Reklama

Geopolityka

Chińskie lotnictwo z 12-krotną przewagą na Pacyfiku?

Chiński myśliwiec przewagi powietrznej J-20.
Chiński myśliwiec przewagi powietrznej J-20.
Autor. N509FZ/Wikimedia Commons/CC BY SA 4.0

Chińczycy będą mieli nad Stanami Zjednoczonymi 12-krotną przewagę w samolotach i 3- do 5-krotnej w maszynach 5. generacji – powiedział gen. bryg. Doug Wickert, dowódca 412. Skrzydła Testowego U.S. Air Force. Na ile trafna jest ta prognoza, a na ile obliczona na zszokowanie opinii publicznej?

Tę ocenę Wickert przedstawił w czasie konferencji Back-in-the-Saddle (ang. „z powrotem w siodle”) przeprowadzonej w bazie lotniczej Edwards w Kalifornii na początku roku. Jej celem było przedstawienie postępów różnych programów modernizacyjnych U.S. Air Force, których celem jest utrzymanie amerykańskiej przewagi militarnej nad potencjalnymi nieprzyjaciółmi. Szczegółów prezentacji nie ujawniono opinii publicznej. Za to pojawiło się wystąpienie dowódcy, utrzymane w tonie – delikatnie mówiąc – alarmistycznym.

Reklama

Generał wskazał, że Stany Zjednoczone od wielu lat padają ofiarą chińskich cyberdziałań szpiegowskich. Obecnie zagrożona uśpionym złośliwym oprogramowaniem ma być duża część amerykańskiej infrastruktury krytycznej, w tym energetyka, łączność czy wodociągi. Jego zdaniem podsłuchiwana jest cała komunikacja elektroniczna prowadzona przez amerykańską administrację państwową.

Na to nakładać się ma chińska „twarda” siła. Generał podkreślił niedawny oblot nowych typów chińskich samolotów, które prawdopodobnie mogą zostać zaliczone do 6. generacji. Jego zdaniem do 2027 roku Chiny osiągną nad USA przewagę liczebną rzędu 12:1 jeżeli chodzi o liczbę taktycznych samolotów bojowych; między 3- a 5-krotną pod względem samolotów 5. generacji; 3-krotną w morskim lotnictwie patrolowym, liczbie lotniskowców i śmigłowców uderzeniowych, 6-krotną w nowoczesnych okrętach podwodnych i 9-krotną w okrętach nawodnych z uzbrojeniem rakietowym. Z kolei 225 chińskich bombowców nie posiada w ogóle odpowiednika w Stanach Zjednoczonych.

Czytaj też

Wszystko to brzmi wręcz przerażająco, szczególnie, że zdaniem generała chińska przewaga będzie oznaczała próbę zmiany sytuacji na świecie, a co za tym idzie – trzecią wojną światową. Jednak trzeba zauważyć, że wszystkie przytaczane stosunki dotyczą nie bezwzględnej siły USA i ChRL, ale tego, ile te państwa są w stanie realnie wystawić w konflikcie na zachodnim Pacyfiku czy na morzach okalających Chiny. A zatem uwzględniają one wszystko, co posiadają Chiny, i tylko tę część sił amerykańskich, którą Waszyngton posiada w regionie.

Wyjaśnia to choćby porównanie liczby lotniskowców. Chiny posiadają trzy jednostki tej klasy: Liaoning, Szantung i Fujian. Z kolei Stany Zjednoczone mają na stałe rozlokowany w regionie jeden lotniskowiec typu Nimitz (USS Ronald Reagan), lecz w ogóle w służbie pozostaje 11 okrętów tej klasy. Warto też dodać, że każdy amerykański lotniskowiec jest znacznie większy i dysponuje większą wartością bojową niż nawet najnowszy chiński Fuijan. Nie sposób nie wspomnieć o kolosalnym doświadczeniu, którym dysponują Amerykanie w prowadzeniu działań przy pomocy lotniskowców i wojny morskiej w ogóle. Podobnie jest ze śmigłowcowcami desantowymi i lekkimi lotniskowcami. Chińczycy mają ich 4 i 2 kolejne w zaawansowanej budowie. Amerykanie posiadają 9, a 2 kolejne powstają w stoczniach.

