Geopolityka
Dywersja i sabotaż czyli naturalny obraz wojny na Ukrainie [OPINIA]
Wykolejenia pociągów, nocne eksplozje w obiektach kluczowych dla działań wojsk inwazyjnych, a nawet pożary w obiektach badawczych działających na rzecz rosyjskiego wojska rodzą raz po raz istotne pytania o dywersyjno-sabotażową stronę wojny. Jednakże na tym etapie działań zbrojnych zapewne w żadnym razie nie będziemy w stanie uzyskać pełnego obrazu rzeczywistości. Jest na to za wcześnie. Lecz jednocześnie nie można uciekać przed próbą refleksji nad rolą i znaczeniem możliwych działań dywersyjno-sabotażowych obu stron toczonej w Ukrainie wojny, stąd próba uchwycenia pewnych aspektów widocznych dla postronnych obserwatorów.
Działania dywersyjno-sabotażowe podejmowane na zapleczu przeciwnika to rzecz wręcz naturalna dla szeregu konfliktów zbrojnych, nie tylko tych toczonych obecnie. Dziś jednak, wraz z dynamiką rozwoju sił operacji specjalnych w XX i XXI w. stały się one wysoce programowalne. Przede wszystkim jeśli chodzi o zasoby ludzkie, bowiem większość sił zbrojnych dąży do posiadania jednostek wyspecjalizowanych, które mogą podjąć się takich operacji głęboko na terytorium kontrolowanym przez wroga. Akceptując przy tym brak kontaktu z własnymi liniami, skrytość przenikania i działania, a przede wszystkim wysoki poziom ryzyka.
Wraz z budową przeznaczonych do działań tego rodzaju jednostek w licznych krajach pojawiły się rozwiązania doktrynalne odnoszące się nie tylko do tego rodzaju płaszczyzny operacji specjalnych. Przy czym nie mówimy tylko o klasycznych operacjach wojskowych, ale o operacjach de facto połączonych, angażujących również znaczne zasoby służb specjalnych. To bowiem efektywny wywiad może dostarczyć niezbędnych danych dla komandosów. Z kolei skuteczny pion analityczny może ukazać, który cel należy zaatakować. Co więcej, możliwość wykorzystania lokalnej agentury do chociażby wsparcia komandosów czy też własnych oficerów operacyjnych zaangażowanych w tajną operację jest czym niejako bezcennym. To zaś urobek wieloletniej pracy werbunkowej i prowadzenia agentury. Dziś do tego dochodzą również osoby odpowiadające za współpracę przy takich działaniach jeśli chodzi o stronę obrazowania, w tym satelitarnego, ale też gromadzenia danych z domeny cyber. Tak czy inaczej, działania dywersyjno-sabotażowe to ważny element pola walki.
Czytaj też
Stąd też, na pytanie czy należy założyć, że w trakcie obrony Ukrainy mogą występować tego rodzaju operacje dywersyjno-sabotażowe jest tylko jedna odpowiedź – tak. Przede wszystkim najwięcej wiemy o planach rosyjskich, właśnie w tym zakresie. Przede wszystkim dlatego, że Ukraina przygotowała się odpowiednio do przeciwdziałania im. Szczególne miejsce zajęły więc działania Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która już w okresie rosyjskiej koncentracji przy granicach, informowała o licznych zatrzymaniach osób zadaniowanych przez rosyjskie służby specjalne. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby przy zatrzymywanych znajdowano np. zaawansowane systemy obserwacyjne, wyposażenie do robienia zdjęć, a przede wszystkim urządzenia łączności. Wtedy można byłoby uznać, że rosyjskie służby wywiadowcze tworzyły sieci agenturalne. Jednakże, przy zatrzymywanych odnajdywano broń, amunicję, a przede wszystkim materiały wybuchowe. To zaś wskazywało, że szykowane były zespoły do dywersji i sabotażu. W tym opierające się o lokalną agenturę. Przed wojną, znaczna część tego rodzaju doniesień była w pewnym sensie zbywana jako przykład działań informacyjnych, a nawet propagandy sukcesu SBU.
