Reklama

Geopolityka

Kanał stambulski kolejnym punktem zapalnym w regionie

USS Donald Cook przechodzi przez Bosfor w 2019 r., fot. U.S. Navy photo by Mass Communication Specialist 2nd Class Ford Williams
USS Donald Cook przechodzi przez Bosfor w 2019 r., fot. U.S. Navy photo by Mass Communication Specialist 2nd Class Ford Williams

Rosja obawia się, że Turcja odejdzie od reżimu Konwencji z Montreux względem poruszania się okrętów z i na Morze Czarne jeśli chodzi o budowę wielkiego kanału stambulskiego. Tym samym, prezydent Putin miał zapewniać swojego tureckiego odpowiednika o potrzebie utrzymania status quo w tej sprawie, jako gwarancji dla bezpieczeństwa regionu. Cała debata toczy się w otoczeniu pytań o rosyjskie działania wobec Ukrainy, ale też głośnej sprawy aresztowań byłych, wysokiej rangi tureckich oficerów marynarki wojennej.

Rosyjski prezydent podkreśla potrzebę utrzymania w mocy zapisów Konwencji z Montreux względem tureckich pomysłów budowy całkiem nowego kanału stambulskiego. Władimir Putin miał o tym przekonywać prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana w trakcie rozmowy telefonicznej obu przywódców państw. Jak poinformowała agencja TASS, dla Moskwy kluczowe jest utrzymanie wspomnianej konwencji z 1936 r. jako wyznacznika dla zapewniania regionalnej stabilności oraz bezpieczeństwa, mając na uwadze obecnie obowiązujące zasady przemieszczania się przez cieśniny czarnomorskie. Służba prasowa Kremla podkreśliła przy okazji komentowania rozmowy Putin-Erdogan, że jej zdaniem generalnie „owocny dialog rosyjsko-turecki będzie kontynuowany we wszystkich formach”.

Agencja TASS zauważa, że Konwencja z Montreux, podkreśla suwerenność Turcji nad cieśninami Bosfor i Dardanele oraz przewiduje swobodny przepływ statków handlowych przez cieśniny. Najważniejsze jest jednak to, że jednocześnie znacznie ograniczono przemieszczanie się okrętów państw spoza Morza Czarnego. Po uprzednim powiadomieniu władz tureckich państwa czarnomorskie mogą oczywiście przemieszczać przez cieśniny dowolne okręty w czasie pokoju.

Jednak jednostki należące do flot państw spoza samego Morza Czarnego mają narzucone ograniczenia w tym aspekcie. Szczególnie, że istnieją właśnie ograniczenia co do samej liczby okrętów krajów spoza regionu, a także poprzez ograniczenia dotyczące całkowitego przemieszczonego tonażu statków oraz czasu trwania tych dyslokacji na kierunku czarnomorskim. I właśnie to jest dla Rosjan najważniejszym aspektem w tak mocnym podkreślaniu znaczenia utrzymania wspomnianej konwencji. Oczywiście mając na uwadze własne działania polityczno-wojskowe na akwenie czarnomorskim i dążąc do ograniczenia realnych możliwości oddziaływania tam np. Stanów Zjednoczonych czy innych państw natowskich.

Widać to również teraz, gdy pojawiają się informacje, że amerykańska marynarka wojenna (US Navy) miałaby wysłać na wody Morza Czarnego dwa swoje okręty. Wszystko wobec narastającego napięcia wokół dyslokowania na granice z Ukrainą znacznego zgrupowania wojsk rosyjskich. Sugeruje się na bazie tureckich mediów, że mogą to być USS Donald Cook oraz USS Roosevelt czyli niszczyciele typu Arleigh Burke. Ich obecność na Morzu Czarnym stanowiłaby w takim razie nie tylko samo symboliczne wsparcie dla Ukrainy, ale przede wszystkim pozwalałoby zwiększyć operacyjne zdolności do monitorowania działań strony rosyjskiej. Na bazie konwencji Turcja miała zostać poinformowana, że amerykańskie jednostki nawodne będą przemieszczać się w dniach 14-15 kwietnia i pozostaną na Morzu Czarnym do początku maja. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Aleksander Grushko wyraził przy tym zaniepokojenie z powodu tego, co on określił jako zwiększoną aktywnością morską na Morzu Czarnym mocarstwa, które nie ma linii brzegowej w regionie.

Punktem zapalnym, który przywołał Rosję do roli „strażnika” przestrzegania reżimu Konwencji z Montreux jest w pierwszej kolejności pomysł budowy przez Turków kanału stambulskiego. Miałby on być zlokalizowany na zachód od Bosforu, a koncepcja pojawiła się pierwszy raz w wypowiedziach prezydenta Erdogana w 2011 r. Jednakże, w grudniu 2019 r. prezydent Turcji wyraził opinię, że żegluga kanałem nie powinna być objęta Konwencją z Montreux. Podkreślając 7 kwietnia tego roku, że Turcja pod żadnym pozorem nie zrezygnuje z projektu kanału. Gdyby kanał powstał to wówczas Turcja i jej partnerzy zyskaliby większą swobodę strategiczną oraz operacyjną na wysoce konfliktogennym obecnie kierunku czarnomorskim. Co więcej, nie można pominąć faktu, że Ankara zyskałaby również narzędzie do gry względem nie tylko samego Waszyngtonu. Mając na uwadze chociażby obecne kroki administracji amerykańskiej względem braku wycofania się strony tureckiej z decyzji o użytkowaniu rosyjskich systemów opl/opr.

Reklama
Link: https://sklep.defence24.pl/produkt/black-gold-2/
Reklama 

Jednakże, również w samej Turcji sprawa kanału stambulskiego i Konwencji z Montreux wywołuje napięcia. Niedawno, tamtejsze władze poinformowały, że zatrzymały grupę dziesięciu wpływowych emerytowanych admirałów i nakazały stawienie się czterem innym na przesłuchanie przed śledczymi. Oskarżono ich o planowanie użycia siły oraz przemocy w celu obalenia porządku konstytucyjnego w państwie. Mieli oni wprost wyrażać się krytycznie względem pomysłu odejścia od reżimu wspomnianej Konwencji, a także jeśli chodzi o sam projekt symbolicznej inwestycji administracji Erdogana. W sumie, ponad 100 byłych, wysokiej rangi oficerów marynarki wojennej miało podpisać publiczne oświadczenie będące wprost krytyką planów władz w Ankarze.

Reklama
Reklama

Komentarze