Czytaj też

Jeżeli chodzi o samo lotnictwo, to USA posiadają około 3150 odrzutowców bojowych wszystkich typów, natomiast Chiny mają w służbie około 1500-1600 sztuk. Stawia to je na drugim miejscu na świecie, daleko przez Rosją i Indiami, ale nadal na zupełnie innej pozycji niż Amerykę. Stany Zjednoczone posiadają co czwarty wojskowy statek powietrzny wszystkich typów na świecie. Dysponują też 3/4 światowej floty powietrznych tankowców (tzw. latających cystern).

Drugą kwestią, której generał Wickert nie powiedział, jest obecność w regionie sojuszników. Stany Zjednoczone nie wystąpią do walki same, ale w obronie przynajmniej jednego z zaprzyjaźnionych państw. W grę wchodzą tutaj: Tajwan, Japonia i Republika Korei. Każde z nich posiada znaczący arsenał morski i lotniczy. W zależności od tego, jak ułoży się polityczna układanka, po „niebieskiej” stronie mogą wystąpić więcej niż dwa państwa.

J-36
Prototyp chińskiego samolotu bojowego o domniemanej nazwie J-36.
Autor. Chiński internet via X

Wielokrotna przewaga ChRL dotyczy więc tylko jednego (pokaźnego) obszaru, ale do czasu przybycia posiłków ze Stanów Zjednoczonych, Australii czy Europy. Nie uwzględnia też lokalnych państw zaprzyjaźnionych, z których każde miałoby status przynajmniej regionalnej potęgi, gdyby leżało w Europie. Wystarczy nadmienić, że Republika Korei ma np. około 390 samolotów bojowych, a Tajwan i Japonia po około 320.

Kolejna przewaga, którą Zachód jeszcze dysponuje, to technika. Generał Wickert wskazał na działalność swojej jednostki i bazy w kierunku utrzymania tej przewagi. Wskazał tutaj szczególnie na program bombowca wielozadaniowego B-21 Raider. To właśnie ten program ma „powstrzymać trzecią wojnę światową”, czyli próbę zmiany globalnego układu sił przez Chiny.

Czytaj też

Dodał też, że w USA są liczne inne programy wysokich technologii, które rozpoczęto w celu utrzymania owej przewagi. Nie wymieniał ich, ale zapewne miał na myśli m.in. prowadzony przez U.S. Air Force projekt samolotu 6. generacji NGAD (Next Generation Air Dominance, o którym tak naprawdę nie wiadomo, na jakim znajduje się etapie), zainicjowany w U.S. Navy program F/A-XX, a także badania nad „lustrzanymi” pokryciami do samolotów stealth.

Jednocześnie prowadzone są prace nad zupełnie nowymi systemami uzbrojenia, w tym pocisków powietrze-powietrze o znacznie większym zasięgu niż dotychczasowe, broni laserowej, bezzałogowców (Skybord, Collaborative Combat Aircraft), broni hipersonicznej czy sensorów. To ma doprowadzić do powstania tak wysokiego poziomu niepewności dla ChRL, że Pekin nigdy nie zdecyduje się na konfrontację zbrojną.

Czytaj też

Reklama
Reklama

WIDEO: Trump na podbój Panamy, Grenlandii i Kanady I ORP Ślązak Gawronem | Defence24Week #105

Komentarze (7)