Agresja rosyjska pokazała jednak dobitnie, że byliśmy świadkami dość sprawnej operacji osłonowej, właśnie względem możliwości wystąpienia znacznej ilości przykładów działań dywersyjno-sabotażowych. Co więcej, zatrzymywanie lokalnych i słabiej wyszkolonych przez Rosjan grup, dało zapewne później ukraińskim obrońcom większą elastyczność jeśli chodzi o przeciwdziałanie bardziej niebezpiecznym oddziałom najemników oraz być może również jakichś formacji specjalnych (specnaz FSB, wojska, etc.). Albowiem dowiadujemy się, że ciężar działań dywersyjno-sabotażowych w Kijowie miały przejąć formacje najemników, zadaniowane (kontrolowane?) przez oficerów rosyjskich służb specjalnych.
Umownie stwierdza się przy obecnym stanie wiedzy, że za chociażby ataki na liderów politycznych Ukrainy mieli odpowiadać tzw. wagnerowcy infiltrujący przestrzeń miejską Kijowa przed rozpoczęciem agresji stricte militarnej. Przeżycie liderów politycznych Ukrainy, a także brak chaosu w stolicy zaatakowanego państwa, świadczą jednak o odpowiednich środkach ochrony VIP. Lecz przede wszystkim najprawdopodobniej mówimy o nie reaktywnym, ale aktywnym działaniu kontrsabotażowym i kontrdywersyjnym jeśli chodzi o zasoby kontrwywiadu ukraińskiego, wywiadu, a także innych struktur państwa. Przy wysoce prawdopodobnej współpracy analitycznej oraz w zakresie wymiany danych (np. SIGINT) z partnerami z państw trzecich.
Czytaj też
Trzeba przy tym nadmienić, że przeciwdziałanie dywersji i sabotażowi nie stanowiło działań reaktywnych jeśli chodzi o stronę ukraińską. To właśnie SBU koordynowała przed 2022 r. duże ćwiczenia ogólnokrajowe jeśli chodzi o zabezpieczenie infrastruktury krytycznej oraz kooperację z innymi formacjami, przede wszystkim w przestrzeniach miejskich. Jak widać, wyciągnięte zostały systemowe wręcz doświadczenia jeśli chodzi o specyfikę rosyjskiej agresji z 2014 r. Szczególnie, gdy zauważa się model działania rosyjskich wojsk inwazyjnych oraz innych sił zastosowanych w przypadku Krymu.
Ukraina miała więc w lutym 2022 r. świadomość potrzeb zwalczania grup dywersyjno-sabotażowych, wiedziała, że wymaga to silnej kooperacji SBU i jej zasobów operacyjnych z innymi formacjami, w tym rezerwami. Należy też przypuszczać, a może wręcz zakładać, że Ukraina już wcześniej przygotowywała się do fazy zabezpieczenia kanałów przerzutu wsparcia od sojuszników na wypadek agresji. Stąd też, eliminacja grup dywersyjno-sabotażowych musiała być lokowana dość wysoko w skali priorytetów systemu obronnego państwa. Należy zakładać, że jeśli Rosjanie mieliby możliwość przeprowadzania operacji głęboko na terytorium Ukrainy, np. wobec szlaków transportowych to niemal od pierwszego dnia agresji spróbowaliby wszelkich rozwiązań.
Obecnie najgłośniejszymi przykładami są jednak ostrzały rakietowe i to prowadzone przez maszyny operujące najczęściej z dala od samej Ukrainy (terytorium Białorusi i Rosji). Może to ukazywać, że na swoim głębokim zapleczu Ukraina obniżyła znacząco możliwość wysadzania grup dywersyjno-sabotażowych, wywodzących się z profesjonalnych zasobów wojskowo-wywiadowczych strony rosyjskiej. Ważnym czynnikiem stało się też uniemożliwienie swobodnego działania floty śmigłowcowej należącej do sił agresora, bowiem ta naturalnie jest predystynowana do wyrzucania takich formacji. Jednocześnie, w toku walk widać, że SBU chwaliła się rozbijaniem pomniejszych grup. Widać było w komunikatach np. ich wyposażenie, co naturalne przede wszystkim broń lekką, materiały wybuchowe oraz środki łączności. Osłona kontrdywersyjna łączy się z kontrwywiadowczą i trwa w najlepsze, nawet w momencie odsunięcia zagrożenia dla Kijowa. A być może właśnie teraz na kierunku północnym jest ona ważniejsza niż w momencie natarcia rosyjskiego. Gdyż przeciwnik może próbować wykorzystywać uśpienie czujności natarciem w Donbasie i próbować mocniej infiltrować terytorium ukraińskie z wykorzystaniem baz w Białorusi. Trzeba bowiem zaznaczyć, że nie wolno deprecjonować stanu jednostek sił operacji specjalnych Rosji – zarówno pod kątem ich zasobów wojskowych, ale też w ramach innych struktur siłowych. Możliwe jest, że nasza wiedza w zakresie tego rodzaju zmagań jest obecnie o wiele niższa niż w porównaniu do starć formacji konwencjonalnych.
