Jeśli Naszemu krajowi nie uda się w przeciągu najbliższej dekady zbudować silnej armii to konsekwencje tego będą niestety opłakane. Liczenie na sojusze może okazać się niczym więcej jak tylko po raz kolejny mirażem takim samym jak ten z 39 roku.

    1. jaan

      Absolutnie się z tym zgadzam. Mieliśmy swoje 25 lat. Można sobie zadać pytanie czy istnieje sensowna strategia obrony czy po raz kolejny będziemy kupować sprzęt którego nie potrzebujemy. (Patrz niszczyciele z 39 roku które odpłynęły w siną dal). Obserwując sposób prowadzenia zakupów przez MON odnoszę wrażenie że wojsko nie myśli w kategoriach strategicznych. Można zadać sobie pytanie czy celebryci są w stanie sprostać misji jaka przed nimi stoi. Czy nasi celebryci oprócz wojenki medialnej są w stanie przeciwstawić odpowiednią strategię obronną, mając za przeciwnika armię która ma olbrzymie doświadczenie w działaniach strategicznych oraz gigantyczną przewagę militarną.

    2. Artwi

      Szkoda szmalu polskich podatników na silną armię, bo jesteśmy w takim miejscu świata, że obojętnie jakbyśmy się nie zbroili (IIRP wydawała OGROMNĄ część PKB na zbrojenia! I 1939 pokazał tego efekty... Zresztą najnowocześniejszą armią świata pod względem uzbrojenia w tamtym okresie była armia Czechosłowacji - też było widać tego efekt.), to nie będziemy mieć armii silniejszej niż Rosja czy Niemcy, więc szkoda na to pieniędzy. Należy bezpieczeństwo Polski zagwarantować w inny sposób np. taki jak Szwajcaria czy Iran, które nie łudzą się, że są nie do zajęcia, ale czynią ich okupację kosztowną i zniechęcającą napastnika, a z drugiej strony tak żyć z sąsiadami, byśmy na tym zarabiali i sąsiedzi sami dbali, byśmy nie wpadli w ręce konkurenta! Bredzenia, że Polskę stać na armię mocniejszą od Niemiec czy Rosji to majaczenia chorych umysłów. Pewnie, że generałowie i admirałowie chcą mieć nowoczesne zabawki, jak w IIRP, gdzie wiejskie dzieci chodziły głodne, a ludzie oddawali obrączki ślubne by był szmal na nieprzydatne w obronie Polski supernowoczesne niszczyciele i okręty podwodne (ORP Orzeł i Sęp w momencie wodowania były najnowocześniejszymi okrętami podwodnymi na świecie!), ale ich przydatność do obrony Polski we wrześniu 1939 była bliska zeru. Zamiast nich przydałby by się armaty przeciwpancerne i karabiny przeciwpancerne itp. ale tych zabrakło, bo nie brzmi to dla MON tak dumnie jak puszenie się ceremoniami witania nowoczesnych niszczycieli czy okrętów podwodnych... Teraz rolę przedwojennych niszczycieli i okrętów podwodnych pełnią F-16 "Jaszczomb". Zakładając skromne 30 godz. serwisowania na godz. lotu F-16, po kilku dniach wzmożonego napięcia mamy operacyjne PARĘ SZTUK (jak przez 24 godz. będzie prowokacyjnie u naszych granic "wisieć" JEDEN Tu-95, to do jego pilnowania będziemy potrzebować 24 F-16, czyli połowa posiadanych...). Starczyło na F-16, za to nie mamy nowoczesnej obrony przeciwlotniczej, która jest 7-9 tańsza niż myśliwce przy tej samej skuteczności w obronie kraju (albo 7-9x skuteczniejsza przy tych samych nakładach. Nie wspominając o tym, że myśliwcem nie przechwyci rakiety balistycznej, a nowoczesne rakiety ziemia-powietrze mają szanse.)... No ale naszym bufonom z MON marzy się "Raid over Damascus" u boku nowego Wielkiego Brata, a do tego baterie przeciwlotnicze się nie nadają...

  2. Nelog

    Widzę pewną sprzeczność w zdaniach: "(...) Jako najbardziej prawdopodobne potencjalne obszary powstawania konfliktów, gdzie mogłoby być konieczne zaangażowanie brytyjskich sił zbrojnych wymieniono (...) obszar Arktyki." oraz "Brytyjczycy uznają potencjalne zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej za mało istotne i mało prawdopodobne". Kto w takim razie generuje zagrożenia w obszarze Arktyki?

  3. greg

    Niestety świat nie znosi próżni. Powolne wycofywanie się USA z teatru działań w Europie i teraz kolejne wycofywanie się z tego obszaru GB tylko coraz bardziej będzie cieszyć Rosję i zachęcać ją do coraz śmielszego spoglądania w kierunku regionu swoich zachodnich rubieży. Jeśli Naszemu krajowi nie uda się w przeciągu najbliższej dekady zbudować silnej armii to konsekwencje tego będą niestety opłakane. Liczenie na sojusze może okazać się niczym więcej jak tylko po raz kolejny mirażem takim samym jak ten z 39 roku.

  4. greg

    Niestety świat nie znosi próżni. Powolne wycofywanie się USA z teatru działań w Europie i teraz kolejne wycofywanie się z tego obszaru GB tylko coraz bardziej będzie cieszyć Rosję i zachęcać ją do coraz śmielszego spoglądania w kierunku regionu swoich zachodnich rubieży. Jeśli Naszemu krajowi nie uda się w przeciągu najbliższej dekady zbudować silnej armii to konsekwencje tego będą niestety opłakane. Liczenie na sojusze może okazać się niczym więcej jak tylko po raz kolejny mirażem takim samym jak ten z 39 roku.