  1. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Dla Chin wystarczy dla wygrania z USA złamanie blokady pierwszego łańcucha wysp - i wymuszenie obrotu graczy z pierwszego łańcucha wysp - w tym Japonii - na Chiny. DLATEGO samoloty J-36 i J-50 są takimi "game-changer'ami" - bo są zbudowane dokładnie do celu uzyskania dominacji w powietrzu i na powierzchni efektorami dalekiego zasięgu - w pierwszym łańcuchu wysp. Porównanie liczby lotniskowców to fałsz - Chiny mają generalnie ASYMETRYCZNĄ PRZEWAGĘ w pierwszym łańcuchu wysp i operują na bardzo krótkich liniach - ponieważ półtorej dekady zbudowali system rozpoznawczo-uderzeniowy dalekiego zasięgu - daleko za pierwszy łańcuch wysp - do niszczenia rakietami [a teraz i hipersonikami] lotniskowców i grup bojowych. Chińskie lotniskowce są do operacji wobec pierwszego łańcucha wysp - pod "kloszem" swoich kontynentalnych baniek antydostępowych A2/AD - i mają ASYMETRYCZNĄ PRZEWAGĘ OPERACYJNĄ nad daleko wypchniętymi za pierwszy łańcuch wysp lotniskowcami amerykańskimi i ich grupami bojowymi.

    1. Przyszłość

      " i wymuszenie obrotu graczy z pierwszego łańcucha wysp" - co to znaczy obrot gracza?

  2. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Gdy Chiny opanują i obrócą na siebie pierwszy łańcuch wysp - WTEDY Chiny zbudują na pierwszym łańcuchu wysp kolejne bańki antydostępowe A2/AD i lotniskowce chińskie będą operowały pod tymi bańkami - razem wypychając realnie US Navy z drugiego łańcucha wysp - i izolując Australię i wychodząc na Ocean Indyjski - tam operując w oparciu o obrócone Indochiny - oraz sojusz Pakistan-Iran-Saudowie-ZEA, też z budową dla lotniskowcowych grup bojowych - ochronnych baniek antydostępowych A2/AD. Co będzie uznane za większość graczy na świecie za przejęcie przez Chiny pałeczki hegemona. Charakterystyczne, że pierwsze dwa lotniskowce Chiny traktują jako szkolne dopiero trzeci można uznać za bojowy - tak naprawdę prawdopodobnie od czwartego [atomowego] zacznie się flota oceanicznej-globalnej projekcji siły. F-35A będzie podstawowym "koniem roboczym" tych lotniskowców - od razu na starcie z większym potencjałem od F-35B/C.

  3. lukaszpustelnik1984

    Zakładam że liczby nie uwzględniają sił Japoni, Australii. Koreii intajwanu To trochę poprawia sytuację . Ale.bezwglednie USA bez sojuszu leżą i kwiczą. A na razie nowy start Donald raczej nie zabiega o sojuszników tylko wasali.

    1. Czytelnik D24

      Chińczycy zanim coś zrobią muszą uważać na plecy czyli na Hindusów, Pakistańczyków i kilka krajów na południu które w bardzo krótkim czasie mogą stworzyć ogromną armię.

    2. Davien3

      Porównaj sobie siły USA z siłami Chin. To Chiny leża i kwiczą bo USA ma miażdżącą przewagę we flocie i lotnictwie

  4. Prezes Polski

    Oczywiście, że chodzi o straszenie w celu uzyskania dodatkowych funduszy. W przypadku realnego ryzyka wybuchu wojny, USA zwiększą swoje sily w regionie indopacyfiku 3-4krotnie. A tak w ogóle, o czym my mówimy? Wystarczy, że US Navy przerwie linie komunikacyjne Chiny - reszta świata, a ma potencjał, żeby to zrobić. Import ropy, soi z Brazylii, restrykcyjne przejście do eksportu Chin. - dla Zachodu oznacza to poważne problemy gospodarcze, ale dla Chin...to będzie koniec.

  5. Czytelnik D24

    W USA straszenie jest sprawdzonym sposobem na zdobywanie funduszy na zbrojenia. Amerykańscy wojskowi praktykują to od dekad.

  6. Nordx

    przypomina mi sie dowcip z czasów PRlu, jak sowieci zaczęli malować Księżyc na czerwono, a gdy już skończyli i szczycili sie swoim osiągnięciem przed całym światem, predydent Regan polecił wysłać jednego umyślnego z wiaderkiem białej farby żeby na tej czerwieni napisał coca-cola.

  7. TIGER

    Może teraz artykuł o siłach morskich sojuszników USA w rejonie

Reklama