Czytaj też
Wątkiem przed którym nie uciekniemy jest także wskazanie na ukraińskie działania dywersyjno-sabotażowe. O wiele łatwiej jest ocenić je w skali płytkich operacji, za liniami rosyjskich wojsk inwazyjnych. Przede wszystkim dlatego, że sama strona ukraińska jest w tym aspekcie dość otwarta, jeśli weźmie się pod uwagę politykę w tym aspekcie, na różne przekazy informacyjne. Chodzi o szeroko ujmowane działania sił operacji specjalnych, także wywodzących się z różnych sił oraz formacji obronnych kraju, które za cel obierały i obierają przede wszystkim zasoby logistyczne wroga. Kolumny rosyjskiego zaopatrzenia, a także te przemieszczające się po drogach poza linią frontu są więc nie tylko atakowane za pomocą lekkiej broni przeciwpancernej, ale też ładunków wybuchowych oraz zapewne rajdów komandosów. Szczególnie w warunkach nocnych, bowiem tam stwarzana jest przewaga, biorąc pod uwagę wyposażenie indywidulane oraz wiedzę o terenie prowadzenia poszczególnych akcji.
Ciekawym wątkiem, który będzie wymagał pogłębionych studiów po zakończeniu wojny, jest stwierdzenie na ile Ukraina systemowo przygotowała rejony przygraniczne do działań spowalniających napaść rosyjską. Dając chociażby grupom dywersyjno-sabotażowym niezbędne informacje jeśli chodzi o specyfikę konstrukcyjną mostów, przepraw, etc. Tak, aby umożliwić ich łatwiejszą eliminację już w toku wojny. Takie przygotowania były podejmowane jako systemowe np. w toku zimnej wojny, jeśli chodzi o plany obronne przez inwazją Sowietów i Układu Warszawskiego. Nie będzie więc większym zaskoczeniem, że rekonesansy z udziałem pirotechników/saperów i komandosów mogły być elementem przygotowań obronnych już od dłuższego czasu w przypadku Ukrainy. W końcu to państwo żyło w cieniu inwazji rosyjskiej już od 2014 r.
Czytaj też
Trzeba też wprost zakładać, że skuteczność uderzeń artyleryjskich (rakietowych i za pomocą systemów lufowych) na pozycje rosyjskie jest w wielu miejscach frontu warunkowana cichą obecnością specjalsów z Ukrainy za linią agresora. Spójrzmy, że Rosjanie byli wręcz systemowo do tego nieprzygotowani przede wszystkim na kierunku kijowskim. Jednakże, należy również uznać, że Ukraina nie ogranicza się do niego w swych operacjach dywersyjno-sabotażowych. Przede wszystkim dlatego, że od inwazji Rosji z 2014 r. komandosi oraz służby specjalne musiały uzyskać zdolność do infiltrowania terenów okupowanych przez tzw. separatystów, a zapewne również (w mniejszym stopniu) terenu Krymu okupowanego bezpośrednio przez wojska rosyjskie. W tym drugim przypadku działania są o wiele trudniejsze z racji specyfiki osłony kontrwywiadowczej prowadzonej przez bezpośrednio rosyjski aparat służb specjalnych oraz długoletniej obecności wojskowej Rosji, nawet wykraczającej poza samą okupację Półwyspu.
Stąd też, musimy dziś uznać, że Ukraina ma zdolności do prowadzenia działań dywersyjno-sabotażowych oraz rozpoznania na terenach okupowanych. Sprzyjać temu może pojawienie się chaosu wojennego w rejonie prowadzenia walk, nie mówiąc o znacznych stratach tzw. separatystów w walkach. Rosyjscy aktorzy proxy w postaci sztucznych republik ludowych dziś muszą w trybie pilnym uzupełniać zasoby ludzkie na linii frontu, przez co trzeba zakładać, iż spadła ich możliwość jeśli chodzi o działania osłonowe względem infrastruktury zaplecza. To zaś idealne środowisko do szerszej kampanii dywersyjno-sabotażowej. A musi być ona uznawana za ważną dla ukraińskich planistów, mając na uwadze również ujawnione słabości rosyjskie w zakresie zaopatrywania wojsk, reorganizacji zasobów sprzętowych, itd.
Czytaj też
Innego rodzaju dyskusja jest w przypadku operacji prowadzonych na terytorium już Rosji, a nie obszarach okupowanych. Należy założyć, że najprawdopodobniej podejmowane są tam jakiegoś rodzaju działania dywersyjno-sabotażowe. Oczywiście, borykamy się co naturalne z dwoma problemami – rosyjską polityką informacyjną, a także emocjonalnym podejściem do informacji odnoszących się do strat rosyjskich oraz rosyjskich problemów militarnych. W pierwszym aspekcie należy zauważyć, że w toku wojny Rosjanie sami wiele razy próbowali stworzyć wrażenie działań zaczepnych Ukrainy na własnym terytorium. Szukając tym samym, częstokroć wręcz w sposób tragikomiczny powodu do rozpoczęcia agresji. Słynnym fake newsem okazało się rozbicie ukraińskiej grupy dywersyjno-sabotażowej na granicy, która miała używać transporterów opancerzonych wykorzystywanych tylko przez rosyjskie siły zbrojne (BTR-70M). Podobnie groteskowo wyglądały inscenizacje ostrzału jakiegoś budynku granicznego, który miał być wykorzystywany przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa Rosji (FSB). W drugim przypadku, niestety wiele z incydentów takich jakich pożary, wypadki w rejonach przygranicznych, etc. jest z założenia traktowanych jako element efektywnych działań dywersyjno-sabotażowych ukraińskich obrońców.
Jednakże, przy założeniu wszelkich ograniczeń w naszych ocenach o których mowa była powyżej, można uznawać, że część sytuacji bezpośrednio ograniczających możliwości rosyjskiej machiny wojennej, również na terytorium tego państwa, jest efektem skutecznych operacji dywersyjno-sabotażowych. Sprzyjać takiej hipotezie mogą następujące czynniki. Wyszkolenie ukraińskich operatorów jednostek specjalnych, ścisła kooperacja z pionem wywiadowczym, który rozpoznawał rosyjskie terytorium pod kątem potencjalnych celów i miejsc wrażliwych od czasu pierwszej agresji z 2014 r., a także specyfika rosyjskiej polityki wobec agresji na Ukrainę. Co do tych pierwszych nie należy mieć wątpliwości, jeśli weźmiemy pod uwagę priorytetowe traktowanie sił operacji specjalnych przez Ukrainę w latach poprzedzających inwazję z 2022 r. Co więcej, pamiętajmy, że w ostatnich latach dość często rosyjska FSB oskarżała Rosjan, w tym żołnierzy o bycie agentami ukraińskimi. Zakładając, że część z tych upublicznionych spraw mogła mieć podstawy w rzeczywistym urobku wywiadu ukraińskiego należy spodziewać się skokowego wzrostu w ukraińskich działaniach nie tylko agenturalnych w rejonach przygranicznych Rosji, ale też w odniesieniu do tajnych operacji. Dziś wykorzystywana może być wieloletnia praca funkcjonariuszy z lata 2015-2021.
Nie możemy również pomijać faktu, że sama Rosja chciała przeprowadzić inwazję bez większej mobilizacji własnego społeczeństwa, w tym w zakresie swoistej militaryzacji rejonów przygranicznych z Ukrainą. W takich warunkach, nawet przy zwiększonej (najprawdopodobniej) ochronie infrastruktury krytycznej i wojskowej, nie ma możliwości zapobieżenia znacznej ilości działań dywersyjno-sabotażowych. Zauważmy, że cały naród ukraiński stanął przed widmem wojny, tego samego nie da się zauważyć po stronie ludności rosyjskiej jeśli chodzi o ich codzienne funkcjonowanie nawet w rejonach przygranicznych. Przy czym, należy sądzić, że każda operacja sabotażowo-dywersyjna przeprowadzana na terytorium Rosji, nawet wymierzona bezpośrednio w zasoby militarne, jest mocno kontrolowana przez najwyższe ukraińskie czynniki wojskowo-polityczne. Przede wszystkim dlatego, aby nie dawać stronie rosyjskiej i jej propagandzie narzędzi informacyjnych. W końcu wiele razy słyszeliśmy, że Rosjanie byli skłonni sami wysadzać bloki mieszkalne (przed drugą wojną czeczeńską) czy też próbować innych metod działań pod fałszywą flagą, tak aby oskarżyć o nie przeciwnika.
Czytaj też
Nie zmienia to faktu, że dziś wielkim orężem jest też czynnik psychologiczny. Zauważmy bowiem, że już teraz jeśli dojdzie do jakiegoś pożaru (ośrodek badań na potrzeby wojska czy składy paliwowe), itp. to od razu widzimy możliwość efektywnej operacji sabotażowo-dywersyjnej czy też kooperacji ukraińskich służb specjalnych z innymi rodzajami wojsk na czele z lotnictwem. Mamy więc coś w rodzaju bliskowschodniego przekonania, że jeśli dojdzie do podobnego zdarzenia to pewnie jest to sprawa izraelskiego Mossadu. W ten sposób budowany jest mit, bardzo ważny dla efektywności nie tylko samych służb specjalnych, ale też uderzenia w morale przeciwnika i społeczeństwa wspierającego agresję. Wszelkie spekulacje medialne są też więc elementem ważnym w długiej drodze do budowania zdolności odstraszania i obrony.
stary Polak
chapeau bas przed państwem ukraińskim które w tak krótkim czasie, od 2014 r przebudowało armię i służby z rosyjskofilnych na swoje. Wystarczy przypomnieć sobie jak Rosja zdobyła Krym. 7 lat poźniej Ukraina ma swoją armię dowodzoną przez "swoich" generałów, traktowaną przez obywateli jako swoja.
Conrad
Rosja na długo przed rozpoczęciem agresji mogła instalować szpiegów i dywersantów. Naturalnym zapleczem jest dla nich liczna rosyjskojęzyczna grupa obywateli Ukrainy. Nawet jeśli 100% tej grupy czuje się Ukraińcami i nie chce mieć nic wspólnego z Rosją to łatwo wśród nich ukrywać i legalizować dywersantów. Po rozpoczęciu wojny zainstalowani sabotażyści mogli swobodnie przejść do realizacji swoich zadań. Myślę, ze również w Polsce Rosja zainstalowała wielu "śpiochów" głownie wśród skądinąd bardzo nam potrzebnych pracowników i emigrantów zarobkowych z Ukrainy. Ukraińcy mogli dla odmiany pozostawić za liniami wroga swoich dywersantów, którzy przeczekali w ukryciu przejście linii frontu i uaktywnili się za plecami Rosjan niszcząc ich zaplecze logistyczne.
szczebelek
Powiedzmy sobie jedną rzecz, kto by nie próbował takich działań? Jeśli masz możliwość odciąć i sparaliżować logistykę armii to po prostu zaczynasz krecią robotę w tym celu. Rosjanie mogą wysłać ludzi, którzy oznaczą lub mogą wskazać położenie celów dla rakiet natomiast Ukraina nie ma takich możliwości, więc zostaje im przerzut oddziałów specjalnych lub szpiegów.
tuningrepliki
Skoro pytania o dywersyjno-sabotażową stronę wojny dają odpowiedzi iz jest naturalna, to naturalnym są obozy filtracyjne, przez które przechodzą zatrzymani, celem wyłapywania dywersantów-sabotarzystów. Skoro taktyka Ukrainy to obrona w skupiskach Ludzkich (miastach) pośród, lub pod przykryciem ludności cywilnej to nie dziwią straty infrastruktury "cywilnej". I tak i tak to tragedia dla ukraińsko, rosyjsko języcznej a w przyszłości i węgiersko języcznej ludności Ukrainy.
Gandharwa
Jasne, bo Rosjanie dojdą do Lizbony a co dopiero do Użhorodu. Dywersja to działania na terenach przeciwnika a nie swoich więc jeżeli Rosja chce infiltrować pod kątem dywersantów to raczej powinni teraz skoszarować 400 tys mieszkańców Briańska i przepytywać jeden po drugiem. To co jest w Mariupolu nazywano w czasach II WS "Umschlagplatz" i nie służyło do poprawy bezpieczeństwa ale do eksterminacji. Warto też się zastanowić, czy wysyłanie mieszkańców Ukrainy po całej Rosji, łącznie z Władywostokiem poprawia czy raczej pogarsza bezpieczeństwo Rosji? Wiele osób mimo wszystko posiada smartfony.
Gnom
Niech ktoś pokaże jakąkolwiek wojne bez działań dywersyjno-rozpoznaczych i działąń sabotażowych, jestem ciekaw czy znajdzie.